Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Jerzy Głowacki - Testament królowej Nefertite

Kilku robotników Arabów prosiło o zrobienie im zbiorowego zdjęcia. Przyjemnie im będzie, kiedy w gazecie dalekiego kraju, który nazywają Bolanda, ukaże się ich fotografia.
Tak, to ojciec tego Głowackiego, czymś trzeba było na chleb zarobić, nawet nagrodę dostał.

Dwóch przyjaciół - porucznik Kania i kapitan Wojnar - planują wspólne śledztwo. Profesor Sulima, światowej sławy archeolog, zostaje znaleziony martwy w swojej willi na Żoliborzu. Przed śmiercią pracował nad odszyfrowaniem papirusu, znalezionego w sarkofagu; mumię oczywiście trzymał w domu[1]. Kapitan Wojnar, przystojny i wysportowany (trenuje judo) od razu zachwyca się piękną siostrzenicą profesora, Ewą. Podejrzany jest asystent profesora, docent Radoń, który przebywał akurat w domu Sulimów, po czym wyjechał nagle do Egiptu. Sprawa się komplikuje, gdy zostają znalezione zwłoki siostrzeńca profesora, który przedawkował morfinę. Kania inwigiluje w Warszawie w nocnych klubach, bo skądś młody narkotyki brał, Wojnar zaś udaje się incognito jako dziennikarz na wykopaliska. Tam się dzieje - podejrzani są wszyscy, a najbardziej egipski intendent, Wojnar niejednokrotnie usiłuje zbliżyć usta do ust Ewy[2], ichneumon ratuje przed kobrą, spotyka się z bossem lokalnego gangu, wreszcie w dramatycznym finale jak z “Indiany Jonesa”, gdzie kolejne zwłoki ujawniają pułapki sprzed tysięcy lat, pojawia się skarb. Kolejne zwycięstwo białego Europejczyka nad prymitywnymi Arabami.

Mizoginia jest obecna na każdym kroku - kobiety to “dziwne istoty”, nie ma co przejmować się ich humorami, wystarczy być cierpliwym, a rozwieją się jak mgła. Ciotka profesora bez żadnego powodu określona jest jako “zdziwaczała stara panna”. Jedna z pań - specjalistka od mechaniki precyzyjnej i astronautyki - jak na kobietę, dziwny wybrała sobie zawód — obserwował ją Kania. Żona jednego z archeologów jest “tęgawa”, “uśmiech rozkapryszonego dziecka” i “szczebiotliwy głos”, wymawia się migreną, że nie zajmuje się Wojnarem. Na szczęście jej mąż umie się znaleźć: - Przepraszam za żonę (...). - wyciągnął do Wojnara kościstą dłoń mężczyzna o sępiej, spalonej słońcem twarzy. Kilka scenek z kairskiego klubu nocnego - najpierw taniec brzucha, zaanonsowany jako wschodni strip-tease, potem taniec skąpo ubranej Fatimy - jest absolutnie w porządku, bo to egzotyka i taki zwyczaj:

- Wiesz, co bym teraz najchętniej zrobił? - zwrócił się do Wojnara. - Wszedłbym na parkiet, jak tenisową rakietę wziąłbym tę małą pod pachę, każdemu, kto stanąłby na drodze, dał kopniaka i pognałbym z nią gdzieś w dal. Raczej w mrok, gdzieś pod piramidy. (...)
- Ile ona może mieć lat?
- Najwyżej piętnaście, ale tu na Wschodzie takie smarkate uważane już są za dojrzałe kobiety.

Się pije: herbatę, wermuth (“na pokrzepienie mięśnia sercowego”), cherry z kawą, wódkę (kucharz w “Narcyzie”, inaczej nie ma dań z patelni oraz babcia klozetowa, bo inaczej nie wydaje papieru toaletowego i mydła klientom), koniak w samolocie i diabelnie mocną kawę.

Się je: wymyślnie skomponowane kanapki, łososia, szary astrachański kawior, mleko, mięso i daktyle (w arabskiej niewoli), lokalne owoce - banany, mango, daktyle, figi, morele i winogrona.

Się pali: najtańsze papierosy (bo mają mocniejszy tytoń), “sporty”, fajkę, egipskie “Złoty Ramzes”, robione na zamówienie, wodną fajkę (w klubie).

Się interesuje: Komendant kairskiej policji przejawił żywe zainteresowanie polską kuchnią i prosił Wojnara, żeby mu opisał kilka narodowych potraw polskich.

Się ozdabia wnętrza: golaskiem-murzynkiem na tapczanie.

Bawiąc-uczyć: rodowód i historia faraonów oraz egipscy bogowie (“Widzę, że olśniłam pana moją wiedzą”).

[1] Podobno rząd Egiptu ofiarował mu ją w podziękowaniu za odkrycia. Ale praktyka pobierania fantów z wykopalisk była powszechna (Początkowo miałem zamiar ofiarować naszyjnik Ewie. Nie jest praktykowane robienie prezentów z rzeczy znalezionych na terenie wykopalisk, lecz miałem nadzieję, że jakoś to oficjalnie załatwię).

[2] Serio, milicjant nieustająco atakuje swoim afektem osobę, nie dość, że zależną od niego, bo związaną ze śledztwem, ale dodatkowo w żałobie - w którym okresie straciła wuja i brata. Ale wszystko w porządku, ma oczy bizantyjskiej ikony, to można.

Inne z tej serii.

#89

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 14, 2023

Link permanentny - Tagi: 2023, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie, prl - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Władysław Huzik - Ukradzione twarze

Warszawski mrowiskowiec na osiedlu “Za Żelazną Bramą”. Cisi i spokojni mężowie, którzy raz w tygodniu upijają się i biją żony, gospodarz domu handlujący alkoholem, obiecujący poeta, który się rozpił i urządza po nocach ekscesy i hałaśliwe przyjęcia (“i wtedy w całym domu słychać tzw. wulgarne wyrażenia”), bezdomny[1] nocujący na klatce schodowej, lichwiarz, jednym słowem bardzo spokojna okolica. Mieszka tu też porucznik Warycha, któremu wcale się nie podoba okolica i czuje się przeraźliwie samotny[2], ale kiedy się okazuje, że ktoś zabił inżyniera Skotnickiego, mieszkającego na 10. piętrze, ma blisko do pracy[3]. Dozorca twierdzi, że nikt “obcy” nie wchodził, ale szybko się okazuje, że jego słowa nie są wiarygodne, a w mrowiskowcu ruch był jak na Marszałkowskiej. Przestępca jest sprytny, upodabnia się do osób, które chce wrobić w morderstwo, fabrykuje ślady, ale ostatecznie - po kolejnych zbrodniach - wpada, bo Warycha przekartkował “Utraconą cześć Katarzyny Blum”[4].

Przewrotnie, wspomniany zdegenerowany poeta zaprzyjaźnia się z Warychą i po zakończeniu śledztwa planuje napisanie powieści reportersko-kryminalnej o całej sprawie. Pojawiają się wątki społeczne - gdzie kupić pieluchy jednorazowe, nieplanowana ciąża i konsekwencje (wyrzucenie ze studiów), pożyczanie pieniędzy na zabieg “jeszcze wtedy nielegalny”, wreszcie pada kąśliwa ocena emigranta jako kogoś “zmieniającego ojczyzny jak rękawiczki”.

Gender codzienny: kobiety dzielą się na śliczne, szczupłe, wielkookie dziewczyny (chociaż i te czasem histeryzują, na przykład dowiadując się, że ich narzeczony został brutalnie zamordowany) i obrzydliwe, stare baby.

- Miła niewiasta, nie ma co... - westchnął porucznik, gdy Marcjanna Kielak wyniosła wreszcie swoje zwaliste ciało poza drzwi gabinetu.
- Nie zazdroszczę jej mężowi…
Kobieta w niechlujnej podomce musiała być kiedyś ładna. Mogłaby i teraz wzbudzać sympatię, gdyby nie wykrzywiał jej twarzy grymas chronicznej niechęci do otaczającego świata. (...) zanosiło się na wybuch krzykliwego babskiego jazgotu. Porucznik zgodził się w tym momencie z kapralem Kortą: za żadne skarby świata nie chciałby zostać ukarany przez los podobną żoną.

Się pije: winiak gruziński, jarzębiak, wyborową, czerwone wino (w kryształowych pucharkach), coca-colę, żytnią z kłoskiem, piwo, herbatę Yunan, kawę (przechowywaną “dla fantazji” w pudełku po “Nesce”), “harcerzyka” (również na służbie), gin, whisky, Cinzano.

Się śpiewa: nieprzyzwoite rosyjskie czastuszki.

Się wyrzuca: śmieci do zsypu (istotne) albo damską garderobę przez okno podczas libacji (nieistotne).

Się pali: dwa rodzaje gauloise’ów - zwykłe i disque bleu, carmeny, marlboro, klubowe (Warycha), caporale.

Się korzysta: ze współpracy kontrwywiadu.

Się jada: ogórki kiszone, kwas, pokrojona w plasterki kiełbasa, kaszanka z kaszy tatarczanej, którą przyrządzili na gorąco z cebulką, pomidory, jajko na twardo z majonezem.

[1] Boży ten człowiek należy do wymierającego gatunku ptaków niebieskich, którzy nie sieją i nie orzą, nie pracują, a mimo to jakoś tam żyją. O panu Czesiu należy jednak i to powiedzieć, że jada raczej niewiele. Poza tym nie kradnie, nie powoduje wypadków samochodowych, nie oszukuje przyjaciół. Nie pogłębia również problemów społecznych, domagając się mieszkania w nowych blokach lub punktualnego docierania na miejsce pospiesznych pociągów dalekobieżnych. W godzinach wieczornych, gdy tłok panuje w kawiarniach i rozpoczynają działalność eleganckie lokale gastronomiczne, pan Czesio - gardząc z natury luksusowymi alkoholami - spoczywa już zwykle na którejś z licznych w mieście klatek schodowych, nasycony do woli trunkami w rodzaju wody fryzjerskiej, przesączonego przez chleb denaturatu, kropli Inoziemcowa lub popularnym gatunkiem tanich perfum. Nie absorbuje swoją skromną osobą nikogo. (...) Do otaczającego świata pan Czesio ma stosunek filozoficzny: pełen rezerwy, w zasadzie jednak życzliwy. Zarabia na życie zbierając po śmietnikach puste butelki i jest to zajęcie dosyć godziwe. Nie zdarzyło się nigdy, aby zgromadził więcej, niż to potrzebne do przeżycia kolejnego dnia.

[2] Do czasu, do czasu. Przez całe śledztwo miota się między pracą, a życiem prywatnym, w którym pojawiła się pewna zielonooka blondynka, z którą spotyka się w restauracjach i kawiarniach, a nawet bez skrępowania zabiera do siebie i pojawia się bez żadnego owijania w bawełnę informacja o pożyciu intymnym. Ba, w finale nawet znać w jego mieszkaniu kobiecą rękę, bo na regale stoją kwiaty w wazonach i maskotki.

[3] Jak już skończy przewracać oczami, że ma za dużo zajęć: Nie było mowy, aby wykręcić się od przyjęcia tej sprawy, Warycha nie miał zresztą takiego zamiaru. Żartobliwe wyrzekanie na nadmiar roboty (chociaż nie narzekali również na niedostatek zajęć i obowiązków) należało po prostu do koleżeńskiego rytuału, stałego tematu pogawędek na temat "co by było, gdyby".

[4] Otóż porucznik czytuje książki.

Inne z tej serii.

#86

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 22, 2023

Link permanentny - Tagi: prl, 2023, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 1


Amos Oz - Mój Michael

Chana, studentka literatury, poznaje Michaela, studenta geologii, przypadkiem, gdy ten łapie ją na schodach uniwersytetu, kiedy potyka się i skręca nogę. Nie upada, chociaż noga boli; umawiają się na spotkanie, z którego wychodzą wspólne spacery, zaręczyny, poznanie obu rodzin i ślub. Po przechorowanej, trudnej ciąży, rodzi się im syn, z którym nie czuje - w przeciwieństwie do męża - specjalnej więzi. Im dalej w życie, tym bardziej Chana ma poczucie, że to nie był dobry wybór. Michael jest dobrym mężem, troskliwym, ale raczej apatycznym i niezbyt namiętnym, oboje żyją jego życiem, spotykają się z jego znajomymi, z rzadka pojawia się przyjaciółka Chany ze studiów, jej rodzina. Narasta w niej poczucie, że nie chce być tylko żoną, matką, pracowniczką na pół etatu; samotna, śni na jawie o arabskich bliźniakach, towarzyszach dziecięcych zabaw, chociaż zabawy, o których teraz myśli, już nie są dziecięce. Osadza się w roli romansowej heroiny, zdobywanej przez carskiego kuriera czy kapitana Nautilusa, próbuje nawet podsycić uczucie 17-letniego sąsiada, któremu daje korepetycje, bo chce widzieć zachwyt w jego oczach. Finał zostawia wszystko w zawieszeniu, bez dramatu, raczej z rezygnacją.

W tle Jerozolima w latach 50., wojna w Egipcie, powoli powstające na gruzach miasto, kontrast między życiem w kibucu a miejskim, konflikty w społeczności, pojawia się wspomniana rodzina Oza (wuj Klausner) czy znani autorzy książek. Między wierszami czuć próbę podjęcia tematu śmierci matki, która nie była szczęśliwa w na pozór szczęśliwym - jak u Chany - związku. Nawet język jest podobny do “Opowieści”, pełen powtórzeń, a narracja zatacza spiralami koła, wracając ciągle do tych samych wydarzeń i szukając miejsca, gdzie można było rozpruć tę dzianinę bez szkody.

Inne tego autora.

#85

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 18, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Michal Sýkora - To jeszcze nie koniec

To zdecydowanie nie jest książka dla młodych rodziców, nie czytajcie dalej.

Sierpień 1987. Nastoletnia Hana spędza wakacje u swojej przyjaciółki, Zuzanki i jej starszej kuzynki Magdy, w domu dziadków Třebovických. W poprzednich latach było świetnie, niestety w tym roku posesja została okrojona z wielkiego ogrodu, który dziadek sprzedał, żeby załatwić w spółdzielni mieszkanie dla swojego najmłodszego syna, Petra. Do czasu zakupu Petr z żoną Drahą i kilkumiesięcznym Lukáškiem również mieszka w rodzinnym domu, co wkurza Magdę, bo nie dość, że ukochany ogród zniknął, to jeszcze mały kuzyn bez przerwy się drze, a Draha jest ciągle wściekła i wyładowuje złość na każdym. W tak nabrzmiałej atmosferze nagła cisza pewnego popołudnia powitana jest z ulgą, tyle że ulga szybko zamienia się w tragedię - ktoś piłą tarczową uciął niemowlakowi głowę. Babcia umiera na zawał, Petr trafia do szpitala psychiatrycznego, a tymczasowo aresztowana Draha popełnia dramatyczne samobójstwo, co zamyka śledztwo, jako że według ustaleń milicji nikt nie mógł wejść na posesję, a jedyną osobą z krwią na ubraniu była niestabilna emocjonalnie matka. Mija 25 lat, do emerytowanego szefa Marie Výrovej zgłasza się pisarz, prywatnie mąż Hany, który chciałby opisać tragedię sprzed lat, zwłaszcza że tragedia odbiła się na życiu jego żony, która przypisuje sobie winę za całą sytuację. Kiedy policjantka zaczyna przeglądać akta, szybko wykrywa sporo nieścisłości i równie szybko zaczyna wątpić, że to Draha - w depresji poporodowej i pozbawiona snu od kilku miesięcy - była morderczynią. Wprawdzie śledztwo nie jest wznowione, ale mimo upływu czasu wizja lokalna i ponowne mozolne przepytywanie, które bynajmniej nie przypada do gustu rodzinie Třebovických, przyzwyczajonych już do myśli, że było-minęło, doprowadza do mordercy.

Podobnie jak poprzedni tom, świetnie się czyta; autor ma inteligentny, lekko sarkastyczny sposób opowiadania o wydarzeniach. Saga rodziny Třebovických, swego czasu znanych i wpływowych, pokazuje sporo smaczków na styku przemian systemowych, ale też wchodzi w układy niby idealnej rodziny. Śledztwo prowadzi półprywatnie (w ramach urlopu, serio) tylko Marie, z drobnym wsparciem patologa, który ofiarnie na tuszce królika testuje, jak trudne jest przecięcie cienkiej szyi piłą tarczową.

Inne tego autora.

#83

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 11, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie - Skomentuj


Michal Sýkora - Człowiek pana ministra

Ołomuniec. Docent Chalupa, zasadniczy i pedantyczny pracownik uniwersytetu, prowadzi krucjatę przeciwko uniwersyteckiemu kwestorowi[1], którego złapał na zawyżaniu kosztów remontu budynku uczelni, fakturowaniu rzeczy nieistniejących i działaniu na niekorzyść. Problem w tym, że kwestor był sprytny i poza poczuciem ogólnej niesprawiedliwości nie ma podstaw prawnych, żeby go pociągnąć do odpowiedzialności. Chalupa to wie, bo dwa lata zbierał dowody, próbował zainteresować i prokuratora, i prasę. I jak już czytelniczka ma poczucie, że będzie zabawnie i raczej lekko[2], to Chalupę ktoś morduje strzałem w głowę. Ekipa policji pod dowództwem Marie Výrovej odkrywa niedługo potem, że z tej samej broni zastrzelono też dziennikarza, który współpracował z Chalupą. W obu przypadkach zniknęły też materiały, które zgromadzili, więc policja mozolnie podąża tymi samymi ścieżkami co denaci, żeby odkryć, co spowodowało ich śmierć i kto za tym stoi. Problem w tym, że kwestor właśnie dostał prestiżową posadę w rządzie, sponsorowany przez śliskiego, acz nietykalnego polityka, więc wywierana jest presja, żeby nie drążyć. Dodatkowo w zespole jest komisarz Baran, nie dość, że obrażony o to, że nie został dowódcą, to jeszcze dość luźno podchodzący do zasad i uczciwości, powoduje odsunięcie dotychczasowego zwierzchnika, co mocno burzy spokój w zespole. Pojawia się też szereg innych trudności - detektyw Horová sypia z kolegą zamordowanego, zaś ktoś wysyła detektywowi Edelweissowi zdjęcia jego dzieci z delikatną sugestią, żeby przestał się interesować.

Jakby nie geografia i nazwiska, rzecz się mogłaby ze spokojem dziać w Polsce - efekty transformacji i ludzie, którzy potrafili zrobić wtedy interesy życia, polityka jako uzyskanie nietykalności, rozliczenia z aktywnością w poprzednim systemie czy skansen polityki uniwersyteckiej. Bardzo dobrze napisane postaci, pełnokrwiste, z życiem wewnętrznym (chociaż czasem aż do znudzenia autor przypomina, że Výrova jest fanką Dylana i recytuje jego dyskografię) i rodzinnym[3] oraz - co ciekawe - wcale nie jednoznacznie pozytywne. Bardzo mi się podobało, A. mi pożyczyła, dziękuję.

[1] Skojarzenia to przekleństwo, gdzie te pigułki z suszonej żaby.

[2] Miejscami bywa, zwłaszcza przy opisach uniwersyteckich, czasem wjeżdżają personalia typu Svatopluk Krupa, ale przewijają się przerażające sprawy bestialskiego gwałtu (niezależnie) i brutalnego pobicia (już z wpływem na śledztwo).

[3] Pyszny wątek toksycznej teściowej Edelweissa oraz sąsiadki zamordowanego, zajmującej się “chałupnictwem”, przypadkiem matki szkolnej koleżanki córeczki detektywa.

Inne tego autora:

#82

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 8, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie - Skomentuj


Per Wahlöö - Ciężarówka

Lata 50., frankistowska Hiszpania. Do małego rybackiego miasteczka przybywa emigrant z Niemiec, Willi Mohr. Uciekł z NRD przez RFN, ma trochę oszczędności, planuje malować, bo mu całkiem nieźle wychodzi, aczkolwiek nie jest to jego marzenie, tylko jego kolegi, który miał z nim przyjechać, ale jednak został w rozczłonkowanej ojczyźnie. Poznaje parę Norwegów - Siglinde i Dana, przez dłuższy czas mieszkają razem, przyjaźnią się, Willi jest zafascynowany piękną blondynką, podobnie jak ich lokalny znajomy, Ramón, jeden z braci Alemany. Razem wyjeżdżają na plażę, imprezują, nie myślą o powrocie aż do dnia, kiedy Dan i Sig wypływają z braćmi na wycieczkę i już nie wracają. Czytelnik wie, że bracia zabili zaprzyjaźnionych z nimi turystów po tym, jak Ramon zgwałcił kobietę, Willi się tego domyśla. Snuje się po wiosce, patrzy oskarżycielsko… Chronologia nie jest linearna, jednocześnie narracja przechodzi do serii przesłuchań najpierw w lokalnej policji, potem w hiszpańskim analogu SB, bo nagle się okazuje, że Willi przypadkiem uczestniczy w partyzantce wspierającej strajki robotników.

Jaka to przykra i nieprzyjemna książka. Sielankę (no, powiedzmy, ja bym to nazwała życiem z dnia na dzień z braku pieniędzy i perspektyw) wakacyjnych zabaw trójki emigrantów przerywają wstrząsające opowieści o brutalnym tłumieniu strajków w kopalniach, prześladowaniu wrogów politycznych, w tym wysiedlonych z własnego kraju Asturyjczyków, indoktrynacji, torturach, dramatycznej biedzie i bezrobociu powojennej Hiszpanii. Danowi i Siglinde jest w zasadzie wszystko jedno, gdzie są i co się dzieje wokół nich, Willi żyje w posttraumatycznym zawieszeniu, wprawdzie nie walczył podczas wojny, bo nie zdążył, ale cały jego świat zniknął; na NRD był za mało ideowy, na RFN zbyt komunistyczny. Dodajcie do tego przemoc wobec zwierząt (zabijanie nadmiarowych szczeniąt), zdecydowanie nie musicie czytać, to nie jest jeszcze ten Wahlöö od łagodnej, nieco ironicznej Szwecji i komisarza Becka.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#80

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek września 1, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, z-jamnikiem, 2023 - Skomentuj