Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o 2025

Piotr Terence[1] - Pensjonat “Idylla”

Hortensja Wojtasik, emerytowana nauczycielka, przyjeżdża jak co roku na wypoczynek do pensjonatu “Idylla”, chociaż coraz mniej ją łączy z mieszkającymi tam starszymi ludźmi i pretensjonalną właścicielką. Mieszkańcy są schorowani, niektórzy zdradzają oznaki demencji, zatrudniona na miejscu pielęgniarka i dochodzący lekarz mają pełne ręce roboty; dużo czasu też zajmuje pani Wojtasik uspokajanie skłóconych i rozplotkowanych mieszkańców. Wtem ginie Natalia Bellówna, niegdysiejsza gwiazda sceny baletowej, wprawdzie nikt jej nie lubił, ale wszystkich elektryzuje informacja, że kierowca auta, który ją potrącił, widział na miejscu wypadku kogoś, kto mógł starszą damę wepchnąć pod koła. Ponieważ w zasadzie wszyscy mieszkańcy pensjonatu kłamią śledczym, ile wlezie, pani Hortensja rozpoczyna sama śledztwo, co się przydaje, bo niedługo potem umiera tragicznie aktorka z demencją i malarz - bon vivant.

Mimo że książka była wydana w 1984, rzecz się dzieje w międzywojniu, mniej więcej w okolicach 1935 roku. W miasteczku Żyd Lejzorek prowadzi szynk, w pensjonacie mieszka między innymi była guwernantka, modystka i generałowa. Jada się na bogato i raczej potrawy z kuchni kresowej (nieistotne dla akcji), panie noszą szczegółowo opisane modne lub przestarzałe toalety (“tak z hiszpańska-biedermeier”), przebierają się do posiłków i emitują biżuterię (istotne dla akcji). Kryminał klasyczny, z zebraniem wszystkich zainteresowanych i wyjaśnieniem, kto zabił i dlaczego.

[1] Sądząc z lubości, z jaką autor opisywał szczegóły ubioru, urody i wnętrz, podejrzewałam pseudonim i rzeczywiście - książkę pisały dwie osoby: Teresa Markowska (z tych Iwaszkiewiczów) i Piotr Sopoćko (związany ze sferami teatralnymi).

Inne z tej serii.

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 24, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Agatha Christie - Tajemnica rezydencji Chimneys

Młody awanturnik, Anthony Cade, przyjeżdża do Londynu z misją dostarczenia pamiętników pewnego dyplomaty, który niegdyś kręcił się przy dworze fikcyjnego królestwa Herzoslovakii (sic!). Na miejscu okazuje się, że na pamiętniki ostrzą sobie zęby różne grupy nacisku - rojaliści, republikanie, organizacja terrorystyczna “Czerwona ręka” (sic!! więcej niebawem) - i nachodzą Cade’a z obietnicami zarobku, groźbami albo wręcz chcą zabrać papiery siłą. Udaje im się jedynie ukraść paczkę listów, pisaną do kochanka przez niejaką Virginię Revel. Cade odnajduje kobietę, która okazuje się nie dość, że prześliczna, to właśnie doskonale się bawi, będąc szantażowaną przez złodzieja listów. Doskonale, bo to nie ona je pisała; za chwilę mniej doskonale, bo zwłoki szantażysty znajdują się w jej domu. Cade pomaga się jej pozbyć zwłok i para ponownie spotyka się w rezydencji Chimneys, gdzie brytyjska dyplomacja prowadzi rozmowy z następcą tronu Herzoslovakii w kwestii licencji na wydobycie do nafty. Prowadzi je krótko, bo następca pada martwy, a na miejscu oprócz gości lokalnych i przyjezdnych pojawia się Scotland Yard i Sûreté, pierwszy szuka mordercy, drugi arcyzłodzieja, który przed laty skradł diament Koh-i-Noor i jest szansa, że ukrył go właśnie w Chimneys. Rzecz kończy się powrotem monarchii do Herzoslovakii, ślubem i odnalezieniem klejnotu, to ostatnie dość leniwie: "skarb jest tu i tu, wykopiemy go po obiedzie".

Co tu się działo, to ja nie wiem. Co chwila ktoś się podaje za kogoś innego, wszędzie plączą się zaginieni królowie, wszyscy do wszystkich wygłaszają przemówienia, panowie kochają się w pięknej Virginii, panie oblegają przystojnego Cade’a, a Wielka Brytania i Stany Zjednoczone ingerują w politykę i gospodarkę innych państw, nic nowego, proszę przechodzić. Herzoslovakia ze stolicą w Ekareście to kraj pełen wąsatych bandytów, a władza zmienia się co kilka lat z powodu skrytobójstwa. Autorka zresztą dość luźno traktuje temat śmierci, czy to “naturalnej” (matka zmarła po urodzeniu czwartej córki, bo jej się znudziło potomstwo jednej płci), czy przypadkowej (mężczyzna zastrzelił ukochaną, ale to nie morderstwo, tylko pijaństwo). Miłość też jej tematem raczej przemocowym, niechętną pannę amant zmusi do małżeństwa swoim uporem, czego nie rozumiem. W tle kręci się niejaki baron Lolopretjzyl, zwany pieszczotliwie Lolipopem. Absolutnie jest to materiał na serial w stylu “The Crown”.

Inne tej autorki.

#16/#6

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 21, 2025

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panie - Skomentuj


Dick Francis - Pewniak

Jak inne książki tego autora, w trakcie akcji pojawiają się konie wyścigowe. Tu Alan York, dżokej-hobbysta, bo z zawodu jest synem bogatego przemysłowca zza mórz, jest podczas wyścigów świadkiem wypadku, w którym ginie jego przyjaciel. Ponieważ wypadek ewidentnie został sprokurowany, a policja mu nie do końca wierzy, zaczyna własne śledztwo, które prowadzi go przez mafię taksówkową, wymuszenia aż do ustawianych gonitw. Ginie jeszcze jedna osoba, po czym ktoś zaczyna nastawać na życie samego Alana, a tajemniczy szef gangu zdaje się wiedzieć o nim za dużo. A, oczywiście w grę wchodzi rywalizacja o względy pięknej Kate, córki zubożałego ziemianina o typowo brytyjskim hobby - kolekcjonowaniem kolonialnych pamiątek[1].

To nie jest zły kryminał, ale strasznie przewidywalny. Naczelny złol jest dość oczywisty, a odkrycie, kim był jego pomagier, zostało zatajone przed czytelnikiem za pomocą zabiegu “uderzyli mnie w głowę i zapomniałem, co wiedziałem”. Z zabawnych szczegółów: dżokeje wyjmują sztuczne zęby przed wyścigiem, żeby ich nie połknąć przy upadku. W trakcie akcji autor wspomina o kuchni brytyjskiej, która raczej nie zachęca: zupa pomidorowa, smażony dorsz na parę sposobów, kiełbaski w cieście albo stek i pasztet z podrobów, a dalej pudding z łoju i krem mleczny; na deser ser i biskwity.

[1]

Po lunchu wuj George zaprosił mnie do gabinetu, żebym obejrzał jego, jak się wyraził, “trofea”. Była to kolekcja przedmiotów należących do różnych prymitywnych i barbarzyńskich plemion i, o ile mogłem to ocenić, przyniosłaby zaszczyt każdemu małemu muzeum. (...) Na półkach oszklonych gablotek zajmujących trzy ściany pokoju leżały rządkami okazy broni i biżuterii, garnki i przedmioty rytualne. Między innymi były tam eksponaty z Afryki Środkowej i Wysp Polinezyjskich, z Norwegii epoki wikingów i Maorysów na Nowej Zelandii.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 19, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie - Skomentuj


Barbara Kingsolver - Biblia jadowitego drzewa

1960. Wielebny Nathan Price, weteran wojny na Filipinach, gdzie doznał uszkodzenia mózgu i objawienia, zabiera swoją rodzinę - żonę i cztery córki - do Konga, gdzie planuje głosić, baczność, Słowo Boże, spocznij. Bez jakiejkolwiek wiedzy o lokalnych mieszkańcach, polityce, zwyczajach i wręcz codzienności, cała rodzina przylatuje bez przygotowania do małej wioski pośrodku niczego, obwieszona najniejzbędniejszymi rzeczami, wszak limit bagażu to 10 kilo na osobę. Relacje czterech kobiet - poniżanej przez męża Orleanny, 5-letniej ciekawej świata i bezpośredniej Ruth May, bliźniaczek Lei, tej kompletnej i Ady, tej częściowo sparaliżowanej i nie mówiącej, ale nadprogramowo inteligentnej i wreszcie najstarszej, najładniejszej i najmniej błyskotliwej Rachel - pokazują najpierw zabawne i groteskowe wejście ignoranckiej amerykańskiej rodziny w Afrykę, przechodząc stopniowo do ukazywania grozy dziejących się tam wydarzeń politycznych, manipulowanych przez światowe mocarstwa i małych dramatów codziennego życia: głodu, chorób, śmierci i radzenia sobie z nią. W to z butami wchodzi świątobliwy Nathan, próbując na siłę chrzcić dzieci i za pomocą biblijnych przypowieści naprawiający coś, co niekoniecznie jest w wiosce zepsute. Od początku wiadomo, że nie wszyscy Afrykę opuszczą, nie wiadomo tylko, co się stanie. Ale to nie thriller, to rodzinna saga o różnych ścieżkach życiowych kobiet Price.

To nie jest dokument, chociaż autorka opowiada o realnych wydarzeniach - wycofaniu się Belgii z Konga i burzliwych zmianach politycznych: zamordowaniu pierwszego demokratycznego prezydenta Lumumby i morderczych rządach tyrana Mobutu[1], konfliktach z sąsiadami, krwawych rewolucjach, biedzie i niepewności tuż obok ogromnego majątku, gromadzonego kosztem ludzi przez władcę. Każda z kobiet Price ma inny stosunek do Afryki, zmienia się też to oczywiście z czasem i w związku z dramatycznymi wydarzeniami, które rozsypią matkę i siostry po świecie. Mam w kolejce do przeczytania “Ducha króla Leopolda”, już typowy dokument, ale się obawiam ciężaru tej lektury.

[1] To akurat nie z książki, tylko z Wikipedii; miał rozmach:
Mobutu zmienił nazwę państwa na Zair oraz własne nazwisko na: „Mobutu Sese Seko Kuku Ngbendu wa za Banga” (tłumaczone jako Wszechpotężny wojownik, który nie zaznał porażki z powodu swej niezwykłej wytrzymałości i niezłomnej woli i który, krocząc od zwycięstwa do zwycięstwa, pozostawia za sobą zgliszcza)
.

Inne tej autorki.

#15

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 16, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 4


Janusz A. Zajdel - Limes inferior

Zaczęłam oglądać kolejny amerykański serial, o czym niebawem, i znów mam wrażenie, że ktoś przeczytał i zekranizował prozę Zajdla. O podobieństwach opowiem przy okazji serialu.

Jakiś czas przed opisywanymi wydarzeniami, świat wcześniej podzielony na zwalczające się frakcje komunistyczne i imperialistyczne nagle się zjednoczył i wszędzie zapanował pokój oraz dobrobyt z nieograniczoną energią. Tak z dnia na dzień. Aktualnie ludzie żyją w odizolowanych enklawach, pomiędzy którymi są tylko fabryki i uprawy, nie ma sensu przemieszczać się po świecie, bo wszystko jest na miejscu. Społeczeństwo podzielone jest na klasy według inteligencji i możliwości, klasy 4-6 nie muszą pracować, dostają podstawowy dochód w czerwonych punktach, klasy 1-3 pracują i są za to wynagradzane dodatkowo w żółtych, zaś wszystkim rządzą tzw. Zerowcy i mają dostęp do zasobów “zielonych”, za które można mieć luksusy niedostępne dla innych. Sneer, zdolny ale leniwy “lifter”, nielegalnych specjalista utrzymujący celowo niską klasę i świadczący usługę “podciągania” klasy tych, którzy chcą lepszej pracy czy wynagrodzenia, na skutek dziwnych zbiegów okoliczności ląduje poza systemem. Daje mu to powód do rozpoczęcia analizowania, jak naprawdę zorganizowane jest społeczeństwo i kto za tym stoi; autor wprowadza deus ex machina postać pięknej Alicji, która obdarowuje Sneera bransoletką mocy oraz zasiewa w nim wątpliwość co do rzeczywistości. Okazuje się, że porządek wprowadzili kosmici, którzy zirytowani wojnami wydali artefakty w postaci Klucza osobistego (taki smartfon z mObywatelem, kartą dostępową i e-płatnościami) i dalej niespecjalnie się interesują (a może wręcz już ich nie ma?), stąd kwitnący handel punktami i drobna przestępczość, na którą przymyka oczy marionetkowy rząd. Dodatkowo warstwy niższe są celowo ogłupiane dodatkami do spożywki, a osoby zbyt natrętnie szukające sensu znikają bez śladu albo są traktowane jak chorzy psychicznie, więc w zasadzie nikt się nie buntuje, a zapewnienie bytu wystarcza, żeby ignorować potencjalne nieścisłości w obrazie świata; syte koty nie polują. Sneer staje przed decyzją - czy chce dowiedzieć się wszystkiego, ale nie będzie mógł wrócić do tego, co było, czy woli żyć z cząstkową wiedzą i wiecznym niedosytem (tak, jest matriksowa pigułka w finale!).

Tak, to książka z początku lat 80! I jak nieustająco jestem zachwycona światem, jaki autor zbudował, zaskakująco trafnie przewidującym to, co widzę dookoła siebie dziś (nawet średnio smaczna metafora seksrobotów, które kopulują ze sobą, to przecież dzisiejsze AI, tworzące treści do konsumpcji przez inne AI, na człowieka już nie ma miejsca), tak książka formalnie zestarzała się bardzo. Jakim to drętwym językiem zostało napisane, jak toporne jest przedstawienie świata z setką ekspozycji, tłumaczeniem losowym przechodniom zasad gospodarki, ograniczaniem roli kobiet do kupczenia ciałem w zamian za punkty. Tak, wiem, rzecz się dzieje w światku analogicznym do PRL-owskich cinkciarzy (pamiętacie jeszcze etymologię?), stąd zapewne taki obraz, ale i tak po latach razi. Ciągle fatalistyczne jednak jest rozwiązanie fabuły, kiedy Sneer decyduje się na przejście przez lustro i uzyskanie wiedzy, i nie wiadomo, czy ma to jakiekolwiek konsekwencje; tu mi się nasuwa ten mem “No właśnie się pan dowiedział, i co?”.

Inne tego autora:

#14

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 5, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, panowie, sf-f - Komentarzy: 5


Andrzej Sapkowski - Krew elfów

Wyciągnęłam Sagę[1] i zajęło mi to raptem trzy miesiące (wyciągniecie, nie czytanie pierwszego tomu, szybciutko się czyta). I jak to świetny kawałek prozy w uniwersum, tak jakbym zaczynała lekturę historii wiedźmińskich od tego tomu, to pewnie bym nie poszła dalej. W zasadzie niewiele się dzieje - wojna z Nilfgaardem zakończyła się, chociaż dalece nie wszyscy są zadowoleni z wyniku, wiedźmini w tajemnicy szkolą Dziecko Niespodziankę w Kaer Morhen, nie wszystko idzie dobrze, więc wzywają na pomoc najpierw Triss Merigold, nieszczęśliwie zakochaną w Geralcie, a potem przewożą Ciri do chramu Melitele, gdzie edukację przejmuje Yennefer, bardziej zirytowana niż zakochana, ale wiadomo, kto się lubi itd. Wokół tego dzieje się mniejsza i większa polityka - królowie i czarodzieje niezależnie spiskują, ale większość dochodzi do wniosku, że najbezpieczniejsza wnuczka Calanthe to martwa wnuczka, podobnie rzecz się ma z Geraltem. Za obojgiem zostaje wysłany niejaki Rience, który ma w planach jedno zabić, drugie przywieźć do cesarza Nilfgaardu w jakimś niecnym celu. I tyle, chociaż oczywiście całość skrzy się doskonałymi dialogami, po drodze pojawiają się potwory (i pewien upierdliwy kilkulatek) i znajomi z opowiadań - Yarpen i Jaskier.

[1] Spokojnie, ponownie - wszystkie tomy czytałam, kiedy były oryginalnie wydawane, ale w zasadzie to dla mnie nowość, bo nic nie pamiętam.

Inne tego autora.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 23, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, panowie, sf-f - Skomentuj