Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Ostatni (jak na razie) tom o śląskim niby profilerze Rudolfie Heinzu, łączący tym razem pokolenia. Niby, to tak naprawdę żadnej profilerskiej roboty tym razem Heinz nie robi, tylko - jak prywatny detektyw, korzystając z przymusowego urlopu - rozwiązuje sprawę. Po latach pojawia się jego ojciec, Joseph Heinz, znany piłkarz, który w czasach socjalizmu wybrał łatwą karierę w tych niewłaściwych Niemczech, zostawiając żonę i małego syna. Przełamując niechęć, Heinz junior zaczyna wyjaśniać tajemnicę samobójczej śmierci podopiecznego i przyjaciela Heinza seniora, piłkarza Janka Kosa. Dodatkowo na wolności szaleje arcy-wróg policjanta - psychopata-podpalacz Urbański, znany z poprzednich tomów. Krąży sobie więc Heinz po Polsce - to skoczy do Warszawy, pogadać z kolegami z poprzednich śledztw, to do Sandomierza, akurat dotkniętego powodzią, w którym prokuratorem akurat jest niejaki Szacki (ale zajęty, więc nie pojawia się poza tym wspomnieniem). Jedzie też na wybrzeże, gdzie już mu się krystalizuje, że w okolicach piłki nożnej czai się potworne zło. Na końcu jest dramatyczny finał z Urbańskim. Wszystko bogato okraszone heinzową listą przebojów, słuchanych dla relaksu.
Inne tego autora tutaj.
#16