Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Okazało się, że nie byłam w nim od 4 lat (a wtedy tak). I się zmieniło. Przede wszystkim nie trzeba odwalać tych wszystkich kilometrów, bo jeździ elegancka zielona kolejka (oszukana, bo bez torów, ale jeździ) i dowozi. Owszem, czasem trzeba odczekać kilkanaście minut, ale i tak jest to odmiana od przechodzenia przez wszystkie kałuże, pieńki i ławki. Słoniarnia jest elegancka, a przez szybki wpadają na posadzkę małe tęczki i mieszka tam słoń Ninio, o którym głośno było w prasie kolorowej. I trzy inne, o których nie było. W pawilonie małych drapieżników są malutkie żbiczki, które wyglądają jak małe rudawe Burszyczki, a zaraz obok mieszka pan Ryszard, pani Ryszarda i trzy małe Ryśki. Bo wszystkie Ryśki to wiadomo. Ale i tak moje serce zdobył tygrys, który mozolnie wyjmował z wody zabawkę.
I dodatkowo trochę kwiatków z krakowskiego ogrodu.