Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Long gone day

Za każdym razem, kiedy patrzę po południu w moje kuchenne (brudne, ale może się zbiorę i umyję któregoś dnia) okno, nie wiem czemu przypomina mi się senno-leniwa, ale rytmiczna piosenka Mad Season "Long Gone Day". Lipcowa.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 18, 2014

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Komentarzy: 4


Jo Nesbo - Syn

Wydawałoby się, że Harry Hole oczyścił policję w Oslo z elementów skorumpowanych i moralnie wadliwych, ale nie. Sonny Lofthus, syn policjanta, który popełnił samobójstwo, oznajmiając, że donosił przestępcom, co się dzieje w policji, odsiaduje karę w więzieniu. Zasadniczo jest mu wszystko jedno, potwierdza kolejne, nawet najbardziej absurdalne oskarżenia, ponieważ dzięki temu ma dostęp do heroiny i może spokojnie wegetować za kratami. Do momentu, kiedy jeden z więźniów nie wyjawi mu, że jego ojciec wcale nie był "kretem", został zamordowany, a przyznanie się w liście miało tylko uratować jego rodzinę. Sonny wtem rzuca heroinę, niesamowitym zbiegiem okoliczności ucieka z więzienia i zaczyna oczyszczać miasto z elementu - morderców, którzy uniknęli kary i nietykalnych baronów narkotykowych. Policja z jednej strony się cieszy, bo w końcu ktoś robi za nich pracę, z drugiej - ponieważ siedzi w kieszeni przestępców - usiłuje młodzieńca o niewinnych błękitnych oczach aresztować. Zajmuje się tym dawny kolega jego ojca, Simon i Kari, ambitna prawniczka.

Jakkolwiek świetnie się czyta, tak to kolejny tom z cyklu "Zabili go i uciekł", w którym supermen jest nie do pokonania nawet przez doskonale uzbrojone gangi (brakuje tylko ataku rakietowego), a jednocześnie pozostaje słodkim, uczciwym chłopcem, opiekującym się dziećmi i zdolnym do miłości.

Inne tego autora tu.

#72

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 18, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie - Skomentuj


P. D. James - Całun dla pielęgniarki

W szkole dla pielęgniarek, podczas pokazu techniki karmienia sondą żołądkową, zostaje otruta jedna z uczennic. Nie wiadomo, czy miała być ofiarą, czy została zabita przez pomyłkę - zastępowała chorą koleżankę. I jak jeszcze można by się upierać, że był to żart albo nieszczęśliwy wypadek, tak niedługo potem zostaje otruta kolejna dziewczyna. W pięknym zabytkowym gmachu za kulisami szkolnych zajęć dzieje się sporo - ktoś sypia z lekarzem, ktoś inny wymyka się ze szpitala nocą, jest wczesna ciąża i tajemnica z przeszłości. W to musi wejść refleksyjny Dalgliesh i ustalić, kto zabił i dlaczego.

Tym razem Dalgliesh zakochuje się w pięknej przełożonej pielęgniarek, o interesującej twarzy. Platonicznie, jak to on. Za to jego podwładny, sierżant Masterson, bynajmniej nie platonicznie zabiera na stopa jedną z podejrzanych pielęgniarek, która - mimo że jest w skrywanym związku z inną kobietą - na tylnym siedzeniu miło spędza z sierżantem czas. W szpitalnej stołówce na obiad ryba z frytkami albo gotowana.

Inne tej autorki tu.

#71

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 18, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panie - Skomentuj


Zupełnie dziwne lato

Sprawy wymknęły mi się nieco spod kontroli. Zaczęło się niewinnie. Kilo truskawek. Biały pieprz. Paczuszka słoików z Wecka. Trochę zamieszam. Będzie pachniało. Nie wiem, naprawdę, dlaczego nagle znalazłam się w samym centrum przetwórni. 8 kilo moreli. 4 kilo agrestu. Truskawek chyba również 4. Trochę porzeczek. Jagody. Wspominałam o rabarbarze? Mnóstwo cukru. Jak Matki Polki Słoikowe u Chutnik zaklinam lato w przetwory, do ciasteczka z wróżbą na przyszłość. Zrób mi wafelka z dżemem, mamo. Bulgocze, pachnie słodyczą, czasem dojdzie aromat cynamonu i lawendy. Mogę przestać w każdej chwili, jak zawsze. Tylko jeszcze mirabelki, paczka z pięknymi słoikami (gdzie ten kurier?!), wiśnie, a może i poziomki? Gdzieś w pamięci mam smak poziomkowej konfitury, przywiezionej z daleka, jeszcze w PRL-u. Inne smaki - truskawka, domowa wiśnia, powidła śliwkowe - jakoś się rozmyły, ale te poziomki pamiętam, smak, konsystencję. Może nie powinnam tego psuć?

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 15, 2014

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Komentarzy: 2


Magdalena Grzebałkowska - Beksińscy. Portret podwójny

To nie jest zapis fatum, ciążącego nad rodziną z Sanoka.

Wprawdzie bardziej interesował mnie detaliczny opis życia Tomasza Beksińskiego, człowieka, który sam z siebie wychował pokolenie ludzi kochających muzykę, ale okazało się, że bardziej wciągająca była historia zmagań Zdzisława B. z PRL-em. Nie wiem, czy w innym ustroju byłoby tak kreatywnemu i twórczemu człowiekowi łatwiej, ale absurdalność ustrojowa z robieniem zakupów przez znajomych w całej Polsce i zagranicą, konieczność przydziałowej pracy oraz zmuszanie do "załatwiania" wszystkiego dość zwala z nóg.

Nie mam łatwych odpowiedzi po przeczytaniu - nie wiem, czy Beksiński senior w obecnym ustroju miałby łatwiej i stworzyłby więcej lepszych prac. Nie wiem, czy sensowna terapia i lepsze leki antydepresyjne pomogłyby Beksińskiemu juniorowi. Jest trochę wzorców, które sobie panowie powielali - agorafobia, zamiłowanie do budowania skomplikowanego labiryntu i w domu, i w głowie, i w pozostawionych po sobie listach, model uwielbiającej i absolutnie poświęcającej się kobiety (Zofia Beksińska, Tomasz takiej nie znalazł). Nie wiem, czy inne wychowanie pomogłoby Tomaszowi dorosnąć, a nabranie asertywności uratowałoby życie Zdzisławowi.

Smutne przy lekturze jest to, że mimo znajomości finału życia ojca i syna gdzieś tam jest nadzieja, że może tu - na papierze - ich życie się nie zakończy tak gwałtownie.

Czasem irytowała mnie forma - cytowanie listów, lista źródeł dłuższa niż niektóre rozdziały. Brakowało powiązania między opisami obrazów a konkretnymi obrazami (tu akurat by się przydał przypis czy ilustracja); obrazy są opublikowane na końcu, przynajmniej w wersji elektronicznej.

#70

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 14, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, biografia, panie - Skomentuj


Earl Derr Biggers - Chińska papuga

San Francisco. Do znanego jubilera przychodzi jego dawna przyjaciółka z Honolulu i prosi o sprzedaż zabytkowych pereł z czasów prosperity. Jubiler, Eden Senior, znajduje kupca - bogacza z Wall Street, pana Maddena. Transakcja nie zachodzi błyskawicznie, bo dla bezpieczeństwa perły dopiero za jakiś czas dowiezie umyślny - chiński policjant z Hawajów, Charlie Chan (zbieżność nazwisk przypadkowa). Syn jubilera, Eden Junior wraz z detektywem Chanem zaczynają węszyć, że milioner zmienia zdanie co do odbioru przesyłki, więc zaczynają celowo opóźniać dostarczenie towaru. Na ranczo Maddena w Pasadenie robi się jeszcze bardziej podejrzanie, bo najpierw znika zabytkowy pistolet, potem zostaje otruta mówiąca po chińsku papuga, a na końcu ktoś zabija chińskiego służącego. Chan udaje wędrownego służącego i zatrudnia się na ranczu, zaś młody Eden zdobywa sojuszników - lokalnego dziennikarza oraz wyemancypowaną damę, pracującą jako specjalistka od plenerów w studiu filmowym i raz się zgadza z Charliem, że sprawa śmierdzi, raz się poddaje i chce perły oddać natychmiast.

To uroczy kryminał w starym stylu - bohater opowiada każdemu w konfidencji, co go sprowadza, Chińczyk macha odznaką z Hawajów i to wystarcza, by jakiś biedak pożyczył mu ubranie i dokumenty potrzebne do utrzymania incognito, a w prowincjonalnych jadłodajniach podają za kilkadziesiąt centów obiad z napitkiem.

Inne tego autora:

#69

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 11, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza - Komentarzy: 2


Åsa Larsson - I tylko czarna ścieżka

Rebeka Martinsson, prawniczka ze specjalnością ekonomia przedsiębiorstwa, po dramatycznych wydarzeniach zapewne opisanych w poprzednich tomach (morderstwa, porwania i inne traumy) ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Kiedy się naprawia, zostaje zatrudniona w prokuraturze, gdzie jest cennym nabytkiem, bo pracuje po godzinach i w weekendy, nie mając życia prywatnego. Anna Maria Mella, policjantka, matka czwórki dzieci, również lubi swoją pracę, bo w niej odpoczywa (a w domu nawet się jej nie dają wyspać). Sven Erik, starszy i dość zaniedbany policjant, jest samotny (półtora roku temu zginął mu kot). We trójkę zaczynają prowadzić śledztwo w sprawie nietypowo odkrytych zwłok. Delikwent, który znalazł zwłoki, był na tyle błyskotliwy, że wyszedł się wysikać na kilkunastostopniowy mróz w slipkach i zwiało mu "arkę" (zimowy domek na lodzie) podczas wichury. Szukając schronienia, trafia do kolejnej arki, włamuje się, bierze przypadkowe ubrania i pod kocem odkrywa zmarznięte ciało kobiety. Kobieta, Inna, okazuje się być wspólniczką w szwedzkim koncernie wydobywczo-handlowym Mauri Kallisa, lokalnego from zero to hero. Rodzeństwo - zamordowana Inna i jej brat Diddi - przyjaźnią się z Kallisem od lat, aczkolwiek policja widzi, że ta przyjaźń jest raczej na pokaz.

W warstwie społecznej to bardzo ciekawy obraz zimnej, prowincjonalnej Szwecji - z psami w hierarchii domowej, z samotnością i związkami sąsiedzkimi. Główną bohaterką jest pokaleczona psychicznie i fizycznie Martinsson, borykająca się z nawracającą depresją, niską samooceną i brakiem poczucia celu. W adaptacji filmowej zagrała ją Izabella Scorupco. Słaby dość jest wątek z przyrodnią siostrą Mauri Kallisa, adoptowaną przez Lapończyków, która ma zdolności parapsychologiczne i widzi przyszłość. Rozwiązanie intrygi, w którym pojawiają się żądni krwi najemnicy z jednego z oszukanych przez przedsiębiorstwo Kallisa państw afrykańskich, jest dość karkołomne, acz nie bardziej niż metafizyka przemyśleń córki alkoholiczki.

Inne tej autorki:

#68

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 10, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panie, 2014 - Komentarzy: 8


Grand Budapest Hotel

Za samą obsadę film powinien dostać Oscara, żeby państwo: Ralph Fiennes, Edward Norton, Adrien Brody, Willem Dafoe, Jeff Goldblum, Jude Law, Harvey Keitel, Bill Murray, Tilda Swinton i Owen Wilson mieli do kolekcji (np. Oscar za obsadzenie w filmie samych gwiazd). Ale i bez gwiazd to fantastyczna, nierealna opowieść dziejąca się w tytułowym hotelu gdzieś w nieistniejącym państwie w Europie, na progu wojny. Właściciel hotelu opowiada młodemu pisarzowi historię o tym, w jaki sposób stał się właścicielem; historię o spadku, morderstwie, brawurowej ucieczce z więzienia i nazistach ze znaczkiem ZZ.

Połączenie ironicznych "CK Dezerterów" z "Bracie, gdzie jesteś?", osadzone w prześlicznych wnętrzach z 20-lecia międzywojennego, cudownie kolorowe. To film o zatrzymaniu przemijania, o epoce, która już się skończyła, ale jest podtrzymywana przez Gustava H., konsierża w Grand Budapest. Może i nie jest to obowiązkowy punkt na liście do obejrzenia, ale jakże smaczny.

PS Przeczytałam też ponownie "Menażerię" Durrella, punkcik dla mnie, bo zupełnie nie pamiętałam, o czym jest. #67, więc.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 9, 2014

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam - Tagi: 2014, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 2


Barbara Kosmowska - Sezon na zielone kasztany

Zestaw powiązanych opowiadań o młodzieży z warszawskiej szkoły - córka, której brakuje kontaktu z wiecznie zajętą matką-psychologiem, nastolatka, której matka poroniła dziecko, chłopak, którego matka-alkoholiczka umarła, bo nie zadzwonił po pogotowie. To naprawdę sympatyczna, nastoletnio-mądra książka (nie oceniaj książki po okładce, ktoś niemiły może mieć zły dzień, warto rozmawiać), ale dla pokolenia niżej. Dla dorosłego brakuje humoru, lekkości i odrobiny postmodernizmu, za który na przykład lubię Bubę.

Inne tej autorki tu.

#66

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 7, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panie - Skomentuj


Grażyna Plebanek - Dziewczyny z Portofino

Historia przyjaźni kilku dziewcząt z Portofino - jednej z nijakich dzielnic warszawskich blokowisk z lat 70. Hanka, córka handlarki i domowego tyrana-komunisty, z którego nie wyszła wieś, Beata, córka pary intelektualistów-działaczy opozycji, Agnieszka, córka wpływowego lekarza i Mania, córka alkoholiczki z bratem w poprawczaku - każda jest inna, każda wywodzi się z innego domu, ale wszystkie wiszą na trzepaku, chodzą na hałdę, gdzie bywają zboczeńcy, wszystkie uczą się życia na podwórku. Rozwój rodziców, ponowny ślub ojca, babka - bohaterka Powstania Warszawskiego, która nie mówi, ale rysuje, stoi w kolejkach i gotuje, tajemnica matki, której nie ma, wychowawcze bicie, pierwsza komunia, stan wojenny i oranżada w proszku. Dziewczyny dorastają już w okresie przemian, gdzie pójdzie na wybory czy do bierzmowania jest deklaracją. Pierwsza miłość, pierwsza skrobanka, studia i wyjazdy na saksy; mimo dorastania w każdej z nich zostaje ta mała 7-latka, która układała "widoczki" pod piaskiem. Lektura obowiązkowa na wszystkich, którzy widzą tylko sielskość dorastania w końcówce PRL-u.

Zarys książki łudząco przypomina dziejącą się na Piaskowej Górze sagę Joanny Bator, ale bez mistycyzmu, sięgania wstecz i układania świata.

Inne tej autorki tu.

#65

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 7, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2