Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Fotografia+

Pałuki w weekend - Wenecja

Znacznie ciekawsze od stert drewna w Biskupinie jest Muzeum Kolejki Wąskotorowej zaraz obok, w miejscowości o szumnej nazwie Wenecja (przynajmniej się polansuję, że byłam na wakacjach we Włoszech). I dla mnie, i dla młodzieży. Bo do lokomotyw i wagonów można wejść, można dzwonić dzwonkiem, jest też plac zabaw (oczywiście w formie pociągu). Od sympatycznej pani ze straganem, jednocześnie obsługującej agencję pocztową, można do godziny 16 otrzymać uroczy stempel z pociągiem na pocztówce. Wprawdzie Maj akurat był nastawiony tym drugim frontem do klienta i odmawiał udziału w pocztówce, ale w końcu - na widok lokomotywy - zmienił zdanie i zdeponował pocztówkę w skrzynce.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 24, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: polska, wenecja - Komentarzy: 1


Pałuki w weekend - Biskupin

(Miała być jeszcze Wielkopolska, ale WTEM się okazało, że to już nie Wielkopolska; jestem geograficznie zdezorientowana).

Obowiązkowy punkt na trasie każdej wycieczki Szlakiem Piastowskim; punkt, bo na obejście wystarczy godzina i można jechać dalej, żeby coś zrobić z pięknie zaczętym dniem. Oprócz sterty drewna, symbolizującej przedpiastowską osadę, jest pełne zaplecze turystyczno-cepeliowskie: lody z automatu, wiatraczki, rzeźba w drewnie i wyploty z wikliny oraz restauracje pod namiotami z kuchnią lokalną, a także z kebabem i pizzą. Jak się wstrzeli w rozkład jazdy, można kolejką wąskotorową pojechać do Muzeum Kolei w Wenecji, ale wstrzelenie się nie jest specjalnie łatwe, bo kolejka jeździ rzadko. Młodzież wstępnie zachwycona, bo wiatraczek, dużo miejsca do biegania, zające i koniki, które można pogłaskać po pychu (dla starszych - młodziankowie odziani w samodział, symulujący ludność tubylczą z epoki, pewnie i na głaskanie się można umówić). Poniewczasie młodzież zachwycona mniej, ponieważ w trakcie rozrywek zagubiony został piesek o ksywie Szczeniaczek, ukochany pluszak. Przez chwilę poczułam się jak bohaterka serialu, szkoda tylko, że była to Świnka Peppa - w jednym odcinku zginęła zabawka George'a i rodzice Świnki szukali jej metodą przeglądania zdjęć (bo w międzyczasie zdążyliśmy opuścić skansen i popłynąć do Wenecji). Historia ma happy end, zdyszana matka znajduje pluszaka na stoisku z pamiątkami w samym środku osady.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 24, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: polska, biskupin - Komentarzy: 2




Wielkopolska w weekend - Pobiedziska rewizyta

Wróciliśmy do Skansenu Miniatur w Pobiedziskach z dwóch powodów, a w zasadzie z trzech, mimo że w samym skansenie chyba nic się nie zmieniło (no, bilety chyba po 7 zł). Wracaliśmy z Gniezna i ominęliśmy skansen na Ostrowie Lednickim, bo wprowadził nas w błąd przewodnik, sugerujący, że w niedziele i święta jest otwarte 10-16 (tymczasem 18). Po drugie, chcieliśmy pokazać Majowi, jak wygląda odwiedzona chwilę wcześniej katedra w rozmiarze nieco bardziej odpowiednim dla 3-latki.

A powód trzeci?

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 18, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: pobiedziska, polska - Komentarzy: 5


Wielkopolska w weekend - Gniezno

Najpierw był poranek pełen pytania: "A dzisiaj do kogo pojedziemy, mamusiu?". Potem ciężkie przebudzenie po krótkiej drzemce w samochodzie. Po odpoczynku na gnieźnieńskim bruku (i posiłku regeneracyjnym z banana) już było lepiej.

W jeziorze Jelonek pływają czarne kaczki, ale takie odpasione, nie rzucają się na kawałki precelków. Dookoła katedry gołębie też nieźle odżywione na diecie ze ślubnego ryżu, więc nie było efektu wow na widok zawartości Majutowych kieszeni. Przyznam, że spodziewałam się, że katedra będzie większa niż poznańska, sama nie wiem czemu. Miała za to dużo schodów, ale o tym za chwilę. Sama gnieznieńska starówka jest kompaktowa, symetryczna i całkiem miła na świąteczne popołudnie; na kawę i galaretkę z owocami w kolorowej restauracji "Za drzwiami".

Wspominałam, że proszę o powstrzymanie mnie przed włażeniem po niebotycznych schodach, bo potem będę jęczeć, cierpieć i wyrzekać? Znowu weszłam, tym razem na wieżę katedry. Tym razem dziecko me, które niczego się nie lęka, wchodziło częściowo samo i całkiem samo zeszło, szybciej niż rodzice z zakwasami i skurczem w udzie. Ale widoki rekompensują, ludzie również - młode dziewczę lat naście wróciło z dwóch kondygnacji schodów na górę, ponieważ nie policzyło schodów, po których przeszło i chciało zacząć od początku.

Tymczasem w jednym z antykwariatów, zaraz przy katedrze. #samaniewiem.

GALERIA ZDJĘĆ (a w następnym odcinku o zmianie perspektywy na bazie Skansenu Miniatur w Pobiedziskach).

Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 15, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: gniezno, polska - Komentarzy: 5