Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o beletrystyka

Torrey Peters - Trans i pół, bejbi

Reese i Amy były kiedyś parą, ale rozstały się w dramatycznych okolicznościach. Teraz Amy, wcześniej transkobieta, przeszła detranzycję i jako Ames weszła w związek z cis-kobietą Katriną. I, niespodziewanie, poczęli dziecko. Dygresyjna historia o związkach współczesnych i z przeszłości kręci się dookoła decyzji, czy Katrina chce urodzić dziecko, czy Ames będzie w stanie być ojcem oraz czy ogromny, niezaspokojony biologicznie instynkt transkobiety Reese pozwoli jej wejść w ten dziwny związek jako druga matka.

Od razu powiem, że nie jest to książka dla mnie; nie czuję tematyki trans, ale czuję, że to ważna powieść dla osób w tranzycji czy w spektrum płciowym. O dysforii, czuciu własnego ciała, wstręcie i pożądaniu, tłumieniu odruchów, jakie społecznie zostały obu płciowym wdrukowanie, ale nie są naturalne. Jednocześnie to powieść lekka, ale o tyle istotna, że osoby trans są jej pierwszoplanowymi bohaterkami, nie epizodem w tle, ewenementem i dziwadłem. Dużo wnikliwej analizy można znaleźć w artykule J. Szpilki.

#115

Napisane przez Zuzanka w dniu Friday December 19, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Skomentuj


P. G. Wodehouse - Niezastąpiony Jeeves

Luźne epizody, związane osobą niejakiego Bingo, przyjaciela Bertiego z Klubu Trutni, który niesamowicie łatwo zakochuje się w kolejnych flamach - kelnerce, działaczce socjalistycznej, córce lorda, znanej z innych tomów Honorii Glossop, a potem prosi Bertiego o wsparcie. Pojawiają się dwaj niesforni siostrzeńcy apodyktycznej ciotki Agaty oraz cała galeria postaci, które chcą coś ugrać czy zarobić. Wiadomo, zawsze w finale sekretna akcja Jeevesa pomaga sytuację naprawić, a Bertie jak zwykle obrywa rykoszetem, będąc na przykład posądzony o ubóstwo intelektualne. Bardzo przyjemne jako przerywnik, zupełnie nieodróżnialne od innych tomików, część historii pojawiła się w serialu.

Inne tego autora.

#114

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday December 15, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, humor, panowie - Skomentuj


Petra Soukupová - Zawsze jest ktoś

Nie pisałam, bo byłam w Berlinie, o czym niebawem. Książkę dostałam od ^dees, która zachęciła słowami “wciąga, ale lekkie nie jest”. I powiadam Wam, jak przy poprzedniej książce miałam PTSD, to Soukupová to suma wszystkich strachów o przyszłość.

Narracja jest trójstronna - o wydarzeniach opowiada Vera, żona i matka dwójki nastolatków oraz dzieciaki - starsza Maja i młodszy Misiek. Vera czuje się całkiem ok, ma dobry związek z Michałem, dzieciaki sobie radzą, chociaż weganizm Mai jest kłopotliwy, Misiek jak to Misiek, jeszcze jest młody i sprawia zwykłe, chłopackie problemy, jak coś zbroi, praca w bibliotece jest spokojna, ale satysfakcjonująca, zwłaszcza że aktualnie kończą się przygotowania do ważnej imprezy. Jedynym cierniem w bukiecie są rodzice - mieszkają na wsi, domagają się przyjeżdżania co weekend, a wtedy zaczyna się festiwal toksyczności. Dziadkowie obiecują dzieciakom basen, który wybudowali specjalnie dla wnuków, ale zapominają podgrzać wody; ostatnio babcia nakarmiła Maję pyszną zupką… na kurczaku; Vera słyszy o tym, jak bardzo jest nieudania i zawiodła nadzieje, w przeciwieństwie do starszej siostry, która chociaż mieszka w Anglii. Vera się wije, bo poczucie obowiązku, z drugiej strony wcale nie ma ochoty na zmarnowanie weekendu narzuconego przez matkę, obiecuje wizytę kiedyś, niedługo, za chwilę wakacje. Wtem matka umiera i na narratorkę spada zimny prysznic - musi zorganizować pogrzeb i zająć się ojcem, który ma początki demencji oraz schorowanymi psami z hodowli matki, których ojciec - jak się okazuje - nie cierpi i nie umie o nie dbać. Na siostrę nie może liczyć. A wszystko to 100 kilometrów od Pragi, bo rodzice się “pobudowali” i nawet nie w cichości ducha liczyli, że córka się do nich wprowadzi.

To jest tak gęsta proza, że aż można kroić nożem. Z kolejnych relacji ukazuje się obraz rozsypującej rodziny, której Vera nie jest w stanie skleić sama, podobnie jak rozdzielić czas między dwójkę coraz bardziej jej potrzebujących dzieci, męża i pracę. Krzyczałam w duchu do kindla, że potrzebuje wsparcia, nie udźwignie, że ktoś mógłby jej pomóc, że nie musi być dzielna i sama wszystko, że za chwilę sama się wypali i nie da rady. Rollercoaster emocjonalny, nie mogłam się oderwać, boję się kolejnych książek tej autorki.

#113

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday December 14, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 2


Beatriz Serrano - Ogród rozpaczy ziemskich

Marisa pracuje w agencji reklamowej. Doskonale gra w biuro, przygotuje prezentację, ma świetnie pomysły, umie udawać zajętą, wie, co powiedzieć na kolejnym spotkaniu; nikt nie wie, ile ją to kosztuje. Bo Marisa zdaje sobie sprawę, jak daremna jest to praca, jak bardzo jej nienawidzi i nie jest w stanie funkcjonować bez tabletek poprawiających nastrój. Jedyne chwile szczęścia to oglądanie filmików na YT i uciekanie z pracy do muzeum Prado, gdzie zawsze ląduje przed obrazem Boscha. Albo do całodobowego Carrefoura. Ma jedno marzenie, że przejedzie ją samochód w drodze do pracy i nie będzie musiała tam iść. Zamiast tego dociera do biura i z fałszywym uśmiechem jedzie na wyjazd integracyjny, gdzie cringe przeplata się z nienawiścią.

Urlop jest jak plaster na ranę po toporze. Jedziesz do miejsc, gdzie nigdy nie zamieszkasz, prowadzisz styl życia, na który cię nie stać, a potem wracasz, a w wiadomościach telewizyjnych mówią o “syndromie pourlopowym”, chociaż tak naprawdę powinni mówić: “Twoje życie jest beznadziejne, że popadasz w depresję, kiedy musisz do niego wrócić po dwóch tygodniach fantazji”.
Czytając, miałam PTSD, w głowie ciągle żywe epizody z pracy w agencji reklamowej. Ale tak naprawdę każda praca sprowadza się do tego, że wyjmujesz z “normalnego” życia ileś godzin dziennie, 5 dni w tygodniu, 48 tygodni w roku, przez 35 lat. To są najlepsze lata Twojego życia, mogłabyś robić rzeczy ciekawe i potrzebne, ale nie - zajmujesz się z pełną intensywnością czymś ulotnym, co po roku okazuje się niepotrzebne. W zasadzie miałam ochotę przepisać pół książki, bo podsumowuje moje życie zawodowe. I nie zrozumcie mnie źle, staram się wybierać taką pracę, w której jestem dobra, a warunki są wystarczająco komfortowe, ale zwyczajnie chciałabym przestać pracować. Może nie tak drastycznie, jak bohaterka, która w zaskakującym finale otrzymuje kartę wyjścia z więzienia, ale więcej sensu widzę w sadzeniu tulipanów (jeszcze w tym roku nie posadziłam!) czy pisaniu o przeczytanych książkach. I czytaniu, jestem świetna w czytaniu.

A.I., dzięki za pożyczenie, fantastyczna książka.

#112

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday December 10, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, panie - Komentarzy: 4


Marta Dzido - Sezon na truskawki

Zbiorek opowiadań (ech), ale jednak Marty Dzido (samo gęste). Dla kobiet o kobietach, nostalgicznie, zmysłowo, erotycznie, refleksyjnie, kontrowersyjnie. “Pępowina” jest o doświadczeniu bycia matką i stopniowym pozwalaniu dziecku na samodzielność, z nadzieją, że jednak coś - mimo odległości i innych doświadczeń - będzie do końca życia łączyć. “Luna” to opowieść o kobiecym podnieceniu. “Kochanek” i “Czerwone ferrari” mają podobną nutę - powroty do dawnej miłości, czy to w formie okazjonalnego FwB, czy odnalezienia się po latach. W innych widać niechciane male gaze (i żeby tylko spojrzenie, brr) i tęsknotę za drugą kobietą. Ładne, do powolnej lektury.

Inne tej autorki.

#111

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday December 9, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, opowiadania, panie - Komentarzy: 1


Eliza Kącka - Wczoraj byłaś zła na zielono

Urodziła się Ruda, po trudnej, ryzykownej ciąży, nie wszystko było podręcznikowo. Ale przybierała na wadze, rosła, rozwijała się, patrzyła coraz rozumniej, a do tego była ładna. Ale w pewnym momencie wyszło, że jest inna niż inne dzieci, dziwniejsza, czasem bez kontaktu, czasem nie można przerwać rytuału, czasem w histerii. Ale taka ładna, więc skąd to. Diagnoza, a potem próba ułożenia świata tak, żeby dało się w nim egzystować. Wbrew wszystkim Wiedzącym Lepiej, co to dziecko pani rozpuściła, to pani weszło na głowę lub gorzej. Może lepiej by było, jakby nie była taka ładna z wyglądu?

Najbardziej dające po nerkach sekcje tej książki mają tytuł “Rzeczy, które usłyszałam jako matka”. Kiedy rodzi się dziecko, nawet któreś z kolei, za każdym razem matka[1] wskakuje w nowe, niepewne, nieznane. To od niej zależy, czy nie zaniedba, nie przegapi, nie odetnie przypadkiem jakiejś ważnej ścieżki rozwoju. Jakże łatwo jest matkę piętnować, zwłaszcza z boku, obserwując takie ładne dziecko, a takie “niegrzeczne”, “nieposłuszne”, “nie do ludzi”, wyrażające emocje krzykiem i ruchem. Bardzo dojmująca jest opowieść autorki o jej macierzyństwie, jej poczuciu winy, że w ciąży nie dowiozła i stąd ta odmienność. O tym, że traci się nadzieję, o tym, że się ją odzyskuje. Że późny rozwój bywa inny, czasem wcale nie gorszy. Że bycie obok wymagającego dziecka, a nie wbrew dziecku, to lepsza droga, choć bynajmniej nie łatwiejsza.

Jestem rodzicem dziecka w spektrum autyzmu, znam innych rodziców dzieci neuroatypowych, dzieci wysoko funkcjonujących, na pierwszy rzut oka “nie do odróżnienia” i tych wymagających większego wsparcia. Wzruszałam się czytając wiele razy, współczułam, chciałam przytulić i powiedzieć “to się zmieni”, ale wiem, że autorka to wie. I pięknie umie o tym napisać. O pogodzeniu się z tym, co jest i byciu obok, nawet jeśli teraz to trudne.

[1] Rodzic. Ale domyślnym rodzicem jest zawsze matka. Nawet jeśli jest sprawny, ogarnięty i kochający ojciec.

#107

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday December 3, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, beletrystyka, biografia, panie - Skomentuj