Więcej o
prl
Barbara Gordon - Bez atu #028
Spis osób:
- Jadźka Suszkówna - pomoc w ośrodku Hermes, zaręczona z kelnerem z Merkurego
- Apolinary Kołatko - zwany panem Poldziem, dzierżawca bufetu
- Agnieszka Bieżyca - nimfetka, dla zagranicznych turystów Agnes, maluje oczy szminką na błękitno
- kapitan Stefan Raba - filozofuje nad względnością rzeczy[1], szowinista[2]
- Antoni Bieżyca (55) - łysiejący szatyn z bliznami w okolicy lędźwiowej, mąż, ojciec, denat
- major Karolak - przełożony Raby
- porucznik Jolanta Kostal - blondyneczka o twardym charakterze i niepoważnym wyglądzie
- doktor Świątek - patolog, nadużywa łaciny w opisach
- Walduś Bieżyc - starszy brat Agnieszki, nosi się niechlujnie, ale ma głębokie przemyślenia
- Lucyna Bieżycowa - m. in. projektantka wystaw na MTP, wolny duch
- inżynier Leon Pastka - partner do bridża Bieżycy
- Janina Zawalińska - sekretarka Rymara, nie siada szefowi na kolanach
- dyrektor Rymar - zwierzchnik Antoniego, dyrektor firmy Chempol-Impex
- kapitan Zdzisław Sokółka - znajomy Raby, kierownik jacht-klubu na Kierskim
- Carlo Diego Ataro - fagas z Ameryki Południowej
- Aleksander Rososz - zastępca Bieżycy, bystry, ale bałaganiarz, o elastycznej twarzy
- Roman Sobol - kandydat na placówkę w Szwajcarii, partner do bridża Bieżycy, odpychający
- Sigrid Karlsen - flama Sobola, jeździ białym amerykańskim “toronado”
- Katarzyna Kowalska - pielęgniarka z rejonu, umie w ciepło domowego ogniska
- doktor Korn - internista Bieżycy
- Marian Oskoł - siwy weteran, ale ciągle w formie, pracuje w Ceglorzu
- Ewa Wilkoń - primo voto Smitson, piaskowa blondynka o przejrzystych oczach
- Oliver Smitson - profesor farmacji, światowej sławy naukowiec i bogacz
MTP. W spokojnym ośrodku “Hermes” nad jeziorem Kierskim zamieszanie, bo właśnie trwają Targi, więc nocują i zagraniczni turyści, i lokalne cwaniaczki. Na ekspozycji sprzętu turystycznego noc spędza Lucyna Bieżycowa z byłym chłopakiem córki oraz jej nieletnia córka, która poderwała na tę noc atrakcyjnego obcokrajowca. Rano zostają znalezione zwłoki mężczyzny - jak się niebawem okazuje - Bieżycy seniora. Nie wiadomo, czy przedawkował leki, czy ktoś go otruł, zniknęły za to pewne cenne dokumenty służbowe. Milicja przygląda się rodzinie zabitego, śledzi też jego współpracowników, którzy nie do końca mają czyste ręce. Od wyjaśnienia zbrodni (szpiegostwo przemysłowe i kradzież) ciekawszy jest aluzyjnie zarysowany wątek romansowy między zgryźliwym Rabą a uroczą porucznik Jolantą.
Lokalny folklor (#wielkopolska): jezioro Kierskie, MTP, koncert zespołu pieśni i tańca z Szamotuł w parku Kasprzaka (aktualnie Wilsona).
Zła poezja: Krótka czerwcowa noc rozszczepiła się na światło i dźwięk. Światło przypominało zblakły, srebrzysty atłas.
Się pali: carmeny.
Się nosi: złotą mini-sukienkę, rezedowy kostiumik z rypsu, naszyjnik z breloczkami z jacht-klubów.
[1] Że takie MTP to święto dla miasta, dla ojczyzny okazja handlowa, a dla milicji ciężki czas. Mnóstwo funkcjonariuszy ma robotę, bo trzeba pilnować waluciarzy, dam negocjowalnego afektu, dbać o bezpieczeństwo obcokrajowców i ich pozostawionych w hotelach rzeczach, czy wreszcie zaglądać do strefy gastronomicznej, czy aby wszystko świeże.
[2] Rozczarowany do kobiet, mieszka z kundlem Cezarem i świnką morską Rzepichą oraz złotymi rybkami.
Andrzej Szczypiorski - Wyspa czterech łotrów #029
Spis osób:
- Kapitan Matthews - XVI-wieczny korsarz, dowódca “Emmy”, istotny dla fabuły, choć nieco zza kulis
- Ewa Zawadowska (25) - sierota, wychowana przez stryja, historyczka sztuki
- Antoni Zawadowski (70) - stryj Ewy, antykwariusz i denat
- Porucznik Edek Engel (48) - tęgawy, jakby opuchnięty, szary, bokser przebrany w mundur
- Adam Morawski - adorator panny Ewy, miewa lepkie ręce
- Zykuń - z Warszawy, kolekcjoner, wdowiec z zagraconym domem
- doktor Chlebowicz - ginekolog i zbieracz starych map
- Jacek Majdaj - uczynny młodzieniec z parszywą opinią
- Bert Mitchell - Belmondo w jasnych półbutach i garniturze, w amerykańskich kalesonach
- Irka Szumańska - flama Jacka, z Nowej Huty
- porucznik Skowroński - zna Majdaja z nienajlepszej strony
- Piotruś-Pończoszka - zboczeniec seksualny, pojawia się anegdotycznie
- Andrzej Tomanek - student, zna angielski i jest dobrym obywatelem
- Johansson - gruba ryba z Uppsali, zamawia duży transport mrożonych truskawek w cukrze
- Grześ - wygląda na chłopca, ale jest wywiadowcą
- Mróweczka - niepozorny, ale pracowity, kocha przyrodę i wszelkie stworzenie boże
- major Lewicki - z Warszawy, w cywilnym garniturze, koszuli non-iron i krawacie w prążki, prześlicznie pachnie lawendą
- Onufry - złotousty złodziej, ale z poczuciem sprawiedliwości społecznej
- Ike Samish - niby przedsiębiorca hodowlany (konie, krowy, byki zarodowe)
- Franciszek Ksawery Zawadowski - czarna owca
- Ksiądz Pawelczyk - emerytowany powiernik rodziny Zawadowskich
Ewa Zawadowska zapomina o parasolu, wraca więc do domu stryja, gdzie zastaje go zamordowanego, a na klatce schodowej mija dziwnie ubranego mężczyznę. Niedługo potem ktoś zaczyna nastawać na jej życie. Milicja szuka potencjalnych morderców wśród kontrahentów i klientów starego antykwariusza, istotna okazuje się też być XVI-wieczna mapa skarbu, pokazywana wcześniej przez Zawadowskiego w roli ciekawostki. Ku wielkiemu zdziwieniu organów, śledztwo utrudnia fakt, że plączą się w nim osoby z zagranicy, które przyjechały do Polski pod absurdalnymi pretekstami, a próba aresztowania może oznaczać kłopoty dyplomatyczne. Jest to też powodem do porównywania spokojnej Polski z niespokojną, pełną pokus zagranicą (a to ludzie w USA zabijają się dla spadku[1] albo używają broni palnej na ulicy).
[1]
Niech pani tylko pomyśli. Kto u nas morduje z powodu spadku? Jaki u nas można dostać spadek? Salon fryzjerski? Wytwórnię grzebyków? Dla takich rzeczy u nas się nie zabija…
Realia historyczne:
- Ale dlaczego czekał na jakieś zmiany od kilku miesięcy... Gdyby od czterdziestego piątego czekał - tobym wiedział, co należy sądzić. Czy to przyszło nagłe?
Się pali: carmeny, sporty, fajkę z tytoniem śliwkowym, ale… “- Dawajcie szczegóły - rzekł major. - I nie palcie tyle. Od palenia można dostać raka... A ja bym wolał, żebyście dostali awans. - Ja też bym wolał - odpowiedział Engel i niechętnie zgasił papierosa w popielniczce”.
Inne tego autora:
Wanda Falkowska - Kim jesteś? #030
Spis osób:
- Łucja Karska - sprząta u doktora, zwykle punktualna
- doktor Krystian (Juliusz) Drymont - człowiek-enigma, tyle że martwy
- Edmund - dozorca w kamienicy u Drymonta, doskonały obserwator
- kapitan Tyniecki - pracoholik, żona narzeka, że nie bywa w domu
- Krążkowa (89) - sąsiadka Drymonta, pomocna, ale krótkowzroczna
- Franciszka Drymont - opuszczona żona, awanturna, tłucze szkło
- Józef Klimas - malarz, dawniej przyjaciel Drymonta, o aparycji skażonej otyłością
- sierżant Skoczek - przeszukuje lokalnie i jeździ po Polsce
- pułkownik Rudzki - nie wierzy w intuicję Tynieckiego, niesłusznie
- porucznik Bruno - zabiera pannę Patrycję na lody, oczywiście dla dobra śledztwa
- Maria Drol - zwana Patrycją, artystka estradowa o pseudonimie Klara Tor (sic!), elegancka blondynka
- Makulska - wynajmuje Marii, dawniej kierowniczka w kawiarni Magnolia
- Bogdan Karski (24) - syn Łucji, niebieski ptak z kartoteką
- kapitan Zenon Skalski - szuka skradzionych szarych skód, zwalisty mężczyzna o jasnych oczach chłopca
- Ewa Law(19) - studentka filozofii, ostatnia flama Drymonta
- doktor Patulski - kierownik wydziału zdrowia, pokpił sprawę z Drymontem
- Długi Albin, As Pik, Kalafior - małe cwaniaczki, kumple młodego Karskiego
- Saweryna(?!) Koczaj - rozczarowana pacjentka Drymonta
Pani Łucja, zajmująca się zawodowo sprzątaniem, spóźniona, bo poszła kupować piękne buty, odkrywa zwłoki swojego pracodawcy. Zamordowany doktor Drymont okazuje się nie mieć uprawnień do praktykowania zawodu, ale wcale nie jest oczywiste, kto go mógł zabić (zwłaszcza że z mieszkania raczej nic nie zginęło). Była (ale w separacji) małżonka czyha na majątek, geriatryczna sąsiadka twierdzi, że widziała syna sprzątaczki w noc zabójstwa, praktyki medyczne (leczenie nowotworu prądem i narkotykami) też mogą być powodem wywarcia na szarlatanie zemsty. Kapitan Tyniecki odrywa się od prowadzonej sprawy kradzieży szarych samochodów marki Skoda, ale okazuje się, że obie sprawy się ze sobą łączą, bo w garażu zamordowanego stoi właśnie jeden ze skradzionych wozów. Współpracownikowi Tynieckiego, porucznikowi Bruno, wpada w oko piękna panna Patrycja, artystka estradowa, w dziwny sposób zaprzyjaźniona z denatem. Rozwiązanie tajemnicy jest co najmniej egzotyczne jak na PRL: Cnaan Cngelpwn b jvryh cfrhqbavznpu wrfg gnx ancenjqę cemroenalz zężpmlmaą, hmnyrżavbalz bq zbesval v bcvngój, xgóer ubwaą eęxą jlcvfljnł zh qrang mn cbzbp j unaqyh xenqmvbalzv fnzbpubqnzv, nyr - znwąp j crefcrxgljvr jlwnmq mn tenavpę m złbqą fghqragxą - pupvnł jfcółcenpę mrejnć.
Się leczy: raka elektryzacją.
Się je: pyzy.
Się pali: orienty, sporty, caro.
Inne z tego cyklu tutaj.
#104
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday December 26, 2019
Link permanentny -
Tagi:
2019, panie, panowie, prl, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 1
Sierżant Franek Kociuba[1] przyjeżdża do rodziców z wizytą, niestety szybko robi się nieprzyjemnie - w pałacowym ogrodzie, w rzeczce opodal chaty rodziców milicjant znajduje zwłoki młodej dziewczyny. Wprawdzie ma wolne, ale oczywiście angażuje się w śledztwo we współpracy z kapitanem Grabickim[2], ponieważ zna ludzi[3] i okolicę. Zamordowana Tomecka - przewodniczka orbisowskiej wycieczki - okazuje się być obiektem uczuć Staszka, brata Hanki, narzeczonej Franka, co prowadzi do sporych problemów, kiedy ślady wskazują na młodzieńca. Z czasem wychodzi więcej związków z okolicą - Tomecka sypiała najpierw ze Stefaniakiem juniorem, potem - po samobójstwie juniora - ze Stefaniakiem seniorem (sic!). Do akcji włącza się major Downar, poproszony przez Walczaka, jak się okazuje, spowinowaconego ze Staszkiem i Hanką, co budzi sporą niechęć u samodzielnego i zarozumiałego Grabickiego. Ponieważ dla odmiany sprawa ociera się o szpiegostwo, a w śledztwie pojawia się piękna Wiedenka, Downar przebiera się i udaje kogoś innego[5]. Sprawę rozwiązuje analiza tytułowej czerwonej nitki.
[1]
Kociuba nie był typowym wiejskim milicjantem. Podczas gdy jego koledzy czas wolny od służby spędzali w wesołej kompanii przy kieliszku, albo szukali towarzystwa miejscowych piękności, on czytał książki. Już od dzieciństwa porywały go powieści historyczne. Jego ulubionymi autorami byli: Sienkiewicz, Kraszewski, Gąsiorowski, Tetmajer. Trylogię, „Huragan”, „Hrabinę Cosel”, „Koniec epopei” czytał po kilka razy i zawsze z przyjemnością wracał do tych książek, które przenosiły go w minione wieki, mówiły o życiu dawnych Polaków, ukazywały obyczaje tamtych czasów. Dziwny to był chłopak ten Franek Kociuba, taki niedzisiejszy, trochę romantyk, trochę marzyciel, trochę domorosły filozof. Jednocześnie jednak natura obdarzyła go tzw. zdrowym chłopskim rozsądkiem i zdolnością szybkiego kojarzenia faktów.
[2]
Kapitan Grabicki nie był lubiany. Uważał się za asa służby śledczej i miał niezbyt miły zwyczaj traktowania kolegów, a szczególnie niższych rangą, z pewnego rodzaju protekcjonalną wyższością.
[3] Jak się okazuje, nie do końca, bo jednak milicjant w rodzinie to wstyd.
Nieraz, kiedy przyjeżdżał do rodziców na niedzielą, matka kiwała głową i mówiła frasobliwie:
— Oj, Franuś, Franuś, nie mogłeś to sobie jakiegoś uczciwego fachu znaleźć? Musiałeś iść na milicjanta? Go też ci synku do głowy przyszło?
Ale Dobrzycki nie miał najmniejszego zamiaru się odczepić. Po wódce stawał się rozmowny i nie tak łatwo rezygnował z towarzystwa. Ciągle trzymał Staszka za rękę, nie pozwalając mu dosiąść konia.
— Ludzie gadają, że tę babkę wyciągnął twój szwagier.
— Jaki znowu szwagier? Nie mam żadnego szwagra.
— Może by było lepiej, żebyś miał… — Dobrzycki przymrużył filuternie lewe oko.
— Co ty bredzisz?! — zdenerwował się Staszek. — Upiłeś się i tyle. Sam nie wiesz, co gadasz.
— Wiem, co gadam. Wszyscy już w okolicy o tym mówią, że twoja siostrzyczka kombinuje z tym cholernym milicjantem. Uważaj, bo ślubu nie będzie, a siostrzeńca będziesz miał i to od razu w milicyjnej czapce. Ha, ha, ha.
Się pali[4]: sporty, winstony (istotne dla fabuły), carmeny.
Się pije: winiak, wermut, owocowe wino (pod kurczaka z okazji nominacji Franka na sierżanta), wódkę z czerwoną kartką (pod śledzie w śmietanie).
Problemy kadrowe w milicji: Walczak leży w szpitalu, Szczepański złamał nogę na motorze, Madziara wyjechał za granicę.
Seksizm codzienny:
Wanda Szypulska była bardzo efektowną, postawną blondyną, przypominającą urodą modne hollywoodzkie piękności. Porcelanowa twarz małej dziewczynki, ogromne niebieskie oczy, patrzące z rozbrajającą naiwnością, zgrabne, długie nogi, ponętnie zarysowane biodra i wydatny biust. Poruszała się z wystudiowaną afektacją, świadoma wrażenia, jakie jej osoba wywierała na mężczyznach. Na widok „sex-bomby” Grabicki przełknął ślinę i przez chwilę zaniemówił. (...) Grabicki czuł, że jeżeli się natychmiast nie opanuje, zupełnie zapomni o śledztwie. Wziął się więc energicznie w garść i wykazując dużą siłę woli, oderwał spojrzenie od jej biustu. Odetchnął głębiej.
(...) Był zawiedziony. Zdawał sobie sprawę, że nie potrafił wykorzystać dobrego źródła informacji, ale nie miał pojęcia, jak przełamać opór starej panny. „Nie umiem rozmawiać ani z młodymi, and z podstarzałymi babkami” — mruczał niezadowolony z siebie. „Tamta była za ładna, a ta znowu za brzydka. Cholerna sytuacja”.
[3] Ale nie Downar: ”Zacząłem i znowu rzuciłem. Albo się ma silną wolę, do cholery, albo nie. Żeby człowiek był niewolnikiem takiej głupiej rurki z odrobiną tytoniu”.
[4]
Włożył elegancki garnitur z ciemnozielonego tropiku, koszulę non iron wyprodukowaną w Szwecji i zawiązał barwny krawat włoskiego pochodzenia, za który zapłacił sto dziewięćdziesiąt złotych. Na palec prawej ręki wcisnął okazały sygnet, a w przegubie zapiął złotą bransoletę. Gładko wygoloną twarz skropił wodą kolońską, włosy
wypomadował obficie brylantyną, której nie znosił, nabił fajkę tytoniem i ulokował na nosie potężne okulary przeciwsłoneczne. Tak ucharakteryzowany wsiadł do czerwonego „Jaguara” i pojechał na Sadybę.
Inne tego autora, inne z tej serii.
#101
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday December 12, 2019
Link permanentny -
Tagi:
panowie, prl, 2019, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Szypulski Andrzej - Głupi kawał #025
Spis osób:
- inspektor Olszak - szef Malucha, trochę niechluj, ksywa Maigret
- podporucznik Maluch - magister prawa i absolwent szkoły oficerskiej, fan Poirota
- porucznik Kulicz - czyta kryminały dla relaksu
- Eligiusz Górecki (47) - recenzent teatralny, ma umrzeć wkrótce
- Helena Beskid (30+) - żona Eligiusza, aktorka, wcześniej już zamężna
- Elżbieta Sadorska (23) - aktorka, niby przyjaciółka Heleny, ale sypia z jej mężem
- Franciszek Żelazko - portier w klubie związków twórczych, udziela wysokooprocentowanych pożyczek
- Henryk Madej - literat, wygląda jak łysy kocur, lubi się całować na powitanie i pożegnanie
- Michał Gol (43) - aktor, grywa również role szekspirowskie
- Bogusław Czerpak (32) - młody i piękny, ale na pewno się roztyje, oficjalny adorator Elżbiety
- Roman Chłapowski (43) - sufler, ale zaczynał jako aktor
- Zuzanna - była żona Góreckiego
- Krzysztof Górecki (20) - wykolejony syn Eligiusza, pensjonariusz zakładu karnego
- Tadeusz Grzęda - zastępca naczelnego gazety lokalnej
- pani Genia - bufetowa z teatru
Do komendy przychodzi anonim, wycięty z gazetowych liter[1], w którym ktoś grozi Góreckiemu, recenzentowi teatralnemu, rychłą śmiercią. Milicja staje na wysokości zadania i - nie informując jednak zainteresowanego - otacza go dyskretną inwigilacją. Obiekt obserwacji wysłał właśnie żonę do Zakopanego i jako słomiany wdowiec zajął się czule kochanką, młodą Elżbietą. Sielankę psują jednak codzienne telefony, tym razem już bezpośrednio do Góreckiego, w których ktoś odlicza dni do śmierci recenzenta. Po pierwszym wrażeniu, że to głupi dowcip, spanikowany Górecki udaje się jednak na posterunek. Milicja używając zaawansowanej techniki próbuje zlokalizować dzwoniącego, ale na wszelki wypadek otacza potencjalną ofiarę jeszcze czulszą ochroną. Mimo to zbrodnia zostaje dokonana, a przestępca wpada, bo jednak okazuje się niepełnosprytny.
[1] Długo Maluch nie mógł znaleźć słowa UMRZE, pewnie dlatego, że była to część tytułu wstępnego (Czy Nato umrze naturalną śmiercią?), którego Maluch z reguły nie czytał.
Się pali: wawele (Górecki), zefiry (możliwe, że dowcipniś), sporty (Olszak).
Się pachnie: lawendowym Yardleyem.
Się je: domowy obiad (zupa z torebki zaprawiona żółtkiem, potem omlet, na końcu gruszki w kremie jajecznym), masło, ser tylżycki (z braku myśliwskiego), kotlety z garmażerii (tylko odgrzać na patelni).
Się pije: koniak gruziński pięciogwiazdkowy.
Zygmunt Sztaba - Śmierć lichwiarza #026
Spis osób:
- Rajmund Trapisz - lichwiarz, lubi wedlowskie czekoladki i kobiety
- Rachwalski - nagania Trapiszowi klientów, król plastikowych grzebieni
- inżynier Jerzy Olęcki - człowiek w potrzebie, ma chorą córkę
- Władysławostwo Białeccy - państwo notariuszostwo, mieszkają vis-a-vis Trapisza
- Mecenas Kratko - również pożycza od Trapisza
- Alojzy Ciołkosz - kierownik wydziału finansowego MRN, zwierzchnik Trapisza w pracy oficjalnej
- Hanka - córka dyrektora papierni, obiekt adoracji Trapisza
- Klara Wawrzycowa - inspektor wojewódzkiego zarządu spółdzielni pracy, przyjeżdża do pracy i na ksiuty
- Konrad Olkuski - leśnik, również w delegacji w tych samych terminach, co Klara. Przypadek?
- Stanisław Warzyc - nieświadomy niczego mąż Klary
- inżynier Machnicki - właściciel pięknego wiśniowego mercedesa, jowialny i uczynny
- Piotrowski - portier w hotelu “Renesans”, brat Wiktoryny, plotkarz
- Wiktoryna Piotrowska - pomoc domowa Białeckich, entuzjastka pogrzebów i inwigilacji
- Ludwik Duraszewski - planował prowadzić z Trapiszem warsztat samochodowy
- doktor Kępski - patolog
- sierżant Dreja - spostrzegawczy, ale nieostrożny funkcjonariusz
- Katarzyna - gospodyni Olkuskiego, mistrzyni kuchni
Pan Trapisz, dorabiający sobie do urzędniczej pensji lichwą, zostaje zamordowany, a jego sejf okradziony. Milicja usiłuje zrobić listę dłużników, odnajdując na niej na przykład panią Wawrzycową, która pożycza na zbytki[1], bo ma młodego i pięknego kochanka i jest nagle zaskoczona niestosowną propozycją Trapisza, że mogłaby oddać w naturze. Wychodzi, że tak naprawdę umoczone jest pół miasteczka, ale śledztwo rusza z kopyta, kiedy do gry wkracza pani Piotrowska, wielbicielka literatury romansowo-przygodowej, uczestniczka wszystkich lokalnych pogrzebów oraz właścicielka lornetki, przez którą obserwowała zarówno czyny nierządne w hotelu, jak i gości lichwiarza.
[1]
Bułgarskie karakuły - ożywiła się. - Takie jasno-szare. Cudne! W komisie trzeba by zapłacić najmniej szesnaście, siedemnaście tysięcy.
Się pije: czyściochę vel eksportową, wiśniówkę, orzechówkę.
Się pali: grunwaldy, giewonty, mocne.
Się je: kiełbasę jałowcową (w zasadzie to się marzy o jedzeniu), kiełbasę i salceson (na śniadanie), wędzoną szyneczkę z korniszonami, konfitury truskawkowe domowej roboty, placek ze śliwkami przy niedzieli.
Inne tego autora:
Krzysztof Opatowski - Złoty podział #027
Spis osób:
- Porucznik Hieronim Bielina - lubi lokalną turystykę, interesuje się etnografią
- Jerzy Ludwig (41) - inżynier, architekt, regionalista, zaginął nagle
- Ludwigowa - pracuje w Prezydium WRN, jako żona nie jest zbyt troskliwa[1]
- Marta Ludwig (16) - uczennica średniej szkoły muzycznej
- Mateusz Ludwig (14) - szkoła podstawowa
- Joanna Raube - kochanka Jerzego, sekretarka w przedsiębiorstwie
- Jacek Piotrowski - historyk sztuki, na zamku w Żarkach
- magister Marta Zimińska - inwentaryzuje z Piotrowskim obiekt
- Wiktor Kowal - cieśla z zaskakująco dobrą, acz wybiórczą pamięcią
- Karol Ciepły - fotograf, również fascynat zabytków
- Zenon Magórski (83) - emerytowany kelner, nie karany, niegdyś kamerdyner w majątku w Żarkach
1 czerwca obywatel Ludwig pojawił się w pensjonacie w Szklarskiej Porębie, przywitał ze współlokatorami, założył płaszcz przeciwdeszczowy i wyszedł na spacer, z którego nie wrócił. Podejrzane było też to, że kochanka Ludwiga, która miała rozpocząć urlop w tym samym czasie, zrezygnowała z niego, bo przedsiębiorstwo, w którym pracuje, dostało zamówienie, a jak to stwierdził Bielina, “kto dla dobra jakiegoś zamówienia rezygnuje z takiego wyjazdu?”. Przypadkiem wezwany do zwłok znalezionych w zrujnowanym zamku w Żarkach, odnajduje swoją zgubę. Porucznik nawiązuje więź z Piotrowskim, pracującym w Żarkach, dzięki czemu przy okazji oględzin miejsca zbrodni czytelnik dostaje wykład o architekturze i tytułowym złotym podziale.
[1]
Już od kilku lat żyjemy ze sobą jak obcy ludzie. Przyjdzie do domu, zje, na pierwszego odda pieniądze. Nie wiem, czy wszystkie. Nie wiem, ile zarabiał.
Się pali: zefiry.
Inne tego autora tu.
Inne z tego cyklu tutaj.
#97
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday December 8, 2019
Link permanentny -
Tagi:
2019, panowie, prl, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
W rodzinnej wsi[1] Franka Kociuby[2], aktualnie porucznika, ginie strażnik łowiecki, Kaźmierowski. Franek wprawdzie jest na urlopie u rodziców, ale że Staszek Kaźmierowski był jego kolegą (a w Magdzie[3], żonie Staszka, się kiedyś kochał), to oczywiście chętnie się do śledztwa dołącza. Kociuba pomaga więc badać wątek lokalny, bo właśnie z więzienia wrócił kłusownik Wójcik, z wyrokiem za sprawą denata, dodatkowo ludzie chętniej mu powiedzą, co widzieli, niż miastowemu śledczemu. Major Grabicki, z kolei, zasilony niebawem przez Downara, bada wątek czerwonego jaguara, widzianego we wsi, co prowadzi do nierozwiązanego morderstwa dokonanego na starszej, zamożnej damie, ciotce byłej właścicielki jaguara. Mimo powiązań między dwoma sprawami, sprawcami są różne osoby, ale właśnie te niby przypadkowe powiązania pozwalają na rozwiązanie obu spraw. Jeden przestępca wpada, bo za długo nosi rękawiczki (i przez przetarty materiał zostawia odcisk palca na broni). Drugi zostaje ujęty dzięki zdjęciu w albumie i spostrzegawczej fryzjerce damskiej[4].
Jak zwykle u ZZ, tom bogaty jest w kulinaria[5], tym bardziej że tytułowa pieczeń jest istotna dla fabuły. Dodatkowo jest trochę przebieranek - Franek udaje archeologa, zakochanego w siostrzenicy zamordowanej, żeby poznać jej znajomych; Pakuła spotyka się z gosposią tychże znajomych, przybierając na wadze (“zgaga jest cholerna, ale gotuje pierwszorzędnie”); wreszcie niejaki Bartoszek[6] zaprzyjaźnia się z podejrzaną i proponuje jej interes z lisią farmą.
To już któryś z kryminałów, w których autor narzeka na problemy kadrowe w milicji (stąd chętnie wciągają nie podlegającego im Kociubę do śledztwa). Tym razem wakaty są, bo: “Woliński miał kraksę samochodową i leżał w szpitalu, Szymczak musiał poddać się operacji ślepej kiszki, a Małecki złamał nogę, wyskakując w biegu z tramwaju. (...) Dzisiaj znowu dzwonił Piotrowski, że nie przyjdzie; bo go brzuch boli. Lekarz mówi, że to może czerwonka”.
[1] Wieś ogólnie jest pechowa, bo wspomniane są wydarzenia z wcześniejszego chronologicznie tomu (“Czerwona nitka”, o czym niebawem), gdzie to Kociuba znajduje zwłoki kobiety.
[2]
Mundur nowiutki, prosto od krawca, świetnie dopasowany, a spodnie tak odprasowane, że kantami można by chyba kiełbasę kroić. Co tu dużo gadać, szykowny oficer.
[3]
Magda nie była malkontentką. Wprost przeciwnie, umiała cieszyć się życiem. Wesoła, energiczna, doskonale dawała sobie radę z gospodarstwem, z mężem i z trojgiem dzieci. Przed ich domem było mnóstwo kolorowych kwiatów, do których się uśmiechała. Roboty dużo, bo to i ugotować, i posprzątać, i ogródek wypielić, i uprać, nie mówiąc już o dzieciach, świniaku, kurach, kaczkach. No i o chłopa także trzeba trochę zadbać.
[4]
- Chciałbym cię prosić o pomoc w odnalezieniu pewnej wróżki.
- Szukasz wróżki? Stefanku, bój się Boga! Gdzież się podział twój materializm dialektyczny?
[5] Się je:
- "Zjadł jajecznicę z sześciu jaj i specjalnie się nie certował, kiedy mu gościnny gospodarz podsunął półmisek z wędliną"
- kurczęta i szparagi, smażoną kiełbasę, barszcz z pasztecikami, pieczeń sarnią po myśliwsku, pomidorową z kluskami (również na kościach)
- "Przedstawicieli władzy przyjął z otwartymi ramionami i nie zwlekając, postawił na stole butelkę wódki, kiełbasę, chleb i słoik z musztardą"
- czekoladę “Suchard” (a tak naprawdę Wedla/22 lipca)
- "Wojtasik źle spał tej nocy. Najadł się na kolację tłustego bigosu z kiełbasą i gniotło go w żołądku"
- do pociągu jajka na twardo i trzy bułki z kiełbasą szynkową
- - Była ostatnio sarnina? — spytał Downar. - Była. Znakomita. Przyrządzona na dziko. Marynowana w occie, z korzeniami. Wikcia zostawiła mi comber. Taką porcję, że trzech by się pożywiło. Z borówkami. I do tego kieliszek czerwonego wina.
[6]
Pułkownik Leśniewski nie mijał się z prawdą mówiąc, że sierżant Bartoszek na pierwszy rzut oka nie robił wrażenia człowieka o błyskotliwej inteligencji. Twarz okrągła, pucołowata, zdradzała zamiłowanie do obfitych posiłków, co zresztą można było wywnioskować z całej jego korpulentnej postaci. Oczy duże, niebieskie, spoglądały na świat gapiowato, a wrażenie te potęgowały jeszcze grube, zawsze trochę rozchylone wargi. Specjalista laryngolog doradziłby zapewne usunięcie trzeciego migdału lub przypalenie muszli nosowej. Jednakże, jak wiadomo, pozory często mylą. Tak też było i z sierżantem Bartoszkiem, o którym mawiali koledzy, że nie taki głupi, na jakiego wygląda. W rzeczywistości był to chłopak obrotny, sprytny, umiejący sobie poradzić w trudnych nieraz sytuacjach, wymagających szybkiej orientacji i błyskawicznego refleksu. Bez obawy można mu było powierzyć najbardziej odpowiedzialną funkcję, a jego aparycja nieraz już wprowadzała w błąd przeciwnika.
Się pije: wódkę na weselu, dobrą mocną herbatę, nalewkę, częstuje martini albo koniakiem, gin z odrobiną soku z grejpfruta, węgierskie wino „Egri Bikaver”, winiak na zakończenie śledztwa.
Się pali: giewonty, zefiry.
Się wyznaje szowinizm:
- Wszystkie baby są jednakowo głupie - mruknął [Franek Kociuba], wzruszając ramionami. (...) W powrotnej drodze pomrukiwał niezbyt pochlebnie pod adresem całego rodu niewieściego.
Kelman, Rozalia Kelman. Może to Żydówka albo Niemka. Czort ją wie. W ogóle to bardzo podejrzane to całe małżeństwo. Bo żeby chociaż ładna dziewczyna była, tobym się Wojtasikowi nie dziwił, ale taka pokraka… (...) Była wysoka, bardzo szczupła, a jej podłużna twarz, zakończona wydatną szczęką, czyniła ją podobną do angielskiej klaczy pełnej krwi.
- Nigdy w życiu nie widziałem tak pięknej i tak eleganckiej pani - powiedział po prostu. Słowa te zadźwięczały szczerze, bo właściwie rzeczywiście tak myślał. Dając bezpośredni wyraz swemu zachwytowi, Franek mimo woli obrał najlepszą taktykę. Nie ma na świecie kobiety, która by z prawdziwą przyjemnością nie słuchała hymnów pochwalnych na cześć swej urody, a kobieta po trzydziestce staje się z każdym rokiem coraz bardziej czuła na te sprawy.
My, kobiety, nie znamy się na tych wszystkich przepisach, skądżeż mogłam wiedzieć…
Obyczajowo:
W doskonałych nastrojach wrócili do leśniczówki.
— Cóż wam się tak oczy świecą? — spytała stara Maciejczakowa.
— Wesoło nam, mamo — zaśmiała się Hanka.
Leśniczy pogroził im palcem. — Ej, ej, uważajcie, żeby wam się data chrzcin z datą wesela zgodziła.
— Powiedz mi, Grażyno, co ty byś chciała robić?
— Ja chciałabym zostać wielkomiejską prostytutką. To znaczy… taka lepszą… taką kokotą, jak na przykład ta… jak „Dama Kameliowa”. Czytał pan „Damę Kameliową”. To Dumasa, tego młodszego, syna.
— Czytałem — skłamał Kociuba. — I sądzisz, że życie takiej kobiety jest interesujące?
— W każdym razie bardziej interesujące aniżeli dojenie krów i macanie kur. Ja bym była taką lepszą, dewizową. Wie pan? Znajomości z cudzoziemcami, przejażdżki luksusowymi wozami, kolacje w eleganckich lokalach, dansingi. To jest życie. Ale to wszystko nie dla mnie. — Machnęła ręką z rezygnacją. — Nie dla mnie — powtórzyła. — Niech mi się pan dobrze przyjrzy. „Dama Kameliowa” z taką piegowatą gębą? Z czym do gościa? Szkoda gadać. Nogi jeszcze by może uszły, ale te cholerne piegi…
Do przedziału weszli nowi pasażerowie: starsza dama, ucharakteryzowana na swawolną nastolatkę, tęgi jegomość o zaskakująco barwnym nosie i dobrotliwie spoglądających oczkach, przypominających zadowolonego z życia hipopotama, oraz młoda dziewczyna ze starannie rozczochranymi włosami. Zażywny jegomość, którego nos przypominał zupełnie inną część ciała pawiana, przez cały czas w milczeniu przysłuchiwał się rozmowie.
Inne tego autora, inne z tej serii.
#95
Napisane przez Zuzanka w dniu Friday December 6, 2019
Link permanentny -
Tagi:
2019, panowie, prl, kryminal, z-jamnikiem -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
W życiu Pawła, znanego i szanowanego chirurga, wszystko się doskonale układa - operacje się udają, związek z Anną również, kroi się wyjazd zagraniczny. Wtem na stole umiera mu pacjent, młody chłopak z zaawansowanym nowotworem, nie było dobrych rokowań, ale i tak Paweł bardzo to przeżywa. Od tego momentu wszystko się sypie - umierają ludzie, operowani z sukcesem i dobrymi rokowaniami, jedna z pielęgniarek wyznaje mu miłość i po odrzuceniu oskarża o gwałt[1], wreszcie mąż Joanny, koleżanki z pracy, robi mu awanturę z zazdrości[2]. Kiedy pod nożem umiera siostrzenica Anny, Paweł się załamuje i rezygnuje z pracy. Upija się z nielubianym znajomym, idzie do kina i siada koło atrakcyjnej panny Leny, z którą idzie na kolację i po oczywistym rozwinięciu fabularnym (Lena staje przed nim naga) ucieka. Wtem ktoś go szantażuje na 50 tysięcy, a okoliczności zmuszają do wystawienia recept na opiaty w celu uzyskania pieniędzy. Przyjmuje więc propozycję Joanny, żeby poszedł do pracy w ściśle tajnym wojskowym projekcie. I jak Paweł jest idiotą, tak Anna myśli trzeźwo. Wprawdzie mąż ją okłamuje, ale konsultuje dziwne zbiegi okoliczności z koleżanką, która ma męża w milicji i tym tropem trafia do naszego znajomego, Stefka Downara[3], który sprawę… ignoruje. Dopiero gdy kolega po fachu, rozpracowujący piękną Lenę i gang przemytników, dzieli się informacjami, Downar łączy dwie sprawy ze sobą.
Jaki to jest fabularnie głupi kryminał. Tajemnicze śmierci zdrowych ludzi w szpitalu jest nie do wykrycia (dziecko na stole operacyjnym zostaje porażone prądem z nieuziemionego sprzętu, co ordynator kwituje, że w innym szpitalu mają też nieuziemiony, a zejścia śmiertelne zdarzają się im raz na dziesięć razy). Stasiak, oficer kontrwywiadu, udaje Niemca na tyle niezdarnie, że daje się podejść najpierw sprytnej dziewczynie, potem przemytnikom. Mam wrażenie, że autor zamiast na logice[4] skupił się na kulinariach, ponieważ bohaterowie kupują, gotują i jedzą na bogato:
- W „Delikatesach” kupiła piętnaście deka szynkowej kiełbasy, pół ćwiartki masła i paryską bułkę. Miała w domu kilka jajek, dżem, trochę szczypiorku, który został ze śniadania. (...) w SAMie na rogu Żurawiej pudełko szprotek i pół razowego chleba, szarlotki z kremem, bochenek chleba i dwa pęczki rzodkiewek, Udało mi się dostać ćwiartkę masła (!)
- barszcz w “Cristalu”, jarski obiad w restauracji „Zdrowie”,
- do pracy się szykuje kanapki w pergaminie
- się pije wódkę pod śledzia, koniak, oryginalnego “burgunda” do pieczystego, “Martela”
- Mam w domu puszkę gulaszu, sałatę, rzodkiewkę, chleb, masło. (...) Świeżutka szynka, pasztet z gęsi, sałatka z majonezem, sardynki, parę gatunków sera, a do tego butelka „Żubrówki”. I wódka. Kawa, keks i wino.
- Smażyła rumsztyki z cebulką.
- Pili zsiadłe mleko i jedli jajecznicę ze szczypiorkiem.
- Zdobyłam trochę szynki, mam ser, puszkę tych bułgarskich bakłażanów.
- Kupili pieczywo, masło, ser, trochę wędliny, kilka ciastek i dziesięć butelek lemoniady.
- Kawa, chleb z marmoladą [w areszcie].
- Paweł poszedł do wskazanej przez Stasiaka restauracji, zjadł serdelki z kapustą.
Się pali: camele.
[1] Jest to absurdalnie słaby wątek (nie żeby inne były sensowne). A potem przekonanie, że każde zgłoszenie przemocy to zemsta wrednej baby.
[2] Robi awanturę listownie, po czym spotyka się z Pawłem i mówi, że to Joanna chce w nim wzbudzić zazdrość i wysyła w jego imieniu listy. Oczywiście wyjaśnia się to w toku fabuły, ale w tym momencie to tak trochę say what?.
[3] Downar czekał na nią. Był jak zwykle bardzo elegancki. Miał na sobie jasnopopielaty, świetnie skrojony garnitur, który podkreślał jego męską, mocno opaloną twarz. Pachniał wodą kolońską i dobrym tytoniem.
[4] Śzvrepv j fmcvgnyh (mnovwnł bfmnynłl m żnyh zężpmlman, xgóerzh cemlcnqxbjb Cnjrł bcrebjnł żbaę v flan, orm fhxprfh) avr zvnłl mjvąmxh m nsreą fmcvrtbjfxą, anxeępbaą cemrm hqnwąpą cemlwnpvółxę Wbnaaę.
Inne tego autora tu.
#92
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 28, 2019
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2019, panowie, prl, kryminal
- Skomentuj
Emilia Cassa-Kasicka - Krzyk w nocy #022
Spis osób:
- Pietrzakowa - lubi postawić na swoim, sąsiadka Kuchów
- Pietrzak - z zawodu introligator, ale zaryzykował i został prywaciarzem
- Karol Kuch - z zawodu dyrektor, poszukiwany najpierw przez szofera, potem przez milicję
- Irena Kuchowa (35) - piękna, ale podobno niewierna, córka sławnego architekta Moliny
- major Krupczyński - lubi samodzielność podwładnych, ale lubi też wydawać polecenia
- porucznik Piotr Sępołowicz - śledczy, żonaty, co istotne dla fabuły
- dyrektor naczelny - nie puścił Kucha na delegację, co rozpętało całą falę zbrodni
- Jadwiga Mędrzanka - sekretarka Kucha, podobno prześladowana przez Pyzika
- Jan Pyzik - inżynier wynalazca, podobno prześladuje Mędrzankę i już bez wątpliwości ma żal do Kucha
- Wiesław Listkiewicz - urzędnik, ale z romantyczną duszą, co go zgubiło
- sierżant Kluska - na posyłki
- Wacław Guziński - milicyjny specjalista od rzeczy zakazanych
- Teresa Kaperska - de domo Kuch, badylara, siostra dyrektora
- Kaperski - przy żonie, a wcześniej z niejednego pieca chleb jadł, ale jednak niepełnosprytny
- Zenobia - przystojna dama w typie “córa natury”(?!), ale w nietwarzowych okularach
- Rita Sępołowicz - małżonka porucznika, kobieta nader przedsiębiorcza
- pani Barszcz - majestatyczna krawcowa pani Rity
- Anna - siostrzenica Barszczowej, żona Edwarda Kucha, równie ładna, co Irena, ale podobno głupsza
- Edward Kuch - kuzyn tego Kucha
- kapral Kowalczyk - przyjmuje meldunki na posterunku
- Listkiewiczowa - zaniepokojona żona urzędnika, który lubił autostop i gitarę
- sierżant Gwizdalski - posterunkowy w Cieszynku, znajomy Sępołowicza
Pan Pietrzak nie lubił wtrącać się w cudze małżeństwa, nie poszedł więc sprawdzić, czemu u sąsiadów po awanturze nagle ucichło, mimo że żona brzęczała mu nad uchem. Dlatego dopiero następnego dnia już z milicją i szoferem, który miał przyjechać po dyrektora Kucha, zostały odkryte zakrwawione zwłoki pani Ireny i żadnego śladu jej męża. Niebawem okazało się, że Kuch przywłaszczył sobie wynalazek jednego z inżynierów i chciał mocno dostać się za granicę drogą służbową. Od tego momentu akcja jest dwutorowa - milicja po kolei rozpracowuje kolejne tropy (rodzina, spalony wrak samochodu z tajemniczą zawartością, dawna kochanka), a Kuch usiłuje sfingować własną śmierć i bezpiecznie oddalić się do NRD. Nietypowo, jedną z potencjalnych ofiar przestępcy ratuje żona porucznika, Rita Sępołowicz, która decyduje się na własne śledztwo wbrew sprzeciwom męża (girl power!).
Nietypowe gadżety: Kuchowie mają przezroczystą kanapę z Francji (zgaduję, że plastikową), w środku chłodzoną lodem. Bez sensu, kto chciałby tyłek sobie odmrażać, ale podobno można też wlewać ciepłą wodę, żeby ją podgrzać.
Wynalazca wyjaśnia rolę katalizatora, korzystając z przypowieści o trzech braciach, mądrym mulle i wielbłądach.
Barbara Nawrocka - Śmierć czarnoksiężnika #023
Spis osób:
- kapitan Korda - lubi eksperymenty śledcze, nie lubi cyrku
- doktor Osaka - pseudonim sceniczny Jerzego Kalickiego, wcześniej magika cyrkowego, aktualnie denata
- Maria Kalicka - zbolała wdowa albo cyniczna morderczyni, filigranowa dziewczynka
- porucznik Zygmunt Gabler - podwładny i przyjaciel Kordy
- Gryglak - ekspert balistyki, zgryźliwy, ale robotny
- młody Orlando - zastąpił Kalickiego w roli prestidigitatora, a miał być chemikiem
- dyrektor cyrku - stroskany biznesmen
- Jolka - dziewczyna Gablera, za ładna dla niego
- Trolo - akrobata, chętnie by pocieszył wdowę
- Viola - partnerka akrobaty, chętnie by wdowy nie pocieszała
- dama z pieskami - wyglądała na dobroduszną
- treser fok - ponury facet
- pogromca lwów - z poczuciem humoru
- Inez Capanaboco - woltyżerka
- technik cyrkowy - człowiek z poczuciem obowiązku
Podczas mrożącego krew w żyłach numeru cyrkowego ginie artysta, doktor Osaka. Jego asystentka, a prywatnie żona, strzela do niego, ale zamiast - jak w planie - strzelić ślepymi nabojami, z pistoletu wylatują naboje ostre. Milicja drogą mozolnych wywiadów usiłuje ustalić, czy był to wypadek, samobójstwo (Kalicki sam podmieniał ostre naboje na ślepe) czy morderstwo (albo żona, albo ktoś ją wrobił). Co niespotykane, śledztwo nie kończy się wyjaśnieniem zbrodni, jedynie - na podstawie amatorskiego nagrania występu - oczyszcza Marię z zarzutu morderstwa. W tle dużo dyskusji o tym, czym jest sztuka cyrkowa i mnóstwo psychologizowania.
Gender codzienny:
- Lubi pan płacić za gaz, światło, radio?
- Nie, nie robię tego - roześmiał się Korda. - Żona.
Się je: schaboszczaka, sznycel wiedeński, karpia po grecku i szczupaka w galarecie.
Inne tej autorki tutaj.
Maciej Patkowski - Polowanie na kozła #024
Spis osób:
- narrator - funkcjonariusz incognito (porucznik), przeszkolony na gajowego
- żona leśniczego - niestara, ale zniszczona i spracowana
- leśniczy - szczupły i niezbyt wysoki, nie nosi latem skarpet do sandałów
- Stara Józefowa - gruba, z niekompletnym uzębieniem, ale całkiem cwana jak na pijaczkę
- Kazimierz Lewko - oficer milicji, lokalny kontakt gajowego
- Walter (Włodek) Gierat - Amerykanin pochodzenia polskiego, ofiara celnego strzału
- Sokoła - siostrzeniec nadleśniczego, przyszedł na polowanie pijany[1] i źle się skończyło
- nadleśniczy - niespecjalnie lubi rodzinę siostry
- szwagier nadleśniczego - ekscentryczny przedwojenny hrabia, ojciec Sokoły
- dziewczyna - brązowooka blondynka, nie zna się na mapach, ale wpada w oko Kazikowi
Amerykanin pochodzenia polskiego przyjeżdża do Polski na polowanie. Pechowo zostaje postrzelony ze skutkiem śmiertelnym, a następnie okradziony z drogiego sztucera. Ponieważ przez rok nie udaje się wykryć sprawcy, milicjant incognito przyjeżdża jako nowy gajowy (po kilkumiesięcznym przeszkoleniu), żeby jako “lokalny” mieć inny wgląd w sprawę. Niedługo po jego przyjeździe ktoś zabija starą Józefową, dziką lokatorkę opuszczonego domu; wygląda na to, że stara pijaczka nie kłamała, mówiąc, że widziała kogoś, kto zgubił pelerynę. Okolica jest dość odludna, a czasy na tyle nieskomplikowane, że da się policzyć i sprawdzić wszystkie regularnie kursujące pojazdy mechaniczne, stąd pojawia się wątek siostrzeńca nadleśniczego, który mimo wzmożonej ostrożności wśród pracowników służby leśnej, kłusuje w okolicy. Zbrodniarza udaje się odkryć za pomocą grzebania w przeszłości oraz prowokacji; w finale ginie tytułowy kozioł oraz niewinny pies.
Autor używa języka dość kwieciście, przez co pojawiają się karkołomne konstrukcje typu “[autobus] stary sfatygowany klekot, marzący o rencie inwalidzkiej”, siano w materacu wydaje dźwięk przypominający “szepty zaszytej w płótno łąki”. Niestety, weny mu nie starcza do wymyślenia personaliów bohaterów (poza drobnymi wyjątkami), przez co czyta się całość dość topornie.
Się pali: kenty i carmeny.
Się pije: soplicę ze sklepu PKO.
[1] A to jakaś nowość. Trzeźwi myśliwi.
Inne z tego cyklu, inne tego autora.
#91
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 23, 2019
Link permanentny -
Tagi:
2019, panie, panowie, prl, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj