Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Robert Rient - Przebłysk

Robert przez trzy lata zbierał pieniądze na podróż dookoła świata, zlikwidował dotychczasowe mieszkanie, rozdysponował rzeczy na czas podróży, wreszcie z plecakiem ruszył w podróż. Sam. Z oczekiwaniem, że podczas kilku miesięcy w drodze zrozumie, jak jest być wolnym.

Chronologicznie to opowieść o rosyjskich pociągach (kolej transsyberyjska!), Syberii (gdzie deportowano jego dziadka[1]), Tajlandii (urocza historia rudego psa), Malezji, Nowej Zelandii, Peru czy wreszcie Wyspie Wielkanocnej. Wszystkie miejsca są prominentne w opowieści, ale to bagaż doświadczeń autora wysuwa się na plan pierwszy; nadmiar kontaktów z ludźmi, lata zaprzeczania i terapii, treningu, żeby się wpasować, to wszystko blokuje przed wolnością. Doskonała, refleksyjna narracja sprawia, że książkę się doskonale czyta. Intymne, prywatne zdjęcia ją wzbogacają.

Mój ulubiony fragment (z pozdrowieniami od wewnętrznej Filifionki):

Od podróży z plecakiem znacznie bardziej heroiczne i wymagające uważania na siebie wydaje mi się słuchanie wiadomości, chodzenie do pracy, która zabiera osiem, a z dojazdami dziesięć godzin, płacenie rachunków, życie historią ludzi z telewizora, których nigdy nie spotkałem, ale w imię których gotów jestem znienawidzić innych ludzi, którzy wybrali historię innych ludzi z telewizora, gromadzenie rzeczy i wyposażanie domu, martwienie się, ciągłe martwienie się o to, co może się wydarzyć, jak się do tego przygotować, co powinienem mieć, osiągnąć, kim być, zwłaszcza w porównaniu z tymi, którzy – co wyraźnie potwierdzają ich osie czasu na Facebooku – już kimś są.

[1] Mojego również, ale ja nie miałam okazji z nim o tym rozmawiać.

Inne tego autora tutaj.

#96

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota grudnia 7, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, panowie, podroze - Skomentuj

« Forever - Ewa wzywa 07 25-26-27 »

Skomentuj