Więcej o
panie
Tym razem profiler Meyer poniósł porażkę - źle przygotował profil sprawcy, poniósł konsekwencje zawodowe, z braku zleceń wycofał się więc z życia i przeniósł się na prowincję, gdzie się nie mył (pamiętacie, że nie ma węchu), zarósł, nadużywał alkoholu i był nieszczęśliwy, chociaż miał psa i kota. I farmę badawczą wilków opodal. Na samym początku przespał się z Leną, psycholożką, która chciała z nim pracować, ale ją zniechęcił, po czym nagle dostał ofertę pracy dla policji w Białymstoku w sprawie zaginionego dziecka. Od początku było coś nie tak, bo policja i prywatny detektyw - mimo zaproszenia - nie chciała z nim współpracować, oprócz Leny, która również w tym śledztwie została niezależnie zatrudniona. Sprawa okazała się bardzo skomplikowana, bo nie dość, że z wątkami etnicznymi (matka zaginionej dziewczynki była Romką), to jeszcze szybko się okazało, że ma związek z dziwnie przeprowadzonym przed laty śledztwem w sprawie śmierci nastolatka. Ogniwem spajającym oba (a w trakcie się okaże, że i trzecie) morderstwa jest osoba matki zamordowanego chłopca, Oli - genialnej florystki i harfistki, po śmierci dziecka mającej wizje i dokonującej samookaleczeń. Meyer tworzy kolejne wersje profilu, jednocześnie prowadząc śledztwo poprzednich zbrodni mimo blokad ze strony władz.
Co mi się podobało - autorka odcięła całkiem przeszłość Meyera, nie powtarzała historii związków z żonami, przenosząc akcje najpierw do hacjendy nad jeziorem, potem do Białegostoku. Wątki są ładnie splątane, jest i szpital psychiatryczny, i więzienie z naczelnikiem dbającym o resocjalizację nowatorskimi metodami. Ważnym elementem historii są postaci kobiece - Lena, aspirująca psycholog z traumą z przeszłości; Marlena, Cyganka, która uciekła ze swojego świata do świata "białych", ale nie trafiła najlepiej; Ola usiłująca poskładać sobie świat po stracie syna czy wreszcie Eliza - nieszczęśliwa maestra, która miała zrobić światową karierę, ale jej nie wyszło.
Inne tej autorki tu.
#46
Napisane przez Zuzanka w dniu środa kwietnia 30, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panie
- Skomentuj
Brian i Kate przeżyli cztery szczęśliwe lata - urodził im się syn, Jessie i córka, Kate. Kiedy Kate miała 2 lata, zachorowała na szczególnie zjadliwą odmianę białaczki. Białaczki, w której po kolei każda metoda leczenia okazywała się nieskuteczna, a nie było dawcy z wewnątrz rodziny. Dlatego urodziło się trzecie dziecko - Anna z In Vitro, wybrana w laboratorium ze względu na możliwość przeszczepów, Anna, która od pierwszego dnia na świecie zaczęła służyć siostrze jako bank tkanek. Krew pępowinowa, potem szpik, wreszcie - kiedy Anna miała 13 lat - nerka. I mimo że do tej pory nie było łatwo z kolejnymi przerwami w remisji, zaczęło być jeszcze gorzej, bo Anna wystąpiła do sądu o samodzielne podejmowanie decyzji medycznych, dla swojego dobra, a nie dla dobra 16-letniej już siostry.
Mimo że napisana w tonie lekkim, to jednak rozpisana na narrację uczestniczących w historii osób sprawa procesu o życie na własny rachunek jest jak uderzenie w głowę. Nie ma łatwych odpowiedzi, nie ma recepty na to, czy jedno życie jest ważniejsze od drugiego. Jest za to o wyborach, konsekwencjach, nadziei i jej braku. Dodatkowo to zakończenie, które chyba tylko ratuje przedmowa autorki, że w przypadku jej dziecka - mimo 10 operacji - był happy end.
I to nie jest tak, że to jest dramat - to naprawdę taka łagodna obyczajówka z wątkiem romansowym na drugiem planie (i psem). Ale sos gatunkowy, jakim jest podlana, jest bardzo ciężki.
#32
Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 26, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Northumbria, tuż nad morzem. Rozwiedziona matka wraca nieco pijana ze spotkania z obiecującym gachem i znajduje utopionego w wannie 15-letniego syna, malowniczo ozdobionego kwiatami. Niedługo później podczas imprezy urodzinowej naukowca-botanika zostaje znaleziona młoda nauczycielka, Lily, również w wodzie, obrzucona kwiatami. Vera Stanhope usiłuje swoim niespecjalnie zmotywowanym teamem śledczym odkryć, kto za morderstwami stoi (i jeszcze żeby prasa nie podchwyciła tematu seryjnego mordercy). Vera jest po 40., chciała mieć dziecko, ale nie wyszło, dodatkowo jest gruba i nieatrakcyjna; nie pomagają rozklapane sandały na brudnych stopach i zapach alkoholu, ponieważ najlepszym przyjacielem pani detektyw jest flaszka piwa. Według reklam w wydawnictwie policjantka ma być empatyczna i refleksyjna, ale w tym tomie sprowadza się to do tego, że irytuje ją jej pupilek, młody Joe Ashworth, któremu małżonka ma na dniach urodzić dziecko oraz zwraca się do każdego, również podejrzanych, per "kotku".
Pojawia się też wątek personalny (poza refleksyjną tęsknotą Very do bycia w związku i bycia matką) - w sprawę zaplątana jest grupa przyjaciół, ornitologów-amatorów, co przypomina pani inspektor jej ojca, który też śledził oraz na kuchennym stole amatorsko wypychał upolowane ptactwo.
Inne tej autorki:
#28
Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 19, 2014
Link permanentny -
Tagi:
kryminal, panie, 2014 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 2
Myślałam, że w kwestii absurdalności intrygi u Marininy nic nie przebije "Złowrogiej pętli", ale się myliłam. Tym razem jest grudzień. Loszka, mąż Kamieńskiej, siedzi w instytucie i robi raporty, dlatego nie pojawia się w domu. Aśka może więc spędzać cały dzień i czasem noc na komisariacie (nie jada, bo nie gotuje, za to pije kawę za 5000 rubli), robi zaległe raporty oraz rozwiązuje sprawę morderstwo znanego pisarza, autora romansów, który zostaje znaleziony zastrzelony na własnej klatce schodowej. Dodatkowo prowadzi nieustające boje o robienie herbaty, do której cukier wynosi jej kolega. Jej znajomy, aktualnie ochroniarz i prywatny detektyw, prowadzi sprawę o uniewinnienie biznesmena, siedzącego w łagrze za morderstwo. Dowody są mocne, bo sam zamordowany był przed śmiercią przytomny i zeznał, że zabił go kolega, a dodatkowo poznał go sąsiad i przypadkowy przechodzień. W trzecim wątku znany polityk tresuje swoją żonę, którą właśnie odebrał ze szpitala po wypadku, żeby godnie go reprezentowała. Fabularnie wszystkie wątki się łączą, jest o pieniądzach, cudownych rękach fachowca oraz o tym, że jedna inwestycja z przeszłości może zwracać się latami. Tyle że rozwiązanie tajemnic jest przeraźliwie głupie - fcelgal tvarxbybt j yngnpu 60. bqxeljnł, xgóer xbovrgl fcbqmvrjnwą fvę oyvźavnxój, cemrcebjnqmnł cbq yvcalz cergrxfgrz prfnexę, n anqzvnebjr qmvrpxb fcemrqnjnł m mlfxvrz ormqmvrgalz cnebz. Cb yngnpu zn mabjh mjebg m vajrfglpwv, ob jlxbemlfghwr oyvźavnxv qb cbcrłavnavn vqrnyalpu cemrfgęcfgj m qbfxbanłlz nyvov oąqź jenovnavn avrjvaalpu.
Jak zawsze jest zbrodnia drugoplanowa - ginie nastolatka, a jej paskudnie zmasakrowane zwłoki zostają znalezione przy okazji jednej ze spraw. Dodatkowo jest pokazany uroczy i drobiazgowy obraz życia rodzinnego, tak absurdalnie szowinistyczny, że pozwala myśleć o tym, że nieprzesadzony.
Inne tej autorki tutaj.
#27
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 17, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panie
- Komentarzy: 3
Nie spodziewałam się, że po uroczym, nostalgicznym "Wrześniu" przeczytam coś jeszcze urokliwszego. A jednak. To dygresyjna historia o niby prostej fabule, ale dzięki fantastycznie posplatanym wątkom z przeszłości, z okresu wojny ze współczesnymi, daje bogatą i pełną szczegółów opowieść o losach związanych ze sobą ludzi. O wojnie, dzieciństwie w Kornwalii, nieudanym małżeństwie, dwóch wielkich uczuciach, układaniu sobie życia z dziećmi i bliskimi; dodatkowo ma tak obrazowe opisy miejsc - angielskiej posiadłości z oranżerią, zacisznego domku z basenem na upalnej Ibizie, londyńskiej kamienicy czy zaniedbanej pracowni malarskiej, że nie trzeba dużej wyobraźni, żeby to widzieć.
Penelopa Keeling wraca do domu ze szpitala po lekkim zawale. Jej dzieci reagują na to różnie - najstarsza, Nancy, wpada w panikę i koniecznie chce się matką na siłę zaopiekować, nie z realnej potrzeby, tylko z poczucia źle pojmowanego obowiązku. Najmłodszy, Noel, temat ignoruje. Jedynie Oliwia, która najlepiej rozumie, że matka ma mnóstwo zdrowego rozsądku i mądrości życiowej, próbuje utrzymać status quo Penelopy. Sytuacja w pewnym momencie się zaognia, bo w prasie pojawia się wzmianka o sprzedaży za grubą kwotę jednego z dzieł ojca Penelopy, znanego niegdyś i nagle znów popularnego malarza. W domku Penelopy wisi jedno z najlepszych dzieł, "Poszukiwacze muszelek", oraz dwa niedokończone. To sprawia, że Nancy i Noel zaczynają namawiać matkę, mniej lub bardziej subtelnie, do sprzedaży obrazów i zasilenia ich kieszeni pieniędzmi ze sprzedaży. A Penelopa, która całe życie oszczędzała, żeby dać dzieciom dobry start w życiu, ma inne plany.
Inne tej autorki tu.
#9
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 9, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 1
Rzecz się dzieje w Danii. Sprawna ekipa pod wodzą starzejącego się Konrada Simonsena o niewyparzonej gębie, przyjeżdża na miejsce zbrodni. We właśnie otwartej po feriach jesiennych (zwanych feriami kartoflanymi na część niegdysiejszych wykopków) dzieci znajdują tytułowych "Niegodziwców" powieszonych i nieco zdemolowanych, co utrudnia rozpoznanie, pięciu mężczyzn. Po szkole kręci się niespotykanie spokojny woźny, genialny matematyk, który robi wrażenie, jakby doskonale wiedział, kto delikwentów zabił, ale policja nie jest w stanie nic z niego wyciągnąć. Po czym ucieka im spod nadzoru, a kiedy już wiadomo, że to on był modus operandi całej akcji, popełnia samobójstwo zostawiając policję u progu kryzysu. Powieszeni panowie okazują się być pedofilami, a w całym kraju (i - na podstawie rozesłanego przez anonimowe serwery - również w Stanach, kolebce teorii spiskowych) rozpoczyna się akcja nagonki na konkretne osoby o niewłaściwych skłonnościach. I nagle się okazuje, że praworządne społeczeństwo wcale nie chce ukarania morderców, utrudniając policji prowadzenie śledztwa (na przykład stosując bierny opór lub utrudniając wydanie billingów itp.). Podobnie jest z prasą, która chętnie pokazuje otrzymane od morderców drastyczne materiały, co w śledztwie też nie pomaga, ale - jeśli zrobi się małą prowokację - można obrócić na swoją korzyść. Simonsen jest twardy i doprowadza do ujęcia sprawców, ale z poczuciem, że nie do końca stała się sprawiedliwość.
To trochę nowa jakość: bohaterowie - Nathalie zwana ze względu na majątek i pochodzenie Hrabianką, młoda i atrakcyjna Pauline, uprawiająca pokątnie romans z w pracy (również na miejscu zbrodni) ze swoim żonatym i dzieciatym kolegą, Arnem oraz starszy, dość zmęczony Poul - nie wahają się przed dokonywaniem czynności niekoniecznie zgodnych z prawem, pytają o radę jasnowidzki (proszę...) oraz mają bogate kontakty w tzw. środowiskach (również pedofilskich), gdzie czasem drobnym szantażem mogą coś uzyskać. Malte, dookoptowany właśnie specjalista od komputerów/haker, włamuje się gdzie trzeba, również do niedostępnych oficjalnie zasobów szpitali, tworzy genialną aplikację z wyszukiwarką i umie za pomocą klawiatury rozwiązać w czasie rzeczywistym wszystkie problemy. W śledztwie pomaga też emerytowany przyjaciel Simonsena, odbywają się nieledwie rodzinne kolacyjki operacyjne, podczas których powstają chytre plany.
"Wszystko ma swoją cenę" jest bardziej polityczne. Podczas konferencji klimatycznej delegacja dyplomatów znajduje na lodowcu zwłoki kobiety zamordowanej przed laty. Szybko wychodzi, że jest to jedna z ofiar seryjnego mordercy i - co ciekawe - szybko się okazuje, kto jest podejrzanym. Dowcip w tym, że nie ma dowodów na to, że zamordował oraz powodów do aresztowania. Połowa policji chodzi dookoła delikwenta, jak kawaler koło panny. Kiedy się okazuje, że wszystkie zabite dziewczęta wyglądały podobnie oraz że były bardzo podobne do jednej z policjantek - Pauline - pointa jest dość przewidywalna. Ba, nawet po aresztowaniu potencjalnie naiwnego psychopaty okazuje się, że z powodu błędów proceduralnych muszą go wypuścić. Tutaj Simonsen uruchamia (poza kontaktem z jasnowidzką) swoje powiązania w świecie przestępców i - żeby uratować dwie potencjalne ofiary - decyduje się przehandlować życie jednej osoby za wyciągnięcie z psychopaty, gdzie trzyma kobiety. Moralnie dwuznaczne, podobnie jak kilka innych akcji w czasie śledztwa.
Książki użyczyła mi J., dziękuję.
#7-8
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 8, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panie, panowie
- Komentarzy: 1