Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Koty

Andaluzja 2025: Pszenna Wólka

[18-25.04.2025]

Chyba powoli zacznę budować doroczną tradycję Tygodnia w Andaluzji, a konkretnie w Pszennej Wólce, albowiem to doskonałe miejsce na leniwe wakacje bez napinki. Rok temu na przełomie czerwca i lipca było pięknie, acz gorąco i sucho; w środku przyjemnie, ale taras tylko w cieniu i raczej wieczorami. Teraz, w kwietniu, było optymalnie - nie za gorąco, jak wiało, to wystarczyło pod kocyk i taras był najlepszym miejscem na świecie. Pokręciłam się nawet nieco po obrzeżach, doszłam na Zakręt z Ławeczkami, mówiąc radośnie “hola!” do wszystkich idących z przeciwka i popatrzyłam z bliska na florę. Fauna dopisała, było karmione, było głaskane, jeśli pozwalały. Wracam za rok.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday May 31, 2025

Link permanentny - Kategorie: Koty, Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: andaluzja, haza-del-trigo, hiszpania - Komentarzy: 1


Lessons in Chemistry

Bardzo chciałam, żeby mi się podobało, bo książka mnie ujęła swoim ciepłem i klimatem feel good mimo dramatów, które się wydarzały w trakcie. I szczęśliwie to dostałam, zwłaszcza że obsada dobrana była świetnie. To, co nie do końca zażarło, to przełożenie zgrabnej i precyzyjnej książki na ekran. Poznikały całe wątki, na przykład o Szóstej Trzydzieści były dosłownie trzy sceny, podobnie po macoszemu było potraktowane wioślarstwo. Nie deprecjonuję jednak ekranizacji, bo to, co ważne, wybrzmiało wystarczająco: lata 50. to nie były czasy, za którymi trzeba tęsknić i je romantyzować, nawet jeśli kobiety wtedy nosiły śliczne sukienki i twarzowe fryzury.

Bez związku, Bursz był chory chwilę temu, dość paskudnie - zapalenie trzustki i otrzewnej. Ogromnym wysiłkiem podleczony, ale nie łudzę się, że starczy na długo, bardzo osłabł i wychudł, a do tego od września ma przewlekły, antybiotykooporny katar. I prawie 17 lat. Więc jakoś tak ostatnio mało mi optymistycznie, bo zbliża się czas trudnych decyzji.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday May 24, 2025

Link permanentny - Kategorie: Koty, Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Andaluzja 2025: Castillo Colomares

[22.04.2025]

Tuż przy Benalmádenie w latach 1987-1994 pewien Amerykanin, Esteban Martín, stwierdził, że zbuduje sobie pomnik, a w zasadzie nie sobie, tylko Krzysztofowi Kolumbowi. Oficjalnie to „książka historyczną wyryta w kamieniu, traktująca o XV wieku w hiszpańskiej kulturze i sztuce”, ale ja bym to nazwała crossoverem mema “mamy Gaudiego w domu” i zamku z piasku. W niedużym ogrodzie z fantastycznym widokiem na morze jest miniatura hiszpańskiej architektury w czterech stylach, wieżyczka wyrasta z fragmentu statku, fontanna stoi przy latarni morskiej. Wszystko w rozmiarze mikro, nastolatka była zachwycona, że taki przyjazny zabytek na szybko. Wybraliśmy opcję z przewodnikiem, niespecjalnie cokolwiek opowiedział, ale był bardzo mięciutki i mruczał. Drobna opłata za wstęp (aktualnie 3 euro, na biletach przerobione markerem z dotychczasowych 2), darmowy parking i toaleta. Opodal można też odwiedzić zabytkową buddyjską stupę i motylarnię.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday May 8, 2025

Link permanentny - Kategorie: Koty, Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: andaluzja, benalmadena, colomares, hiszpania - Komentarzy: 1


Kawałki Poznania odcinek 17

13.10.2023 - 9.03.2024

Witam Sz. P. w kolejnej notce, o którą nikt nie prosił, ale należy mi się jak kotu miska. Lubię patrzeć, jak się zmienia miasto, czy to w mikroskali pogody - w słońcu i deszczu, czy pór roku, czy w skali makro, kiedy coś znika, a coś innego powstaje. Nowe murale, nowe domy, nowy bruk i kot spotkany na spacerze.

GALERIA ZDJĘĆ i więcej kawałków Poznania: listopad 2020 (1), listopad 2020 (2), listopad 2020 (3), grudzień 2020 (4), luty 2021 (5), maj 2021 (6), maj 2021 (7), październik 2021 (8) luty 2022 (9), marzec 2022 (10), październik 2022 (11), styczeń 2023 (12), kwiecień 2023 (13), styczeń 2024 (14), grudzień 2024 (15), grudzień 2024 (16) .

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday March 15, 2025

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+, Moje miasto - Skomentuj


O Pszennej Wólce

[27.06 - 4.07.2024]

Droga, jaką dotarłam do wioski Haza del Trigo, jest co najmniej intrygująca. Kilka lat temu moja przyjaciółka objęła przyczółek w andaluzyjskiej wsi, bo jej zdaniem, które zdecydowanie podzielam, lepiej zimę spędzać w Hiszpanii niż w Polsce. Albo gdziekolwiek, gdzie nie jest przez cały czas jednocześnie szaro albo ciemno, mokro i zimno. Byłam faktem zaintrygowana, śledziłam z entuzjazmem, ale ze wględu na odległość - prawie 3k kilometrów z Poznania i braku sensownej możliwości lotu bezpośredniego - rzecz pozostawała raczej w strefie marzeń. Wtem okazało się, że można samolotem z Poznania do Malagi, więc potrzymajcie mi latte. Mimo zdecydowanie nieprzyjaznych godzin lotów - 6:00 tam (opóźniona na 7:00, czy mogłam wstać godzinę później? Być może) i 9:55 z powrotem (tu trzeba doliczyć dojazd na lotnisko, ogarnąć samochód z wypożyczalni, te sprawy, więc też pobudka o 5 rano, cała rodzina nie zachwycona) - było całkiem sprawnie, choć nie bez przygód. Dojazd wygodną autostradą, zakupy w Lidlu po drodze i wtem wjeżdżamy w dość egzotyczną okolicę, gdzie autostrada przechodzi płynnie raczej w szutrówki niż w asfalt. Wrażenie, kiedy trzeba zjechać wąziutką drogą o sporym nachyleniu czy analogicznie podjechać - bezcenne. Dojechaliśmy wreszcie do wsi ze wsparciem znajomego drugiego stopnia, zostawiliśmy samochód na parkingu nad wsią, z niejakim przerażeniem obserwując wąskie drogi, spadki i zakręty dalej. Po kilku dniach okrzepliśmy na tyle, że eloy zaryzykował podjechanie ostatniego dnia po walizki pod drzwi. Oględnie powiem, że nie była to najlepsza decyzja, zdecydowanie dyskontująca w kategorii Przypał Wakacji wszystkie inne typu zgubienie się w drodze z kolacji. I kierowca, i samochód wyszedł z tego bez strat, nie licząc moralnych, sława na całą wieś, mnóstwo rad udzielonych przez starszych lokalesów a jakże po hiszpańsku (albo w pokrewnym języku). Na zdjęciach widać drobne szczegóły wioski, placyk przy posesji, a także widok na Afrykę (z tarasu). Oraz lokalne koty (w porywach do 17, przy czym niekiedy ekipa się zmieniała), które nie brały zakładników w kwestii punktualności posiłków, a że nie znają się na zegarku, to głośne oczekiwania były wyrażane przy każdym wyjściu za drzwi. Poza tym cykady, owce, szczekające psy, drące się papugi i pawie, gorąco w dzień, sympatyczny przewiew nocą. Oraz rozmawiałam po hiszpańsku jak rasowa signora!

Tak, wioska jest pośrodku niczego, z udogodnień ma widoki i źródełko z wodą oraz sklep, do którego jednak wahałam się wejść, bo stanowił lokalne miejsce posiadówek, jeździliśmy do pobliskiej wioski na wybrzeżu do marketów Dia albo Suma oraz do restauracji, o czym niebawem. W kategorii miejsce do nic-nie-robienia - wysoka pozycja, nastolatka była zachwycona, jak już zjeżdżaliśmy z obowiązkowej części rozrywkowo-turystycznej. A ja wieczorami na tarasie czytałam książki i czekałam, aż o 21 włączą się zraszacze na tarasie.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Friday August 2, 2024

Link permanentny - Tagi: hiszpania, haza-del-trigo, andaluzja - Kategorie: Koty, Listy spod róży, Fotografia+ - Skomentuj


A echo odpowiedziało

Pytacie, jak jest. Różnie. Czasem lepiej, nie gniecie mnie nic w dołku, wstaję rano, nic nie boli, pracuję, robię obiad, idę na spacer, czytam, robię zdjęcia i zasypiam jak kamień. Z tym "dołkiem" przypomniała mi się taka raczej refleksyjna anegdotka. Po latach odbijania się od lekarzy ortopedów ("ja tu nic nie widzę, proszę łykać coś przeciwzapalnego i więcej się ruszać, no i schudnąć"), dostałam wreszcie skierowanie na fizjoterapię. Pierwsza wizyta, specjalista mnie ogląda, dotyka tu i ówdzie, wreszcie zjeżdża na okolice splotu słonecznego i pyta: "Pani to się raczej tak wszystkim stresuje, co?". Tak, 0,8 filifionki. Wracając do tego, jak jest, to czasem mam ochotę zwinąć się w kłębek pod biurkiem, a konieczność zalogowania się do służbowego komputera napawa mnie przerażeniem, mimo że lubię swoją pracę i ludzi, z którymi pracuję. Zwykle jest pomiędzy, niestety z wyraźnym skrętem w stronę "zawsze, kurwa, coś". Przepracowuję powoli stratę, po dwóch miesiącach zakończyłam wymianę okien, młodzież zakończyła rok szkolny (+10 do ulgi), Bursz wyleczon z nie wiadomo czym spowodowanej niedyspozycji, zdążę z naprawą felernego mostka, bo dentysta miał termin jeszcze przed urlopem, po czym przychodzą wyniki kolejnej morfologii kota Szarsza, gdzie przeraźliwa anemia, a pod kocią pachą wtem guz. Ci, co bywali tu w 2007/2008 może pamiętają operacje i chemioterapię kota Hery, która nie zakończyła się sukcesem. Szarsz ma 13 lat, objawy nietypowe, czekam na wyniki panelu hematologicznego i cytologii płynu z guza.

No chciałabym się tak nie stresować.

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday July 15, 2021

Link permanentny - Kategorie: Z głowy, czyli z niczego, Koty - Komentarzy: 4