Przepiękny i bardzo prawdziwy sitcom o dziale IT w korpo. Piękny, naprawdę. Trzymają ich w piwnicy, nie wpuszczają światła i nie każą sprzątać na biurkach. SOA#1, czy wyłączyłaś i włączyłaś ponownie komputer? Czy wtyczka jest wetknięta do kontaktu? Do geeków zostaje doflancowana Relationship Manager, która posiada pewne umiejętności komputerowe (wysyłanie emaili, odbieranie emaili, obsługa myszki, obsługa tego pod myszką, click, click, double click, klawiatura). Tylko 6 odcinków, w 2007 roku obiecują drugi sezon.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 15, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 2
Lata 60., naukowcy robią badania na temat tego, jak samotni faceci poruszają się w kuchni. Każdy obiekt dostaje obserwatora, który z wysokiego krzesełka zaznacza trasę, jaką właściciel kuchni pokonuje codziennie. Oczywiście obserwator nie rozmawia z obserwowanym.
Najbardziej lubię filmy, które są klimatyczne i coś się dzieje. Lubię też filmy, które są nudne, ale są klimatyczne. Albo z akcją, nawet jak bez klimatu. "Historie kuchenne" są nudne. Z klimatu jest zaśnieżona Norwegia. I dwóch facetów, którzy ze sobą przez większość filmu nie gadają. A potem się zaprzyjaźniają. I to by było na tyle.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 15, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
W zasadzie ciężko mi cokolwiek więcej napisać niż autor ładnie napisał w tej recenzji [link nieaktualny]. Książka jest dobra, ale o to chyba nietrudno, jeśli się zestawi świat oczami dziecka z czasami wojny i światem ludzi dorosłych. Mimo że nie łowię ryb ani nie poluję (a to w dużej mierze opowiadania zawierają), czyta się świetnie. Dużo robi też to, że autor był Czechem. Czesi mają strasznie dobre podejście do życia, bez względu na to, jakie by złe nie było, taki pewien luz i zen. Inne niż Polacy, którzy piszą o blockersach, stresie i wypruwaniu sobie żył w życiu. Wolę podejście czeskie.
Inne tego autora tu.
#62
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 15, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2006, panowie, opowiadania, beletrystyka
- Komentarzy: 1
Mam znajomego. Lubię słuchać, co mówi o filmach. Mamy w zasadzie kompatybilny gust. Jeśli mówi, że film jest świetny, to będzie to na 100% crap nie do oglądania (ze szczególnym uwzględnieniem Marines, wilkołaków czy filmów klasy Resident Evil). Jeśli mówi, że kiepski - niewątpliwie będzie mi się podobał. "Osada" to potwierdza. Trzy czwarte filmu jest nudne jak flaki w zalewie (kolega opisuje to jako "dobre i niesamowite", a końcówka ratuje cały film i sprawia, że warto było obejrzeć (kolega twierdzi, że była spartolona).
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 14, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 3
Na pierwszy rzut oka - kolejna historia o Bridżet. Bridżet ma na imię Lucy, z zainteresowań ma popijanie na imprezach i seks z właśnie poznanymi facetami. Ale Marian Keyes dokłada do banalnej historii coś więcej niż zabawną fabułę o tym, jak Lucy szukała męża. A szuka, bo męża przepowiedziała jej wróżka, do której zaciągnęły ją koleżanki z pracy.
Są świetni bohaterowie - wredna i wyrachowana sublokatorka Karen czy seksowny długowłosy i wiecznie pijany Gus, w którym zakochuje się Lucy. Gus niebezpiecznie przypomina mi pewnego chłopaka, w którym się kochałam w czasach licealnych. Przychodził, kiedy chciał, odchodził, kiedy chciał, a ja byłam zachwycona, jeśli tylko mogłam spędzić z nim trochę czasu. Popalał trawę i jakieś inne smrodliwe świństwa, palił papierosy, miał jednocześnie co najmniej jedną oficjalną dziewczynę, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Na szczęście człowiek w pewnym momencie dorasta ;-) Keyes świetnie opisuje pewne zjawisko - baby (a przynajmniej ja i Lucy) wyczuwają, kiedy kończy się sielanka, kiedy każda próba zadania pytania, o co jest kaman, może skończyć to, co jest teraz. Może i jest koślawe, może i sprawia czasem przykrość, ale lepiej, żeby było, niż zapytać i się dowiedzieć, że to i tak koniec, a facet właśnie miał nam powiedzieć, że on sobie idzie, świetnie, że pojawił się temat.
Oprócz wątku łóżkowo-przygodowego, pojawia się rodzina. Matka, która tylko opieprza i narzeka na córkę, bez przerwy truje o sąsiadach, sobie i o tym, jak bardzo męczy się z tym sukinsynem, ojcem. Ojcem, którego Lucy bardzo kocha, bo to swietny facet. A że trochę sobie popija? Każdy facet musi LUBIEĆ wypić, bo inaczej to nie facet.
Książka jest uczciwie gruba, wciąga jak diabli, zawiera bardzo przyzwoitą scenę łóżkową i pozostawia niedosyt, który można zaspokoić tylko innym książkami Marian Keyes, czego sobie i Państwu życzę.
Zapomniałam o tym, co w tej książce przefajne. Cytaty. Jeden z moich ulubionych:
Czasem Charlotte naprawdę mnie przerażała. Nie chciałabym mieszkać w jej głowie - to musiało być ponure, samotne, przerażające miejsce. Można by iść przez wiele kilometrów i nie napotkać ani jednej inteligentnej myśli.
Inne tej autorki tu.
#61
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 11, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2006, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 2
"jest samotnikiem i pedantem, bo ubiera się schludnie i w markową odzież"
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 10, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Śmieszne
- Komentarzy: 1
Rzeczywiście, jest to ciepły rodzinny film o kazirodztwie i pedofilii. Piękna, chociaż dziwnie umalowana Penelopa Cruz. Almodovarowi znacznie lepiej wychodzi opowiadanie o pokręconych kobietach niż o homoseksualistach. Film jak z początku lat 80., kiedy to A. miał najlepszą formę. Pewną klamrą jest rola Carmen Maury, m.in. żony w "Czym sobie na to zasłużyłam", a tutaj - matki wracającej po śmierci do córek. Bardzo bogate tło i sporo odwołań do poprzednich filmów - sąsiadka prostytutka, stare bloki jak z lat 80., stylowa knajpka, Penelopa śpiewająca szlagier, nielegalny salon fryzjerski. Ładny, ciepły, śmieszny, jest trup.
Inne filmy Almodovara.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 8, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 3
Jak można nazwać tusz "Sky high curves"? No jak ja mam odpowiedzieć komuś, kto zapyta, czym pomalowałam oczy, że "kurwami wysokimi jak niebo"? No jak?
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 8, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Żodyn
- Komentarzy: 2
Bardzo ładny, ciepły, melancholijny film. 26-latek wraca z LA do rodzinnego miasteczka na pogrzeb matki po 10 latach od wyjazdu, spotyka kumpli, gada z ojcem, poznaje dziewczynę, a potem chce wracać do LA. I to w zasadzie cała fabuła filmu. Bardzo przyjemny, ale czegoś mi brakowało. Czegoś, co sprawi, że chcę do tego filmu wrócić, że jest inny niż inne. Ale chyba nie chcę, bo nie jest. Prawdopodobnie to efekt tego, że obejrzałam Donnie Darko i każdy następny film o młodzieńczym (nawet 10 lat później) uczuciu musi wnieść coś więcej. Całkiem niezły porównaniem klimatycznym są "Przed zachodem" i "Przed wschodem słońca". Świetny soundtrack. A, zapomniałabym - dla wielbicieli psów ryćkających nogi jest parę świetnych scen.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 8, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 1
Po slabszym "Ostatnim kontynencie" jest o klasę lepszy. Dużo Straży - Colon awansuje na kapitana i zaczyna układać w straży po swojemu, Vimes w roli ambasadora podróżuje do Uberwaldu - miejsca styku trzech światów (krasnoludzkiego, wampirzego i wilkołaczego), a Marchewa z Anguą prostują pewne ludzko-wilcze problemy. Bardzo gorzki, cyniczny, a humor zostaje tylko w warstwie językowej (i oczywiście w postaci Igorów, które mają nerkę po ojcu, a ręce chirurga). Plotki głoszą, że pomysł na Piątego słonia (który dawno, dawno temu spadł z niebios[1], roztrzaskał się o Dysk i powstały z niego kopalnie tłuszczu) postał podczas wizyty Pratchetta w Krakowie w knajpie "Chłopskie Jadło", gdzie dostał tłuszcz z tłuszczem, polany tłuszczem. Tak prywatnie całość okolic Uberwaldu (mimo wyraźnych skojarzeń z Transylwanią) kojarzy mi się z Austro-Węgrami.
[1] Yeah, right - przecież słonie są POD dyskiem. Czuję się oszukana.
Inne tego autora tutaj.
#60
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 8, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2006, panowie, sf-f
- Komentarzy: 2