Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Terry Pratchett - Zbrojni

Możecie się śmiać, ale autentycznie nie pamiętałam, kto zabił. Bo to czystej krwi kryminał. Wprawdzie w warstwie obyczajowej chodzi o to, że Vimes opuszcza Nocną Straż, bo żeni się z lady Ramkin, a do Straży na polecenie Patrycjusza zostają przyjęci krasnolud, troll i, ekhm, kobieta, co powoduje spore zamieszanie na mieście (jak już Detrytus opuszcza koszary, nauczony salutować bez utraty przytomności), ale cała poszerzona ekipa nieustająco szuka zbrodniarza, który zaczyna od morderstwa niewinnego smoka, a potem sięga po więcej.

Inne tego autora tu.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 6, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panowie, sf-f - Komentarzy: 2


Mariusz Szczygieł - Kaprysik. Damskie historie

Krótka - na zaledwie cztery reportaże - książeczka sprzed kilku lat, napisana z typowo Szczygłowym zaciekawieniem światem. Tym razem o kobietach[1]. Najbardziej chyba ujęła mnie pani Janina Turek, kompulsywnie zapisująca całe swoje życie. Zapisująca, podsumowująca, zliczająca - wszystko kosztem życia na co dzień. Smutna historia o samotności. Druga - poszukiwanie pań spisanych eleganckim charakterem pisma na znalezionej w kawiarni karteczce - to prawie że kryminał. Panie urodzone w latach 30., niektóre znane, niektóre nie. Gdzieś się kłębi wątek żydowski, pojawia się Hanna Krall, a rozwiązanie jest dość zaskakujące. Pozostałe dwie historie - o damie, fotografującej się w stylowych aranżacjach i wokalistce Tercetu Dziewiątkowskiego - niespecjalnie mnie zainteresowały.

[1] Nie, nie zapomniałam o jeszcze jednym reportażu o kolejnej kobiecie, późniejszym niż te w tomiku. Reportażu, który dokonał wiele szkód. Trochę mi to jednak kładzie się cieniem na twórczość Szczygła.

Inne tego autora tu.

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 3, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panowie, reportaz - Skomentuj


Mariusz Czubaj - Zanim znowu zabiję

Ostatni (jak na razie) tom o śląskim niby profilerze Rudolfie Heinzu, łączący tym razem pokolenia. Niby, to tak naprawdę żadnej profilerskiej roboty tym razem Heinz nie robi, tylko - jak prywatny detektyw, korzystając z przymusowego urlopu - rozwiązuje sprawę. Po latach pojawia się jego ojciec, Joseph Heinz, znany piłkarz, który w czasach socjalizmu wybrał łatwą karierę w tych niewłaściwych Niemczech, zostawiając żonę i małego syna. Przełamując niechęć, Heinz junior zaczyna wyjaśniać tajemnicę samobójczej śmierci podopiecznego i przyjaciela Heinza seniora, piłkarza Janka Kosa. Dodatkowo na wolności szaleje arcy-wróg policjanta - psychopata-podpalacz Urbański, znany z poprzednich tomów. Krąży sobie więc Heinz po Polsce - to skoczy do Warszawy, pogadać z kolegami z poprzednich śledztw, to do Sandomierza, akurat dotkniętego powodzią, w którym prokuratorem akurat jest niejaki Szacki (ale zajęty, więc nie pojawia się poza tym wspomnieniem). Jedzie też na wybrzeże, gdzie już mu się krystalizuje, że w okolicach piłki nożnej czai się potworne zło. Na końcu jest dramatyczny finał z Urbańskim. Wszystko bogato okraszone heinzową listą przebojów, słuchanych dla relaksu.

Inne tego autora tutaj.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 31, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panowie, kryminal - Skomentuj


Joanna Bator - Japoński wachlarz / Rekin z parku Yoyogi

W obydwu tomach znajdują się zbiory felietonów o Japonii. Pierwszy tom (2001-2007) jest bardziej etnograficzny - o tym, jak trudno być gaijinką (obcą), jaka jest topografia Tokio, czemu ciężko się nauczyć japońskiego, gdzie znaleźć cosplayerki, czemu lepszy jest beton niż zieleń, a bonsai i sakura bardziej cieszą niż swobodne drzewo i kwitnąca śliwa. Jest to swego rodzaju pamiętnik pierwszego zauroczenia Japonią i przede wszystkim światem japońskich kobiet, kraju ze znacznie trudniejszymi warunkami dla osób, które odstają od normy.

Drugi tom ("Rekin") jest naznaczony katastrofą elektrowni Fukushima i tsunami w marcu 2011 - bardziej skupiony na przemijaniu i reakcji Japończyków na sytuacje ekstremalne i kondycji japońskiego społeczeństwa. Mniej istotne są prostujące duszę gorące kąpiele i sztuka sushi, bardziej istnienie otaku, wycofanie się z życia młodych Japończyków, którzy nie są w stanie być sararimanami w czarnych garniturach, komiksowość życia w fetyszystycznych maid-cafe czy wreszcie las samobójców.

Nie ukrywam, że nie jestem wielbicielką szeroko pojętego orientu, cenię kulturę europejską. Mimo to do Japonii opisanej przez Bator wybrałabym się na chwilę, żeby zobaczyć świat, który ją uwiódł.

Inne tej autorki tu.

#14-15

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 27, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panie, reportaz - Skomentuj


Harlan Coben - 6 lat później

Coś w tym jest, że książki Cobena niby są o czymś innym i różnią się tytułami, ale fabuła bywa w zasadzie identyczna. W "Nie mów nikomu" żona bohatera zostaje porwana i odnaleziona martwa, tutaj Jake - profesor uniwersytecki - przychodzi popatrzeć, jak jego dziewczyna bierze ślub z innym i odchodzi w dal. Przedtem obiecuje, że zostawi ich w spokoju, nie będzie szukał, węszył i na facebooka nie wejdzie. I słowa dotrzymuje do momentu, kiedy przypadkiem trafia na nekrolog męża ukochanej. Jedzie na pogrzeb, ale tu już nic się nie zgadza - denat ma dwóch synów i żonę, która zdecydowanie nie jest jego ukochaną. Gorzej - zniknął Ośrodek Pracy Twórczej, w którym się poznali, a dodatkowo nikt z poznanych wtedy ludzi nie pamięta go. Potem jest jeszcze słabiej, bo dostaje anonimowy e-mail z przypomnieniem, że obiecał nie drążyć, co sprawia, że drąży tym bardziej, bo wie, że wysłała go ukochana. Z tropu nie odciągają go mordercy, którzy porywają go z uczelni, zawieszenie dyscyplinarne czy ścigająca policja.

To nie jest zła książka, świetnie się ją czyta, zwłaszcza jak ktoś lubi schizofreniczne klimaty "trust no one", aczkolwiek trzeba dużo dobrej woli, żeby nazwać ją oryginalną.

Inne tego autora tu.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 26, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panowie, kryminal - Komentarzy: 2


Alec Le Sueur - Hotel na dachu świata

Alec zostaje szefem reklamy jednego z hoteli sieci Holiday Inn przez przypadek. Trafia do Lhasy, która nie jest bardzo priorytetową i łatwą placówką, a potrzeba reklamy jest chyba najmniejszą z potrzeb tego hotelu. Nie jest łatwo, bo... nie ma faksu, drukarki, kserokopiarki są cztery, ale żadna nie jest sprawna, poczta nie chce przyjąć do wysyłki tysiąca listów, a żeby przykleić znaczek, trzeba kupić klej. Telefony też niespecjalnie działają (rzecz się dzieje na początku lat 90., stąd nieobecność internetu). Zimą nie ma 20% zajętych pokoi, więc nie można włączyć ogrzewania, a jak się włączy ogrzewanie, to truchełka szczurów w kanałach wentylacyjnych zaczynają odmarzać. Do kuchni przybywają żywe jaki (Bos grunniens, parzystokopytne) zamiast poporcjowanych steków, a oprócz normalnych dla lokalizacji i wysokości problemów logistycznych dochodzi nieustający problem z Chińczykami, którzy okupują od lat 50. terytorium dawnego Tybetu. Zagraniczna załoga hotelu (Partia B) nieustająco ściera się z narzuconymi przez Chiny zarządcami partyjnymi (Partia A), którzy nie myślą ekonomicznie. Są podejrzenia, że w ogóle nie myślą. Najlepiej oddaje absurd sytuacji konfiskata VHS-ów z odcinkami "Hotelu Zacisze", puszczanego lokalnym pracownikom w ramach szkolenia. W jednym z wydań przedmowę pisał Michael Palin, co dobrze książkę rekomenduje.

Z jednej więc strony to doskonała i lekka lektura o tym, że w Tybecie z niczym nie jest łatwo, nawet z dolotem, a nieistniejący już przewoźnik CAAC jest mniej wiarygodny niż karawana jaków po szczytach Himalajów. Z drugiej - bardziej minorowo - to obserwacje z pierwszej ręki kraju pod niszczącą okupacją. Kraju, w którym stopniowo zabijana jest kultura, demolowane i równane z ziemią klasztory, przyroda ofiarnie asfaltowana, a każde zamieszki tłumione są szybkimi strzałami z karabinów. Śmiałam się z browaru postawionego opodal Lhasy przez rumuńskich braci w komunizmie, w którym (browarze, nie ustroju) butelki były myte ręcznie w błotnistej kałuży, bo nikt nie umiał obsłużyć maszyny myjącej, z taksówkarzy żujących czosnek czy hotelowej pralni, z której większość odzieży wychodziła w postaci brudnej, szarej i pomarszczonej szmaty czy przygotowań do wyborów Miss Tybetu, przekształconych przez Partię A w "pokaz mody tybetańskiej". Już mniej ze smutnej rzeczywistości, w którą nagle wpadł prawie że średniowieczny Tybet, "uwolniony" przez braci Chińczyków.

Można posłuchać audiobooka na YouTube [2021 - już nie można].

#12/#4

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 25, 2015

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2015, panowie, podroze - Skomentuj