Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o 2006

Marek Nejman - Na gapę do raju

Zbiór humoresek, trochę w stylu socjalistycznych opowieści o Tatce Jacka Sawaszkiewicza. O cudownym odnalezieniu dziedzica fortuny lokalnego cinkciarza, o królewnie, która chciała coś żółtego, o ciężkim losie brydżysty w socjalistycznym zakładzie pracy albo o rodzinie, która zakończyła żywot po spożyciu grzybków, które zebrali z atlasem bez erraty...

Doskonale się nadaje, żeby czytać podczas nudnych rodzinnych spotkań i w międzyczasie rzucać błyskotliwe bon-moty.

#71

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 12, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, humor, panowie - Skomentuj


Michael Palin - Krzesło Hemingwaya

Ubolewam, ale porażka. Zdecydowanie wolę Palina-podróżnika i Palina-Pythona od Palina-powieściopisarza. Książka napisana sprawnie, plastycznie, ale zupełnie wyprana z barwnego języka, który u Palina lubię. Nie ma też celnych obserwacji, dowcipnych point i innych takich. Książka jest ciężka, bardzo obyczajowa i posępna. W małym angielskim miasteczku 35-letni Martin, pracownik poczty walczy z degradacją urzędu, w którym spędził 16 lat. Prywatnie uwielbia Hemingwaya, kolekcjonuje rzeczy z nim związane i ma ogromną wiedzę na temat jego książek i życia prywatnego. Spotyka amerykańską pracownicę naukową, która - tak jak on - zna Hemingwaya, ale go nie lubi. Ale przynajmniej ma z kim pogadać w zimne angielskie jesienno-zimowe wieczory. No, nie tylko pogadać - może jak kto lubi erotyczne zabawy w udawanie innych ludzi, to mu się spodoba. Mnie tak sobie, chociaż akurat wątek z poznawaniem zmarłego pisarza przez role-playowe wcielanie się w jego postać mnie dość zaciekawił.

Dziwna książka jest o tyle, że w zasadzie nie wiadomo, czy to, co robi bohater, jest ważne. Dla mnie nie było. I dość nagły koniec całej intrygi - wykupienia budynku poczty przez Złe Konsorcjum, które zwalnia starych pracowników i wstawia na to miejsce swoich - związany z "brawurową" ucieczką Martina na jachcie z zamocowanym krzesłem Hemingwaya. Mam wrażenie, że jest parę pomysłów, z których można było coś wyciągnąć, coś ciekawszego, bo książka jako taka nie zostawia nic poza smętnym klimatem deszczowej Anglii i kiepskimi kolejami losu bohatera.

Inne tego autora.

#70

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 8, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: beletrystyka, panowie, 2006 - Skomentuj


Marian Keyes - Anioły

Jak na razie, cokolwiek by pani Keyes nie napisała, to ja historię kupuję. Irlandka, ze sporą i bardzo zaangażowaną we wszystko rodziną, dowiaduje się, że mąż ma kogoś na boku. Nie jest to fajnie, gdy taka rzecz wychodzi po 7 latach od ślubu, nie dziwmy się więc pani Anieli, że nie poznała swojego męża, kiedy stanął w drzwiach w kostiumie łosia... Wróć. Nie dziwmy się Margaret, że rzuciła męża (ustalając, kto będzie przedtem spłacał kredyt hipoteczny), wyprowadziła się z domu, pomieszkała chwilę u rodziców, gdzie odbębniła małą depresję, po czym poleciała do znajomej do Los Angeles. Miasta piękna, operacji plastycznych ("nos sobie zrobiłam głównie dlatego, żeby jak urodzę dziecko, to też miało ładny, po mnie"), wszechobecnych aktorów (aktualnie będących lodziarzami, kelnerami czy kosmetyczkami, ale już niedługo to hoho) i słońca. W książce można znaleźć odpowiedzi na pytania, czy piękni ludzie mają piękne wnętrza (wiem, nie trzeba czytać książki, żeby to ustalić), czy Maggie znajdzie kogoś, kto wypełni jej pustkę po utraconym związku (nie powiem, bo mnie pointa ciut zaskoczyła), co zrobiła rodzina Walshów w środku Hollywood, a poza tym - jak to u Keyes - dość błyskotliwy opis świata okiem felietonisty.

Inne tej autorki tu.

#69

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 4, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panie - Skomentuj


Krzysztof Skudziński - Rekolekcje dla głuchoniemych

Trzy nowelki o małym miasteczku. Nazywa się inaczej - Proboszczowice, ale tak naprawdę to Kowal pod Włocławkiem. Autor zabiera czytającego w nostalgiczną podróż, pokazując mu wspomnienia z dzieciństwa i ze szkoły podczas wizyty w miasteczku po paru latach.

Sielsko, ale przaśnie - seks na żydowskim cmentarzu, puszczanie pawia podczas kościelnego festynu, małomiasteczkowa kurwa, pani sklepowa, która lubiła się rozbierać (za "moich" czasów miała już swoje lata i sprzedawała buty w sklepie przy ul. Chopina we Włocławku) i wodzić na pokuszenie lokalny aktyw kościelno-partyjny, nauczyciel, którego na pasku wyciągnęły dziewczęta z kibla, knur rozpłodowy pani Listewskiej, facet, który popełniał samobójstwo, bo go żona porzuciła, sławojka, która wpadła z rozpryskiem w gnojowisko czy rolnik Karaluch, który szedł zabijać świat deskami. Czytałam wielokrotnie, lepsze od Konopielki.

Mały nakład, 5000 egzemplarzy.

#68

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 31, 2006

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Przeczytali mnie - Tagi: 2006, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 31


Gerard Durrell - Menażeria

Dla odmiany (po wszystkich ogólnozwierzęcych historiach) ten zbiorek opowiadań jest o ludziach. O znajomych i rodzinie z czasów mieszkania na wyspie Korfu, sklepiku zoologicznym w Londynie i ulicy sklepów, gdzie nigdy nikt nic nie sprzedawał oraz starym wojskowym, który staczał bitwy miniaturowymi żołnierzykami, brytyjskiej służbie zdrowia, przyjęciu wśród dzikiej Afryki i dziewczynie, która była tak ładna jak głupiutka.

Lubię Durrella za jego umiejętność pisania, którą ma niewielu autorów. Sprawia, że po przeczytaniu historii chce się być tam, gdzie ona się dzieje. Może to zasługa sielskości opisów, dającej się odczuć fascynacji tym, co opisuje czy tej odwiecznej tęsknocie, że lepiej jest tam, gdzie nas nie ma.

Inne tego autora tu.

#65

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 22, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, panowie, podroze - Skomentuj


John O'Farrell - To jest twoje wspaniałe życie

Jimmy w wieku 13 lat pisał pewnego lata listy do siebie, kiedy już będzie dorosły - zrobi karierę, będzie sławny i bogaty. Listy z dobrymi radami, jak postępować z kobietami, na co wydawać zarobioną fortunę i jak spędzać czas. Po ponad 20 latach, na 35. urodziny, dorosły James przeczytał te listy (no, najpierw usłyszał najlepsze fragmenty, czytanie publicznie przez brata, który w przeciwieństwie do niego jakiś sukces odniósł). I zupełnie przypadkowo nauczyciel angielskiego w szkole dla obcokrajowców w podlondyńskiej miejscowości otarł się o wielki świat. Podczas spaceru z psem spotkał jednego z bardziej znanych komików, powiedzieli sobie "Cześć, ładna pogoda" i poszli każdy w swoją stronę. Po czym następnego dnia komik umarł. James udzielił wywiadu dziennikarzom, filmującym karetkę i dom wdowy. I nagle się okazało, że wystarczyły trzy słowa o tym, że również jest komikiem, żeby cały medialny światek to łyknął. Nie trzeba było pojawiać się na żadnym występie, żeby w prasie pojawił się pochlebny artykuł o jego karierze za granicą - wystarczyło kilka sfabrykowanych zdjęć i tekstów o tym, że jego występy były sukcesem, bo dziennikarka również na występ nie dotarła...

Bardzo przyjemna lekka książka o tym, jak łatwo jest zmanipulować media tak naprawdę niewiele robiąc. Wystarczy, że ktoś pojawi się z ważnymi osobami w prasie czy telewizji, żeby został uznany również za kogoś ważnego. Autor chyba wie, o czym mówi, bo jest felietonistą i pisuje do angielskiej prasy.

Inne tego autora:

#64

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 21, 2006

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2006, beletrystyka, panowie - Skomentuj