Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminał

Jerzy Edigey - Niech pan zdejmie rękawiczki

Pani Eufemia Kwiatkowska, emerytowana nauczycielka muzyki, mieszka w “kołchozie” - współdzielonym mieszkaniu z nieprzyjaznymi jej współlokatorami. Kiedy wreszcie otrzymuje przydział na mieszkanie na nowowybudowanym osiedlu Za Wiatrakami, nie waha się, nawet jeśli mieszkania mają niedoróbki i chodzi plotka, że ktoś morduje starsze panie[1]. Plotka okazuje się prawdą. Mimo to pani Eufemia wywiesza ogłoszenie o lekcjach muzyki, bo w związku ze zmianą zamieszkania musi znaleźć nowych klientów. Zaprzyjaźnia się też z państwem inżynierostwem, których córeczkę uczy gry na pianinie i szybko nawiązuje kontakt z dzielnicowym sierżantem Lipkowskim, który ma pomysł, żeby wykorzystać ją jako przynętę. Jako potencjalnych złoczyńców Lipkowski typuje tzw. złote rączki, którzy świadczą nielegalnie usługi remontowo-stolarskie - zamontują zamek, wyheblują okno, żeby się zamykało, położą kafelki czy wręcz naprawią to, co spieprzyli, oddając mieszkanie. Całość jest utrzymana w dość lekkim klimacie, z dużym udziałem starszej pani w rozwiązaniu sprawy. Dzielnicowy też okazuje się sprytniejszy od Komendy Głównej Milicji, co zostaje finalnie zaakceptowane po początkowej niechęci do udziału sierżanta w śledztwie.

Się pije: kawę (gorzką, bo cukier daleko i wstyd prosić o podanie).

Się marzy: o zakupie Taunusa (taki europejski Ford!).

Się nosi: drogi zegarek “Omega”.

Elektronika: radio „Aga”, telewizor „Granit” - istotny dla śledztwa, “Philips” - nowoczesny, z Zachodu.

[1] Oczywiście, że pojawiają się żarciki z potencjalnego tła seksualnego napaści - wszyscy są zgodni, że przecież 60-latki nikt nie tknie, bo stara i do tego brzydka, mimo wspomnianych przypadków gwałtu na osobie 80+. Ale to we Francji (ciągle aktualnie, niestety).

Inne tego autora.

#102/#26

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday November 23, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Kazimierz Błahij - Śledztwo na dobranoc

Do nadmorskiego pałacu w Kolbaczu zjeżdża zespół śledczy, bo gość z RFN nie dość, że zostaje znaleziony martwy, to jeszcze mieszkańcy pałacu - ogrodnik i dozorca z 18-letnią córką, kustosz pałacu i gospodyni/kucharka - spontanicznie pochowali denata na lokalnym cmentarzu. Odkopane zwłoki oczywiście noszą ślady przemocy, prowadzący śledztwo na zmianę opowiada o tym, co się dzieje, albo cytuje protokoły z przesłuchań i rozmów roboczych. Mieszkańcy twierdzą, że gościa zamordował duch, który regularnie nawiedza budynek. Cała akcja dzieje się w ciągu jednej nocy, a o poranku - po przejściu przez całą historię dawnych właścicieli pałacu - wyjaśnia się, po co tak naprawdę gość przyjechał do Polski, co chciał wywieźć i kto go zabił, co jest o tyle trudne, że a) najpierw wszyscy kłamią, b) potem każdy przyznaje się do zbrodni.

Książka pisana jest bardzo wymyślnym językiem, pojawiają się przedziwne frazy typu “nogi wystoperczone przed kominkiem”, dodatkowo protokoły chyba w założeniu mają pokazywać zabawne dialogi[1] podczas śledztwa. Na plus - zaczyna się od listy postaci, więc - jak odciąć osoby dodane dla kontekstu historycznego i wyjaśnienie nadnaturalne - liczba podejrzanych nie jest duża. Ślad prowadzi w daleką przeszłość, ale i wracają historie z okresu drugiej wojny światowej oraz nieustająca niechęć do Niemców[2]. Społecznie - nikt się nie dziwi, że niespełna 18-latka jest w ciąży ze znacznie starszym od niej mężczyzną, ważne, że się kochają. Prowadzący śledztwo kumpluje się ze swoim współpracownikiem oraz jest w kiepskich stosunkach z patologiem.

Się je: pieczywo, wędlinę, chleb z masłem i znakomitym dżemem.

Się pije: herbatę, spirytus (niechętnie, chociaż na miodzie), wódkę, bimber (na chrzcinach u naczelnika poczty, gdzie są wszyscy mieszkańcy niedalekiej wsi).

Się pali: fajkę ze zwykłym tytoniem z “Bosmanem”, ale zagraniczniak przywozi „Prinz Albert — Extra Cut”.

Szowinizm codzienny: kobiety utrzymują w tajemnicy tylko to, czego naprawdę nie wiedzą.

Się windykowało od władców: Czytałem jego [dawnego właściciela Kolbacza] listy. Do Albrechta Pruskiego o pięćdziesiąt tysięcy talarów, do Amsterdamu o pożyczkę, żebraczy list na Wawel, aby przynajmniej spłacili sześćdziesiąt tysięcy talarów, które Johann wyłożył na zakupienie w Hiszpanii insygniów koronacyjnych dla Zygmunta. Tu będzie się pan śmiał: król zamówił sobie w Domu Bankowym Johann Colbatz — młodą lwicę i ząb mamuta... To wszystko szło na kredyt. Płacił zaś Johann.

[1]

- Co to mogło być? - zastanawia się lekarz.
- Święty Mikołaj z mydłem.
- Dlaczego z mydłem? - zastanawia się Kunicki.
- Bo dziwnie, rozumie pan? Dziwnie, głupio i nijako.

[2]

- A to niby turysta, a to to, a to tamto. Grzeczne teraz, kłaniają się, gutenmorgen, a swoje robią.
- Niby co robią, pani Łasakowa?
- Niby to pan nie wie.

Inne z tej serii.

#101

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday November 20, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panowie, prl, z-jamnikiem - Komentarzy: 2


Hakan Nesser - Prawy morderca

2022. Od kilku miesięcy trwa niesprawiedliwa wojna na Ukrainie, stąd czasem wzmianki o Putinie i innych “napakowanych testosteronem pajacach”, którzy wywierają wpływ na cały świat. Akcja tym razem jest dwutorowa, w zasadzie od razu wiadomo, kto zabił i dlaczego. 15-letniego Ericowi, nerdowi i samotnikowi, wpada w ręce pistolet z nabojami, a że jest wielbicielem klasycznych kryminałów i ma ogromne poczucie sprawiedliwości, postanawia więc oczyścić świat z lokalnych szumowin, po czym wyjeżdża na wakacje, gdzie poznaje uroczą Malin i jej fantastyczną babcię, dzięki czemu pierwszy raz od lat ma poczucie bycia w rodzinie. Drugi wątek to oczywiście śledztwo, prowadzone niezależnie przez Borgsena, który wierzy w metody analityczne i Barbarottiego z Backman, którzy wolą sobie pojeździć, nie mogąc się doczekać urlopu. Finał oczywiście smutny, bo nawet jeśli ze świata zniknęło trzech złych ludzi, to i tak winni ponoszą karę.

Autor wykorzystuje motyw vigilante, wkładając Barbarottiemu w usta złośliwe dywagacje o pożytku społecznym i ignorując potencjalne konsekwencje moralne usunięcia ze świata największych nietykalnych szkodników - Trumpa, Putina, Bolsanaro, tego gostka z Korei czy Erdogana…

Inne tego autora.

#91

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday November 5, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panowie - Skomentuj


Hakan Nesser - Przyszedł list z Monachium

Przełom 2020 i 2021, praca zdalna na pełnej, w tle echa Brexitu, Boris Johnson nazywany jest Gumową Kaczką. Rodzeństwo Rute - trzech braci Lars, Ludvig i Leif i siostra Louise -zjeżdża się na spotkanie po ponad 25 latach niewidzenia, nieco wbrew zasadom izolacji. Zaprasza ich najstarszy brat, znany i zamożny artysta malarz, wynajęta przez niego willa jest wyposażona we wszelkie wygody i specjały, nie wspominając o doskonałym alkoholu. W sumie pojawia się 7 osób - czworo rodzeństwa, córka siostry, żona jednego z braci i asystentka malarza. Po burzliwej rozmowie rodzinnej sytuacja wydaje się poprawna, ale następnego ranka zwłoki malarza zostają znalezione w galerii, a dwa najdroższe obrazy znikają. Co ciekawe, jedną z wiadomości, jaką najstarszy brat przekazał rodzeństwu, było to, że zostało mu kilka tygodni życia, więc tym bardziej realne wydaje się, że zabił go ktoś z zewnątrz. Duet Barbarotti i Backman odwiedzają kolejno uczestników feralnego zjazdu, tym bardziej, że najpierw znika żona Larsa, a Lars trafia w stanie psychozy do szpitala, gdzie odbiera sobie życie.Do rozwiązania zagadki przydaje się dociekliwość poszkodowanego przez COVID Borgsena, zwanego Smutasem, który wprawdzie na zwolnieniu, ale dalej jest mistrzem archiwalnych poszukiwań.

Polonica: Kornuszewski (asystent dochodzeniowy), Bożena urodziła się w komunistycznej Polsce, ale w latach sześćdziesiątych uciekła do Norwegii z rodzicami.

Inne tego autora.

#90

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday November 4, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panowie - Skomentuj


Krystyn T. Wand - Trująca mgła

Małe miasteczko gdzieś w dawnym lubelskim. W willi Silberweissów, o której plotki chodzą, że zamordowani żydowscy właściciele zostawili w niej skarby, dochodzi do dwóch niespodziewanych śmierci - nestor rodu, Jan, spada ze schodów, lekarz rodzinny orzeka problemy sercowe i traktuje rzecz jako wypadek, niedługo potem umiera równie wiekowa szwagierka Sieńskiego, Eleonora, która również miała problemy z sercem. Ponieważ jednym z domowników jest milicjant, komendant Maciąg, nikt nie podejrzewa morderstw. Nikt oprócz siostrzeńca zmarłego Sieńskiego, Teofila, który od niedawna zamieszkał w miasteczku, bo otrzymał posadę dyrektora w miejscowej fabryce. Teofil wpada przypadkiem na swojego znajomego, doktora Kostrzewę, który przyjechał na prowincję w celu “podreperowania nerwów”, i od słowa do słowa - wiedząc, że Kostrzewa to oficjalnie lekarz chirurg, a nieoficjalnie współpracownik milicji - proponuje mu mieszkanie w willi (żeby kwaterunek nie dołożył kogoś za nadmetraż) i przeprowadzenie nieoficjalnego śledztwa. Kostrzewa oczywiście w to wchodzi, poluje na tajemniczego włamywacza, analizuje walające się po domu leki, szuka śladów, dyskretnie wypytuje, ktoś nastaje na jego życie (na szczęście nieudolnie), o mało co nie zostaje otruty Teofil, ktoś napada, a potem strzela do sąsiada, podmienia starej służącej lekarstwo… Chirurg mimo że działa nieoficjalnie, ma na usługi milicyjnych analityków, oczywiście “po znajomości”, więc w finale - jak Hercules Poirot - zbiera wszystkich w pokoju i wskazuje zbrodniarza.

Jakie to karkołomne zawiązanie intrygi, a potem i sama akcja zbudowana jest metodą “włamywacz, podglądacz, pościg, bandyci, spelunka, wywiadowca incognito, zamaskowany mściciel, tajemnice z przeszłości, ucieczka?” “tak”. Rozwiązania domyśliłam się dość szybko, zresztą autor niedyskretnie daje znaki czytelnikowi tak od połowy książki - zbeqrepą wrfg manwbzl qrgrxgljn, jpnyr avr fvbfgemravrp qrangn, n hxeljnwąpl fvę rfrfzna, n cebfv tb b cbzbp, żrol cbqnć zh snłfmljrtb jvaartb an gnpl. Całość jest dość odrealniona, raczej klimatycznie pasuje do międzywojnia, a nie PRL-u; w domu jest służąca, starsi państwo nie pracują, młodzi mają prestiżowe zawody typu aptekarka, wynalazca-chemik, dyrektor, od czego odstaje narzeczony jednej z córek, milicjant (i tu tajemnica też jest raczej na miarę przedwojnia).

Się pije: wina, likiery, kawę do każdego posiłku (bo zamożny dom), portwajn, koniak, wódkę eksportową, koktail z likieru, kilku gatunków wódek, porteru i wina(!),

Się je: polędwicę na kolację, ale twardą jak podeszwa, kanapkę z szynką, chleb i mięso na zagrychę, korniszony, sznycle, jajka na twardo i coś smażonego.

Się pali reprezentacyjne, belwedery z filtrem (niechętnie, bo filtr fujka), wawele (ale nie ma w handlu), MDM.

Szowinizm codzienny: Kostrzewa tylko się uśmiecha na wspomnienie, że dawniej taką wiedźmę jak żona denata spalono by na stosie.

Nomenklatura: gazrurka - instalacja gazowa w wedlowskim opakowaniu (czemu wedlowskim?!).

Inne tego autora (również jako Tadeusz Kostecki).

#89/#24

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday November 3, 2025

Link permanentny - Kategorie: Słucham (literatury), Czytam - Tagi: 2025, kryminal, panowie, prl - Skomentuj