Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panie

Marian Keyes - Najjaśniejsza gwiazda na niebie

Klasycznie u Keyes kilka elementów układanki - tym razem wszyscy bohaterowie mieszkają (bądź okazjonalnie bywają) w jednym budynku, przy Star Street 66, Dublin 8.

Katie (wyglądająca jak seksowna nauczycielka) ma 40 lat i jest w nieformalnym związku z Conallem, specjalistą od zwolnień grupowych i adaptacji. Conall się specjalnie nie angażuje, a Katie zdaje sobie sprawę, że wprawdzie 40-tka to nowa 20-tka, ale na wybór całkiem nowego partnera życia może być już za późno.

Maeve i Matt bardzo się kochają, ale żyją w przedziwnym związku pełnym uników, celebrowania wspólnych śniadań, spisywania codziennie dobrych uczynków i błogosławieństw. Raz w tygodniu Maeve spotyka się z terapeutką. Oboje też - niezależnie od siebie - jeżdżą pod budynek firmy tworzącej software i przyglądają się jednemu z jej pracowników.

Pyskata taksówkarka Lydia oszczędza, więc wynajmuje mieszkanie wspólnie z Andrzejem i Janem - robotnikami z Polski. Robi sobie długie listy rzeczy, których nienawidzi (i mimo swojej długości nie są kompletne). Nazywa Andrzeja i Jana "kapustami" oraz używa słów kończących się na "-sk", więc oni także jej nie cierpią. Tyle że któregoś dnia Lydia ląduje w łóżku z Andrzejem; ot, tak wpadli na siebie.

84-letnia Jemima czeka na przyjazd adoptowanego syna, Fionna, ogrodnika, który rozpoczyna karierę w telewizji. Fionn, przystojny złotowłosy 30-latek ma rękę do roślin, a poza tym zakochuje się w każdej napotkanej kobiecie - Rosie, irlandzkiej dziewczynie Andrzeja, Maeve, którą wprawia w niewspółmierne przerażenie, a ostatecznie w Katie. Bo w pewnym momencie wszystko zaczyna się plątać - Katie rozstaje się z Conallem, Lydię zostawia chłopak z powodu incydentu z Andrzejem, Conall poznaje Lydię i chce się przedrzeć przez jej niechęć do świata. Tajemnicza istota, która podsłuchuje myśli mieszkańców (strasznie mnie irytująca, jak zawsze wszystkowiedzący i znający przyszłość narrator) po kolei dociera do najskrytszych tajemnic każdego z mieszkańców. Bez wstawek o duchach, które w jakimś tajemniczym celu kręcą się po mieszkaniach pod numerem 66 byłoby zgrabniej.

Inne tego autorki tu.

#29

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 28, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, beletrystyka, panie - Skomentuj


Marian Keyes - Czarujący mężczyzna

Znany irlandzki polityk, Paddy de Courcy, ogłasza, że zaręczył się i planuje ślub. Cztery kobiety są tym faktem niesamowicie zdziwione: jego dziewczyna, stylistka Lola Daly, która do tego dnia była przekonana, że jest jego dziewczyną, dziennikarka Grace Gildee, która niegdyś była jego dobrą znajomą, Marnie Hunter - siostra Grace, dawna dziewczyna Paddy'ego i wreszcie Alicia Thornton - narzeczona, która o narzeczeństwie dowiedziała się z prasy. Keyes przez kilka miesięcy, dzień po dniu, prowadzi wszystkie cztery do nieuchronnego spotkania. I robi to tak sprawnie, że przez kilkaset stron nie jestem w stanie oderwać się od książki (czytam ją nawet w samochodzie, chociaż mdli mnie wtedy, więc rozumiecie poświęcenie). Lubię, kiedy po kolei odsłania kolejne fakty z przeszłości i nagle wszystko zaczyna być widać w niczym nie przyćmionym świetle prawdy.

Sama książka jest raczej gorzka, bo opowiada o trudnych chwilach wszystkich bohaterek. Lola cierpi, bo nie rozumie, co się stało, usiłuje się skontaktować z Paddym i odbija się od muru, leczy więc nieszczęśliwą miłość w domu letniskowym przyjaciół w małej miejscowości. Grace chce naprawiać świat, ale gdzieś tam ma obsesję na punkcie Paddy'ego. Marnie z dnia na dzień idzie coraz gorzej, widać, że siedzi w niej coś, co ją powoli niszczy. Raczej, bo w tle - jak to u Keyes - świetna parada niesamowitych osób: crossdresserów, rodziców - intelektualistów, małomiasteczkowych pubowych mędrków, celebrytów, anonimowych alkoholików, seksownych surferów i pozbawionych skrupułów dziennikarzy. Jak na chick-lit przystało, są i sceny łóżkowe, bardzo przyzwoicie napisane. Jedyne, co mnie irytuje, to powtarzające się w treści przekleństwo - "kurdemol". I okładka. Nie sugerujcie się okładką.

Do tego jeszcze Dublin i okolice - molo w Dun Laoghaire i czy plaża w Killiney. Lubię czytać o miejscach, w których byłam.

Inne tego autora:

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 25, 2012

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Fotografia+ - Tagi: 2012, beletrystyka, panie - Komentarzy: 8


Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller - Gaumardżos!

Zbiór historii, publikowanych wcześniej częściowo w różnych mediach, o tym, czemu państwa Mellerowie są zakochani w Gruzji. Historie o niespodziewanych przyjaźniach na całe życie, biesiadach, które ciągną się całymi dniami i kończą ciężkim kacem, przeplatają się z burzliwą i niełatwą historią współczesną. Bardziej podobały mi się historie Marcina, są mocniejsze i pisane świetnym językiem, mniej Anny - ale to po trosze kwestia tego, że nie jestem wielbicielką folkloru i nawet gruziński mnie nie zachwyca. Trochę zdjęć, trochę o jedzeniu, dużo o piciu, czemu Stalin jest nadal gruzińskim bohaterem i czy Kasia Pakosińska znalazła młodzieńczą miłość.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 3, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, panie, panowie, reportaz - Skomentuj


Barbara Winklowa - Śmieszne, makaron rośnie!

Spodziewałam się kolejnej (oczywiście cennej) książki typu "gotujemy z dziećmi w PRL-u". I po części tak jest - dzieci (w zasadzie sami chłopcy, bo zaproszona dziewczynka bynajmniej nie była na aktywność kuchenną chętna) gotują, a na końcu książki jest lista przepisów, które mogą się przydać w życiu codziennym[1]. Po części jednak to całkiem niezła historia o tym, jak matka-dziennikarka na potrzeby napisania książki kulinarnej usiłuje uczyć swoich synów gotowania. A dzieci bynajmniej się do tego nie garną, a jak próbują, to podpalają ścierkę, zalewają kuchnię (i sąsiadów) makaronem, który "nagle" urósł, osuszają sałatę na wiór i rozbijają jajka na podłogę. W tle nie ma sielanki - babcia ze zwichniętym stawem biodrowym, której trzeba pomóc kosztem opieki nad dziećmi, pies ranny w łapę, poruszona trudna kwestia śmierci bliskiego i przygotowania do niej dzieci. I bujny PRL, kolorowo zilustrowany przez Wandę Orlińską.

[1] Na przykład nastawianie mleka na zsiadłe, zupa na kościach (jeśli są), kotlet schabowy (jeśli akurat można dostać odpowiedni kawałek mięsa), sens mycia kiełbasy i mięsa (pomyślcie przez chwilę, w jakich warunkach wędlinę przewozi się z magazynu do sklepów, jak długo leży potem na ladzie[2], a często ekspedientka waży ją tymi samymi rękami, którymi przyjmuje potem pieniądze), sałatka melonowa z dyni, kryzysowa czekolada na maśle roślinnym z jakimikolwiek dostępnymi bakaliami. No jakoś łezka mi się w oku nie kręci.

[2] Pamiętam, że krótko. Jak przywozili o 14, to o 16 zostawały resztki (przyp. red.).

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 31, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, dla-dzieci, kulinarne, panie - Komentarzy: 6


Maj Sjöwall/Per Wahlöö - Twardziel z Säffle

Bardzo krótkie i sprawne śledztwo, podczas którego wspólnym wysiłkiem zostaje znaleziony morderca ciężko chorego komisarza Nymana. Nyman, znany z brutalności zarówno wobec podwładnych, jak i przesłuchiwanych, zostaje zaszlachtowany bagnetem w szpitalu. Śledztwo niestety obnaża dwie sprawy - że w policji panuje zmowa milczenia i nikt złego słowa o postępowaniu nieżyjącego komisarza nie powie, oraz że większość (jak nie wszystkie) zarzuty pod jego adresem są prawdziwe i zrobił wiele złego. Martin Beck, już rozwiedziony, mieszkający samotnie w apartamencie na poddaszu, wcale nie jest zachwycony swoją pracą i coraz bliższy utraty poczucia sensu.

Pobocznie pojawia się śliczny wątek niejakiego Dupiastego, bezczelnego bezdomnego, który prześladuje niezbyt błyskotliwych policjantów Kristianssona i Kvanta. A to daje im wieprzową nóżkę w galarecie, używa sprytnie słów nie do końca uznawanych za obelżywe, a do tego obrzydliwie śmierdzi i nosi przy sobie gotówkę w najdrobniejszych monetach, przez co nikt nie jest chętny do aresztowania go i przeliczenia walorów (Dupiasty miał przy sobie trzysta dwadzieścia koron i 93 öre w sześćdziesięciu dwóch kieszeniach. Rewizja trwała siedem godzin i na domiar złego został uniewinniony przez tępego sędziego, który nie miał ucha do niuansów skańskich zwrotów i nie widział nic obraźliwego ani obelżywego w słowach: "świr", "gnojara", "gęsi flet", "kurza twarz").

Inne tych autorów tu.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 17, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, kryminal, panie, panowie - Skomentuj


Klara S. Meralda - Zabójstwo w Neuilly

Tym razem pani S. Meralda przeprowadza za pomocą komisarza Lemaitre'a śledztwo w paryskiej dzielnicy bogaczy - Neuilly. Żeby nie było za łatwo, mimo odkrycia zbrodni, oficjalnie ciotka Ministra Finansów, pani Bossac, uległa nieszczęśliwemu wypadkowi i śledztwo jest prowadzone jedynie w sprawie zaginionego testamentu denatki. Ciężko jest przesłuchiwać jej znajomych i rodzinę, bo nie można im zagrozić, że w razie odmowy zeznań pójdą siedzieć. A szybko się okazuje, że pani Bossac nie dość, że miała spory majątek, to jeszcze nie była kobietą specjalnie miłą i wiele osób życzyło jej szczerze przynajmniej nagłego rozwolnienia, jeśli nie czegoś gorszego. Lemaitre wspina się więc na wyżyny dyplomacji, objeżdża po kolei wszystkich świadków, podejrzanych i pracowników, w międzyczasie chodząc z żoną do teatru eksperymentalnego i na liczne apetyczne déjeunery, popijając koniakiem krewetki, solę z wody i camemberta na deser.

Miły kawałek Francji, z klimatycznymi kawiarenkami, z gustownymi domami bogatych mieszczan i zapachem paryskiej wiosny.

Inne tego autora:

#10

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 4, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, kryminal, panie - Skomentuj