Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Alias Grace / Margaret Atwood - Grace i Grace

Połowa XIX wieku. Grace Marks ma naście lat, kiedy za chlebem przybywa z Irlandii wraz z ojcem (matka umiera na statku w dramatycznych okolicznościach) i licznym rodzeństwem. Szybko zostaje wypchnięta na służbę, gdzie uczy się prac domowych i jednocześnie obserwuje, jak niezmienna jest dysproporcja między opcjami dla panów i podwładnych, mimo że w teorii to Nowy Świat i nowy początek. Zaprzyjaźnia się z Mary, nieco starszą od niej praczką, która przeprowadza ją przez pierwszą miesiączkę i wyjaśnia, jakie zagrożenia czekają na młode dziewczyny. Niestety, sama nie jest na nie odporna i zakochana w synu pani domu, co jest dyskretnie przemycone w narracji, zachodzi w ciążę i przy próbie usunięcia umiera, ku zgorszeniu wszystkich, którzy udawali, że problemu nie było. Grace, świadoma zagrożeń, przechodzi z domu do domu, wreszcie trafia do domu pana Kinneara, gdzie w teorii powinno jej być dobrze. Jest Nancy, przyjazna choć kapryśna gospodyni, pan domu zwykle w rozjazdach i niewymagający, przychodzi sympatyczny chłopiec na posyłki, jedynie w stajni pracuje wulgarny parobek. Już od początku wiadomo, że nastąpiła tragedia, a kilkanaście lat później odsiadująca wyrok za współudział w zabójstwie Grace odbywa terapeutyczne sesje z doktorem Jordanem, teraz można by go było nazwać psychologiem. Doktor Jordan chce zrozumieć, co się stało, że cicha, grzeczna i spokojna Grace trafiła do więzienia po bestialskim mordzie na dwóch osobach - czy była świadoma tego, co się stało, czy ją zmuszono, czy miała powody, żeby zabić i czy da się odtworzyć to, czego nie pamięta. A Grace nie pomaga, bo bardzo ostrożnie opowiada o przeszłości, wiedząc, że pan doktor może zwyczajnie nie rozumieć, jakie były przed nią wybory. Do tego ma świadomość, że mimo deklaracji o chęci pomocy czy szukaniu okoliczności łagodzących, w grę wchodzą też interesy osób, które się nią “opiekują”. Są trzy tropy wyjaśnienia zachowania Grace - nadnaturalny, gdzie dusza zmarłej Mary wstępowała w jej ciało i robiła rzeczy, których Grace nie była świadoma; psychologiczny - jako mechanizm obronny przed przemocą, w tym seksualną, pojawiła się druga osobowość, która w trauymatycznych momentach przejmowała kontrolę, pozostawiając Grace nieświadomą; wreszcie, że jest cyniczną kłamczuchą i amnezją wymiguje się od odpowiedzialności.

Najpierw obejrzałam miniserial, potem przeczytałam książkę. Niewiele się od siebie różnią, chociaż książka raczej skupia się na tym, jakie są motywacje do mówienia prawdy i kto na tym zyskuje bądź traci oraz jak bardzo ograniczona jest percepcja osób z innej “kasty”, zaś serial - mam wrażenie - wchodzi w nieco bardziej ezoteryczne teorie o wielu osobowościach, co miałoby sugerować brak odpowiedzialności Grace za zaistniałe wydarzenia. Bez względu na to, co rzeczywiście miało miejsce, opisana przez Atwood rzeczywistość osoby z klasy niższej, uzależnionej od dobrej woli “państwa” i zwyczajnie szczęścia, jest przerażająca brakiem wolnego wyboru. Odrzucenie awansów ze strony pracodawcy oznacza wyrzucenie bez referencji, wymuszona zgoda może prowadzić do ciąży i wygnania albo śmierci. Analogiczna jest sytuacja z doktorem Jordanem, który również zaskakująco mocno interesuje się cnotą Grace i szczegółowym rejestrem jej niedoli, i od tego, czy będzie współpracować, uzależnia pomoc; Grace jak Szecherezada podejmuje grę i opowiada pieczołowicie przygotowane cudności tak długo, jak jest w stanie utrzymać zainteresowanie. Podobną nutą też brzmi finał, gdzie Grace dostaje propozycję małżeństwa jako zadośćuczynienia za krzywdy, ale w dalszym ciągu to wybór pozorny, bo co innego ma robić. I nie jest w finale istotne, czy w wieku lat 16 została morderczynią, bo od początku była ofiarą systemu.

Ciekawa analiza.

Inne tej autorki.

#110

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek grudnia 13, 2024

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


Claire Keegan - Drobiazgi takie jak te

Jak po części sugeruje tytuł, rzecz jest krótka objętościowo. Połowa lat 80. XX wieku, dla ludzi urodzonych chwilę wcześniej to prawie współczesność. Bill Furlong, handlarz węgla z małego irlandzkiego miasta, ma kiepskie pochodzenie. Przyszedł na świat jako nieślubne dziecko służącej, a ku zaskoczeniu wszystkich jej ekscentryczna chlebodawczyni bynajmniej nie wykopała jej za drzwi, co było świątobliwym zwyczajem w tych czasach. Dzięki temu Bill miał szansę dorastać u pani Wilson w dobrych warunkach i dojść do życiowej stabilizacji - własna firma, żona i pięć córek. Zbliża się Boże Narodzenie - zakupy prezentów, przygotowania, strojenie domów, coraz bardziej świąteczna atmosfera; dla Billa i jego pracowników jednak to okres najbardziej intensywnej pracy w rozwożeniu opału. Bill wprawdzie głównie zajmuje się już głównie zarządzaniem i windykacją, co niekoniecznie mu sprawnie idzie, ale ktoś musi, ale decyduje się sam zawieźć węgiel do pobliskiego klasztoru. W klasztorze mieści się znana w okolicy pralnia, gdzie większość pań domu wysyła pranie z gwarancją śnieżnej czystości, którą zapewniają zręczne ręce przygarniętych przez siostry upadłych dziewcząt. I tam Bill spotyka jedną z młodych kobiet, półnagą, głodną, zamkniętą w szopie za karę. Kiedy próbuje rzecz wyjaśnić, przełożona pacyfikuje go sprawnie, zajście wyjaśnia żartem niesfornych podopiecznych i przekazuje pozdrowienia dla małżonki. Bill zostaje sam z myślami, co robić w tej sytuacji, kiedy rozmawia z żoną czy sąsiadami, słyszy, że wszystko jest w porządku i nie powinien za wiele o tym myśleć, bo od myślenia boli głowa.

Zjawisko pralni u sióstr Magdalenek jest teraz szeroko znane i komentowane, ale oczywiście to nie było tak, że przemoc i wykorzystywanie “nieczystych”, “grzesznic”, “tych, które zeszły na złą drogę” działo się w próżni. Tak jak w miasteczku Billa, prawie współcześnie (ostatnie placówki zamknięto w 1996 roku) wszyscy wiedzieli, że za bramami klasztoru niekoniecznie jest różowo, ale udawali, że to normalne, bo dzięki temu mogli pławić się w swojej wyższości moralnej i za cenę drobnego datku raz do roku rozgrzeszyć się z konieczności zapewnienia wsparcia niegodnym.

#100! [Tak, puryści mogą się ze mną kłócić, czy audiobooki się liczą, ale ignoruję opcję, że nie]

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 29, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


Wioletta Grzegorzewska - Stancje

Wiolka dowiaduje się, że mieszka za blisko Częstochowy i jednak nie dostała akademika. Lata 90., opcji jest jakby niewiele. Na szczęście przypomina sobie, że znajoma z jej rodzinnej wsi prowadzi hotel robotniczy na przedmieściach. Hotel “Wega” to dziwne miejsce, przechowalnia ruskich handlarzy bazarowych, byłych więźniów i ludzi nieco poza nawiasem społeczeństwa. Wiolka wpasowuje się w to miejsce bardzo szybko, dlatego nagła konieczność opuszczenia hotelu jest trudna. Na dworcu zaczepia ją oblatka, siostra Stanisława i proponuje zakwaterowanie w półotwartym klasztorze. Absurdalnie, to miejsce też jest łatwe do zaakceptowania mimo twardych zasad, konieczności sprzątania i narastającej atmosfery nierealności powodowanej przez chorobę psychiczną siostry przełożonej, która w Wiolce widzi swoją zmarłą w czasie wojny córkę Anulę. Kiedy i tej lokalizacji kończy się termin przydatności, dziewczyna zaczyna pracę w McDonaldzie i wreszcie wynajmuje samodzielne mieszkanie, gdzie może spotykać się ze starszym od niej panem Kamilem.

Sama peregrynacja przez różne typy zakwaterowania jest przyczynkiem do niekończących się dialogów z dziadkiem, które odbywają się w głowie Wioli; jej zniknięcie z rodzinnej wioski, niezwerbalizowana niechęć do powrotu na święta czy wakacje to kolejny krok dojrzewania. Kocha rodzinę, ale potrzebuje samodzielności i próbowania nowych rzeczy. Nie mniej ważne są realia połowy lat 90. - handel na bazar, siermiężne ubrania, ruch pielgrzymkowy, pierwsze fast foody, trudne pierwsze kroki na uczelni, gdzie bywa przemoc seksualna czy następuje zderzenie z wyobrażeniami, kiedy to wymarzone studia okazują się być kiepskiej jakości szkółką.

Inne tej autorki.

#99

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 27, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


Richard Powers - Listowieść

Kilka osób z różnych powodów zaczyna się interesować drzewami. Patricia, profesorka botaniki, odkrywa, że drzewa to więcej niż rośliny, to skomplikowany stadny organizm, który umie się porozumiewać. Mimi, córka emigranta z Korei, wpada w furię, kiedy miasto bez uprzedzenia niszczy zagajnik pod jej biurem. Douglas, nieco dziecinny weteran z Wietnamu, chce wesprzeć jakikolwiek szczytny cel, pomaga więc Mimi. Nick jest artystą, chce kontynuować piękny projekt swojej rodziny, gdzie drzewo odgrywa centralną rolę. Neelay, programista-geniusz z silną niepełnosprawnością ruchową, planuje stworzenie wirtualnego świata, lepszego od realnego (tu, przyznam, przewracałam oczami, myślalam, że ten koncept się już dawno zdewaluował)... Losy tych wszystkich (i kilku innych - mesjanistycznej Olivii po doświadczeniu śmierci klinicznej, psychologa Adama czy małżeństwa Raya i Dorothy) osób się ze sobą splatają, kiedy odkrywają wyniszczającą politykę USA w kwestii wycinki drzew, przyłączają się więc do najpierw pokojowych, potem - gdy metoda zawodzi - mniej pokojowych metod blokowania wycinek kilkusetletnich drzew.

Z jednej strony to epicki i całkiem składnie napisany alarm w obronie drzew, których z roku na rok nie tylko w Stanach Zjednoczonych ubywa. Nie dostaliśmy Ziemi i tego, co na Ziemi, do zużycia, ma służyć kolejnym pokoleniom, ale - czego się obawia ustami swoich bohaterów autor - raczej dla nich nie starczy. Raczej, bo głosy rozsądku, mówiące o zaprzestaniu rabunkowej gospodarki leśnej, niszczenia samoregulujących się ekosystemów, rozwłóczanie szkodników i chorób z kontynentu na kontynent, są traktowane jako głosy eko-oszołomów, wariatów i szkodliwych dla interesu społecznego. Autor zadaje te pytania głównie przez Patrycię i Adama, wyśmiewaną, ale zrehabilitowaną po czasie naukowczynię i psychologa, doktoryzującego się z zachowań ideowych: czemu trudno myśleć o przyszłości, kiedy za chwilę możemy odkryć, że właśnie zniszczyliśmy przyszłość? Czemu poza skrajną grupą świat - politycy, policja, przemysł nie widzi, że stoimy na krawędzi? Czemu tylko nieliczni potrafią położyć na szali swoje życie, żeby nawoływać do opamiętania? Z drugiej strony… miałam dostać jedną z najważniejszych książek ostatnich lat, a nie porwała mnie. Ekologia? Była u Kingsolver. Wielu bohaterów - chociażby ostatnio u Doerra, Franzena i nie tylko. Całość jest przydługa, napchana teoretyzowaniem, streszczanymi badaniami naukowymi i czasem upchniętymi na siłę wątkami pobocznymi. Czytalna, jak najbardziej, ale czy wybitna - niekoniecznie.

#94

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 12, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Marta Dzido - Małż

Magda została zredukowana. Wprawdzie tylko w firmie, ale dla niej oznacza to redukcję całego życia. Mateusz, jej narzeczony, dalej w tejże firmie pracuje, a kiedy coraz później wraca, ma pretensje - że nie szuka pracy, że rachunek za telefon wysoki, że nie sprząta w domu, skoro całe dni nic nie robi, a nawet nie przygotowuje się aktywnie do mającego nadejść skromnego ślubu, który jednak wcale nie ma być skromny według Mateusza. Gorzej, Magda się zmienia - z potulnej, grzecznej i sumiennej staje się wulgarna, czepliwa i zwyczajnie niegrzeczna, gorzej - wytyka Mateuszowi zdradę, a tak nie może być. I rzeczywiście, tak nie może być. Po fiasku kolejnych pseudoprac z mobbingiem, poniżej kwalifikacji, użebranych po znajomych i rodzinie, więc tym bardziej wstyd, bo oni ryzykowali swoją nieposzlakowaną opinią, a ona co, Magda zrywa zaręczyny, zaczyna pozować nago studentom i niespodziewanie odkrywa w Mikołaju, który niespecjalnie umie w rysunek, umiejętność prawdziwego życia.

Dziwna to historia, w pewnym momencie rozwidlona na zagładę lub nadzieję. Celne, sarkastyczne obserwacje wczesnej polskiej przedsiębiorczości przeplatają się z nieudanym wejściem w dorosłość, gdzie bez wsparcia się nie da, a nieliczni wspierający chcą tylko ukształtować Magdę na swoje podobieństwo, z szarością codzienności i kolejnymi porażkami, które przechodzą w niezdiagnozowaną depresję. Praca to fikcja, związki to fikcja, macierzyństwo to fikcja, szacunek dla drugiego człowieka to fikcja, co w takim razie jest prawdziwe? Tytułowy “małż”, wytatuowany nad tyłkiem znajomej? Nie wiem, ale chcę więcej książek Dzido.

Inne tej autorki.

#93

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 11, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj


Marta Dzido - Frajda

Ona i on. Poznali się dawno temu, lata 90., czasy kaset, papierowych listów, względnej nastoletniej wolności. Mnóstwo namiętności i fizyczności, przekraczanie kolejnych granic, zaufanie, ty i ja na zawsze, bez względu na świat. Obiecali sobie, że będzie bez wielkich słów, bo nie umieli (jeszcze) w słowa, ale to zaważyło na tym, że się oddalili. On odszedł, ona rozumiała, ona odeszła, on zaakceptował, bo tak było trzeba. Minęły lata, gorące wspomnienia, szukanie wzrokiem w obcym mieście, spotkanie, powrót chociaż na chwilę, rozważanie scenariuszy - czy może jednak by się udało? Czy kłótnia o wynoszenie śmieci zabiłaby namiętność? Czy przekreśliliby swoje przyszłości, lądując na dnie? Jest punkt widzenia obojga na te same sytuacje, z podobną ułomnością pamięci, ale nie wiadomo, jak się losy obojga potoczyły, nie wiadomo, co jest prawdą, a co gdybaniem, ale zupełnie mi to nie przeszkadza, żeby mieć poczucie, że czytam o czymś, co podobno tylko raz na milion lat.

To jedna z tych książek, które ktoś poleca (chyba w tym przypadku Małgorzata Halber), nic o nich nie wiem, zaczynam czytać i mam rosnące zaskoczenie. I zachwyt. Bo jak to jest napisane! Niby zwyczajne wspominki, gdzieś wyziera transformacja lat 90., na tym dzieje się dorastanie i dojrzewanie, zmiana perspektywy, to co zachwycało nastolatka, może wcale nie zachwycać osoby dorosłej, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale jakby tak sprawdzić, woda się mieni. Bardzo ładna książka.

Inne tej autorki:

#91

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 31, 2024

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2024, beletrystyka, panie - Skomentuj