Więcej o
beletrystyka
Błyskotliwie zauważyłam, że to kolejna część książek o pięciu siostrach Walsh. Poprzednia, "Anioły", była o Maggie, której mąż miał romans i odeszła. Ta opowiada o Claire, wesołej młodej mężatce, którą mąż zostawia w dniu, w którym urodziła ich dziecko. Jak się łatwo domyślić, przestała być taka wesoła. W zasadzie każdy, kto miał okazję być przez kogoś zostawiony, powita jak starego znajomego całą gamę uczuć, jaka w człowieka trafia w takiej sytuacji. Depresja, smutek, poczucie beznadziejności i marzenia, że będzie tak jak kiedyś, kiedy ON wróci. Pytanie tylko, czy da się dwa razy wejść do tej samej rzeki (wiem, wiem, Kasia Piórecka jednego lata się dwa razy w Świdrze kąpała) i czy warto.
Nie przepadam za wklejaniem cytatów z książek, ale ten mnie szczególnie ujął:
Pokoje mężczyzn są ładnie posprzątane tylko wtedy, gdy pierwszy raz idziemy z nimi do łóżka. Potem pomieszczenie znowu wyglada tak, jakby uderzyła w nie bomba.
Zupełnie jakby po skonsumowaniu znajomości facet wołał: "W porządku, kochani, możecie wyłazić!"
I wtedy spod łóżka wyłania się cała armia brudnych slipek, przepoconych skarpet, a także kubków, talerzy, czsopism motoryzacyjnych, obrzydliwych swetrów, brudnych spodenek i koszulek piłkarskich, szklanek po piwie, kalendarzy z panienkami, książek Stephena Kinga, wilgotnych ręczników, sloików z dżemem, a wszystkie te rzeczy przepychają się łokciami, hałasują i głośno protestują, że tyle czasu musiały spędzić w ukryciu. A potem zaczynają się przeciągać, otrzypywać z kurzu, by wreszcie ułożyć się w artystycznym nieładzie na dywanie, tam, gdzie ich miejsce.
"Co tak długo", woła wesoło jakaś skarpetka do zwycięskiego uwodziciela. "Opierała się trochę, co?"
Inne tej autorki tu.
#76
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday December 2, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2006, beletrystyka, panie
- Skomentuj
To książka o mnie, o Tobie i o tych wszystkich ludziach, którzy siedzą kilkanaście godzin dziennie przed monitorem, mają znajomych na drugim końcu Polski, mimo że nigdy ich nie widzieli i o wiele lepiej im idzie komunikacja za pomocą klawiatury. Książka to w zasadzie blog (tyle że bez komentarzy) o tym, jak wygląda życie programistów i geeków (i oczywiście programistek i geeketek), najpierw w kampusie Microsoftu, potem we własnej firmie. W zasadzie nie jest ważne, jak wyglądasz, ile masz lat i jakiej płci jesteś - ważne, co piszesz i co robisz (brzmi jak społeczeństwo idealne...). Trochę CyberJoli Dream, trochę dziennik z korporacji, trochę o tym, jak w świat superinfostrady wchodzą ludzie z innego pokolenia. I o życiu - trochę nudnym, monotonnym, takim, jakie ma większość informatyków.
Dużo celnych obserwacji na temat życia ludzi ery wieloczynnościowej, którzy jednocześnie pracują, odpisują na e-maile, myślą, czują i żyją tym, co do nich przez ekran monitora przychodzi. Inne książki Couplanda tak mi się nie podobały, do tej - jak widać - mam odpowiedni background.
Inne tego autora:
#75
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 23, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2006, beletrystyka, panowie
- Komentarzy: 3
Ubolewam, ale porażka. Zdecydowanie wolę Palina-podróżnika i Palina-Pythona od Palina-powieściopisarza. Książka napisana sprawnie, plastycznie, ale zupełnie wyprana z barwnego języka, który u Palina lubię. Nie ma też celnych obserwacji, dowcipnych point i innych takich. Książka jest ciężka, bardzo obyczajowa i posępna. W małym angielskim miasteczku 35-letni Martin, pracownik poczty walczy z degradacją urzędu, w którym spędził 16 lat. Prywatnie uwielbia Hemingwaya, kolekcjonuje rzeczy z nim związane i ma ogromną wiedzę na temat jego książek i życia prywatnego. Spotyka amerykańską pracownicę naukową, która - tak jak on - zna Hemingwaya, ale go nie lubi. Ale przynajmniej ma z kim pogadać w zimne angielskie jesienno-zimowe wieczory. No, nie tylko pogadać - może jak kto lubi erotyczne zabawy w udawanie innych ludzi, to mu się spodoba. Mnie tak sobie, chociaż akurat wątek z poznawaniem zmarłego pisarza przez role-playowe wcielanie się w jego postać mnie dość zaciekawił.
Dziwna książka jest o tyle, że w zasadzie nie wiadomo, czy to, co robi bohater, jest ważne. Dla mnie nie było. I dość nagły koniec całej intrygi - wykupienia budynku poczty przez Złe Konsorcjum, które zwalnia starych pracowników i wstawia na to miejsce swoich - związany z "brawurową" ucieczką Martina na jachcie z zamocowanym krzesłem Hemingwaya. Mam wrażenie, że jest parę pomysłów, z których można było coś wyciągnąć, coś ciekawszego, bo książka jako taka nie zostawia nic poza smętnym klimatem deszczowej Anglii i kiepskimi kolejami losu bohatera.
Inne tego autora.
#70
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday November 8, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
beletrystyka, panowie, 2006
- Skomentuj
Jak na razie, cokolwiek by pani Keyes nie napisała, to ja historię kupuję. Irlandka, ze sporą i bardzo zaangażowaną we wszystko rodziną, dowiaduje się, że mąż ma kogoś na boku. Nie jest to fajnie, gdy taka rzecz wychodzi po 7 latach od ślubu, nie dziwmy się więc pani Anieli, że nie poznała swojego męża, kiedy stanął w drzwiach w kostiumie łosia... Wróć. Nie dziwmy się Margaret, że rzuciła męża (ustalając, kto będzie przedtem spłacał kredyt hipoteczny), wyprowadziła się z domu, pomieszkała chwilę u rodziców, gdzie odbębniła małą depresję, po czym poleciała do znajomej do Los Angeles. Miasta piękna, operacji plastycznych ("nos sobie zrobiłam głównie dlatego, żeby jak urodzę dziecko, to też miało ładny, po mnie"), wszechobecnych aktorów (aktualnie będących lodziarzami, kelnerami czy kosmetyczkami, ale już niedługo to hoho) i słońca. W książce można znaleźć odpowiedzi na pytania, czy piękni ludzie mają piękne wnętrza (wiem, nie trzeba czytać książki, żeby to ustalić), czy Maggie znajdzie kogoś, kto wypełni jej pustkę po utraconym związku (nie powiem, bo mnie pointa ciut zaskoczyła), co zrobiła rodzina Walshów w środku Hollywood, a poza tym - jak to u Keyes - dość błyskotliwy opis świata okiem felietonisty.
Inne tej autorki tu.
#69
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 4, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2006, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Trzy nowelki o małym miasteczku. Nazywa się inaczej - Proboszczowice, ale tak naprawdę to Kowal pod Włocławkiem. Autor zabiera czytającego w nostalgiczną podróż, pokazując mu wspomnienia z dzieciństwa i ze szkoły podczas wizyty w miasteczku po paru latach.
Sielsko, ale przaśnie - seks na żydowskim cmentarzu, puszczanie pawia podczas kościelnego festynu, małomiasteczkowa kurwa, pani sklepowa, która lubiła się rozbierać (za "moich" czasów miała już swoje lata i sprzedawała buty w sklepie przy ul. Chopina we Włocławku) i wodzić na pokuszenie lokalny aktyw kościelno-partyjny, nauczyciel, którego na pasku wyciągnęły dziewczęta z kibla, knur rozpłodowy pani Listewskiej, facet, który popełniał samobójstwo, bo go żona porzuciła, sławojka, która wpadła z rozpryskiem w gnojowisko czy rolnik Karaluch, który szedł zabijać świat deskami. Czytałam wielokrotnie, lepsze od Konopielki.
Mały nakład, 5000 egzemplarzy.
#68
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday October 31, 2006
Link permanentny -
Kategorie:
Czytam, Przeczytali mnie -
Tagi:
2006, beletrystyka, panowie
- Komentarzy: 31
Bardzo wiernie zekranizowana, o czym wspominałam. Książka jest może ciut bardziej dosadna, więcej trupów, flaków i krrrwi. Dla wielbicieli gore - pozycja obowiązkowa. W zasadzie chyba tylko wzbogacona jest o panią, która uprawia seks tantryczny i ma największy orgazm ever (tylko szkoda, że ostatni ;-)).
Inne tego autora:
#67
Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday October 31, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2006, beletrystyka, panowie
- Skomentuj