Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Jan Ekström - Węgorz ryba pożądana

Dygresja: na Allegro wystawiono kiedyś tę książkę jako “Węgorza, rybę pożądania”.

Mała wioska, szkoła, kościół, gospodarstwa rolne, jeziora, lasy i pan dyrektor Fredner - lokalny właściciel terenów i nieruchomości, dzierżawiący budynki i pola innym, człowiek wyniosły i nieprzyjemny. Po raz kolejny zadziwia wszystkich fakt, że bez problemu zdobywa najładniejsze lokalne dziewczęta - najpierw nauczycielkę w szkole, teraz Eivor, ledwie dorosłą, którą znał od dziecka. To stanowi spory zgryz, bo w Eivor kocha się i syn ogrodnika, Jaques, i syn rolnika, Magnus. Kiedy dyrektor zostaje znaleziony martwy w nietypowych okolicznościach - zamknięty w pułapce na węgorze, do której tylko on miał klucz, okazuje się, że nie tylko młodzi mieli z nim zatarg, ale i w grę wchodziły długi, wywłaszczenie z zamieszkiwanego od zawsze domu czy sprawa kradzieży tytułowych węgorzy, które dla siebie łowił Fredner. Kolorowo ubrany Durell wchodzi i na podstawie drobnych poszlak (kłódka, omal nie zamordowany kot, źdźbła siana, zeszyty z klasówkami) rozwiązuje sprawę, a nie jest prosta, bo mordercy niechcący ułatwiła życie osoba, która bała się, że to ktoś jej bliski zabił znienawidzonego człowieka.

I jak już unosiła mi się brewka, kiedy dojechałam do karkołomnego planu mordercy i jego zbrodni doskonałej, tak drugi plan tutaj jest przerażający. Jest mężczyzna, który bije swoją kochankę, ponieważ uważa, że ta zdradza go z każdym. Jest żona, która udaje sen, żeby śmierdzący tabaką i alkoholem mąż nie egzekwował małżeńskich należności. Jest mąż, który publicznie szydzi z żony, że nie zachodzi w ciążę. Ktoś łyka tony środków nasennych, żeby w ogóle zasnąć. Wreszcie jest kobieta, która dla ochrony swojej rodziny, decyduje się na utratę miłości życia i wolności. Posępne.

Inne tego autora.

#33

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek kwietnia 13, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie - Skomentuj


Rachel Cusk - Arlington Park

To, że Cusk nie będzie cukierkowa, to wiedziałam. Ale nie spodziewałam się, jak bardzo posępna będzie. Pięć kobiet, wszystkie mieszkają w Arlington Park, bogatym przedmieściu Londynu, z najlepszymi szkołami, prestiżowymi domami i ludźmi, którzy coś znaczą. Niektóre z kobiet wżeniły się w Arlington, inne pracowicie dorobiły się opcji zakupu domu, żeby mieć dla siebie i swojej rodziny jak najlepszą szansę na rozwój i przyszłość. Wszystkie są wykształcone, wszystkie miały aspiracje i widoki na kariery. Teraz rodzą i wychowują dzieci, prowadzą domy, spotykają się w losowych konfiguracjach, czasem z sympatii, czasem dla zachowania pozorów, czasem, żeby poocierać się o blichtr i zaimponować znajomością. Dla każdej z nich codzienność to tortura, żadna nie jest szczęśliwa. Każda czegoś zazdrości, coś robi wbrew sobie, nawet wyjście do parku z dzieckiem to uciążliwy, przykry rytuał (por. Zuzanka nienawidziła placów zabaw). Luźna fabularnie seria historii, epizodów pokazuje, jak coś, co jest z zewnątrz spełnieniem marzeń, w środku przypomina więzienie - kobiety są skrępowane coraz bardziej toksycznym związkiem, kolejną ciążą, szarością kolejnych dni, gdzie coś tak zwyczajnego jak wyjście do centrum handlowego jest ekscytujące. Pada dużo gorzkich refleksji o poczuciu bycia mordowaną drobnymi codziennymi ciosami, o utracie siebie kosztem dzieci i związku, o tym, jak mężczyznom łatwo utrzymywać pasje i emocje tam w świecie, poza domem. Gdzieś w losowej recenzji przeczytałam oburzony głos, że opisane kobiety to zakały, powinno im się zabrać dzieci i oddać tym, które docenią radości macierzyństwa, bo to skandal, żeby matka dbała bardziej o siebie niż o maluszka, żeby nie czerpała radości z uśmiechu potomka, tylko spychała konieczność przebywania z dziećmi na kogoś innego. Przewrotnie zostawię to jako podsumowanie świata, w którym widać podszewkę i szwy i to chyba uwiera, kiedy się o tym czyta. I dobrze, niech uwiera.

Inne tej autorki tutaj.

#32

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 11, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, beletrystyka, panie - Skomentuj


Brendan Behan - Ucieczka

Opowieść jest dość zagmatwana, aczkolwiek fabuła raczej prosta. W jednej z dublińskich melin pojawia się przestępca, który podstępem nakłania niestabilnego pijaczka do zniszczenia mienia, dzięki czemu pijaczek trafia do więziennego szpitala. Na miejscu następuje podmianka i z więzienia ucieka dwójka zatwardziałych przestępców, Irlandczyk i Anglik. Anglik jest szykowany na kolejną podmiankę - dostaje “dla zmyłki” tatuaż, po czym zostaje wrzucony do wody u wybrzeży Francji, żeby jego ciało zostało zidentyfikowane jako ciało znanego gangstera. Plan się sypie, bo przestępców z Irlandii śledzi starsza pani, miłośniczka koni, przekonana, że szajka przemyca konie w złych warunkach.

Niestety, zanim się dobije do tego brzegu, jest mnóstwo tzw. folkloru, czyli rzeczy zapewne oczywistych dla mieszkańców Dublina, a polskiego czytelnika z okresu PRL-u mocno nie. Tłumacz starał się, jak mógł, dopisując liczne przypisy (patrz: bawiąc-uczyć), ale brakuje wyjaśnienia, czemu policjant ironicznie odpowiada, że chce jechać aresztować przestępcę do Shelbourne Hotel (taki poznański Hotel Bazar z Paderewskim przemawiający z balkonu w 1918) czy że osoby z pociętą twarzą wiezie się na Jervis/Jarvis Street, zapewne do szpitala dla biedoty. Na okładce oczywiście stoi, że to powieść “z humorem i satyrycznym przymrużeniem oka”, ale to posępna historia o ulicznej biedzie, naiwności i życiowych tragediach, przytłumionych przez otępienie alkoholowe. Nie uśmiechnęłam się ani razu, no chyba że wtedy, kiedy tłumacz wyjaśniał, że w Irlandii je się obiad na kolację. Z przedmowy wynika, że autor - znany poeta i dramaturg - wstydził się podpisać pod tym “dziełem” i oryginalnie wydał je pod pseudonimem.

Bawiąc-uczyć: An Tóstal, ratyna, luźne wzmianki o Eire, Oranżystach, Fenianach i Wolnym Państwie, ale bez jakiejkolwiek próby wyjaśnienia kontekstu.

Się je: owsiankę, kartofle z gęstą zupą, kapustę i mięso, rybę z frytkami i octem, kurczęta, pieczeń, szynkę, nóżki wieprzowe na gorąco, gotowane jaja, zimne nóżki z octem, baba and rhum oraz lody na deser, a na śniadanie kawę z rogalikiem.

Się pije: Royal Tawny Port (zapewne porto, podobno pija Jej Wysokość Królowa Matka Portugalska), lemoniadę, whisky, herbatę, piwo, szampana, porter (podobno też podawany codziennie kobietom w Rotunda Hospital), koniak w samolocie do Paryża, Cinzano z cytryną oraz pastis, calvados, creme de menthe i absynt we Francji.

Się pali: dużo, cygara na bogato, a biedacy niuchają tabakę.

Złote myśli:

Madame uśmiechnęła się owym nieodgadnionym uśmiechem osoby, posiadającej tysiące lat praktyki z owcami.
Madame Mimette potrząsnęła swoją baranią głową z chytrą miną i znów się uśmiechnęła uśmiechem osoby, która ugotowała w swoim życiu tysiąc garnków kapusty.

Inne z tej serii.

#31

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 3, 2023

Link permanentny - Tagi: 2023, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 2


Michael Palin - Full Circle

Przy okazji przeglądu książek do odstrzału, wyjęłam “Full Circle” z półki, bo w zasadzie po co mi przeczytana książka po angielsku, kiedy - ha ha - okazało się, że jednak jej nie czytałam. I już nie chcę się pozbyć, bo jest świetnym dokumentem podróży po świecie, którego już częściowo nie ma. Ale mogę pożyczyć.

Przez 245 dni na przełomie 1995 i 1996 roku, Michael Palin z ekipą BBC objechali Pacyfik: trasa 80 tysięcy kilometrów prowadziła z wyspy Diomede w Cieśninie Beringa przez Rosję, Japonię, Południową Koreę, Chiny, Wietnam, Filipiny, Malezję, Indonezję, Australię, Nową Zelandię, Chile, Boliwię, Peru, Kolumbię, Meksyk, Stany Zjednoczone, Kanadę i ponownie Stany Zjednoczone (Alaskę). Okazało się, że wcale nie tak prosto było ustalić trasę, którą da się pokryć jakąkolwiek komunikacją, nie wspominając nawet o wyborze komercyjnych środków transportu, a dodatkowo w erze wczesnointernetowej, podstawowym środkiem planowania był ciągle telefon (gdzie walenie pięścią w stół i krzyczenie na rozmówcę pomagało). Zdarzały się awarie, opóźnienia z powodu pogody, przestoje, a do tego opuszczenie życia prywatnego na ponad 9 miesięcy czasem było ponad siły - jednemu z członków ekipy urodziło się dziecko (nie poleciał do domu, nie był przecież niezbędny, ech), a żona Palina przeszła ratującą życie operację tętniaka, przez co jeden z etapów podróży prowadził przez Londyn, żeby podróżnik mógł spędzić z nią trochę czasu podczas rekonwalescencji.

Wspominałam o świecie, którego już nie ma, ale to, co podnosiło mi brwi, była rewolucja, jaka się wydarzyła przez ostatnie 25 lat w postrzeganiu świata. Palin stara się być obiektywny, ale bez zażenowania i próby jakiegokolwiek wytłumaczenia wspomina o brytyjskim kolonializmie (jadąc czasem np. po mocarstwowości amerykańskiej), na ochotnika śpiewa w odeskim chórze marynarki wojennej o gierojach Krasnoj Armii, obserwuje walkę kogutów na Filipinach czy przysłuchuje się szkoleniu młodych Filipinek przed wyjazdem za granicę, gdzie są (były) pożądane do prac opiekuńczych, co czasami kończyło się śmiercią, opresją, gwałtem lub więzieniem. Pomaga wykluć się małym krokodylkom, nie dziwiąc się, że ich przeznaczeniem jest stać się torebkami z wielkich domów mody, je w restauracji należącej do kartelu narkotykowego czy mija się w hotelu z ówcześnie rządzącym Pinochetem. Sporo jest takich miejsc w relacji, przeplatanych jednak zachwytem świata, poczuciem humoru (“the famously smelly delicacy durian, which, as they say here, ‘smells like him, tastes like her’”) i (auto)ironią oraz opisem trudów bycia podróżnikiem, nawet z takim zapleczem i budżetem jakie miał podczas podróży. Warto przeczytać, żeby sobie samemu porównać, ile z tego się zmieniło.

Książka jest komplementarna do serialu telewizyjnego, cudownym trafem dostępnego w całości na youtube. Warto oba jednocześnie, bo w książce pojawiają się rzeczy, których nie ma w serialu i odwrotnie.

Inne tego autora.

#30

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 2, 2023

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Fotografia+ - Tagi: 2023, panowie, podroze - Komentarzy: 2


Erich Maria Remarque - Na zachodzie bez zmian

Uwaga, będę zdradzać fabułę, ale ta książka ma 100 lat, co jest skądinąd przerażające, bo dalej aktualna.

1916. Czterech 19-latków, namówionych przez nauczycieli-patriotów, zaciąga się do wojska, żeby bronić boga, honoru i ojczyzny plus przygoda i splendor. Po przejściu przez wyjątkowo trudne szkolenie z dowódcą-psychopatą (ktoś umarł na zapalenie płuc z powodu wyziębienia, życie), okazuje się, że front wcale nie jest taki, jakiego się wszyscy spodziewali. Przez dwa lata odzyskania i straty kilkusetmetrowego kawałka ziemi, w tę i z powrotem, dziesiątkują oddziały, a ci, którzy nie zginęli od przypadkowej kuli, odłamka czy z powodu bycia w złym miejscu w złym czasie, umierają w szpitalu z powodu zakażenia, z głodu i chorób frontowych. To cały czas są młodzi chłopcy, ale mimo żartów, psot i typowo szczeniackiej brawury - ukraść gęś, spotkać się z francuską wieśniaczką pod osłoną nocy, spuścić łomot nielubianemu zwierzchnikowi - doskonale widzą, jak bezsensowna jest ich walka, śmierć nie zmienia nic, a po drugiej stronie są dokładnie tacy sami ludzie jak oni: studenci, szewcy, zecerzy, ojcowie, mężowie i synowie. W finale książki autor mimochodem wspomina, że główny bohater, Paul, zginął gdzieś w bezimiennym okopie miesiąc przed końcem wojny.

Film odziera książkę z tej intelektualnej próby zrozumienia tego, po co jest wojna, jak ją przeżyć i tego powolnego odkrycia, że to ruletka, gdzie szanse na wygraną są niewielkie i zupełnie nie zależą od wyszkolenia, sprzętu, odwagi czy wysiłku, a bez względu na to, co się stanie, nie da się już wrócić do dawnego, beztroskiego życia. Pozostawia tylko czystą grozę. Paul patrzy na kolejne śmierci przyjaciół, swoich towarzyszy i wrogów, przeraża go odczłowienie i obojętność, z jaką przyjmowane są “straty”, traci instynkt samozachowawczy. Finał jest dodramatyzowany przez pokazanie, jak decyzja o rozejmie, podpisana o 5 rano 11.11.1918, efektywnie ogłaszająca koniec wojny o okrągłej godzinie 11, kosztowało życie kilka tysięcy ludzi. I jakkolwiek doceniam rozmach i drobiazgową precyzję scenografii, kostiumów, efektów specjalnych, tak nie jest to specjalnie odkrywczy ani pierwszy film o tym, że wojna to zło i jakie spustoszenia powoduje również u tych, co przeżyli.

#29

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 30, 2023

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam - Tagi: 2023, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Christel Petitcollin - Jak mniej myśleć

Tę książkę zachwalano mi (przepraszam, zapomniałam już kto, bo odleżała swoje na kindlu) jako objawienie, wreszcie pozwoli mi to zrozumieć, jak działa mój zbyt mocno, szybko i chaotycznie myślący mózg, który nie umie się wyłączyć. I w pierwszej części, gdzie autorka opisuje sposób myślenia, zachowania i przypadki osób określanych jako “nadwydajni”, owszem, co chwila zaznaczałam jakieś fragmenty, które totalnie REL, jak mawia młodzież. Że często myślę tak szybko i dużo, i na tak wielu poziomach, że jestem w stanie wyartykułować z tego 10%, więc to, co wychodzi do ludzi, jest nieskładne, kryptyczne i w zasadzie niezrozumiałe, a ja przed końcem wypowiedzi już wiem, że nie trafiłam i przestaję. Że obserwuję i zauważam setki nieistotnych szczegółów, przez co umyka mi czasem obraz i sens całości; pożądane przy korekcie tekstu, niepożądane przy zrozumieniu jakiejś metafory. Że nadwrażliwość na bodźce typu dźwięk, szybkie przeładowanie przy byciu wśród ludzi, taka idiotyczna mieszanka ekstrawertyczności, bo w gronie znajomych zdarza mi się robić one woman show, po czym uciec, bo za dużo i nie chcieć rozmawiać przez dwa tygodnie. W drugiej części pojawiają się już jakieś elitystyczne idee, że nadwydajni są lepsi od innych oraz sugestie w kierunku homeopatii (sic!), przemieszane z szukaniem diagnozy pod kątem ADHD i bipolarności. Część trzecia, po której sobie najwięcej obiecywałam, to sposoby radzenia sobie z tym chaosem w głowie. Do kilku rzeczy doszłam sama (spisywanie myśli, żeby wyrzucić z głowy; śledzenie, skąd konkretny ciąg myśli się wziął; medytacja; szukanie ludzi podobnych), reszta jest z gatunku mocno niekoniecznie. Podsumowując, nie objawienie, bibliografia tylko francuskojęzyczna, można przeczytać, ale rewolucji w myśleniu nie robi.

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 29, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, panie, poradnik - Skomentuj