Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Chris Ewan - Dobrego złodzieja przewodnik po Paryżu

Jak pierwszy tom mnie dość miło przeprowadził przez wąskie uliczki nad kanałami, tak ten mnie dość znudził (rozwlekłą i chaotyczną akcją) oraz zniesmaczył (szczegółowymi opisami zażycia środka na przeczyszczenie, litości, to ma być książka z serii "Kryminał z klasą"). Pisarz Charlie Howard podpisuje swoją książkę o amsterdamskiej kradzieży w małej paryskiej księgarence, a po spotkaniu zostaje poproszony o "testowe" włamanie się do mieszkania jednego ze słuchaczy. Oczywiście, jak się łatwo domyślić, włamanie nie jest testowe (a przynajmniej testuje nie to, o czym pisarz myślał), a Charlie nagle trafia w sam środek gangu kradnącego dzieła sztuki. I tak sobie krąży po Paryżu, spotykając się z różnymi osobami - swoim paserem, agentką literacką, która po paru latach współpracy nagle orientuje się, że jej podopieczny nie jest muskularnym modelem ze skrzydełka obwoluty (niech żyje stockphoto), tylko starszym panem z artretyzmem, pracownikami księgarni, pracownikami firmy ubezpieczeniowej, żeby odkryć, kto zabił malarkę, której zwłoki ktoś zdeponował w jego mieszkaniu.

Jedną z zabawniejszych w książce rzeczy jest mini słowniczek na końcu, gdzie można się dowiedzieć na przykład, jak po francusku powiedzieć: "Czy mógłby pan podać mi numer najbliższego pasera" bądź "Pani się myli. Kiedy przyszedłem, drzwi były otwarte" czy "jednorazowe rękawiczki z lateksu" i "wytrychy, sondy, grabki i śrubokręty". Reszta - słaba.

Inne tego autora.

#43

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 21, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, 2010 - Komentarzy: 3


John Castle, Arthur Hailey - 714 wzywa pomocy

Jestem wielką fanką latania i lotnisk, zwłaszcza teraz - w erze rozbuchanej elektroniki, komputerów i planowania za pomocą zaawansowanego oprogramowania. Kontrast widać, jak się wyciągnie książkę z lat 70., gdzie oparciem w locie i nawigacji jest radio, radar i wskazania przyrządów. Na pokład czarterowego lotu Winnipeg-Vancouver wsiadają kibice, i kilka przypadkowych osób, które spóźniły się na inne loty. Jest mgła uniemożliwiająca lądowanie gdzie indziej niż docelowo, ryba nieświeża, która uderza w ryc^W^W^Wkładzie pokotem część pasażerów, a potem obu pilotów, więc na polu bitwy zostaje stewardesa oraz wyłuskani z pasażerów lekarz oraz pilot myśliwców z czasów wojny. Lekarz ratuje wymiotujące ofiary, pilot w locie uczy się obsługi czterosilnikowca, stewardesa stanowi pierwiastek żeński, obsługa naziemna walczy z prasą szukającą sensacji, organizuje pilota, który zdalnie będzie potrafił pomóc wylądować oraz szykuje plan B (wodowanie) czy C (zbieranie resztek z płyty lotniska).

Nie jest to ewidentnie lektura do samolotu, ale i też słabo się czyta w ciąży, jak się walczy z problemami gastrycznymi (bo zaczęłam czytać ponad rok temu, ale nie dałam rady). A warto, bo naprawdę zgrabnie jest zarysowana fabuła, bez cukierkowego "w zasadzie to nawet małpa posadzona za sterami da radę". Wady też są - słabawe tłumaczenie z regionalizmami i dziwną manierą tłumaczenia imion, dzięki której Vancouver nagle zaludniają Jurki i Pawły, przy jednoczesnym pozostawieniu Janet czy Harry'ego. I długość - książka urywa się nagle, po zakończeniu akcji właściwej. A szkoda, bo parę wątków można by pociągnąć, chociaż na kilka stron.

#41

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 19, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, kryminal, panowie - Skomentuj


Jo Nesbø - Pierwszy śnieg

Lubię skandynawskie kryminały za klimat. Za detaliczny opis dnia codziennego, papierkologię w komendzie, zmarznięte ręce, problemy z robotnikami i mozolne szczegóły śledztwa. Za umiejętność działania na moich emocjach, na zainteresowanie mnie intrygą, podanie mi jej jak na tacy, bo zwykle wiem więcej niż prowadzący śledztwo policjant, co daje takie miłe poczucie uczestniczenia w śledztwie i czasem chęć krzyknięcia "Za tobą jest, tam stoi, odwróć się wreszcie!". Jednocześnie jest to wada tych kryminałów - żeby nawlec wydarzenia na sznur, tworząc misterną konstrukcję, żeby pokazać ukochaną policjanta, jego dom, zwyczaje przedsenne, myśli, przestępcę, detalicznie opisać każdą z ofiar, trzeba stron. I przyznam, że coraz mniej chętnie podchodzę do książek, które mają po 400, 500 i więcej stron (dlatego na razie szkoda mi czasu na "Millenium", chociaż podobno warto). Jakoś mnie to przeładowuje, nie odbieram tego jako przyjemności dłuższego przebywania z bohaterem, wolałabym dwie krótsze, odrębne historie niż jedną długą.

Harry Hole jest prywatnie niezbyt szczęśliwym, acz już niepijącym alkoholikiem, a służbowo specjalistą od seryjnych morderców. Trochę pech, bo mieszka w niewielkiej i spokojnej Norwegii, gdzie łatwo o bar, a przestępstwa raczej są z tych przypadkowych. Oczywiście, w myśl zasady strzelby na ścianie, do czasu. Harry łączy przypadki zniknięć zamężnych kobiet, które zupełnie bez śladu ulatniają się z domu, z otrzymanym jakiś czas temu anonimowym listem od kogoś podpisującego się Bałwan. Skojarzenie jest dość oczywiste, bo na miejscu zniknięcia ktoś lepi bałwany, patrzące w głąb domu ofiary.

Książka mimo nieco nadmiarowej objętości smaczna, w Polsce wyszło jeszcze 6 innych tego autora. Mam nadzieję, że kontynuują wątek tajemniczego odgrzybiacza, który pojawia się w domu komisarza, wykonuje swoją pracę, nie bierze pieniędzy i znika.

Inne tego autora:

#40

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 15, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, 2010 - Komentarzy: 11


Jeffery Deaver - Mag

W kryminałach jest tak, że przestępca nie ma szans. Prędzej czy później popełni błąd, a doskonale wyposażony w aparaturę do sprawdzania mikrośladów, mnóstwo wywiadowców, snajperów, bazy danych z fantastycznie szerokim materiałem porównawczym aparat policyjny wyłuska go z taką łatwością jak łuska się ziarno słonecznika. Deaver lubi bawić się tą konwencją i co chwila wymyśla przestępcę tak sprytnego, że wszyscy dają się nabrać na kolejne fałszywe tropy. W "Rozbitym oknie" superzłoczyńca miał dostęp do największej bazy danych klientów i prawie jak w 1984 wiedział wszystko zarówno o swoich ofiarach, jak i o śledzących go policjantach. Podobnie tutaj - przestępca jest niesamowicie zdolnym iluzjonistą, który zmienia wygląd w kilkanaście sekund, wyparowuje z miejsca przestępstwa i nikt tak naprawdę nie wie, jak to robi. Sparaliżowany Lincoln Rhyme i jego piękna acz artretyczna partnerka Amelia Sachs mają jednak na to sposób - znajdują zdolną młodą iluzjonistkę, Karę, która pomaga im ustalić, w jaki sposób myśli przestępca i jak go podejść. Książka jest gruba, więc wiadomo, że nie będzie łatwo. Tytułowy mag zgodnie z zasadami iluzji plącze tropy, udaje, podrzuca fałszywe ślady i - jak się u Deavera łatwo domyślić - aresztowanie przestępcy w 3/4 książki wcale nie oznacza końca sprawy.

Inne tego autora:

#39

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 6, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, 2010 - Komentarzy: 2


Karin Fossum - Oko Ewy

Pierwszy kryminał Fossum, który mnie nie przeczołgał. I całkiem taki sobie. Dwutorowa akcja - komisarz Sejer wprowadza na przesłuchanie nieco obitą Ewę Magnus, nieco nieprzystosowaną malarkę i jednocześnie Ewa wraca myślami do spotkania ze swoją przyjaciółką z lat dziecinnych, które całkowicie zmieniło jej życie i zaprowadziło ją pod skrzydła Sejera. Malownicza narracja, ale całość dość przewidywalna. Głównie o sile przypadku.

Inne książki tej autorki tutaj.

#28

Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 18, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, kryminal, panie - Komentarzy: 2


Michał Rusinek, Antonina Turnau - Prowincjonalne zagadki kryminalne

Pan Wincenty jest aspirującym pisarzem, który wprawdzie jeszcze nie skończył żadnej powieści, ale ma cały opasły zeszyt szkiców. Pan Ludwik z kolei nie pisuje, ale namiętnie czytuje wszystko, co mu wpadnie w ręce, ze szczególnym uwzględnieniem pulpy i literatury niskich lotów oraz rubryki kryminalnej w prasie lokalnej. Panowie spotykają się co dzień w kawiarence, gdzie bujna pani Jadwinia serwuje im kawę i wypieki, czasem wtrącając się do prowadzonych przez panów dyskusji. Panowie głównie się irytują wzajemnie, ale z niezłym skutkiem rozwiązują na pierwszy rzut oka trudne sprawy kryminalne. A ten miły, młody sekretarz znanej pisarki ginie już w pierwszym epizodzie.

Książka składa się z króciutkich epizodzików (napisanych jako słuchowiska radiowe) z opcją samodzielnego rozwiązania zagadki. Czasem się da wydedukować, czasem nie. Jestem wielbicielką niespiesznej lektury przy kawiarnianym stoliku, powolnego sączenia kawy, podjadania czegoś dobrego przy tym i obserwowania znad stron gazety innych gości. I takie poczucie miałam podczas lektury. Miłe.

#27

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 9, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, kryminal, opowiadania, panie, panowie - Komentarzy: 5