Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o prl

Zygmunt Zeydler-Zborowski - Dwie lewe nogi #90

Spis osób:

  • Euzebiusz Kopacz - szewc, co woli kefir niż śliwowicę
  • sierżant Kazimierz Kopacz - wybrał mundur zamiast szewskiego kopyta, umie w hydraulikę
  • Wiktoria Kopaczowa - w przeciwieństwie do męża lubi wypić, szybka w mowie
  • Romek Fabiszewski - opóźniony w rozwoju psychicznym[1], ale rozwinięty fizycznie
  • Helena Fabiszewska - ponad 100 kilo żywej wagi
  • Zbigniew Fabiszewski - krępy i z sumiastym, wypomadowanym wąsem
  • Grażyna - sekretarka pułkownika
  • pułkownik Leśniewski - w dobrych stosunkach z kontrwywiadem
  • Mariola Vauban (Emma von Schellendorf) - dorodna blondyna o aksamitnych oczach i niezwykle atrakcyjnym biuście
  • Wiktor Bodzicki - młody naukowiec, bardzo szczupły, niezwykle ruchliwy, o niepokojąco bystrym spojrzeniu
  • Porucznik Stanisław Olszewski - dla dobra śledztwa wtula się w ramiona ładnej pani
  • sierżant Pakuła
  • major Stefan Downar
  • Henryk Krauzer - pracuje w Polskich Liniach Oceanicznych, Gdańsk
  • Karol Wasicki - emeryt z piękną willą w Leśnej Podkowie
  • Wasicka - lubi się elegancko ubrać i pachnieć konwaliami
  • pułkownik Jan Stasiak - potężny chłop, można go było wziąć za zapaśnika ciężkiej wagi, kontrwywiad
  • Emil Steinberg - zleca kradzież walizki i znika
  • Boby - młody osiłek o krótko przystrzyżonych jasnych włosach i tępej twarzy zawodowego boksera
  • Krauzer - łysy mężczyzna o przesadnie owłosionych rękach
  • Hans Glostetz - inwalida bez nogi

Po tytule łatwo się domyślić, że będzie o szewcu, i to nietypowym, bo niepijącym. Pan Euzebiusz Kopacz, który tylko raz do roku wypijał dwa kieliszki wódki na urodzinach szwagra Józefa, zatrudnia w swoim warsztacie upośledzonego syna sąsiadów, Romcia. Zatrudnia dlatego, że własny syn mu się nie udał, bo zamiast zelować buty poszedł do milicji. Romek pod nieobecność majstra przyjmuje zamówienie na naprawę dwóch lewych męskich butów. Zaciekawiony majster każe mu iść za zabandażowaną klientką, która te buty odebrała, niestety, Romek nie wraca. Państwo Kopaczowie wysyłają na komisariat, w którym pracuje syn-milicjant, rodziców Romcia:

- W jakim wieku dziecko? - indagował porucznik.
- W marcu skończył dwadzieścia lat.
- Pije?
- Romcio? Pije? - oburzyła się Fabiszewska. - Nigdy w świecie. Jak żyje, nie miał kropli wódki w ustach. On tylko lody, ciastka i cukierki...
Porucznik spojrzał uważnie na rozgorączkowaną kobietę.
- Czy państwa syn jest zupełnie normalny? - spytał.
- Niezupełnie - odparła pospiesznie pani Helena. - Ale czytać umie.
- Jakie tam czytanie - skrzywił się sceptycznie Fabiszewski.
Pani Helena spojrzała ze złością na męża.
- Ty także nie jesteś znowu taki bardzo oczytany.

Zupełnie niezależnie syn pana Euzebiusza, sierżant Kazimierz Kopacz, zostaje zatrudniony w roli kelnera-tajniaka w hotelu Forum, ponieważ ktoś okrada gości. Wprawdzie Kazio nie ma zdolności językowych ("Rozmowy po niemiecku, angielsku, francusku oraz w przeróżnych narzeczach murzyńskich i arabskich. Niestety Kazio w latach szkolnych zapoznał się jedynie trochę z rosyjskim, a i to pobieżnie"), za to umiał rozpoznać postawną, dorodną blondynę o ciemnych, aksamitnych oczach i niezwykle atrakcyjnym biuście. Pani Mariola wpadła w oko "specjalnemu agentowi", nie tylko ze względów fizjologicznych, ale dlatego, że łaziła po wielu piętrach hotelu. Tajność oczywiście była iluzoryczna, bo wtem piękna pani Mariola poprosiła go w tajemnicy o spotkanie, potrzebując pomocy milicji. Niestety, na randce się nie pojawiła (a Kazio pożyczył 300 zł, bo miał w portfelu tylko 100), za to chwilę później znaleziono ją zastrzeloną, a potem wyłowiono z Wisły ciało zaginionego asystenta szewca.

Tajemnicę dwóch lewych butów udało się rozwiązać dzięki znalezionej u hotelowego złodziejaszka walizce, w której leżała proteza prawej nogi, pasująca do butów naprawianych u niepijącego szewca. A w protezie - dokumenty szpiegowskie.

W śledztwie pojawił się też Downar, który wrócił z urlopu z Mazur ("Lepiej niż w Bułgarii. A jakie dziewczyny...") i pomógł znaleźć w protezie dokumenty obcego wywiadu. Ponieważ milicja polubiła przebieranki, sierżant Kopacz udaje najpierw hydraulika, a potem przebiera się za hipisa, śledzi podejrzanych, dostaje w łeb i zostaje wyzwany od polnische Schwein!

Porucznik Olszewski organizuje "kocioł" w opuszczonej willi, do której po luksusowe fatałaszki wraca pani domu i akcja rozwija się bardzo szczęśliwie nie tylko dla organów: Olszewski coraz bardziej poddawał się urokowi księżycowej nocy oraz pachnącej konwaliami młodej kobiety. To dla dobra śledztwa - powtarzał w duchu. To dla dobra śledztwa.

[1]

Fabiszewski spojrzał z nie ukrywanym niesmakiem na żonę.
- Dajże spokój. A któż by tam zabijał takiego durnia?
- A niby kto winien, że dureń? - zaperzyła się. - Kto winien? Nie trzeba ci było po pijanemu leźć do mnie pod pierzynę! Wszystko przez ciebie! - Chciała coś jeszcze mówić, ale Fabiszewski energicznie zamachał rękami.

Inne tego autora tu.

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 5, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie, prl - Komentarzy: 4


Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kukułka bez zegara #79

Spis osób:

  • Jurek - dziennikarz, mąż Elżbiety, nie dotrzymuje słowa
  • Elżbieta - żona Jurka, z wykształcenia stomatolog
  • Helena Krajnowska - sąsiadka matki Elżbiety, zatroskana stanem psychicznym pani Wandeczki
  • Wanda Wołczewska - niegdyś śpiewaczka operowa, aktualnie podobno widzi duchy
  • Michał Sztyroń - śp. czwarty mąż pani Wandeczki, pojawia się jako duch, za życia świnia
  • Stefan Downar - znajomy Jurka, śledczy
  • Panna Stefa - sekretarka naczelnego w redakcji
  • Doktor Buczyński - kardiolog i internista, dwa w jednym
  • porucznik Stanisław Olszewski - nosi na akcję szkło powiększające
  • Antoni Michalski - dawny adorator pani Wandeczki, farmaceuta
  • Lucyna Mielczak - córka Sztyronia, pasierbica Wandeczki, blondyna obdarzona trywialnym seksem
  • Ryszard Mielczak - mąż Lucyny, lekarz, lubi sobie podjeść
  • Stefa - siostrzenica Sztyronia
  • Lucjan Kozielski - lekarz gastrolog, bez problemu przepisuje leki recepturowe
  • Zdzisław Czarnowski - sąsiad Wołczewskiej, fotografik i perwert
  • Lola Stachowiak - dziewczyna Czarnowskiego, czarna i postawna, ale podobno ma krzywe nogi
  • Piotrowski - dozorca, zniechęconym do świata i ludzi, zapewne z powodu chorej wątroby
  • Sierżant Pakuła - nie przepada za coca-colą
  • Brygida Wiśniewska - kolejna flama Czarnowskiego, pożera desery w Hortexie
  • Wacio Rowecki - chętny na fotografię artystyczną (i przygodny seks)
  • Zegarmistrz z Kościelnej - może i bez przednich zębów, ale na zegarach się zna

Elżbieta, żona Jurka (dziennikarza, znajomego majora Downara), przygotowywała właśnie sałatkę z wędzonej makreli, papryki, pietruszki, jajka na twardo i majonezu, bo taką sałatkę jej mąż lubił najbardziej, kiedy pojawiła się z wizytą sąsiadka jej matki. Narzekała, że starsza pani twierdzi, jakoby widziała duchy i powinna się udać do psychiatry. Niestety, kiedy mąż wrócił - późno, bo o 22 - to nie dość, że śmierdziało od niego alkoholem, to jeszcze zbagatelizował jej troskę i wyśmiał. Sałatka została w lodówce niezjedzona. Następnego dnia Jurek przygotował kolację (ale sałatka pewnie dalej stała w lodówce), posłał tapczan i wyrzucił śmiecie. Niestety, żona zamiast pożycia intymnego, które między wierszami autor przemycał (Jurek przyciągnął ją do siebie. - Chodź - szepnął, dotykając wargami jej włosów), zdenerwowała się po kolejnym telefonie matki, która znowu widziała ducha. I słusznie, bo kiedy na miejscu z zaprzyjaźnioną milicją wyłamali zamki, znaleźli panią Wandeczkę martwą, jednakowoż nie z powodu ataku serca, a przedawkowania leków.

Świętej pamięci mamusia Elżbiety była nieźle trzymającą się śpiewaczką w operetce, pochowała czterech mężów i na starość zajmowała się głównie podróżami, podczas których na małą skalę robiła przemytnicze interesy. Tym dziwniejsze było, że w jej domu nie znaleziono ani książeczek oszczędnościowych, ani dolarów, ani cennej biżuterii. Znaleziono niebawem za to drugie zwłoki - fotografa mieszkającego za ścianą denatki. W mieszkaniu fotografa milicja odkryła zdjęcia gołych babek (w tym pasierbicy denatki) i męża denatki (ubranego), właśnie tego, co się jej ukazywał. I kukułkę bez zegara. Kukułka okazała się być nafaszerowana biżuterią. Nietrudno już było odkryć, w jaki sposób pojawiał się duch i kto pobrał walory starszej pani.

Milicja oczywiście nie jest oziębła:



Downar z zainteresowaniem obserwował postawną, dobrze zbudowaną blondynkę, która miała w sobie dużo dość trywialnego seksu. To była kobieta mogąca podobać się mężczyznom. On jednak wolał mniej agresywny typ urody.

Olszewski dla odmiany umawia się z pulchną blondyną w Horteksie i za porcję ambrozji (i kremu) dowiaduje się wszystkiego o podejrzanych. Pakuła z kolei jeździ po wszystkich warszawskich komisach i zegarmistrzach i z poświęceniem szuka zegara.

Kulinarnie: dziennikarz Jurek trzyma armeński koniak schowany w starych kapciach, milicja zaparza herbatę Madras, a na kolację w Stowarzyszeniu Dziennikarzy panowie spożywają po jednej wódce, na zakąskę śledzia w śmietanie, coś na gorąco, piwo i czarną kawę. Pasierbica denatki, blondyna z trywialnym seksem, popija courvoisier. A Pakuła nie pije coca-coli, uważając ją za apteczną miksturę.

Inne tego autora tu.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 2, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Zygmunt Zeydler-Zborowski - Dżem z czarnych porzeczek #70

Spis osób:

  • Zuzia - pokojówka w pensjonacie, ładna koza
  • doktor Wasiutowicz - mieszkaniec pensjonatu, umie rozpoznać zgon
  • Mieczysław Kozielski - łakomy kompozytor, denat, otruty cyjankiem potasu
  • Kozielska - dama nie pierwszej młodości, ale z klasą
  • major Zielniak - posiwiały rutyniarz
  • porucznik Morawski - młody, zaraz po studiach
  • kierowniczka pensjonatu - opanowana, ale nie pozbawiona uczuć
  • Cecylia Gruszecka - niby się odchudza, ale zupy może zjeść i trzy talerze, poetka
  • Andrzej Ślewicki - impresario z nadkwasotą, więc unika słodyczy, wygląda jak zabiedzony gryzoń
  • Henryk Zewert (28) - młody bęcwał, śpi do południa, bez zawodu
  • Iza Czernicka - według Zewerta dziwka, która mogłaby go otruć, bo się z nią przespał, ale żenić nie chciał
  • Karol Walczak - przepracowany milicjant, ma problemy z ciśnieniem, lubi operę
  • pułkownik Leśniewski - szef Walczaka
  • porucznik Olszewski - z ikrą, ma głowę na karku
  • sierżant Pakuła - zawsze uśmiechnięty wywiadowca
  • Sikora - kierowca służbowej wysłużonej warszawy
  • inżynier Walder - nadskakuje wdowie Kozielskiej, specjalista w instytucie biochemii
  • Roman Ślewicki - brat impresaria, dla odmiany tryska zdrowiem
  • Ryszard Gondar - chirurg, pierwszy mąż pani Kozielskiej, zginął w wypadku
  • doktor Krzesińska - ruda i chuda
  • Małgorzata Krzesińska - siostra pani doktor, chciała się wydać za Gondara

Tym razem sprawę morderstwa w nadmorskim pensjonacie rozwiązują major Zielniak oraz porucznik Morawski, zasileni w Warszawie (bo wszyscy podejrzani przyjechali z Warszawy) Walczakiem, Olszewskim i Pakułą. Zielniak jest milicjantem nowoczesnym i do procedur dodaje błyskotliwość: Lubił też mawiać, że sama rutyna bez inteligencji to jak śledź w śmietanie bez kieliszka czystej wódki, danie niby pożywne, ale czegoś brak. Walczak, jak wiadomo z jego śledztw z majorem Downarem, jest wielbicielem opery i pogwizduje arie z Bizeta.

Tym razem milicja porusza się w sferach artystycznych - otruty dżemem z czarnej porzeczki wzbogaconym o cyjanek potasu był muzykiem i kompozytorem, a dodatkowo człowiekiem majętnym. Problem w tym, że był też łakomczuchem i zdarzało mu się wyjadać słodycze innym wczasowiczom, więc nie wiadomo, czy jest zamierzoną ofiarą. Obok kręci się poetka z nadwagą i młodzieniec - niebieski ptak, impresario z nadkwasotą, atrakcyjna laborantka, która chce być piosenkarką, elegancka wdowa w żałobie ma dom pełen antyków i jest dość małomówna. Sam denat budził chichoty wśród personelu pomocniczego w pensjonacie (konkretnie pokojówki Zuzi):

- Zbytki się go trzymały. Nic takiego... Uszczypnął mnie. On w ogóle lubił mnie szczypać.
- I pani na to pozwalała?
- A dlaczego nie? Samo szczypanie jeszcze nic takiego. Nie będę przecież o takie głupstwo się awanturować z gościem.

Milicja też pochwala gust denata (A co do tej kozy, trzeba przyznać, że miał dobry gust. Bardzo apetyczna), ale sprawę rozwiązuje tym razem za pomocą podmiany szklanki w restauracji w celu uzyskania odcisków palców.

Się pali: sporty.

Inne tego autora tu.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lutego 25, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Zygmunt Zeydler-Zborowski - Prawda rodzi nienawiść #32

Spis osób:

  • Leokadia Frączkowska. - gosposia, nie przepada za swoimi chlebodawcami
  • Joanna Rosicka - ciągle atrakcyjna, raczej rozrywkowa, dwa fakultety
  • Edward Rosicki - hipochodryk, mąż Joanny, inżynier architekt
  • Dorota Kruszewska - gospodyni przyjęcia, nie wylewa za kołnierz
  • Adam Kruszewski - mąż Doroty, irytuje go picie żony
  • Wandeczka Kalinowska - sąsiadka matki Joanny z Anina, kobieta z wąsem
  • doktor Pawelski - jeździ na karetce
  • Kozłowski - sanitariusz, z tejże karetki
  • Lipkowska - matka Joanny, co ciekawe, w dobrej formie
  • Kapitan Ignacy Suchecki - zupełnie nie jak Sherlock Holmes, zwany Małym Ignasiem albo Szaradą
  • Ryszard Wardecki - taki jeden malarz, absztyfikant Rosickiej
  • doktor Stasiewicz - lekarz rodzinny Rosickiego, o twarzy rzymskiego senatora
  • Kazia - chuda modelka
  • porucznik Olszewski i sierżant Pakuła - milicjanci znani z innych tomów, tu epizodycznie
  • doktor Łukasik - duże, ciężkie chłopisko o kwadratowej, zupełnie łysej głowie
  • Renata Tyniecka - Polka bywająca w Paryżu, blond Wenus
  • Bogdan Łączewski - młodzieniec z kłakami i w podartych dżinsach

Pani Joanna ignoruje chorego męża, każe gosposi wyprasować apaszkę i oddala się na przyjęcie. Z przyjęcia wychodzi nagle, wezwana telefonem do chorej matki, po czym zostaje znaleziona w Lasku Bielańskim, uduszona wspomnianą apaszką. Mógłby być to moralitet na zatrudnianie pomocy domowej "na czarno" i traktowanie jej przedmiotowo, bo to zirytowana gosposia życzyła pani, żeby ją pokręciło, ale nie. Żona filolog klasyczny[1] i historyk sztuki, mąż inżynier, a jednak okazuje się, że mimo bogactwa materialnego (na przedpokoju wisi płaszcz berberi) to niziny społeczne - denatka ma romans z przystojnym, choć głupawym malarzem, inżynier - z piękną, choć niespecjalnie sprytną aspirującą aktoreczką. W tle kręcą się bananowi znajomi, bo kryminał bawiąc, odkrywa prawdy o społeczeństwie:

Kruszewski (...) z nieukrywaną niechęcią spojrzał na żonę.
- No i po co tyle piłaś? (... że do nieprzytomności i że powstrzymał ją przed stripteasem przed gośćmi).
- Przepraszam Cię.
Machnął ręką. - Daj spokój. Ale już nigdy więcej nie będzie u nas w domu tyle alkoholu. (...) Co sobie ludzie o nas pomyślą?
Skrzywiła się. - Eee, nie przejmuj się. U nas, w Polsce, nigdy się źle nie myśli o tym, że kto pije wódkę. Ci niepijący są podejrzani i nieszczerzy.

Nietypowo (bo zwykle u ZZZ pojawia się major Downar) śledztwo prowadzi mały i chudy (64 kg) kapitan Ignacy Suchecki, który w emploi[2] ma granie pierwszego niewinnego tak dobrze, że nabiera najtwardszych przestępców. Do tego jest sprytny - a to wyśle współpracownika do wydziału spadków, gdzie współpracownik oczaruje piękne panie, a to zorganizuje ustawkę na giełdzie za pomocą ekskluzywnego hummera do okazyjnej sprzedaży. W ogóle chyba każdy przezorny śledczy nosił wtedy ze sobą spodeczek, żeby zamienić i pozyskać odciski palców (wnioskuję, że wszyscy mieli takie same spodeczki, bo innych nie było). Mimo śledztwa pada drugi trup, ale milicja doprowadza do aktu skruchy u bandytów.

[1] Półki z książkami zajmowały całą jedną ścianę, od podłogi aż do sufitu. - Popatrz, popatrz - powiedział Grabik. - Facet zdobył gdzieś Ulissesa.

[2] Dzięki, ^siwa, za frazę.

Inne tego autora tu.

Inne z tego cyklu tutaj.

#11

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lutego 19, 2014

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2014, kryminal, panowie, prl - Komentarzy: 3


Anna Kłodzińska - Potem przychodzi ktoś inny...

Nawet jak na Kłodzińską intryga jest niesamowita. Obcy wywiad gospodarczy, nie mogąc pozyskać polskiego obiecującego naukowca, Adama Zielińskiego, zleca zamordowanie go. Płatny morderca zajmuje się tym sprawnie, po kilku dniach rzeczny patrol wyławia zwłoki.

WTEM do akcji wkracza kapitan Szczęsny, który odkrywa, że jest podobny do denata. Z małą pomocą charakteryzatora, specjalisty od efektów specjalnych, fryzjera i innych specjalistów zaczyna udawać zabitego; ba, nawet przebierać się nie musi, bo polski 007 również nosi czarny beret, zamszową kurtkę i obuwie z Cedetu na górze za 270 zł. Od ręki wprowadza się do mieszkania docenta, zaczyna chodzić do laboratorium, które o tyle wspomaga całą maskaradę, bo jest Ściśle Tajne i docent mało z kim rozmawia i tak. Jak się łatwo domyślić, obcy wywiad w postaci demonicznej firmy "Camilla" (z siedzibą w Hamburgu) jest absolutnie zdezorientowany (jak w komedii slapstickowej - "to kogo w końcu stuknęliśmy?!") i zaczyna działać na dwa fronty - morderca zasadza się ponownie, a naganiacz - dr Kraus - ponownie werbuje naukowca do prac na rzecz firmy "rynkowej".

Są i godne polskiego Bonda gadżety: Elektronowy Pies - narzędzie pozwalające na wykrycie, czy ktoś obserwuje za pomocą podczerwieni czy Neutralizator K-654, pozwalający na zwalczenie efektów każdego narkotyku lub środka usypiającego, dla niepoznaki wmontowany w rameczkę wisiorka ze zdjęciem damy. Imperialistyczne siły zła również nie próżnują - jeżdżą najnowszym modelem Citroena DS-21 w kolorze błękitu ("wyciąga 180, jak dobra droga"). Ale warto być ostrożnym, bo w oparciu pasażera znajduje się igła z narkotykiem, aktywowana przyciskiem przy kierownicy.

Jak w poprzednich tomach, gładki Szczęsny najpierw przybywa prosto z urlopu, na którym wypoczywał z aktualną flamą ("Oszczędź człowieka, niech się wykocha"), potem - już w roli docenta - otwiera drzwi pięknej blondynce, która zaczyna od przygaszenia światła, a potem przybliża usta do jego ust. "Pomyślał, że los po prostu zmusza go do bliskiego zetknięcia się z tą kobietą i choćby nawet tego nie chciał, nie może się już cofnąć. Rzecz w tym, że nagle zaczął chcieć. (...) Całował ją, przestał myśleć o zadaniu, jakiego się podjął, o docencie, o "Camilli" i o tym wszystkim. Delikatnie, gorącymi rękami zaczął rozpinać różowy sweter, kiedy nagle ostro zadźwięczał telefon". Taka sytuacja. Chwile zapomnienia zdarzały się, jak widać, nawet największym bojownikom spod sztandaru generała Moczara, którzy ronią łzy na spektaklu o partyzantach.

Najsmutniejsze jest to, że teraz biedny docent Zieliński pojechałby na kontrakt, machnął jeden antybiotyk czy dwa i wrócił z pieniędzmi na mieszkanie. A tak to wylądował w Wiśle, a cudownego antybiotyku pewnie do dziś nie ma. Ale ideały, partyzantka, laboratorium.

I jeszcze dwa majstersztyki słowne:

Po kwadransie Szczęsny wrócił do pokoju z bułką i kawałkiem kiełbasy. Boczań zreferował mu krótko:
- Babka dzwoniła. Zaczekaj.
- Nagrałeś?
- Tak. Co jest w bufecie?
- Rzeszowska.
- Szynki nie ma?
- Powiedziała swoje nazwisko?
- Kto? - Boczań myślał o szynce, nazwisko tu nie pasowało.
- Ta kobieta.
- Nie. Jest szynka?
- Jest.

Po stawie pływał samotny łabędź, właściwie było to tylko pół łabędzia, to gorsze, widać szukał czegoś na dnie.

Inne tej autora, inne z tej serii.

#80

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 13, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panie, prl, z-jamnikiem - Komentarzy: 2


Czesław Czerniawski - Nie wychodź na pokład po zmroku

Kapitan milicji Doliński (powstrzymaj pchającą się z podświadomości sugestię, że mógłby mieć na imię Pierre) płynie w rejs życia - ze Szczecina do Lagos, żeby przytransportować do domu syna-marynarza, który w egzotycznych okolicznościach uległ wypadkowi.

Kapitan jest zdyscyplinowany, sam siebie potrafi w myślach ochrzanić i ustawić do pionu ("Jesteście przecież na urlopie! I nic was nie obchodzi, co kto i po co. Jasne? Więc wykonujcie!"), ale i tak zaczyna podczas rejsu prowadzić śledztwo. Po części z nudów, bo nie interesuje go specjalnie, którędy jedzie, rzadko wychodzi do portu (mimo że mijają Rotterdam, Dunkierkę, Las Palmas czy wreszcie kolejne porty afrykańskie[1]), nie fascynują go odwiedzane miasta, a zakupów nie robi, mimo że zaopatrzenie jest jakby lepsze niż w Polsce (ale w końcu milicjant nie może mieć konsumpcyjnego stosunku do życia). Po części na prośbę oficera radiowego, który zdradza mu tajemnicę przypadkowego zabójstwa i każe szukać podejrzanego wśród pasażerów. Nie dość, że niespecjalnie ufa oficerowi radiowemu, który może mu robić wszak - jak to na statku - dowcip, nie ma też do dyspozycji sierżanta Antosiaka ani plutonowego Adamka. Po prostu bardzo nie lubił całej tej krzątaniny związanej ze zbieraniem informacji. "Od tego mam ludzi" - twierdził zawsze w gronie kolegów. "A ja jestem od kierowania nimi. A przede wszystkim od myślenia i wyciągania wniosków".

Kapitan czyta Simenona, popija piwo (dostępne w mesie) oraz wódkę, przemyconą przez pana Gamratka. Pan Gamratek z Radomia, albo idiota, albo bardzo sprytnie udający takiego ("- Przecież dolarami nie wolno handlować! - Ale wolno je mieć, prawda? -lekkim, żartobliwym tonem odpowiedział ochmistrz. - A tutaj można je także wymienić. - Eee, nabiera mnie pan.") znacznie ożywia akcję, podobnie jak wścibska i niegrzeczna 80-letnia podróżniczka, pani Maria. Oczywiście wszyscy są podejrzani, łącznie z kapitanem.

[1] Gdzie napada go wyszczerzony radośnie tubylec, pytając "Jasiu! Mas kosula?" i porywa wspomnianą używaną koszulę, zostawiając całego dolara amerykańskiego.

#44

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 24, 2013

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2013, kryminal, panowie, prl - Komentarzy: 3