nie odzywam się za tę setkę.
nie i już.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Wyobraźcie sobie połączenie "Września" Rosamunde Pilcher i jej detalicznie opisaną angielską, leniwą prowincje z bohaterami opowiadań o bombardowanym Londynie Connie Willis, w którym przeniesieni z przyszłości historycy ratują katedrę Świętego Pawła. To właśnie będzie ta książka. J. obiecała mi, że dostanę kawałek pysznej fabuły i była to święta prawda - wsiąkłam i nie mogłam się oderwać. Ursula, urodzona pewnej zimowej nocy podczas śnieżycy w angielskim wiejskim dworku, ma wiele takich punktów w życiu, kiedy dzieje się jej coś złego - o mało nie umiera przy urodzinach, spada z dachu, topi się, ociera się o zarażenie hiszpańską grypą... tyle że w jakiś metafizyczny sposób umie wrócić do rozstajów życia i wybrać inną drogę, która ją (i jej bliskich) uchroni. "Jak by to było, otrzymać od losu drugą szansę? A potem trzecią? Mieć nieskończoną liczbę możliwości, aby przeżyć swoje życie? Czy za którymś razem udałoby się ocalić świat przed przeznaczeniem, jakie jest mu pisane?" - pyta redakcja (autorka) w notce na okładce. Do tego wszystkiego to bardzo ciepła książka, taka domowo-sielska, mimo że z elementami tragicznymi. Życie składa się z malutkich "tu i teraz" i to od bohaterów zależy, czy umieją to dobrze wykorzystać.
Królowa jest zachwycona.
Inne tej autorki:
#100 (yay!)