Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Zygmunt Zeydler-Zborowski - Zbrodnia na Cyrhli Toporowej

Jacuś, literat i raczej lekkoduch, jedzie sam na urlop do Zakopanego, bo jego żona, Ewa, w ostatniej chwili zostaje w Warszawie, zatrzymuje ją ważna sprawa w kancelarii adwokackiej, w której pracuje. Pod Krakowem Jackowi psuje się samochód, więc błyskotliwie zajeżdża pod kościół Mariacki i szuka warsztatu metodą pytania przechodzących ludzi. Spod znalezionego w ten sposób na peryferiach warsztatu zabiera go do Zakopanego przypadkowo przejeżdżający dyrektor Helberg, panowie zaprzyjaźniają się, po czym kilka dni później po libacji Jacuś zgadza się oddać nowemu znajomemu przysługę - będzie udawał kochanka jego kochanki, żeby zazdrosna żona nie pozbawiła Helberga spadku. Co może pójść źle - flama dyrektora, Anita, jest przepiękna i dziwnie chętna, żona daleko, dom na Cyrhli Toporowej dyskretny, nic tylko brać. Więc bierze[1]. Upojna noc, ale o poranku przykra niespodzianka. Zamiast ślicznej dziewczyny - zwłoki Helberga. Jacuś ucieka, ale potem targany, niczym Raskolnikow, wyrzutami sumienia, zwierza się ze wszystkiego żonie, bo kto nie rozwiąże problemu tak jak żona. Żona-adwokat sprawę zgłasza milicji (zwłok nie ma, Helberg żyje i wygląda zupełnie inaczej niż w opisie literata, śladów nie ma, przynajmniej pobieżnie, więc się panu literatowi przyśniło), ale też - ku zdziwieniu Jacusia - jest na niego wściekła i grozi rozwodem[2]. Potem zaczyna się karuzela śmiechu - znajomy Ewy chce kupić ten właśnie dom, w którym miała miejsce potencjalna zbrodnia, Jacuś wszędzie widzi piękną Anitę, znajdują się zaginione zwłoki, Ewa poznaje Helberga i z zemsty na mężu zaczyna się z nim spotykać, chociaż jest dość obrzydliwy nawet jak na Austriaka. Do rozwiązania zagadki milicja podmienia spodeczki i chowa szklanki, bo odciski palców oraz pozoruje stłuczkę.

Szowinizm/maczyzm stosowany:

(...) Mam ochotę trochę poszaleć. Zapraszam cię na szampańską kolacyjkę. Nie pożałujesz.
- A co na to powie twoja narzeczona?
Spojrzał zdziwiony.
- Przecież mojej narzeczonej nie ma w Zakopanem.
- A jak się dowie?
- A kto jej powie? Ty chyba nie? Ja tym bardziej. Nie mam zwyczaju zwierzać się kobietom. Narzeczona, żona czy kochanka nigdy nic nie powinna wiedzieć. Kobietę trzeba zawsze utrzymywać w tym przekonaniu, że jest jedyna, niezastąpiona, najwspanialsza. Musi w to wierzyć, a wierzy bardzo chętnie.

- Pan, zdaje się, był żonaty?
- Byłem, ale już nie jestem. Dostałem rozwód.
- Miał pan w zeszłym roku sprawę prokuratorską o pobicie żony?
- Miałem. No to co z tego? Mało to mężczyzn bija swoje żony? Nie taka znowu rzadkość. Jak człowiek jest niezadowolony z żony, to musi od czasu do czasu przemówić jej do rozumu. Mówi się do nich, a one jakby nie słyszały. Dopiero jak się takie przemówienie podeprze innym argumentem, to można dojść do ładu.

Się je: parówki, schabowe, sałatkę jarzynową i wędlinę, wątróbkę , serdelową z odgrzewanymi kartoflami, sardynki z Grand hotelu i tatara.
Się pali: carmeny, sporty (2 paczki, bo rewizja może trochę potrwać).
Się pije[3]: soplicę (z żoną), koniak (z adwokatem), piwo krajowe (w Warsie), wódkę (w Spatifie), winiak (na milicji, po wizycie w prosektorium), jarzębiak.
Się robi zakupy: nawet dostała w „Delikatesach” pół kilograma polędwicy.
Się jeździ taksówką:

Na przystanku stał tylko jeden wóz. Tęgi taksówkarz krytycznym spojrzeniem obrzucił kandydata na pasażera.
- Dokąd pan chce jechać? - spytał niezachęcająco.
- Na Pelcowiznę, na Toruńską.
- Na Pelcowiznę nie jadę. Mogę jechać na Ochotę. Odpowiada panu?
- Jeżeli mam interes do załatwienia na Pelcowiźnie, nie mogę jechać na Ochotę - tłumaczył łagodnie Jacek, nie chcąc rozdrażniać niezadowolonego kierowcy.
- No, to wysiadaj pan z wozu i szukaj pan sobie innego frajera.

[1] A wcześniej, mimo obietnic wierności małżonce, przed snem “zastanawiał się nad tym, z którą z tych trzech babek chciałby się przespać”.

[2] Było mu bardzo przykro. Nie przyznawał się do tego nawet sam przed sobą. Starał się nadrabiać miną. No to co, że ją zdradził, myślał z wyzywającą agresywnością. Mało to mężów zdradza swoje żony i nikt z tego nie robi takich tragedii. Mógł jej przecież nic nie powiedzieć. Wtedy wszystko byłoby w najlepszym porządku. Szczere i uczciwe postępowanie nigdy nie popłaca, szczególnie z kobietami. Być może, iż miał pewne wątpliwości co do tego „uczciwego” postępowania, ale nie chciał się nad tym zbyt wnikliwie zastanawiać. Wolał być rozżalony na Ewę i utwierdzać się w przekonaniu, że rozżalenie u jest najzupełniej słuszne. Pragnął uniknąć kłamstwa, szczerze jej wszystko wyznał, a ona…

[3]

(...) Nie lubię tylko, jak chlasz w „Spatifie” beze mnie.
- Nie przesadzaj. Tak często się znowu nie zdarza.
- Wystarczająco często.
- Trzeba dobrze żyć z ludźmi.
- Czy koniecznie przy wódce?
- Taki już u nas zwyczaj. Abstynent uważany jest za człowieka niepewnego pod każdym względem.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#80

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 25, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, kryminal, panowie, prl, z-jamnikiem - Skomentuj


Nele Neuhaus - Głębokie rany

Ktoś torturuje i morduje ponad 80-letniego mężczyznę pochodzenia żydowskiego, ocaleńca, bogatego emigranta, który po 60 latach pracy w sferach rządowych USA wrócił do rodzinnego kraju. Problem w tym, że podczas sekcji wychodzi na jaw, że denat miał skrywany tatuaż z grupą krwi, oznaczający przynależność do SS. Sprawa zostaje odebrana zespołowi Bodensteina z przyczyn politycznych i wizerunkowych. Niedługo potem ginie kolejny 80-latek, w piwnicy ma ołtarzyk z Adolfem i kolekcję hitlerowskiej propagandy na starych taśmach filmowych. Z ekskluzywnego domu starców znika niesprawna pensjonariuszka, ją również znajdują zamordowaną i torturowaną przed śmiercią. Wszyscy są znajomymi Very Kaltensee, bogatej wdowy po kontrowersyjnym (bo majątek został przejęty od wysiedlonej żydowskiej rodziny) przedsiębiorcy, zostali zastrzeleni z zabytkowej broni z czasów wojny, a ich krwią morderca wypisał cyfry 1 6 1 4 5 (co ciekawe, odkrycie, że to data, zajmuje zespołowi ładną chwilę).

Niestety, ten tom już powoli wzbija się na wyżyny absurdu. Bodenstein idzie na kolację z polityczką, która wrzuca mu tabletkę gwałtu do napoju, a potem wykonuje na nim fellatio, robiąc za pomocą współpracownika dokumentację fotograficzną aktu w celu szantażu; na szczęście żona policjanta doskonale to rozumie i nie ma mu za złe, taka praca. Jako że sprawa dotyka frankfurckich wyższych sfer, teściowa Bodensteina, której dziadek był włoskim księciem z prawem do tronu, jest źródłem informacji o rodzinie Kaltensee i pochodzeniu Very (Prusy Wschodnie, patrz wątki polskie). Behnke, skłócony w poprzednim tomie z Pią, tym razem jest w konflikcie z całym zespołem, ponieważ cieszy się, że wychodzi o czasie z pracy oraz - poszkodowany fizycznie podczas zatrzymania - nie waha się iść na zwolnienie (i do końca tomu konflikt pozostaje, wszyscy na biednego Behnkego patrzą wilkiem, bo się nie stara). Jeden z synów Very ma homoseksualny romans z młodszym mężczyzną, który bxnmhwr fvę olć wrtb oengnaxvrz, nyr pb gb fmxbqmv, cemrpvrż qmvrpv m grtb avr oęqmvr. Pojawiają się byli agenci Staasi, którzy do dziś operują bez żadnych problemów. W ogóle całość intrygi jest specjalnej troski: bxnmhwr fvę, żr Iren Xnygrafrr jpnyr avr wrfg qmvrqmvpmxą znwągxh iba Mrlqyvgm-Ynhraohet, glyxb póexą cenpbjavxn, mnmqebfaą b oengn cenjqmvjrw Irel; jlzbeqbjnłn jfmlfgxvpu v jenm m geówxą cemlwnpvół cemrm cbanq 60 yng rtmlfgbjnłn cbq phqmlz anmjvfxvrz. O kwestiach DNA nie wspomnę. I o zabiciu mężczyzny za pomocą wbicia mu igły iniekcyjnej w żyłę, żeby się wykrwawił nieśpiesznie.

Wątki polskie: Robert Watkowiak (sic! już Walkowiak mógł się nazywać) jest oficjalnie owocem mezaliansu Eugena Kaltensee z Polką, 17-letnią gosposią Danutą. Jako że akcja opiera się historycznie o wydarzenia z okresu drugiej wojny, wyjaśnienie sprawy współczesnych morderstw odbywa się w Polsce, w okolicach Węgorzewa (Angerburga), skąd pochodziła rodzina Very Kaltensee. W “dalekich ostępach dawnych Prus Wschodnich” (okolicach Olsztyna) sieć komórkowa działa tak sobie, bo nie ma masztów (2007). Dobrzy Niemcy zobowiązują się do wyremontowania zaniedbanego majątku rodzinnego pod Dobą i zorganizowania tam luksusowego hotelu. Znaczącą rolę odkrywają też członkowie rodziny Nowak.

I mam nielichy zgryz, czy ja chcę kolejne tomy czytać, bo jak będą takiej jakości to jednak są lepsze książki na świecie.

Inne tej autorki tutaj.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 24, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, kryminal, panie - Komentarzy: 2


Ponownie Ruth Rendell

Kamienny wyrok

Chciałam napisać, że to chyba jedna z pierwszych książek Ruth Rendell, ale szybki rzut oka w google pokazał, że to jej kilkunasta z kolei, więc może pewna toporność wynika np. z tłumaczenia. Niezbyt przepadam za książkami, w których na początku autor stwierdza, że dnia tego i tego pewna zwyczajna rodzina została z zimną krwią zamordowana, a potem przez kilkaset stron pokazuje, dlaczego. Zwłaszcza że pokazuje palcem momenty zwrotne, w których całą masakrę można było zatrzymać i czytający aż się rwie, żeby jednak do tego morderstwa nie dopuścić.

Maska

Zdecydowanie wolę kryminały o inspektorze Wexfordzie. Na parkingu w supermarkecie zostaje znalezione ciało kobiety. Córka Wexforda, znana aktorka, bierze udział w protestach przeciwko broni atomowej, po czym ktoś podkłada bombę w jej samochodzie. Ofiarą wybuchu pada Wexford, przez co śledztwo głównie prowadzi inspektor Burden. Podejrzany jest psychicznie chory syn kobiety, która znalazła ciało. Może jednak to nie on jest mordercą, bo ofiara znana była z tego, że szantażowała wszystkich w okolicy. Mam nadzieję, że ktoś w TVP wpadnie na pomysł, żeby serial "The Veiled One" sprowadzić i wyemitować zamiast kolejnej powtórki...

Inne tej autorki tu.

#46-47

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 6, 2006

Link permanentny - Tagi: cwa, mwa, panie, 2006, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Ruth Rendell - Zabić mandaryna

Chronologicznie chyba najwcześniejsza powieść o inspektorze Wexfordzie (z tych wydanych w Polsce, na oko całe trzy). Wexford wyjeżdża na wycieczkę do Chin, jako angielski turysta zostaje połączony z wycieczką z Anglii, w której m.in. bierze udział para mieszkająca w miejscowości obok tej, w której mieszka Wexford. Podczas wspólnej podróży co jakiś czas widzi staruszkę ze skrępowanymi stopami, niestety - nikt inny jej nie widzi. Przypadkowo też na statku, którym płynie wycieczka, topi się Chińczyk. Jakiś czas po powrocie ginie w sąsiedniej miejscowości kobieta, która wraz z mężem i przyjaciółką podróżowała po Chinach. Wexford szuka rozwiązania zagadki, głównie na podstawie wspólnej wyprawy do Chin. Niezły kryminał, ale słabszy niż "Simisola".

Książka była zekranizowana w brytyjskiej serii [2022 - link nieaktualny].

Inne tej autorki tu.

#32

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 25, 2006

Link permanentny - Tagi: 2006, kryminal, panowie - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Ruth Rendell - Tajemnica Tancred House

Policjant zabiera atrapę pistoletu, którą jego syn chce zabrać do szkoły. W banku trafia na napad, wyciąga atrapę, żeby przestraszyć napadalca, napadalcowi siadają nerwy i zabija policjanta. Kilka miesięcy później z podobnej broni giną mieszkańcy Tancred House - znana i kontrowersyjna pisarka Davina, jej mąż i córka Naomi. Cudem przeżywa wnuczka Daisy, postrzelona niecelnie, której udaje się wezwać pomoc zaraz po strzelaninie. Nikogo nie udaje się złapać mimo błyskawicznej blokady dróg. Dodatkowo znika przyjaciółka Naomi, która miała się pojawić w momencie masakry. Inspektor Wexford, pokłócony z drugą ze swoich córek, odnajduje w sobie mnóstwo ojcowskich uczuć w stosunku do ocalałej dziewczyny, na której życie ktoś ewidentnie dalej czyha. Rendell jest złośliwa - podaje licznik trupów na samym początku, a potem czytam i zastanawiam się, kto zginie. Ciut słabsza od Simisoli, ale również przyjemna.

Tytuł ekranizacji zdradza ciut więcej szczegółów: Kissing the Gunner's Daughter.

Inne tej autorki tu.

#30

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 15, 2006

Link permanentny - Tagi: 2006, panie, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Ruth Rendell - Simisola

Jeden z lepszych kryminałów, jakie czytałam. Doskonale napisany, trzyma w napięciu, w 3/4 książki wydawało mi się, że wiem, kto zabił, ale jednak byłam w mylnym błędzie. Inspektor Wexford z niewielkiego podlondyńskiego miasteczka poszukuje zaginionej córki ciemnoskórego lekarza. Okazuje się, że szczęśliwe mieszczańskie domy nie są takie szczęśliwe, podział na świat białych i "kolorowych" nie jest wymysłem. Wexford z niepokojem obserwuje życie jednej ze swoich córek, której mąż traci pracę i oboje nagle trafiają na zasiłek dla bezrobotnych. Okazuje się, że większość akcji toczy się wokół tego urzędu. Rozwiązanie zagadki jest nietrywialne, licznik trupów: 2.

Książka była zekranizowana w brytyjskiej serii [2022 - link nieaktualny].

Inne tej autorki tu.

#29

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 15, 2006

Link permanentny - Tagi: 2006, kryminal, panie - Kategoria: Czytam - Skomentuj