Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Wayward Pines / Janusz A. Zajdel - Cylinder van Troffa

[Uwaga, zdradzam fabułę.]

Ethan, agent federalny, szuka zaginionej przed kilkoma tygodniami koleżanki po fachu (z którą miał romans). Po wypadku budzi się w małym miasteczku gdzieś w Idaho, otoczony dziwnymi ludźmi, którzy - jak się okazuje - przede wszystkim zapobiegają wyjazdowi z miasta. O dziwo, znajduje poszukiwaną koleżankę, ale starszą o ładnych kilka lat, ponieważ sporo czasu upłynęło od ich spotkania (choć dla Ethana były to tygodnie). Nic się nie zgadza, nie ma telefonów komórkowych, nikt nie odbiera w domu Ethana, podobnie jest ignorowany przy próbie rozmowy z szefem. Tymczasem żona Ethana z synem, zaniepokojone brakiem postępu w śledztwie, planują go odnaleźć.

Tyle że to serial zupełnie nie o tym. Wiem, że już samym tytułem zdradziłam największe zaskoczenie serialu, ale tajemnica z pierwszego odcinka i tak bardzo szybko się wyjaśnia (i zastanawia mnie, czy autor książki, na podstawie której powstał serial, miał możliwość czytać Zajdla). To nie sensacyjny thriller, to utopijny sf o odciętym od ludzkości zbiorowisku ludzi, otoczonych przez wrogów, których - de facto - sami sobie stworzyli i o trudności rządzenia społeczeństwem, niebezpieczeństwem między zbyt dużą ilością informacji, a jej brakiem. Dwa sezony, oparte o różny zestaw bohaterów, po kolei odsłaniają kulisy projektu, który spowodował powstanie miasteczka. Zgrabne zakończenie, kilka oczywistych braków fabularnych, ale do wybaczenia; smutna jest tylko konstatacja, że nie jesteśmy całkiem fajnym gatunkiem.

"Cylinder van Troffa" jest typową dla Zajdla powieścią gadaną, teraz to się ładnie nazywa - szkatułkową: książka A (w zasadzie wprowadzenie i posłowie) jest napisana przez naukowca, który w dokumentach zaginionego kolegi znajduje jego materiały z poszukiwań na zrujnowanej Ziemi (książka B) i tłumaczenie znalezionego w ruinach rękopisu, pozostawionego przez kosmonautę, który opuścił Ziemię w XX wieku i wrócił w XXII (książka C). Mieszkańcy Ziemi, chcąc uniknąć przeludnienia, wysłali w przestrzeń kilka misji, które miały znaleźć nowe planety i jednocześnie zablokowali płodność pozostałym na Ziemi ludziom. Niestety zrobili to tak niefortunnie, że rozmnażać się mogły - za pozwoleniem - osobnicy z wartościowym genonem (10%) i - już bez pozwolenia, na skutek błędu metody - osobnicy zdegenerowani (10%). Pozostała część - 80% "średniaków" wymarło. Aby zapewnić lepsze warunki "elicie", wartościowi odlecieli na księżyc, zostawiając "bezwartościowym" zniszczoną Ziemię i mimimum pozwalające na przeżycie, licząc na to, że za kilkadziesiąt lat wrócą i zasiedlą Ziemię od nowa. Tak naprawdę to jednak książka o miłości - wylatujący na wyprawę kosmonauta zostawia na Ziemi dziewczynę, która dzięki wynalazkowi jego znajomego profesora, ma czekać na niego w cylindrze, w którym czas prawie nie płynie.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 1, 2017

Link permanentny - Tagi: 2016, panowie, sf-f - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Kontakt

Nazywam się Małgorzata Krzyżaniak, znana jestem jako Zuzanka. Od 2006 roku publikuję notatki ze swojego życia - przeczytanych książek, obejrzanych filmów i seriali, podróży mniejszych i większych czy wydarzeń, w których uczestniczę. Nie jest to przedsięwzięcie komercyjne, na życie zarabiam w inny sposób. Nie ma tu treści sponsorowanych, a moje opinie są moimi opiniami. Wszystkie treści, jeśli nie zostały oznaczone jako cytat, są moją własnością.

Nie wykluczam możliwości podjęcia współpracy w zakresie fotografii - prawa do publikacji zdjęć, wykonania odbitek i innych lub w zakresie usług literackich - prawa do publikacji bądź napisania tekstu - artykułu czy recenzji. Nie umawiam się na indywidualne sesje fotograficzne, ale chętnie współpracuję z innymi fotografami, jeśli jest to owocne dla obu stron. Nie mam cennika - jeśli chcesz dowiedzieć się o opcję współpracy, skontaktuj się ze mną.

E-mail: m.h.krzyzaniak [@] gmail.com

Facebook: https://www.facebook.com/Zoozanka

Skype: zoo-zanka

Instagram: zuzankasl

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 1, 2017

Link permanentny - - Skomentuj


Strażnicy galaktyki

Chciałam obejrzeć tylko dlatego, że główną (no, jedną z głównych) rolę gra Chris Pratt, do tej pory znany mi głównie z roli mega-niedojdy z "Parks & Recreation", a WTEM obsadzany jako superbohater oraz obiekt pożądania. I jeśli macie podobne motywacje jak ja (albo wręcz się wahacie), to czym prędzej wątpliwości odrzućcie, bo "Strażnicy" są chyba najlepszym filmem przygodowym w kosmosie, jaki widziałam w ciągu ostatnich 5 lat (albo i 10). I nie, Pratt nie jest takim superbohaterem jak nie przymierzając Robert Downey Jr., ale do roli prostolinijnego cwaniaczka nadaje się idealnie. Fabuła raczej nieskomplikowana - grupka przypadkowo zebranych poszukiwaczy przygód, na początku niespecjalnie się lubiących, każdy ze swoim celem, sprzymierzają się, żeby dostarczyć artefakt i nie dopuścić do zagłady planety. Za to wykonanie - doskonałe. Człowiek-kafar, zielonoskóra atrakcyjna dama o skomplikowanej przeszłości, sarkastyczny szop pracz i może mało elokwentne, za to bardzo poręczne drzewo ("I AM GROOT") wraz z osieroconym Ziemianinem w pięknie wybudowanych statkach kosmicznych z fantastycznymi efektami latają, spadają, prawie-że-umierają, a na samym końcu ratują świat przerzucając się celnymi ripostami.

Czekam na drugą część, obowiązkowo.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 30, 2016

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2


Maryla Szymiczkowa - Rozdarta zasłona

Tak jak nie zachwyciła mnie pierwsza powieść z cyklu, tak i nie porwała druga, a nawet jeszcze bardziej zmęczyła i znudziła. Ginie służąca Zofii Szczupaczyńskiej, Karolcia. Miała w tajemnicy wyjechać do Ameryki z tajemniczym inżynierem, niestety zamiast tego jej tuż przed śmiercią pohańbione zwłoki zostały wyłowione z Wisły. Pani domu prowadzi śledztwo, zniżając się nawet do tego, żeby porozmawiać z kobietą upadłą i - o zgrozo - socjalistą Daszyńskim. W tle mnóstwo mętnych wywodów o postrzeganiu seksualności w XIX wieku i ówczesnej prostytucji, z lekkimi aluzjami do feminizmu.

Inne tej autorki tutaj.

#80

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 29, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, panowie, kryminal - Skomentuj


Śmieszne, ale bardziej okrutne

"You're the worst" dzieje się w Los Angeles, ale jednym z głównych bohaterów jest Brytyjczyk, więc to wyjaśnia poziom społecznej niestosowności, na jaki się czasem wzbijają scenarzyści.

Jimmy jest pisarzem, autorem jednej książki, ale głównie znany jest z tego, że wszyscy go nienawidzą; nie bez powodu - jest egocentrykiem, pijakiem, chamem, nie waha się powiedzieć czegoś nieprzyjemnego (umówmy się - mówi same nieprzyjemne rzeczy), a do tego na ślubie byłej dziewczyny, Becki, usiłuje ją zaciągnąć do łóżka, a kiedy się nie udaje, obraża ją. Wychodzi z Gretchen, osobą równie egoistyczną i nieprzyjemną jak on, lądują szybko razem w łóżku, bez zobowiązań. Tyle że - wbrew wszystkim swoim wadom - zaczynają się lubić i chcą ze sobą być. Sytuacje ubarwia kilkoro bohaterów drugoplanowych - Edgar, weteran z Iraku, cierpiący na PTSD, współmieszkaniec/kucharz Jimmy'ego, Becca i jej niezbyt udany mąż Vernon czy Lindsay, najlepsza przyjaciółka Gretchen, narkomanka i nimfomanka, wprawdzie zamężna, ale niefanatycznie.

Wydawałoby się, że po "You're the worst" nie może być nic bardziej budzącego politowania czy lekkiego obrzydzenia kondycją ludzką, ale jednak - palmę pierwszeństwa oddaję serialowi "Peep show". Dwóch współlokatorów - Mark i Jeremy - diametralnie się od siebie różni, ale łączy ich jedno - obydwaj są straszliwymi flusiami, z trudnością egzystującymi w społeczeństwie. Mark pracuje w korporacji jako specjalista od kredytów, podkochuje się w Sophie, koleżance z pracy, co prowadzi do wielu żenujących incydentów (np. osikania dokumentów w biurze kierownika). Jeremy, aspirujący choć pozbawiony talentu muzyk, usiłuje przespać się z kimkolwiek (w pierwszym sezonie z urodziwą, ale ekscentryczną sąsiadką), dodatkowo nieustająco konkuruje z Markiem i swoim kumplem, Super Hansem.

Poczucie żenady podnosi sposób filmowania - zbliżenia na twarze bohaterów, czasem rybie oko i ich wewnętrzne głosy, komentujące sytuację w sposób, na który zwykle sobie nikt nie pozwala, jeśli chce być akceptowany w towarzystwie innych.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 25, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Sense8

Zaczyna się grubo, bo od samobójstwa, w wyniku którego 8 osób rozsianych po całym świecie (4 panów, 3 panie i transseksualistka) zaczyna współdzielić myśli. Na początku opornie i z przerażeniem, bo kontakt pojawia się znienacka (doprowadzając czasem do zabawnych sytuacji), potem już coraz gładziej i z całkiem niezłymi efektami. Meksykanin Lito jest zręcznym aktorem w bardzo złych filmach, Will sprawnym policjantem z Chicago, Kenijczyk Capheus uwielbia filmy z Van Dammem i doskonale jeździ wszystkim, co ma cztery koła, a Wolfgang z Berlina włamuje się do sejfów i lubi się bić. Hinduska Kala jest farmaceutką i ma kilka cennych umiejętności survivalowych, Koreanka Sun to bizneswoman, ale też mistrzyni kick-boxingu, transseksualna Mike/Nomi jest hakerką z San Francisco, a Islandka Riley (mieszkająca w Londynie) pracuje jako DJ-ką i to właśnie jej trauma sprzed lat posuwa całą akcję do przodu.

Serial to szeroko pojęta kontynuacja pomysłu twórców - Tykwera i Wachowskich - "Atlasu chmur", moim zdaniem o wiele bardziej udana (i bez naklejania aktorom gumowych twarzy). Fantastyczne lokalizacje - Berlin, Londyn, Seul, San Francisco, Chicago, Mumbaj, Nairobi, Mexico City, sporo o pożyciu intymnym (16+ i bez cenzury, więc golizna jest, dodatkowo wiele elementów LGBT), a wszystko przyprawione dość sprawnie zbudowaną intrygą i sporą dozą humoru.

Moje guilty pleasure - Will, policjant z Chicago, wygląda jak młody Mark Wahlberg. Nagle poczułam się 20 lat młodsza.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek grudnia 20, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 4


Berlin, dzień przed

Wyjątkowo trudno było mi usiąść do tej notki - dzień po powrocie z Berlina w mediach zawrzało, bo właśnie w Berlinie szaleniec wjechał w tłum takich jak ja, zwykłych ludzi, którzy z dzieckiem przyszli na karuzelę, popatrzeć na świąteczne stragany, wypić kubek grzanego wina czy zjeść garść gorących kasztanów i currywursta. Wprawdzie nie byłam akurat na tym jarmarku (ale dwa lata temu, razem z moją H. i owszem), a w momencie samego wypadku 250 km dalej, ale i tak poczułam, że to za blisko. Nie chcę rozważać konsekwencji takich akcji na szerszym poziomie ani uderzać w alarmistyczne tony, ale trudno mi teraz radośnie pisać o mieście pełnym świateł widocznym z diabelskiego młyna, złoceniach pałacu Charlottenburg, spacerze z prawdziwym robotem po Muzeum Techniki czy wacie cukrowej na jarmarku. Współczuję ludziom, którzy stracili bliskich, ale też smutno mi, bo tym trudniej będzie tym, którzy uciekają przed wojną, biedą i śmiercią do zasobnej Europy, znaleźć w niej miejsce.


Jarmark przy Gendarmenmarkt


Muzeum Techniki, robot ma na imię Tim (EN/DE)


Pałac Charlottenburg

Adresy:
Pałac Charlottenburg - Spandauer Damm 10-24.
Muzeum Techniki i Spectrum - Möckernstraße 26/Trebbiner Straße 9
Gendarmenmarkt - przy pl. Gendarmenmarkt

GALERIA ZDJEĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 19, 2016

Link permanentny - Tagi: berlin, niemcy - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj


Kate Atkinson - Bóg pośród ruin

(Wybaczcie lakoniczność, ale to książka, w której trudno wyczuć, ile można zdradzić bez zepsucia lektury tym, co jeszcze nie skończyli).

Teddy, młodszy brat Ursuli, przeżył bardzo długie życie. Był synem, narzeczonym, pilotem bombowca podczas drugiej wojny światowej, dziennikarzem prowincjonalnej gazety, mężem, ojcem, dziadkiem, kochankiem, przyjacielem; wyrywkowa chronologia narracji miesza te wszystkie momenty w życiu. Dookoła Teddy'ego obraca się życie jego bliskich - żony Nancy, ukochanej z dzieciństwa, córki Violi i dwojga wnucząt - Sunny'ego i Bertie. To historia składająca się z decyzji i ich konsekwencji, których kulminacyjnym punktem, mimo kilkudziesięciu lat rozpiętości akcji (1925-2012), była II wojna światowa. Mniej tutaj łagodnego tła obyczajowego angielskiej wsi, więcej rozważań o sensie życia i istocie śmierci. Finał, nie ukrywam, jest dość niespodziewany, chociaż mimo dramatyczności wymowy, nie jest wcale najsmutniejszym momentem książki.

Inne tej autorki tutaj.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 15, 2016

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2016, obyczajowy, panie - Skomentuj


Płasko z przewagą pagórków

Co wieczór siadam, żeby napisać. I nie mogę. Zaskakująco łatwo rezygnuję ze słów prywatnie, chociaż to nimi zarabiam; umówmy się jednak, że w pracy obracam się w mocno ograniczonym wokabularzyku, składającym się przeważnie ze stałych fraz, którymi żongluję ("kind request", "in regards of", "please find attached" czy "warm regards"). Ze względu na rewolucję, jaką mi poczyniło Google zamknięciem Picasy, mozolnie przechodzę przez stare notki, poprawiam odnośniki do zdjęć i - nie ukrywam - ogrzewam się swoim przedwczorajszym słowem. I tak pomyślałam z właściwym sobie splątaniem, że chyba fajnie byłoby mi przy okazji następnej rewolucji w narzędziach przeczytać coś o mnie z dziś.

W już całkiem nienowej pracy (w styczniu będzie rok) już się czuję na miejscu. Czasem jako ostatnia instancja doradcza z wiedzą druidyczną, czasem jako bohaterka anegdot[1][2]. Owszem, brakuje mi takiego osadzenia jak w Wielkiej Korporacji, gdzie przez 13 lat wszędzie byłam i wszystko widziałam, pod tym względem cały czas ciężko się wchodzi w znającą się wiele lat grupę; niektórzy nie ułatwiają. Zdarza mi się stres, wiadomo, ale nie mam takiego poczucia, że ktoś działa na moją szkodę i czeka na moje potknięcie, jak w złotej klatce dobrobytu. Lokalizacja cały czas działa na plus, wprawdzie Sołacz widuję teraz rankiem, bo wychodzę już w grudniowy mrok, ale i tak uwielbiam przemykać się Podolską, Mazowiecką czy zatrzymywać przy placu Orawskim. Reszta dnia przesypuje mi się między palcami (głównie dlatego, że zima), odżywam w weekendy.

[1] Popołudnie. Wyszły szklanki, pobrałam więc z kuchennej szafki kieliszek, który napełniłam wodą. Wracając do biurka, weszłam po drodze do pokoju obok, bo mi się przypomniało, że mam sprawę, a o kieliszku zapomniałam. M. popatrzyła na mnie z niejakim zachwytem, konstatując, że odzież mam elegancką (bordo + naszyjnik z jabloneksu), kołyszę się na obcasie, a w ręku przezroczysty napój, żywa ilustracja hasła "naj*bana, ale dama".

[2] Czekam z A. na wdzwonienie się klienta z Rosji na telefonferencję. Klient się spóźnia, więc w międzyczasie gadamy o pierdołach. Ja narzekam, bo właśnie zauważyłam, że mi pękają spodnie na kolanie. Kolega przytaknął, że on też tak miał, że kupował dżinsy jakiejś firmy i strasznie szybko mu się przecierały. Nie pamiętałam, jakie spodnie mam, więc pochyliłam się, żeby na guziku przeczytać, co to za firma. Kolega z autentycznym przerażeniem w oczach: "Przez chwilę myślałem, że chcesz rozpiąć suwak i zdjąć spodnie tutaj".

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 10, 2016

Link permanentny - Kategoria: Z głowy, czyli z niczego - Komentarzy: 1


Sue Grafton - A B C D

W epoce ebooków naszło mnie na przeczytanie cyklu chronologicznie. Dalej się przyjemnie czyta, dalej motywacja Kinsey do prowadzenia przez nią spraw jest co najmniej kwestionowalna. Nie zdziwi nikogo zapewne, że kompletnie nie pamiętam, kto zabił w każdym z tomów. Zdecydowanie lepiej czytać w oryginale, bo polskie tłumaczenie jest upstrzone przerażającymi kwiatkami - kilka opisałam tu, poza tym: rozdawane są pamflety ostrzegające przed gwałcicielami (zamiast ulotek), na stypie jest pasztet z tuńczyka (tuna caserole), na kolację są łuszczące się ciasteczka (flaky pastry, czyli ciasto francuskie), a w restauracji bezmięsne żeberka z grilla (barbaque spareribs) czy najlepsze - mieszkanie Kinsey o powierzchni 15 stóp kwadratowych (15 feet square, czyli kwadrat o boku 15 stóp).

  • A is for Alibi/A jak Alibi - 2009
  • B is for Burglar/W jak Włamywacz - 2009
  • C is for Corpse/Z jak Zwłoki - 2011
  • D is for Deadbeat/D jak Dłużnik - 2010
  • E is for Evidence - 2011
  • F is for Fugitive - 2011
  • G is for Gumshoe - 2011
  • H is for Homicide - 2017
  • I is for Innocent - 2017
  • J is for Judgment - 2019
  • K is for Killer - 2020
  • L is for Lawless/B jak bezwzględność - 2012
  • M is for Malice 2021
  • N is for Noose/S jak stryczek - 2011
  • O is for Outlaw/N jak niesława - 2011
  • P is for Peril/P jak przestępstwo - 2009
  • S is for Silence/C jak cisza - 2009

#75-78

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 3, 2016

Link permanentny - Tagi: 2016, panie, mwa, kryminal - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 2