Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Listy spod róży

To miejsce

Siedzę w lobby i czekam na resztę ekipy, żeby jechać do biura. Menadżerka pochyla się nade mną i z troską pyta "Dear, are you looked after already?"

Kelnerka w bistro zabiera rodzicom trzylatka i razem z nim wybiera lody, zachowując się przy tym, jakby był to najcudowniejszy moment dnia.

Obsługa kolejki podmiejskiej rozkłada podjazd osobie na wózku, po czym z uśmiechem rzuca "It's great that I can help you to get there. Have a pleasant trip!". Nikt nie pogania, nie sarka, wszyscy się uśmiechają, mimo że pociąg odjedzie minutę później.

Irlandia.

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday October 9, 2019

Link permanentny - Tagi: dublin, irlandia - Kategoria: Listy spod róży - Skomentuj


Z góry, z dołu i na ukos

[21-22.09.2019]

Celebrując piękne wrześniowe weekendy, zabrałam rodzinę na zachód. Celem właściwym na sobotę było niemieckie przygraniczne, ale o tym niebawem; w drodze - żeby rozprostować nogi - zatrzymaliśmy się w Jeziorach Wysokich, gdzie z wieży widokowej można obserwować i Polskę, i Niemcy. Nie zdradzę tajemnicy, jak powiem, że niewiele się różnią. Wieża widokowa jest bliźniaczą wieżą z podpoznańskiej Dziewiczej Góry, ma również 172 stopnie i galeryjkę na górze. Po bilety (groszowe - 3 i 1,5 zł, ale trzeba mieć gotówkę) trzeba się pofatygować kawałeczek dalej, do biura Ośrodka Edukacji Przyrodniczo-Leśnej, gdzie sympatyczny pan leśnik opowiada o okolicy i o tym, co można w ośrodku. Sporo można, więc jak macie blisko, to jedźcie, póki ciepło.

Zielona Góra zdecydowanie zyskuje po sezonie, poprzednim razem podczas Winobrania były tłumy, tym razem w słoneczną niedzielę łatwiej było zjeść w Palmiarni lody oraz poszukać Bachusków. Zwiedzanie z motywem przewodnim doskonale się u nas sprawdza, młodzież ma motywację i nie jojczy, że daleko jeszcze i czy możemy już wracać do domu. Znaleźliśmy 26 (na chyba 52 z listy, którą znalazłam); trzeba patrzeć w dół, rzadko w górę, czasem są ukryte tak (na przykład Śpioch pod szybą przy ratuszu), że widać je dopiero po zmroku.

Adresy:

  • Jazzgot Cafe & Restaurant, aleja Niepodległości 25 - całkiem niezłe śniadanie ze sporym wyborem, tuż przy deptaku, więc dobre miejsce na zaczęcie dnia
  • My Secret Place, Konstytucji 3 Maja 5/3 - prześliczny mikro apartament w centrum, acz w dość surowym otoczeniu, na jedną noc idealny, na dłuższy pobyt może być nieco niekomfortowy
Palmiarnia Krzesełko obok Klema Felchnerowskiego / Kupiecka Panorama miasta z Palmiarni Pl. Bohaterów / Niepodległości Panorama miasta z Palmiarni Palmiarnia Mural w jednej z bocznych uliczek przy Niepodległości Obserwatikus Młodzieńczy / Skrybikus Młodszy / Rzepikus Rogalikus Questina Winolubikus / Syndromus Downus / Partnerus Turisticus Odpadek

W Górzykowie (koło miejscowości o dźwięcznej nazwie Cigacice, skąd pochodzi Kamol z "Potemów") odbywały się dwie imprezy, ale winnicę, schodzącą uroczo po zboczu góry można było obejść i kupić lokalne wino. Widok z tarasu widokowego na dolinkę zdecydowanie eksportowy. Strona hotelu i restauracji tutaj.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday September 22, 2019

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: zielona-gora, gorzykowo, jeziory-wysokie, polska - Skomentuj


Forst (ponownie)

[21.09.2019]

O tym, którędy dojechałam i wróciłam na niemieckie przygranicze było tutaj. Do Forst pojechałam w czerwcu na Festiwal Róż, ale równie pięknie - jak się okazało - jest we wrześniu. Bez szaleństwa motyli i pszczół, ale równie kolorowo i nie tak gorąco. Młodzież utknęła na świetnie zrobionym placu zabaw, ja - w daliach i różach.

Obiad w Gut Neu Sacro, jak poprzednio. Po raz pierwszy piłam Federweißer, strasznie mi się podobało (aczkolwiek nie wiem, czy nie przysłużył mi się do migreny-giganta na równi z okularami do dali). Pierwszy raz też karmiłam zwierzynę płową (nie podejmuję się oceniać, czy tylko daniele, czy też inne gatunki) marchwią. Ją marchew jak złe i wyrażają uznanie pochrząkiwaniem.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday September 21, 2019

Link permanentny - Tagi: neu-sacro, forst, niemcy, forstlausitz, ogrod-botaniczny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj


Witaszyce - Dobrzyca - Szwajcaria Żerkowska

[15.09.2019]

Ponieważ musiałam zagospodarować czas do 17, żeby nie marnować jednego z, jak na razie, ostatnich pięknych dni lata, dodatkowo odwiedziliśmy Witaszyce i Dobrzycę, a już w drodze powrotnej zahaczyliśmy o punkt widokowy w Szwajcarii Żerkowskiej.

Do Witaszyc chciałam pojechać już dawno, od kiedy dowiedziałam się, że mieści się tam Muzeum Dwóch Imperiów - Gwiezdnych Wojen i Wojen Napoleońskich. W samym neobarokowym pałacu mieści się hotel i restauracja[1], muzea zaś w dworku w przypałacowym ogrodzie. Ze względu na brak zainteresowań historycznych u młodzieży, ograniczyliśmy się do zbierania kasztanów w parku, trampoliny i Gwiezdnych Wojen. Dla fanów może być to miejsce kultowe, dla nie-fanów warte jednorazowej wizyty. Majut się nieco strachał, bo piwnica.

Jak za czasów Napoleona / Wtem w ogrodzie Sala balowa / Trooper z Maryjką (chyba)

[1] Restauracja przyzwoita, z polską kuchnią domową, dodatkowo można zjeść w sali balowej, bo akurat było miejsce.

Angielski park w Dobrzycy określany jest jako Wielkopolskie Łazienki. W klasycystycznym pałacu można zwiedzić muzeum ziemiaństwa, ale ponieważ wyklepałam się/młodzież zgadła, że jedziemy do alpak, przebiegliśmy przez park, zatrzymując się w oranżerii (makieta kolejki), przy monopterze (już wiem, co to jest monopter!) i przy klatce z pawiami (najdłużej, albowiem dziecko mnie mobilizowało, żebym patykiem pozyskała pióro zza podwójnej siatki; da się, że wymaga manipulowania i nadludzkiej zręczności). Zdjęć pawi nie ma.

Oranżeria Pałac / Pomnik otwieracza?!

Rzutem na taśmę wbiłam na punkt widokowy między Żerkowem a Śmiełowem. Punkt widokowy to mocne określenie na niewielką drewnianą ambonę z kilkoma schodkami, ale widok na krainę nazwaną nie bez powodu “Szwajcarią Żerkowską” jest zdecydowanie wart zatrzymania się. Może nie już po zachodzie słońca i z czymś lepszym optycznie niż telefon. Z niewielkiego wzniesienia widać dolinę trzech rzek (Warty, Prosny i Lutyni) z małym miasteczkiem, znak szczególny - biały kościół z wieżą.

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday September 15, 2019

Link permanentny - Tagi: witaszyce, zerkow, szwajcaria-zerkowska, dobrzyca - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Skomentuj


O tym, jakie kopytka mają alpaki

[15.09.2019]

Żeby nie trzymać Was w niepewności, alpaki mają kopytka miękkie jak psia łapa, zupełnie nie zrogowaciałe, za to - tak jak psy - z pazurami, które trzeba przycinać. Co za tym idzie, zwierzę łatwo sobie może kończynę zranić albo sparzyć o gorący asfalt. Dlatego na spacer z alpaką z “Przytul alpakę” można umówić się późnym popołudniem (w moim przypadku o 17), kiedy już nawet w upalny dzień temperatura spada do akceptowalnych wartości. Może i alpaki nie są specjalnie towarzyskimi zwierzętami (nie kładą się na kolanach, nie merdają ogonem, nie mruczą), ale są absolutnie mięciutkie i cieplutkie, ładnie pachną, pozwalają się przytulić i nawet zbytnio nie brykają podczas spaceru, chyba że znajdą coś soczystego do skubnięcia na poboczu. Aktualnie na spacery wychodzą dwa samczyki - Primek i Ptysiek, samiczki podobno są humorzaste, bo hormon. Poza alpakami, które mają miękkie pyszczki i śliczne rzęsy, w hodowli są dwa małe koty (takie w wersji “weź na ręce, a ja włączę moduł mruczący”) oraz właściciel, który opowiada o alpakach wszystko. I wydaje marchewkę do karmienia.

Na spacer z alpakami można umawiać się jeszcze przez jakiś czas w tym roku, potem dopiero na wiosnę. Adres: Kowalewska 30, Suchorzew, facebook.

GALERIA ZDJĘĆ (niewiele, bo emocji mnóstwo). A o tym, co robiłam do 17, niebawem.

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday September 15, 2019

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tag: suchorzew - Skomentuj


W Rogalinie bez (większych) zmian

[11.08.2019]

Podobnie jak trzy lata wcześniej, przeszliśmy przez galerię obrazów (za szybko, ale młodzież nie jest wielbicielką sztuki), ogród (za szybko, bo gorąco i nogi-mnie-bolą) i pałac (tempo dyktował audio-przewodnik, więc w miarę). Zmieniło się to, że można już płacić w kasie kartą, a rogalińska biblioteka jest już zapełniona książkami i wygląda jeszcze bardziej olśniewająco. Fotograficznie podobnie jak poprzednio, ale tym razem skupiłam się na oknach. Wyginając się w dziwnych pozycjach, bo dodatkową zasadą podczas zwiedzania jest “podłoga to lawa” - nie można zejść z chodnika i dotknąć parkietu, zmotywowałam jedną z kustoszek do wyciągnięcia telefonu i robienia zdjęć. Eksponatom, nie mnie.

GALERIA ZDJĘĆ oraz poprzednie notki: 2015 * 2013 (październik) * 2013 (maj) * 2012 * 2010 * 2008.

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday August 11, 2019

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ - Tag: rogalin - Skomentuj