Więcej o
panowie
Ten Akunin już znacznie mniej. Fandorin wraca do Moskwy po pobycie w Japonii i trafia akurat na nagłą śmierć starego znajomego (błyskotliwie zauważyłam, że pewnie z poprzednich tomów, których nie czytałam), prywatnie bohatera Wszechrosji. Nie wierzy, że bohaterowi serce nie wytrzymało podczas erotycznych uniesień z pewną panną nieco lżejszych obyczajów (ale oczywiście z klasą, bo bohater by z byle kurwyzaną nie zalegał w łożnicy) i zaczyna śledztwo.
Znacznie mniej, bo zamiast śledztwa kryminalno-detektywistycznego jest polityczny thriller, gdzie trup ściele się gęsto, jest zły płatny morderca z tzw. przeszłością, a Fandorin wraz z wiernym, acz nieobeznanym w rosyjskich zwyczajach, sługą obrywają co chwila w kolejnych starciach z nastającymi na nich przestępcami. Dużo marzeń o czasach mocarstwowości, kiedy to Rosja była potęgą europejską (tak, również kosztem małego nadwiślańskiego kraju) mimo toczącego ją czerwia wewnętrznej zdrady.
#15
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 20, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, kryminal, panowie
- Komentarzy: 2
Przywiązujecie się do bohatera powieści? Mnie się zdarza. Viewegh pewnie sobie z tego zdaje sprawę i wykorzystuje to przewrotnie. Powieść ma dwóch narratorów - prywatnego detektywa, który bierze sprawę śledzenia narzeczonej pewnego poczytnego praskiego pisarza (jak się łatwo z tytułu domyślić, zadanie nie jest trudne) i samego autora, który - jako wszechwiedzący - wie to, co bohater książki pisanej przez niego usiłuje przed nim ukryć. I przez całą książkę narasta poczucie, że książka się dla bohatera skończy źle.
Książka dość erotyczna i frywolna, bo pan detektyw mimo 50 na karku prowadzi bujne życie erotyczne. Dodatkowy smaczek to przelot Air Finlandia do Chin przez Helsinki ("Kocham Air Finlandia!". "Wszyscy pasażerowie to mówią" - stwierdziła stewardesa, dolewając wódki) i opis kolacji w chińskiej restauracji (to jedna z niewielu rzeczy, za jakimi tęsknię[1] po powrocie z Tajwanu).
[1] Czy jest w Poznaniu prawdziwa chińska restauracja? Ale taka, gdzie nie walą wszystkiego na jeden talerz, nie dokładają surówki z gara, mają pałeczki i podają dania wspólne dla wszystkich? I jeszcze żeby nie wyrywali podszewki z portfela?
Inne tego autora: tu.
#14
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 14, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Straszny produkcyjniak. Biedny milicjant podejmuje decyzję o zakupie syrenki, żona rzuca mu się w ramiona z tej radości, a syn wzrusza ramionami, bo musi sam zarobić na non-ironową koszulę. Koszula skądinąd jest tropem w sprawie tajemniczego samobójstwa - z balkonu spada młody kontroler PIH-u, a w jego domu znajduje się tajemniczy pajacyk. W praniu wychodzi, że za pajacykami (których, jak tytuł wskazuje, było bardzo dużo) stoi gang wymuszający od niezbyt uczciwych prywaciarzy haracz. Tajemniczy szef jest sprytny i wie, że każdy prywaciarz przynajmniej kantuje skarb państwa (czy co tam wtedy było), więc nie będzie chętnie leciał z jęzorem na milicję, bo wprawdzie od szantażysty się uwolni, ale będzie musiał odpracować swoje w zakładzie pod nadzorem. Dodatkowo w kieszeni mężczyzny, który wpadł pod pociąg (dla tych, co wstrzymali dech - przeżył bez większych uszkodzeń) znaleziono adres samobójcy, co pozwalało wątpić w to, że posprzątał w domu, a potem potknął się i wypadł z balkonu. Słabe i dość przewidywalne.
#13
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 14, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, kryminal, panowie, prl, klub-srebrnego-klucza
- Komentarzy: 2
Od razu mówię, że to moje pierwsze podejście do losowo wybranego Akunina. Lewiatan to analog "Śmierci na Nilu" Agathy Christie - na luksusowym statku wycieczkowym do Azji płyną bogaci pasażerowie, a wśród nich zbrodniarz, który zabił kilkanaście osób podczas kradzieży u lorda-kolekcjonera. Francuski policjant zebrał wszystkich podejrzanych w jednym salonie i podczas rejsu prowadzi obserwację. Wiadomo tylko, że w sprawę zamieszania jest kobieta, a zbrodniarz nie ma złotego znaczka, który dostawał każdy pasażer. Szybko okazuje się, że znaczek posiada tajemniczy rosyjski dyplomata Fandorin, przez co zostaje wyeliminowany z grona podejrzanych, a jego celne uwagi popychają śledztwo do przodu. Każdy ze zgromadzonych w salonie ma jakąś tajemnicę, po kolei zostają uwalniane przez komisarza lub Fandorina. Narracja jest różna - każda z postaci pisze własny "pamiętnik", czasem niekoniecznie zgodny z prawdą (najbardziej upierdliwie się czyta historia Japończyka, pisana w dwóch szpaltach w poziomie kartki), są też i "wycinki" z lokalnej prasy.
Mnie się nawet-nawet, zdecydowanie wolę ciągoty do pokazywania Rosji mocarstwowej - mniej śmieszy i mniej trąci dzikością w przeciwieństwie do świata Marininy. Rosyjski dyplomata nie odstaje poziomem kulturowo-intelektualnym od reszty Europejczyków na statku, a czasem nawet okazuje się być bardziej kulturalny i mniej zaściankowy od reszty.
#12
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 5, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, kryminal, panowie
- Komentarzy: 2
Przede wszystkim ciekawa jestem, czy na Święta 2008 pojawią się Nowe przygody Mikołajka 3. I szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko. Kolejne odkopane zbiorki przygód krnąbrnego 6-latka, który tak naprawdę nie chce nic więcej niż spędzić czas na zabawie z kolegami i nie rozumie, czemu tata się frustruje kolejną wybitą szybą, mama - czekoladkami otrzymanymi od babci i nocnymi problemami żołądkowymi, a pan wychowawca Rosół krzyczy na niego i kolegów podczas zwyczajnej gry w bule, są zabawne i trzymają poziom poprzednich tomów. Podobnie jak w przypadku Adriana Mole'a większość Mikołajkowych problemów bierze się z tego, że jest małym chłopcem i niezbyt sprawnie interpretuje sygnały, jakie dostaje ze swojego otoczenia, tak tutaj znacznie bardziej frustrujący są w książkach Goscinnego dorośli. Tata jest niekonsekwentny i niezbyt przykłada się do wychowania syna, jest leniwy, dużo robi na pokaz, a do tego ciągle kłóci się o pierdoły z sąsiadem, panem Bledurtem. Babcia i goście odwiedzający rodziców Mikołajka usiłują zdobyć uczucie chłopca przez napychanie go słodyczami i niezdrową spożywką, po czym kiwają z pożałowaniem nad sposobem wychowania, patrząc jak przepakowany dzieciak wymiotuje w nocy. Szkolni wychowawcy nie panują nad bijącymi się chłopcami po części dlatego, że sami bawią się skonfiskowanymi zabawkami, lądują na dywaniku dyrektora i przy każdym starciu tracą autorytet. Mama ze wszystkich dorosłych bohaterów jest osobą najbardziej konsekwentną - widać przyzwyczaiła się do tego, że jej matka (Mikołajkowa Bunia) się wtrąca, a mąż wymaga porównywalnej opieki i mediacji co 6-latek. Ogólnie - smutno jest przestać być 6-latkiem.
#8
Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 27, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2008, dla-dzieci, panowie
- Komentarzy: 3
Jeśli socjalistyczny pisarz kryminałów milicyjnych zabiera się za powieść o kontrowersyjnym reżyserze filmów grozy ("- Wygląda, jakby to [scenariusz] spłodził jakiś zaściankowy grafoman - zboczeniec"), do tego pochodzenia polskiego, to wiadomo, że będzie zabawnie. Dzielny polski kontrwywiad w wielkiej tajemnicy dostaje taśmę, na której nagrana jest rozmowa po angielsku ("Wszyscy jak tu siedzicie - uśmiechnął się pod wąsem [pułkownik] - macie w katach wpisaną biegłą znajomość angielskiego w mowie i w piśmie. - Języka, ale nie tego bełkotu! - zaprotestował kapitan. - Co to jest? Jakiś slang, żargon?"); wynika z niej, że na terytorium PRL zostanie zamordowany jeden z jej obywateli, zwykle przebywający za granicą. Będzie to cios dla socjalistycznych służb wywiadowczych, bo obywatel jest znany i ceniony. Jak wychodzi w dalszym ciągu śledztwa, obywatel nazywa się Leśniewski i jest znanym, choć ekscentrycznym reżyserem filmów o wampirach (łatwo się domyślić, ze książka pochodzi sprzed procesu o gwałt na nieletniej). Na szczęście polska milicja i kontrwywiad czuwają, tworzą specjalną komórkę, składającą się z funkcjonariuszy i doktorantki filmoznawstwa, żeby zapobiec temu policzkowi wymierzonemu w system. Wprawdzie wszyscy kwestionują geniusz reżyserski ("Oczywiście, że słyszałem, choć wcale nie podzielam zachwytów czy raczej pseudozachwytów niektórych krytyków, preparujących swoje recenzje w zadymionych kawiarniach dokładnie pod gust sezonowych koneserów, tworzących na jednorazowy użytek własną wizję świata i jego konfliktów. Życie, moim zdaniem, samo pisze o wiele ciekawsze scenariusze, pełnokrwiste i przemawiające autentyzmem bez sztucznego dorabiania wydumanych wampirów czy innych dziwadeł w tym stylu").
Kryminał jest dość nudny - polega na obserwacji zebranych na planie zdjęciowym "Krwawej bestii" (aka "Zemsty wampira") osób i szukaniu potencjalnych zbirów ze zgniłego Zachodu, a przy tym bardzo zabawny przez swoje anty-socjalistyczne i równające kulturę w stronę socrealizmu wypowiedzi (może naiwnie zakładam, że to jedno wielkie mrugnięcie do czytelnika). Ślad prowadzi w przeszłość, zbrodniarzem okazuje się syn wysiedlonego po wojnie pół-Niemca, który wyrósł na sprzedawczyka systemu (bo przecież uczciwy Polak nie byłby zdolny do tak godzącego w ustrój czynu). Zabawne jest przeglądanie książeczki pod kątem filmografii niewysokiego reżysera Leśniewskiego - są tam "Legendy mórz południowych", "Pułapka", "Obrzydzenie" ("kwitowanych przez publiczność okrzykami zdumienia lub eksplozjami śmiechu w zależności od wieku lub temperamentu") czy "Tajemniczy sublokator". Sam reżyser ma też za sobą mroczną tajemnicę, przez którą zapewne (a nie z powodu możliwości kariery) uciekł z Polski.
Inne tego autora:
#5
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 17, 2008
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
kryminal, panowie, prl, 2008
- Skomentuj