Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o prl

Ewa wzywa 07 106-107

Danuta Frey - Hotel „Kormoran” #106

Spis osób:

  • Zdzisław Piotrowski - taksówkarz, krępy o ciemnych, kręconych włosach i śniadych, muskularnych rękach
  • Jan Gadkowski - właściciel cukierni-lodziarni , obrzękła, obwisła twarz, worki pod oczami, alkoholik
  • Jerzy Skoczek - recepcjonista, młody, trochę kudłaty, z brodą i w okularach
  • Wiesław Dworak - dyrektor hotelu, tęgawy, niewysoki, z paskiem wrzynającym się w brzuch
  • Pani Jadzia - księgowa, wyblakła, anemiczna,niemodnie ubrana, nieumalowana, siwe odrosty spod źle ufarbowanych włosów
  • Basia - recepcjonistka, odrobinę przesadnie umalowana, modne dżinsy i bluzka z kwadratowym dekoltem, świeża cera
  • Heniek Gadkowski - syn cukiernika, niewysoki blondyn o dziecinnym, trochę naiwnym wyrazie twarzy, mięsiste czerwone wilgotne usta i grube uda
  • porucznik Andrzej Hołubiec - ciemnoblond, przylizane włosy, wąsik, jasne, niemal bezbarwne brwi i wystająca grdyka
  • Ewa Romanowicz - drobna blondynka, leczona w szpitalu neuropsychiatrycznym w Garwolinie
  • Edyta Zaręba - bufetowa, ruda, wysoka, młoda, płaska, za bardzo upudrowana twarz z brudami wokół uszminkowanych ust
  • Gadkowska - żona cukiernika, siedzi na kasie w cukierni, żółte światło nadaje jej cerze chorobliwy wygląd
  • Teresa Dworak - żona Dworaka, odgrzewa mężowi obiad, bo sam tego nie lubi robić
  • sierżant Sadowski

(Fikcyjne) Ujsołty nad jeziorem Bokwałd. Seria dziwnych zdarzeń zaczyna się w hotelu “Kormoran”. W wypadku ginie kierowca taksówki, jadący z hotelu, tego samego dnia znika recepcjonista. Jest podejrzenie, że panowie pili razem, a wypadek spowodował właśnie alkohol, ale z sekcji wynika, że kierowca był trzeźwy. Ktoś napada na panią Jadzię, kiedy wścibska księgowa idzie zbadać źródło dziwnego dźwięku. Porucznik Hołubiec rozpoczyna śledztwo, ale z wody pobliskiego jeziora wyciąga wcale nie zwłoki Skoczka, a nastoletniej blondynki, nagiej, zawiniętej w folię i niebieski wełniany koc; inwentaryzacja koców - odrzutów z eksportu - w “Kormoranie” przyczyni się do rozwiązania zagadki. Jest pożar, w którym o mało co nie ginie jeden z podejrzanych, ale ofiarny Hołubiec wyciąga go z ognia. Nietypowo, już po oskarżeniu mordercy, jest finał w postaci sprawy sądowej, a nawet dwóch.

Się pali: marlboro, sporty.
Się pije: wódkę.
Się ma: żonę księgową (Hołubiec).

Inne tej autorki tutaj.

Jadwiga Kaflińska - Magiczny papierek #107

Spis osób:

  • profesor Wielowieyski - uczynny dyrektor zakładu dla nerwowo chorych
  • Krystyna Zawidzka - atrakcyjna[1] pacjentka po załamaniu nerwowym, malarka czy coś takiego
  • Janusz Zawidzki - mąż Krystyny, redaktor, nie znosi dzieci
  • Irena Urbańska - siostra Krystyny, twarz ma niezbyt piękną, ale miłą i inteligentną
  • kapitan Marcin Roszczyk - nie waha się zostać po godzinach
  • porucznik Aleksander Kowalski - zastępca Roszczyka, pisze na maszynie używając dziesięciu palców
  • gospodyni domu Zawidzkich - chuda, żylasta, ale schludna
  • Lilka Krzycka[2] - eks-przyjaciółka Krystyny, kochanka Zawidzkiego, kierowniczka zakładu kosmetycznego Afrodyta
  • Zygmunt Krzycki - przyjaciel Zawidzkiego z lat dziecinnych, zażywny i elegancki mężczyzna
  • porucznik Alek Kowalski - z wielką przyjemnością wypytuje ładne panie
  • M. Kawecka - sąsiadka Zawidzkich, krawcowa, starsza, starannie ubrana i umalowana
  • inżynier Urbański - dobroduszny olbrzym o serdecznie uśmiechniętej twarzy
  • Lucyna - dziewczyna Roszczyka, zaopatruje mu lodówkę i dba o garderobę[4]
  • sierżant Borek - udaje montera
  • sierżant Grabowski - inwigiluje Krzyckich
  • porucznik Sikora - rozpytuje w wydawnictwie o Zawidzkiego
  • profesor Ireneusz Zamorski - od Zawidzkiego zależał jego wyjazd do RFN
  • Grażyna Marciszewska - sekretarz redakcji[5]
  • dyrektor Małecki - od miesiąca na emeryturze, bardzo miły i kulturalny pan.
  • sekretarka - straszny plociuch, ale to cenne[3]

Mąż nie pojawia się, żeby odebrać żonę ze szpitala dla nerwowo chorych w Klimowie, więc zirytowana pani Zawidzka wraca sama do domu, gdzie znajduje męża zamordowanego. Uczynny ordynator powiadamia milicję, a damę w szoku odwozi z powrotem do szpitala. Na biurku zabitego walają się rozsypane dokumenty i notatki, ale kosztowne precjoza są na miejscu. Na broni, z której zastrzelono Zawidzkiego, milicja znajduje odciski palców żony, ale mimo tego, że żona przyznaje się, że strzelała do męża, nie zostaje aresztowana. W śledztwie okazuje się, że pan redaktor nie był zbyt wierny, a dodatkowo zdarzało mu się szantażować otoczenie (np. potencjalnym plagiatem czy wyciąganiem incydentów z przeszłości).

Milicja stosuje metody nieortodoksyjne - zaczyna od udawania krewnego, a kiedy przesłuchiwana osoba się nie nabiera, dopiero wtedy macha legitymacją. W celu pobrania odcisków od podejrzanych, wysłany zostaje wywiadowca w przebraniu konserwatora z Urzędu Telekomunikacji. Autorka każdej pani ocienia oczy rzęsami, a funkcjonariuszy bardzo uwrażliwia na piękno kobiece (oraz twierdzi, że rozpoznają po zapachu Soir de Paris). Miarą zamożności jest posiadanie kolorowego telewizora.

Się je: jajecznicę z kiełbasą oraz szklanką herbaty.
Się pali: tak, ale nie wszyscy.
Szowinizm codzienny:

- Często przebywała poza domem?
- Dosyć często. Pracownię wynajęła w Alejach Jerozolimskich, to chodzi tam malować. Nieraz i zanocuje tam, jak ma dużo roboty. A chyba coś ze dwa razy wyjeżdżała na jakieś targi za granicę i do Poznania, to nie było jej po dwa tygodnie.
- A mąż pozwalał jej, nie denerwował się?
- Tego to ja już nie wiem, ale tak po mojemu chyba nie, bo zawsze był bardzo wesoły.
Poszłam do niego [do kochanka] jak zwykle około godziny siedemnastej. (...) Janusz nie jadł jeszcze obiadu, ja również, więc upitrasiłam coś naprędce. Następnie poszłam do kuchni pozmywać, a on w tym czasie załatwiał jakieś telefony. Chciałam zaparzyć kawę, ale przeprosił mnie, że tego wieczoru nie będzie miał dla innie czasu, bo umówił się z kimś w domu na wpół do siódmej.
Widzi pan, mój mąż dawno już wyrósł z tego stanu, co to „uważaj, złotko, bo tu błotko”. Dla niego małżeństwo to pewnego rodzaju instytucja, a żona, to mebel, potrzebny w charakterze domowego robota, czasem w charakterze dekoracji. Często powtarza jako dowcip, że mu ze mną „do twarzy”. A czy mnie się już nic od życia nie należy?
Widzi pan, redaktor Zawidzki był moim zwierzchnikiem blisko pięć lat i ten układ stał się dla nas chlebem powszednim. Szanowałam go, wykonywałam jego polecenia, a on z kolei też zachowywał się zawsze fair w stosunku do mnie; może dlatego, że mam ojca na stanowisku? Jednym słowem - pełna kultura obcowania na co dzień.

[1] Była dość wysoka, smukła, długonoga, ciemne, lśniące włosy spadały jej na ramiona, błękitne oczy ocienione długimi, podwiniętymi rzęsami patrzyły na świat zachłannie i z nadzieją. Ubrana była w zgrabny, wiosenny płaszcz popielatego koloru oraz w filuterną malinową czapeczkę. (...) To wszystko rzuciło się w oczy Roszczykowi, zanim jeszcze spojrzał jej w twarz; bo wtedy poczuł skurcz w gardle. To chyba najpiękniejsza, a zarazem najsmutniejsza twarz, jaką widziałem w życiu - pomyślał.

[2] Na szczęście kolor ten [różowy] harmonizował świetnie z jasnymi włosami i fiołkowymi oczami pani kierownik, ubranej dla kontrastu w elegancko skrojony fartuch koloru lila. Liliowa przepaska utrzymywała w porządku falujące włosy. Oczy podłużne, ocienione długimi rzęsami, zgrabny nosek i pięknie wykrojone usta w łagodnym owalu twarzy tworzyły obrazek, przypominający Roszczykowi wisiorek z kameą. Gdy wstała na jego widok, ze znawstwem ocenił piękne nogi i zgrabną figurę pani kierownik.

[3] W tym momencie do pokoju weszła młoda dziewczyna, niosąca na tacy dwie szklanki herbaty; postawiła je na konferencyjnym stoliku. To była chyba seksbomba wydawnictw. Wyobraź sobie - platynowe loki spadające w puklach na ramiona, szarozielone oczy ocienione sztywnymi od tuszu, długimi, podwiniętymi rzęsami, lekko zadarty nosek, który zdawał się węszyć dookoła, usta pomalowane perłową szminką, uśmiechające się zachęcająco w lalkowatej twarzy. Miała wysokie, proste nogi, na których poruszała się szybko i zręcznie kręcąc okrągłym kuperkiem. Ubrana była w spódniczkę midi koloru szarego i granatową bluzkę bez rękawów. Zapytała lekko schrypniętym głosem (...) a mnie wpadło do głowy, że takie osóbki, jak ta ślicznotka, bywają nieocenionym źródłem różnych informacji i ploteczek biurowych.

[4] Czekała już w jego kawalerce śliczna i zgrabna, w świetnie skrojonej sukience z barwnego tergalu. Na krześle wisiała jego najlepsza, świeżo uprasowana koszula.

[5] No i wyobraź sobie, za chwilę do pokoju wmaszerowała zamaszyście postawna brunetka około trzydziestki, uczesana na pazia, w sportowych półbutach, szerokiej spódnicy „midi” koloru miodu i w brązowym golfie, opinającym kształtne piersi. Twarzy nie miała może pięknej, ale regularne rysy, wyraziste, podłużne, szare oczy i skórę do uśmiechu usta. Jednym słowem całość miła dla oka.

Inne tej autorki.

Inne z tego cyklu tutaj.

#1 (przeczytałam też po raz kolejny EW108).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 3, 2021

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panie, panowie, prl, 2021, kryminał - Skomentuj


Ewa wzywa 07 103

Maciej Z. Bordowicz - Off side #103

Spis osób:

  • Zdzisław Kaczmarek - rasowa twarz, leciutka siwizna na skroniach, bujna czupryna, a w ogóle to siła i prężność, mógłby reklamować asortyment w ilustrowanych tygodnikach
  • James Norton - nie tyle niski, ale jakby krótki, silnie rozwinięte barki i potężna łysina, sztucznie białe zęby
  • lokaj Nortona - w białym, niemal operetkowym uniformie
  • Florence Norton - młoda żona Jamesa, niebieskie oczy ze strzałkami kierunkowymi, prowadzącymi do sypialni
  • Mecenas Tubolicz - przyjaciel Nortona w czasach pobytu w Polsce
  • Helena Walstein - ówczesna sympatia Nortona
  • Jasio Karpat - przysadzisty mężczyzna w poplamionym smarami kombinezonie
  • Kazio Grzonka - rosły blondyn o fizjonomii Misia Yogi, unerwionej małymi, rozbieganymi oczkami
  • Maniek Kubisz - niewysoki, z wyraźną nadwagą, autor poczytnych kryminałów
  • kapitan Olecki - przypala papierosa od papierosa, fan piłki nożnej
  • plutonowy Zbigniew Ciech - wysoki i jakby trochę niezdarny
  • porucznik Iza Ogalska - posiada dar gromadzenia danych szybciej niż komputer, charakterystyczny, skośny wykrój oczu
  • Anna Seciak - przystojna pięćdziesiąciolatka o bezbłędnym makijażu i równie efektownej fryzurze
  • Marek Tubolicz - syn mecenasa, wysoki i przystojny, porusza się miękko i nonszalancko
  • pani Stenia - efektowna pani po pięćdziesiątce, na jej twarzy zacierają się już ostatnie ślady dawnej, nieprzeciętnej urody
  • Johnny Padewsky - całkiem dobrze mówi po polsku
  • wywiadowca Krawczyk - w celu inwigilacji udaje zawianego
  • pułkownik Gawecki - zwalisty i wysoki 60-latek
  • Nowakowa - dozorczyni w bloku Anny Seciak, chętna na współpracę z milicją

Kalifornia. Kaczmarek czuje się tu jak ryba w wodzie, nawet z językiem sobie świetnie radzi. Szantażuje biznesmena Nortona zyskownymi, choć do nie końca legalnymi interesami na darach UNRRY dla powojennej Polski. Jakiś czas później, już w Warszawie, Kaczmarek okazuje się być prawą ręką niejakiego Dziadka, szefa lokalnej grupy przestępczej. Zirytowany Karpat, szantażowany przez Kaczmarka, idzie na poważną rozmowę, ale wybiega zakrwawiony i z pomocą wiecznie pijanego Grzonki pozoruje wypadek w celu uzyskania alibi. Kapitan Olecki, oderwany od meczu, traktuje sprawę osobiście, bo zamordowanego Kaczmarka - jak się okazuje Dziadka - usiłuje złapać na gorącym uczynku już od dawna. Karpata wkopuje Anna, flama Kaczmarka, rozpoznając zapach smaru i benzyny, dodatkowo Olecki wyciąga z niego wyznanie za pomocą blefu na temat zeznań Grzonki. Poczucie kapitana, że tu coś śmierdzi (i nie jest to smar) potwierdza się, kiedy okazuje się, że Kaczmarek został zastrzelony z colta, a nie parabellum, którym dysponował Karpat. Ekipa milicyjna co jakiś czas udziela sobie “opeerów”, ale śledztwo posuwa się do przodu aż do dramatycznego finału na zewnętrznej klatce schodowej. Ślad prowadzi w przeszłość, a dodatkowo jedna z osób okazuje się być powojennym szpiegiem.

Się pije: zimną whisky, dry martiny (pisownia oryginału) z kropelką vodka Smirnoff, żytniówkę (w warsztacie), jugosłowiańską śliwowicę (pod mecz), pełne królewskie (na rybach).
Się pali: sporty.

Inne tego autora tu.

Inne z tego cyklu tutaj.

#152 (przeczytałam też po raz kolejny EW104 i EW105)

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 20, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, kryminał, panowie, prl - Skomentuj


Kazimierz Kwaśniewski - Śmierć i Kowalski

Sooo socjalistyczne, czyli ponownie Maciej Słomczyński w prl-owskim sztafażu. Źli malwersanci, zwykle obsadzeni wysoko na stanowiskach, zgarniają nielegalnie kasę, przepisują dom, szklarnię, samochód i dobra ruchome na żonę czy też teściową, a gdy przychodzi przysłowiowa kryska na przysłowiowego Matyska, rozglądają się, jakby to zwiać za zachodnią granicę i poprosić o azyl. W tym celu pomaga im przedsiębiorcze rodzeństwo z kumplem na Wybrzeżu, które obiecuje za niewielką (w stosunku do wielkości majątku oszusta przywłaszczającego sobie socjalistyczne dobro) zakwaterowanie bez paszportu na statku płynącym do krainy dobrobytu. Jak się łatwo domyślić, w tym momencie malwersanci giną. Oczywiście milicja się bardzo nimi przejmuje - nie w kategoriach ogólnoobywatelskich, ale szuka ich w celu wymierzenia sprawiedliwości za dokonane kradzieże. Do czasu, aż ginie jeden z trójmiejskich taksówkarzy.

Nie cierpię wszechwiedzącego narratora zwłaszcza w kryminałach. Tytułowy Kowalski nie spodziewał się, że cudem uniknął śmierci. Śmierć jechała do niego pociągiem. Śmierć czekała na peronie. Śmierć miała zaatakować, gdy nagle... Oczywiście narrator wie o wiele więcej niż lokalna milicja, składająca się z socjalistycznie myślących oficerów z Centrali i cichego, ale nieludzko sprawnego umysłowo lokalnego kapitana, który wszystko sobie po cichutku za pomocą mapy rozwiązuje.

TVP nakręciła w 1963 film na podstawie książki (nie jestem pewna, czy nie jest to zbeletryzowany scenariusz) pt. "Ostatni kurs" (zawiera spoilery, jeśli ktoś czytuje PRL-owskie kryminały w celu bycia zaskoczonym). W roli niesamowicie przystojnego taksówkarza Kowalskiego oczywiście Stanisław Mikulski, a w roli femme fatale - Barbara Rylska.

Inne tego autora tu.

#34

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, prl, 2007, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj


Kazimierz Kwaśniewski - Zbrodniarz i panna

Wygrzebałam na Allegro kawałek serii odświeżonych kryminałów wydanych przez Rzeczpospolitą. Kazimierz Kwaśniewski, jak kto jeszcze nie wie, to pewien bardzo znany tłumacz Ulyssesa Joyce'a. Niestety, jak jego anglo-klimatyczne kryminały o błyskotliwym Joe Aleksie można cenić i lubić, tak Słomczyńskiego wizja polskiego kwiatu milicji jest co najmniej... słaba.

Niepozorna i uważana za brzydką kasjerka z banku w małej miejscowości cudem przeżywa napad na konwój z pieniędzmi. Ze względu na doskonałą pamięć kapitan milicji wpada na pomysł, żeby za pomocą dzielnej milicjantki przeistoczyć skromną i nieśmiałą brzydulę w piękną kobietę, wystawić ją w miejscowości letniskowej jako bogatą prywatną inicjatywę z bratem (w tej roli przystojny milicjant) i czekać, aż przestępca przyjedzie tam wydać skradzione 500-złotówki. Oczywiście za pomocą zmiany fryzury, makijażu i sukienki z Kopciuszka robi się królewna, która oczywiście źle się czuje w blichtrze i obmierzłym luksusie nadmorskiego hotelu "Imperial" i przy spojrzeniach zachwyconych mężczyzn.

Milicja nie ma problemu z wygospodarowaniem kasy na pobyt przynęty w hotelu, fryzjera, manikjurzystkę i spożycie w lokalach nocnych, ma za to pewien problem z logicznym myśleniem. Zaczynając od podania w prasie imienia i nazwiska cudownie ocalałej, kończąc na braku ochrony jej mieszkania, do którego oczywiście chwilę po wyjeździe panny trafia tytułowy zbrodniarz.

Mimo tych wad czyta się nieźle, nie ma jakichś spektakularnie śmiesznych okoliczności socjalistycznej przyrody. Nie dziwmy się skromnej pannie Małgorzacie, że zakochała się w dzielnym kapitanie - w ekranizacji zagrał go sam Zbigniew Cybulski.

Inne tego autora tu.

#31

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 7, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, prl, 2007, klub-srebrnego-klucza - Skomentuj


Edmund Niziurski - Izba wytrzeźwień

Tak, wiem, mam, co chciałam. Nie zawsze to, co się kupi jest sensowne i warte czytania. Skusił mnie i tytuł, i autor. Spodziewałam się zajadłego socjalizmu, i to akurat dostałam. Niestety, oprócz tego nic. Lekarz-alkoholik w małej miejscowości co chwilę ląduje w izbie wytrzeźwień, co chwila wywalają go z kolejnej pracy, a kolejni znajomi się od niego odwracają. Podejmuje heroiczną próbę powrotu do stolicy, gdzie na pewno mu się uda. Nie udaje się. Lekarz laduje w izbie wytrzeźwień. Kurtyna. Nudne, negatywne i jeszcze raz nudne.

Inne tego autora:

#54

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 29, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panowie, prl - Skomentuj


Jan Purzycki - Wielki Szu

Słabiutkie. Ani to beletryzacja scenariusza, ani to powieść. Niestety, również nie kryminał - wypuszczony z więzienia szuler, mimo że miał z graniem zerwać, jeździ po Polsce i ot, tak sobie tu kogoś skubnie, tam puści z torbami, tu zachwyci naiwnego małomiasteczkowego taksówkarza, który też chce być wielkim karciarzem. Pewnie clou książki miały być opisy światowego życia - lokali nocnych z lekko prowadzącymi się paniami, pachnącymi peweksowską perfumą czy walizek z dolarami. Nie wyszło, czuć smrodek lat osiemdziesiątych, nic więcej. Film się bronił, ale to za sprawą świetnych aktorów, książka nie daje nic dodatkowo.

#51

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 17, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, kryminal, panowie, prl - Skomentuj