Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o prl

Anna Kormik - Cicha śmierć

Ewa, utalentowana malarka, od zawsze się bała - prowadzić samochód, pływać, być wśród ludzi; teraz zapewne nikt by się z tego nie wyśmiewał i nie sugerował “rzucenia na głęboką wodę”, ale zaproponował terapię i/lub wsparcie farmakologiczne. Udawało się jej to ukrywać pod pozorami artystycznej nieprzewidywalności zarówno przed znajomymi, jak i przed mężem, Krzysztofem, który - niestety - nieustająco próbował ją namawiać na różne ryzykowne eskapady. Tym razem udało jej się wymówić z uczestnictwa w wyprawie kajakowej, ale gdy o mało co nie umarła ze strachu po tym, kiedy w jej pracowni wtem pojawił się nietoperz, jednak zdecydowała się dołączyć do grupy przyjaciół. To zapoczątkowało niespodziewany ciąg wydarzeń - dziwną chorobę Krzysztofa, w wyniku której Ewa musiała przepłynąć kajakiem jezioro, żeby uratować mu życie, zmianę jego stosunku do żony, a jakiś czas później niespodziewane samobójstwo jej przyjaciółki Jadwigi. Do akcji włącza się dwóch funkcjonariuszy - kapitan Kawecki i emerytowany już, ponad 80-letni profesor Bartosz - którzy zaczynają dwa dziwne wydarzenia ze sobą łączyć i zadają zaskakujące pytania, a w dramatycznym finale ratują Ewie życie.

Społecznie to trochę szydera na aktywne kobiety, które zarabiają na dom, zajmują się tymże domem, robią na drutach, nawlekają zebrane własnoręcznie grzyby oraz czytają Heideggera, w kontraście do panów, którzy “zawsze bardziej dbający o urodę, wystawili twarze i torsy na słońce”. Brak ambicji zawodowej Krzysztofa jest powodem niesnasek w związku z Ewą.

Się je: zupę cebulową, krem brule z migdałami, musakę (jest kombinowany przepis, jak radzić sobie bez płatów makaronu, zastępując je surowymi ziemniakami, a bakłażany kabaczkiem, pieczarkami lub marchewką), sałatkę grecką (również co czym zastępować w epoce niedoboru), lody z Hortexu, szarlotkę.

Się dyskutuje: o mitologii.

Się pije: Remy Martin (a konkretnie fine a l’eau — koniak z wodą i lodem), herbatę, czerwone wino.

Inne z serii z Jamnikiem, inne tej autorki:

#61

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 5, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panie, prl, z-jamnikiem - Skomentuj


Ryszard Ćwirlej - Mordercza rozgrywka

Poznań, 1986. W drodze między stacją Poznań Garbary a akademikiem na Dożynkowej znika studentka. 1987. Na dancingu w hotelu Polonez ginie wokalistka, zastrzelona. Sprawę zaczyna spontanicznie prowadzić Teoś Olkiewicz, który przypadkiem załatwiał sobie na tymże dancingu fuchę w roli ochroniarza dwóch prostytutek; zarządza spisywanie wszystkich gości, a perkusistę, który umierającą kobietę podtrzymywał, na wszelki wypadek zamyka. Sensowne śledztwo wdraża dopiero Mirek Brodziak, wprawdzie na kacu, ale bezbłędnie odkrywa, że postrzelona dziewczyna przyszła z pokoju Szweda, również martwego i zapewne nie grali w tym pokoju w karty. W karty z kolei grał Gruby Rychu, problem w tym, że tuż przed zgarnięciem całej puli do willi na Mazowieckiej weszli zamaskowali szuszfole i zabrali wszystko, dodatkowo uszkadzając fizycznie niektórych graczy, w tym Rycha. Wszystkie trzy śledztwa - zaginięcia studentki, morderstwa w Polonezie i kradzieży walorów w walucie - zaczynają się ze sobą łączyć, po części dzięki nieporadnym, choć zaskakująco trafnym, czynnościom śledczym Olkiewicza i już bardziej celowym Brodziaka, którego wspomaga Rychu. Problem w tym, że w każdym pojawia się jak zły duch esbecja, która stoi zarówno za kradzieżami, jak i morderstwem i kolejnym wątkiem z przemytem.

Ze smutkiem stwierdzam, że chyba dla mnie formuła antydatowanych milicyjnych kryminałów się wyczerpała albo ten tom jest szczególnie nieudany. Może raz czy dwa uśmiechnęłam się pod wąsem, czytałam małymi kawałkami, zagryzając powtórką znacznie ciekawszej Ferrante (o czym za czas jakiś). Fabuła, mam wrażenie, jest nieco niedopracowana - wątek zaginionej studentki wprawdzie wiąże się z akcją właściwą rok później, ale jest potraktowany absolutnie pretekstowo, bez satysfakcjonującego wyjaśnienia, co i dlaczego się zdarzyło półtora roku wcześniej. SB jest bardzo wygodnym chłopcem do bicia, odpowiadając za całe zło ówczesnego aparatu, chociaż niewiele się różni ani od szlachetniejszej milicji, ani od zbirów Rycha. Brakuje mi także wyjaśnienia, na co SB zbierało w nietypowy sposób zasoby finansowe, ostatecznie doprowadzając do całego ciągu zbrodni.

Inne tego autora tutaj.

#50

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 18, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Jerzy Edigey - Żółta koperta

Niejaki Kolanek, stary włamywacz, niespodziewanie donosi kapitanowi Naciejewskiemu, że został zatrudniony do dziwnego włamania w pewnym instytucie badawczym, a donosi, bo oszukano go w kwestii zarobku za skok. Organa szybko się orientują, że w grę wchodzi szpiegostwo, pomaga im w tym znalezienie zwłok włamywacza (“Pamiętajmy i o nim. Chociaż pijak i złodziej, spełnił jednak swój obowiązek wobec ojczyzny”). Sprawnie typują, że obcy wywiad[1] interesuje się nowatorską technologią pozyskiwania paliw stałych w okradzionym instytucie Politechniki Warszawskiej. Milicja dokonuje dyskretnej lustracji, porozumiewa się z pracującym tamże kolegą jednego z funkcjonariuszy ze szkoły, inżynierem Obuchowiczem, i zleca mu dyskretną obserwację otoczenia, podejrzewając, że zbrodniarz uderzy ponownie, żeby zabrać całość dokumentacji. Kiedy podczas zebrania ginie otruty profesor-wynalazca, Obuchowicz z własnej inicjatywy zaczaja się na potencjalnego szpiega. Jak się łatwo domyślić, ma więcej zapału niż rozumu i z opresji ratuje go piękna współpracowniczka[2], która nie waha się uderzyć po pomoc do milicji.

Szpiedzy to ponure typy, cyniczni i - jak się okazuje - zbunkrowani hitlerowcy, dla których nic poza zyskami nie jest ważne. Za to funkcjonariusze to urocza gromada zaprzyjaźnionych ze sobą kolegów, robiących sobie czasem wesołe żarty (na przykład “znany z wesołego usposobienia porucznik Boruński”). Pułkownik martwi się, że przez zorganizowanie akcji jego podwładni nie wrócą po pracy do domów; nie żeby była mowa o jakimkolwiek dodatkowych wynagrodzeniu, martwi się, ale skoro trzeba, to trzeba.

Się pali: “dyrektorskie”.

Się pije: pięciogwiazdkowy koniak.

[1] Choć na wstępie pada sugestia, że może to CIA, która cynicznie w haśle ma cytat z Ewangelii świętego Jana “Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli”, bądź izraelski Szin-Bet czy francuski SPECE lub nawet brytyjski SIS! Ba, milicja podejrzewa nawet, że w swoich szeregach może mieć kreta.

[2]

Ostatnio widziałem go z bardzo ładną babką. Przedstawił mi ją jako koleżankę z pracy. He, he, he - roześmiał się dziennikarz. - też bym z taką chętnie popracował.

Inne tego autora.

#42

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 31, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Joanna Chmielewska - Klin

Zaskakująco, ta historia nie zestarzała się w ogóle, pomimo całkowitej zmiany realiów. Joanna, architektka z Warszawy poznała pewnego sympatycznego Janusza z Łodzi, coś między nimi zaiskrzyło, problem w tym, że teraz Janusz ją ghostuje. Wpada więc na błyskotliwy pomysł, a jak zapewne możecie kojarzyć, błyskotliwe pomysły to mocna strona bohaterki, żeby jej koleżanka zadzwoniła pod dość idiotycznym pretekstem do hotelu, żeby sprawdzić, czy Janusz jest w Warszawie. Koleżanka się waha, ale do rozmowy włącza się niespodziewanie (ach, te ręczne centralki telefoniczne) obcy mężczyzna o intrygującym głosie i wykonuje strategiczny telefon, niestety Janusz jest i to w niezbyt intelektualnym towarzystwie. Joanna miota się między załamaniem a furią, wreszcie decyduje się wybić sobie Janusza z głowy za pomocą świeżo poznanego nieznajomego. Tu też idzie całkiem dobrze w stronę intymności, ale wtem nowopoznany pan się wycofuje po pretekstem tajemnicy w pracy zawodowej, nawet nie chce podać swojego imienia. To dodatkowo rozsierdza Joannę, która zapowiada, że go zdekonspiruje.

I tu zaczyna się akcja właściwa (sfilmowana niezbyt wiernie jako “Lekarstwo na miłość”), w której telefon bohaterki przypadkiem staje się punktem kontaktowym grupy spiskowców, a dzielna - choć roztargniona - architektka wprowadza ogromny zamęt, angażując w poszukiwania znajomych i milicję. Biorę poprawkę na to, że czasy są zamierzchłe, numerów telefonów dużo nie ma, na klatkach schodowych wiszą listy lokatorów, w pewnych kręgach wszyscy się znają, wszak Warszawka. Moje ulubione fragmenty to te dotyczące życia zawodowego Joanny, totalnie rel, jak to podobno mawia młodzież: idiotyzm lepienia makiety z plasteliny czy wymiarowanie nieistniejącej studzienki.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 3, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panie, prl, z-jamnikiem - Skomentuj


Joanna Chmielewska - Boczne drogi

Teresa, ciotka Joanny, przylatuje z Kanady, żeby odpocząć w Polsce. Z życzeń ma zwiedzanie dość losowych kawałków kraju, które przegapiła z czasów, kiedy jeszcze mieszkała na rodzinnej ziemi oraz żeby jeździć bocznymi drogami, bo ma dość autostrad; skądinąd jest to ciekawy paradoks, bo w drogach wielopasmowych w PRL-u raczej nie było specjalnego wyboru. Dość, że trasa wakacji planowana jest metodą mocno chałupniczą, noclegi - tylko po znajomości i raczej w niespodziewanych miejscach typu przyfabryczne pokoje gościnne lub po rodzinie. Po zamieszaniu na lotnisku za wesołą, choć mocno niezorganizowaną wycieczką, podąża samochód z kraciastą walizką, ktoś próbuje ich okraść, wreszcie podczas pieszej wyprawy znika Teresa. Joanna, ostoja rozsądku, usiłuje zapanować nad paniką, angażuje swojego gacha, Marka, związanego z tzw. służbami (wtedy jeszcze dobrze rokował) do rozwiązania tajemnicy porywaczy, którzy okazują się zaskakująco blisko związani z rodziną. Finał ma miejsce w rodzinnej Tończy, gdzie zostaje dokonane odkrycie z przeszłości.

To nie jest zła książka, aczkolwiek dość chaotyczna - wielokrotnie traciłam wątek, próbując nadążyć za rozłażącą się jak gacie na szwie rodziną. Jako osoba zorganizowana, zwłaszcza w kwestii planowania podróży, wielokrotnie zżymałam się nad ideą notowania adresów i terminów noclegów na wystrzępionej kartce, zresztą często gubionej, jechania “na pamięć” albo metodą pytania losowych osób o inne osoby. Wiem, że Chmielewska nie pałała zbytnią admiracją do zarządzania gospodarstwem, ale miałam gęsią skórkę czytając pasusy typu “Obiadowe kurczaki woziłam tam i z powrotem, upychając je w lodówce, na zmianę rozmrażając i zamrażając”, brr. Z rozczarowaniem odkryłam, że przestał mnie śmieszyć język - przy wszelkich nieporozumieniach wynikających z tego, że ktoś pomylił klatkę na filmie z klatką w zoo itp., mogłam tylko przewracać oczami.

Tak jak w innych reliktach PRL-u - pali się na potęgę, również w samochodzie. Na nocne czuwanie autorka bierze ze sobą dwie paczki smrodliwych ”Sportów” (chociaż już w “Klinie”, o czym niebawem, pali “Piasty”), bo inne papierosy nie odstraszają komarów.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#26

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 28, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: z-jamnikiem, 2022, kryminal, panie, prl - Skomentuj


Dominik Damian - Ruda modelka

Nie byłam w stanie rozpoznać tego podczas lektury, ale Dominik Damian to pseudonim skądinąd znanego Adama Bahdaja. Wiedząc to, widzę pewną tendencję do zbudowania powieści przygodowej z elementem kryminalnym. Nie jest to młodzieżówka, bo i pojawia się prostytucja, a twarz jednej z osób zaangażowanych w akcję zostaje oblana witriolem.

Lipiec 1957. Na bałtyckiej plaży zostają znalezione zwłoki młodej, rudowłosej kobiety, co ciekawe - nie widać od razu, co było przyczyną śmierci. Jednocześnie w Warszawie redaktor Napieralski zostaje poproszony przez znajomą o znalezienie jej zaginionej córki, dziwnym trafem rudowłosej modelki. Napieralski zaczyna prywatne śledztwo, z rosnącą fascynacją odkrywa szczegóły życia Zuli (dawniej Zosi), córki skromnej sprzątaczki, która ze względu na swoją urodę została najpierw pracowniczką seksualną, potem utrzymanką, wreszcie rozpoczęła karierę modelki, ze zdjęciami we wiodących PRL-owskich czasopismach modowych. Jest i brutalny przestępca, który wyszedł z więzienia, zakochany student w podartych dżinsach i czarnym swetrze, wpływowy mecenas czy ociemniały kompozytor, wszyscy - dziwnym trafem - kręcą się dookoła skromnego mieszkania modelki w zrujnowanej podczas wojny kamienicy. Redaktor wpada na trop szajki przemytników, ale zanim jest w stanie porozmawiać ze znajomym milicjantem, obrywa w głowę. Na szczęście zostawia swoje notatki i milicja jest w stanie przejąć dochodzenie, łącząc tajemnicę żółtych paczek ze zwłokami na plaży.

Milicjanci mają życie osobiste - Wlazło planuje wyprawę łódką z żoną, kapitan Sałyga poznał na plaży pewną dziewczynę z wczasów i umówił się z nią na dansing. Dużą wagę autor przykłada do powierzchowności - Sałyga ma jasne, falujące włosy, jego podrywka duże, niebieskie oczy, którego spoglądają “ciepło i obiecująco. To dziwne, ile pogody i wdzięku może być w jednym spojrzeniu kobiety?” Niestety, obrywa się tym “gorszym” - podstarzałej sąsiadce, wyśmiewanej za desperacką próbę udawania młodości za pomocą makijażu czy innej kurtyzanie, której się nie poszczęściło i w wieku 22 lat wygląda jak zmarnowana staruszka czy nawet starszemu funkcjonariuszowi: “[major] Knap siedział w rozchełstanej koszuli i swoim zwyczajem miętosił dłonią tęgą, owłosioną pierś”.

Szowinizm i rape culture:
Na Wybrzeżu pogoda kapryśniejsza jest od kobiety.

— Hm — uśmiechnął się — ładna ta pani córka. Dobrze się jej przypatrzyłem.
— Oj, ładna, ładna — westchnęła — i to ją właśnie zgubiło. Niech mi Pan Bóg wybaczy, ale wolałabym już garbatą. Przynajmniej nie miałabym tyle wstydu…
„Matko, pilnuj swej córki, bo ci się zacznie puszczać...” - wtrącił Żabielski.

Się pije: “chłodne, perlące się w szklankach piwo”, szkocką whisky, brandy, Soplicę, oryginalnego „Maikoffa”, „Loupiaca”.

Się pali: Giewonty, Sporty, amerykańskie.

Się je: kanapkę z salami, szyneczkę, polędwiczkę, szczupaka faszerowanego (pod wódkę), czereśnie (wszak lipiec).

Stereotypy: rude są fałszywe i zwykle farbowane, ruda nie może być ładna.

Awans społeczny i tekstylny: Ubrał ją, futro jej kupił, złoty zegarek, bransoletkę. W jednych milanezowych majtkach z domu wyszła, a potem w perlonach chodziła.

Inne z tej serii, inne tego autora:

#24

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek lutego 25, 2022

Link permanentny - Tagi: panowie, prl, z-jamnikiem, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj