Więcej o
Czytam
Kay wraca na Bermudy, na ślub swojej siostrzenicy z bogatym Ivorem. W bagażu wiezie dla niej suknię ślubną i pamiętnik byłej żony narzeczonego siostrzenicy, która w tajemniczych okolicznościach popełniła samobójstwo. Dodatkowo przez krótki czas Kay była również narzeczoną Ivora, ale przejrzała na oczy i zwiała. Po powrocie okazuje się, że Ivor się nie zmienił, dalej jest zarozumiałym gburem i pewnym siebie manipulantem, tym łatwiejsze więc wydaje się zadanie Kay. Tyle że chwilę przed północą zostają znalezione zwłoki Ivora i nagle cała historia nie staje się łatwa. Każdy - nawet do tej pory zachwyceni zięciem Maud i Gilbert, zakochana w nim sąsiadka Simone, lekarz sądowy mieszkający opodal i podwładny Ivora, młody Don - ma powód, żeby sprzątnąć bogacza. I każdy kłamie. Czasem, żeby dać komuś alibi, czasem dla własnego bezpieczeństwa, czasem ze strachu, nawet Kay. Major Clifford z lokalnej policji pojawia się i znika, czasem podpuszczając uczestników dramatu, czasem pozwalając im wyjaśnić sprawy między sobą.
Dość przewidywalny, chociaż w schemacie "wyspa" trudno wymyślić coś ożywczego. Ale miło się czyta ze względu na duszny, gorący klimat egzotycznych Bermudów.
Inne tego autora, inne z tej serii:
#48
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 22, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, kryminal, panowie, z-jamnikiem
- Skomentuj
Tym razem mi się znudziło. Pierwsza książka, w której pisarz opisuje fikcyjną historię, przeplatając ją jednocześnie swoimi doświadczeniami, na podstawie których pisze, jest ciekawa. Kolejna, a potem jeszcze jedna - już nie. Straciłam wiarę w realność historii, a tego nie lubię. Nie chcę znać inspiracji, nie bawi mnie przekształcanie historii wieczorku literackiego z 17-latką w obcisłej bluzeczce, która ewoluuje w scenę pożegnania ze striptizerką.
Aneta, Bruno i Cyryl to rodzeństwo, kiedyś osierocone w wypadku, po 30 latach dalej zgromadzone wokół najstarszego brata, 50-letniego sędziego. Dowiadują się, że młodszy brat, Bruno, jest śmiertelnie chory. Cyryl funduje im wspólny wyjazd na narty, a Brunowi stawia tydzień z luksusową striptizerką, którą żonaty Bruno nieśmiało podgląda przez internet. Aneta nienawidzi wszystkiego, co reprezentuje sobą Cyryl, ale i tak się na wszystko zgadza, bo ma pod telefonem świetnego faceta poznanego przez internet. Wyjazd staje się wielopoziomową katastrofą, a dotychczasowy chłopak/stręczyciel striptizerki Tali planuje zabicie Cyryla. Wszystko polane czeską rzeczywistością, która z tego wszystkiego jest najsmaczniejszym elementem książki.
Inne tego autora: tu.
#47
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 19, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, beletrystyka, panowie
- Komentarzy: 1
Jak bardzo lubię swoje dziecko, tak jednak dzieci w masie niespecjalnie, a już zwłaszcza dzieci podrośnięte, które nie są już urocze, a tylko pyskate. Pitu i Kudłata są zwyczajnie okropni i pozbawieni jakichkolwiek cech pozytywnych, na zmianę się tłuką i mają roszczenia, a dodatkowo nie pozwalają oglądać rodzicom seriali oraz złośliwie biorą ich dosłownie. I z przykrością muszę stwierdzić, że akurat ta książeczka Talki mnie zirytowała. Jakoś łatwiej było mi czytać o Mikołajku, który był uroczo odrealnionym dzieckiem, a nie manipulantem i szantażystą.
PS Książka nie odpowiada na pytanie, z czym sobie tytułowi bohaterowie dają radę. Chyba że niejawnie chodzi o doprowadzenie rodziców do siwizny oraz hercklekotów.
Inne tego autora:
#46
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 16, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, felietony, panowie
- Komentarzy: 3
Mężczyzna z przeszłością i kobieta po przejściach; prawie 50-letni Jeremi Przybora i 28-letnia Agnieszka Osiecka pisali do siebie w czasach, kiedy - mimo że ze sobą byli - aktualnie nie byli. Miałam wiele wątpliwości, bo to i cudza (a do tego bardzo intymna) korespondencja, i on ojciec dzieciom, w dodatku żonaty, i oboje starali się tym związkiem nie epatować. Ale warto, bo oboje umieli używać słów w taki sposób, że 40 lat później dalej te słowa nie są puste i ułomne, dalej pokazują bolesną tęsknotę, ogrom uczucia i pogłębioną odległością niepewność, czy to drugie na pewno teraz właśnie z wzajemnością. Nie podejmuję się oceniać, które z nich nie było tego związku warte, które kochało bardziej, mądrzej i głębiej, ale żałuję, że oprócz tej garstki listów z okresu rozłąki nie została historia tego kawałka życia, w którym w międzyczasie udawało im się być razem.
Jako dodatek porcja tekstów piosenek obojga, które znacząco zyskują inny odbiór, kiedy już wiem, do kogo były pisane. W kopertce na okładce płyta, na której Magda Umer i Piotr Machalica czytają listy; tak sobie mi to gra, wolę na papierze. Na drugim planie listów pobrzmiewa PRL z problemami zaopatrzeniowymi, układami w strefach artystyczno-filmowych, echa wyjazdów za granicę (Paryż, Londyn, Bułgaria, Szwecja); teraz łatwiej, kiedyś pozostawały telefony o 2 w nocy z poczty, telegramy i listy idące tygodniami.
EDIT: Zapomniałam o dwóch rzeczach, trzech w zasadzie. Do przeczytania zachęciła mnie swoją niegdysiejszą notką ^dees, ale notka schowana w archiwum, nie zalinkuję. Dość ładną recenzję znalazłam tu. A przypisy są rzeczywiście czasami dość bezsensowne, zważywszy na grupę docelową. Ktoś, kto zna twórczość obojga, nie będzie miał bynajmniej problemu ze słowem negliż.
EDIT 2:
A nawet cztery: uwielbiam Przyborę m. in. za teksty typu [Facet] "wygląda na rozsądnego, co to lubił się zastanowić, a potem i tak swoje wypije".
Inne tej autorki:
#45
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 13, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Słucham (literatury), Czytam -
Tagi:
2012, panie, panowie, epistolografia
- Komentarzy: 1
Miło zaskoczyło mnie, jak bardzo wciągająca może być powieść w odcinkach. W edynburskiej kamienicy przy Scotland Street pod numerem 44 mieszka kilka osób - narcystyczny rzeczoznawca nieruchomości Bruce, nieśmiała prawie studentka po przejściach Pat, 60-letnia Domenica - egzotyczna pani naukowiec z bogatą przeszłością i 5-letni Bertie z nadgorliwą matką i wycofanym ojcem. Każda z osób ma rodzinę, przyjaciół, pracę, bywa tu i ówdzie (np. na snobistycznym party dla naturystów), nagle okazuje się, że materiału na ciekawą historię, przeplataną rozmowami, spotkaniami, podróżami i przygodami jest aż nadto. I nie wiem, co mnie ujęło bardziej - piękny, klimatyczny Edynburg, do którego chcę jechać teraz zaraz czy ciepło bijące z kart powieści. Bardzo, bardzo sympatyczna, taka do popołudniowej herbaty.
Inne tego autora tutaj.
#43-#44
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 10, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, beletrystyka, panowie
- Komentarzy: 2
Wracam do trylogii po raz kolejny i za każdym razem odkrywam coś więcej. Nie zgadzam się z tym, że nie ma treści - wyjątkowo każdy z tomów pokazuje element historii, podróż po jakiś artefakt. Podstawowym błędem, jaki można popełnić, to przeczytanie tylko jednej książki albo czytanie w dużych odstępach. Acz owszem - wracam po klimat, po doskonale opisany świat, który mógł powstać na zrębach naszego, gdyby przyszła epidemia, rozłam Stanów Zjednoczonych i zawalenie części Japonii. Gdyby nastąpił rozwój łatwej nanotechnologii, narzędzi kontroli i przeniesienia części życia w Sieć, a przy tym zostałby dalej kult pieniądza i władzy. Świat, w którym wszystkim rządzą wielkie konsorcja korporacji, a przeciwwagą dla nich jest Warowne Miasto, gromadzące hakerów. I owszem, można śmiać się z naiwności wizji, że wszechmocna grupa anonimowych specjalistów od komputerów wyszła od prostego programu antyspamowego, który stał się światem wirtualnym, ale mechanizmy tego, co dzisiaj uważam za świat wirtualny, są uchwycone bezwzględnie.
Prywatnie kocham zwłaszcza Światło i Wszystkie jutra za San Francisco - Bay Bridge, łączący SF z Oakland, który przestał być mostem, a stał się Mostem - enklawą, w której żyje specyficzne społeczeństwo wyrzutków i uchodźców; za Transamerica Pyramid, która dalej jest najwyższym budynkiem w mieście, za zapach miasta, miasta, które pachnie jedzeniem.
Światło wirtualne to historia przypadku. Kurierka rowerowa, Chevette, impulsywnie kradnie dziwnie wyglądające okulary bucowi na przyjęciu, na które przypadkiem trafia podczas pracy. Nagle zaczyna ją ścigać policja z rosyjskim akcentem, pechowy eks-policjant, a aktualnie ochroniarz, Berry Rydell i płatny morderca. Na most trafia też Japończyk Yamazaki, socjolog badający fenomen społeczności mieszkającej tamże i wplątuje się w całą historię.
Tytułowa Idoru to Rei Toei, całkowicie wirtualna, samoucząca się japońska celebrytka. 14-letnia Chia leci do Tokio, żeby dowiedzieć się, czy to prawda, że uwielbiany przez nią chińsko-irlandzki piosenkarz Rez, chce ożenić się z idoru. Colin Laney zostaje wynajęty przez menadżera zespołu jako specjalista od wyszukiwania punktów węzłowych (rozpoznawania wzorców) w na pozór zwykłych danych marketingowych, dzięki czemu umie - choć sam nie wie, jak - określić, do czego zmierza przyszłość. Tu artefaktem jest asembler nanocząstek, pozwalający na budowę dowolnej rzeczy z pierwiastków. N., jest dużo Tokio, pożyczyć Ci?
Wszystkie jutra to finał, w którym spotykają się dotychczasowi bohaterowie - tajemniczy milioner Cody Harwood, analityk Colin Laney, kurierka Chevette, ochroniarz/detektyw Rydell, idoru Rei Toei i socjolog Yamazaki. Płonie most, autystyczny dzieciak wyszukuje zabytkowe i cenne zegarki w źródłach danych, do których nie powinien mieć dostępu, a Laney coraz wyraźniej widzi, że niedługo zakończy się świat w takiej postaci, w jakiej do tej pory istniał.
Niestety, warto czytać przede wszystkim po angielsku, bo tłumaczenie jest ohydnie zepsute przez Zbigniewa A. Królickiego. Ja rozumiem, że można było pod koniec lat 90. ubiegłego wieku nie wiedzieć, że Folsom jest ulicą w San Francisco i potraktować ją jako środek lokomocji ("jedź folsomem"), że "Tylko mi dmuchaj" jest słabym tłumaczeniem "Just Blow Me", że MUD to Domena Wielu Użytkowników, ale tłumaczowi myli się czasem płeć bohaterów, zdania są niezrozumiałe i dopiero sprawdzenie w oryginale pokazuje, że miały sens. Chętnie wymienię wydanie Zyska na nowe, prawidłowe i zgrabne tłumaczenie, bo Gibson na to zasługuje.
Inne tego autora tutaj.
#40-#42
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lipca 6, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Czytam, Fotografia+ -
Tagi:
2012, panowie, sf-f
- Komentarzy: 2