Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Jussi Adler-Olsen - Kobieta w klatce / Łowcy bażantów / Wybawienie

Carl Mørck właśnie wrócił do służby po nieudanej akcji, w której został ranny, jeden z jego kolegów zabity, a drugi sparaliżowany leży w szpitalu. Ponieważ nikt nie chce z nim pracować - nie bez powodu, albowiem Carl nie jest miły, lubi wytykać innym niekompetencję, a dodatkowo jest leniwy (polubiłam go od pierwszej minuty), szefostwo wpada na pomysł, żeby założyć Departament Q, w którym analizowane będą sprawy nierozwiązane. Ponieważ za założenie Departamentu policja ma dostać niebagatelną dotację, Mørck szantażuje szefa i dostaje biuro (wprawdzie w piwnicy) oraz współpracowników. W tomie pierwszym zjawia się Assad, emigrant z Syrii, teoretycznie sprzątacz i kierowca (w komplecie mop, rękawiczki i po pierwszej jeździe zakaz prowadzenia auta), a praktyce aktywny i mądry człowiek, który mimo nieznajomości duńskich zwyczajów i problemów lingwistycznych ma nieocenioną intuicję i ogromny zapał. W tomie drugim pojawia się Rose - wyrzucona z innego posterunku punkówa, krnąbrna, leniwa i pyskata. W trzecim - na zastępstwo przychodzi Yrsa, zupełnie niepodobna charakterem siostra bliźniaczka Rose; ten wątek, jakkolwiek zabawny, jest absolutnie niewiarygodny (Ebfr v Lefn gb gn fnzn bfbon, glyr żr mr fpuvmbseravą. Bjfmrz, wrfg pljvyaą jfcółcenpbjavpmxą, n avr rgngbją cbyvpwnagxą, nyr zn wrqra ahzre rjvqraplwal v gnxvr fnzr bqpvfxv cnypój, pb avr cemlxhjn avpmlwrw hjntv. Fcenję bqxeljn cemlcnqxvrz Pney, xvrql fcbq mzlgrtb cemlcnqxvrz ynxvreh an cnmabxpvh Lefl cbwnjvn fvę jmberx, wnxv fbovr xvyxn qav jpmrśavrw anznybjnłn znexrerz Ebfr). Wiarygodne za to są sytuacje biurowe - próby zdrzemnięcia się Carla w biurze, polowanie na muchę-plujkę, niechęć do nadgodzin czy przyjścia o 5 rano, żeby przygotować biuro na wizytację. Oboje współpracownicy kibicują mozolnym próbom zaciągnięcia do łóżka atrakcyjnej pani psycholog przez Carla.

"Kobieta w klatce" to pierwsza, przypadkiem wybrana sprawa - 5 lat wcześniej została porwała znana, młoda pani polityk - Merete. Płynęła ze swoim upośledzonym bratem promem do Niemiec i zniknęła. Akcja toczy się dwutorowo - Carl leniwie zabiera się do przeglądania akt sprawy, szukając niedociągnięć poprzedniego śledztwa, a Merete - ciągle żyjąca - opisuje tortury, jakim poddaje ją tajemniczy porywacz.

"Łowcy bażantów" to grupka zdemoralizowanej młodzieży z ekskluzywnej szkoły z internatem, którzy nabuzowani narkotykami biją lub mordują przypadkowych ludzi. Sprawę podrzuca na biurko Carlowi jeden z pracowników policji, syn oryginalnego śledczego sprzed 20 lat. Ponieważ większość absolwentów porobiła kariery, wznowienie sprawy jest dość niewygodne z punktu widzenia establishmentu, również w samej policji.

"Wybawienie" wchodzi w temat sekt - bezlitosny szantażysta zaprzyjaźnia się z dużymi rodzinami Świadków Jehowy, Kościołów Matki Bożej i podobnych zamkniętych środowisk, porywa dzieci, żąda okupu, a kiedy okup dostaje, zabija jedno z dzieci jako nauczkę. Ponieważ rodziny bardziej niż nad stratą boleją nad opinią w kongregacji, tuszują zniknięcie jednego z dzieci. Sprawa wypływa dosłownie po kilku latach, kiedy w Szkocji policja znajduje butelkę z listem napisanym krwią.

Cykl ma wiele wad - bardzo wydumane sprawy, kompletnie nielogiczne w rachunku zysków i strat, okrutną bezmyślność organów ścigania z nieśmiertelnym "pojedźmy we dwójkę na rekonesans i wpadnijmy na uzbrojoną bandę przestępców, a następnie cudem ujdźmy z życiem", ale jednocześnie to jeden z lepszych cykli kryminalnych, jakie ostatnio czytałam.

Wszystkie tomy zostały zekranizowane (w serii "Department Q").

Inne tego autora:

#99-#101

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 20, 2015

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Oglądam, Seriale - Tagi: 2015, kryminal, panowie - Komentarzy: 5


Anna Dziewit-Meller, Marcin Meller - Gaumardżos!

Zbiór historii, publikowanych wcześniej częściowo w różnych mediach, o tym, czemu państwa Mellerowie są zakochani w Gruzji. Historie o niespodziewanych przyjaźniach na całe życie, biesiadach, które ciągną się całymi dniami i kończą ciężkim kacem, przeplatają się z burzliwą i niełatwą historią współczesną. Bardziej podobały mi się historie Marcina, są mocniejsze i pisane świetnym językiem, mniej Anny - ale to po trosze kwestia tego, że nie jestem wielbicielką folkloru i nawet gruziński mnie nie zachwyca. Trochę zdjęć, trochę o jedzeniu, dużo o piciu, czemu Stalin jest nadal gruzińskim bohaterem i czy Kasia Pakosińska znalazła młodzieńczą miłość.

#18

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 3, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, panie, panowie, reportaz - Skomentuj


Adam Hilkiewicz - Człowiek bez skazy

W PRL-u zgnilizna moralna szerzyła się głównie wśród tzw. artystów. Janusz Skirgiełło, w zasadzie mechanik samochodowy, ale i artysta-fotograf, fotografuje panie na konkurs Wenus '78 (czyli niespecjalnie ubrane). Dostaje nagrodę i z tej okazji jego przyjaciel, wzięty dentysta Sławomir Igliński, urządza w swojej willi przyjęcie. Pijana modelka, jak się później okazuje, przechodnia kochanka obydwu panów oraz narzeczona trzeciego, Ireneusza Dragona, zostaje znaleziona martwa następnego ranka, udusił ją ktoś z obecnych. Niepracujące i niekochane żony, pracujący i zdradzający mężowie i jeden pasożyt społeczny z wyższymi racjami moralnymi, jak go cynicznie określił jeden z prowadzących śledztwo - Juliusz Wierchowicz nie pracuje, czyta książki, sypia do południa i żyje z pieniędzy, jakie matka wysyła mu z RFN-u.

Sporo się w tle dzieje, ale najbardziej mnie ujęła inwentaryzacja płyt pewnej 18-latki, córki dyplomaty. Pink Floyd, Queen, Bee Gees, Bob Marley, King Crimson, Pink Floyd. Nad inwentaryzacją trwa rozmowa o sensie życia, "muzyka przybrała teraz charakter lirycznego lęku", a "Wish You Were Here" jest lepsze niż "Dark Side of the Moon". Takie urocze, że aż pozwoliłam sobie zacytować:

(jednak nie chciało mi się trzech kartek przepisywać, można kliknąć po większe).

#16

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 28, 2012

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Fotografia+ - Tagi: 2012, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Michał Witkowski - Drwal

Michaśka wyrywa się z warszawskich salonów, wprost z okładek Gali i drugiej strony wyników wyszukiwania Pudelka [2023 - link nieaktualny] i jedzie zimą pod Międzyzdroje, do domku "drwala", żeby w ciszy i spokoju napisać kryminał. Drwal okazuje się być starszym a tajemniczym mężczyzną o imieniu Robert, a domek pełen antyków, staroci i środków farmaceutycznych wypisywanych na różową receptę. Ale akcja tego metatekstualnego kryminału o pisaniu kryminału jest mniej ważna od przystankowego luja, którego podrywa Michaśka i od obrazu nadmorskiego miasteczka po sezonie. Czuć zapach, dotyk, wiatr i słoną morską wodę. I mewę, która właśnie obfajdała pomost.

Narracja powaliła mnie na kolana. To książka, którą od zawsze chciałam napisać. To mój sposób myślenia i obracania w głowie tego, co widzę, słyszę i czytam. Zuzanka to lubi, rzecze facebook. Nieco, ale tylko nieco ubolewam, że w zasadzie intryga i całość wydarzeń w listopadowych (jak w "Dolinie Muminków w listopadzie") Międzyzdrojach, ze sflaczałymi gumowymi zamkami, zamkniętymi smażalniami odmrażanej ryby na tacce z surówką z kapkisz, z opustoszałymi ośrodkami popeerelowskimi, gdzieś się między lujowym przystankiem a aferami pana Kazimierza zgubiła. Nie szkodzi, i tak warto. Rozważam Lubiewo.

Inne tego autora:

#15

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 22, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, 2012 - Komentarzy: 5


Maj Sjöwall/Per Wahlöö - Twardziel z Säffle

Bardzo krótkie i sprawne śledztwo, podczas którego wspólnym wysiłkiem zostaje znaleziony morderca ciężko chorego komisarza Nymana. Nyman, znany z brutalności zarówno wobec podwładnych, jak i przesłuchiwanych, zostaje zaszlachtowany bagnetem w szpitalu. Śledztwo niestety obnaża dwie sprawy - że w policji panuje zmowa milczenia i nikt złego słowa o postępowaniu nieżyjącego komisarza nie powie, oraz że większość (jak nie wszystkie) zarzuty pod jego adresem są prawdziwe i zrobił wiele złego. Martin Beck, już rozwiedziony, mieszkający samotnie w apartamencie na poddaszu, wcale nie jest zachwycony swoją pracą i coraz bliższy utraty poczucia sensu.

Pobocznie pojawia się śliczny wątek niejakiego Dupiastego, bezczelnego bezdomnego, który prześladuje niezbyt błyskotliwych policjantów Kristianssona i Kvanta. A to daje im wieprzową nóżkę w galarecie, używa sprytnie słów nie do końca uznawanych za obelżywe, a do tego obrzydliwie śmierdzi i nosi przy sobie gotówkę w najdrobniejszych monetach, przez co nikt nie jest chętny do aresztowania go i przeliczenia walorów (Dupiasty miał przy sobie trzysta dwadzieścia koron i 93 öre w sześćdziesięciu dwóch kieszeniach. Rewizja trwała siedem godzin i na domiar złego został uniewinniony przez tępego sędziego, który nie miał ucha do niuansów skańskich zwrotów i nie widział nic obraźliwego ani obelżywego w słowach: "świr", "gnojara", "gęsi flet", "kurza twarz").

Inne tych autorów tu.

#13

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 17, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, kryminal, panie, panowie - Skomentuj


Władysław Zambrzycki - Kwatera bożych pomyleńców

Czterech sympatycznych erudytów - lekarz chorób tropikalnych Afrykander, dziennikarz Quadratus, Tatar - inżynier, mahometanin i pan Wincenty - antykwariusz i bibliofil, współmieszkają w wypożyczalni książek na Żurawiej. Wokół właśnie rozpoczęło się Powstanie Warszawskie, mimo huku bomb, strzałów i pożarów dając nadzieję na zakończenie wojny w Warszawie. Pan Wincenty ma słabe serce, panowie umawiają się więc, że dla pokrzepienia ducha będą sobie konwersować o rzeczach ciekawych, zabawnych i pozytywnych. I tak sobie opowiadają o przygodach w różnych krajach Europy, o inteligentnych psikusach i psotach, o dobrych ludziach. I jak tak sobie rozmawiają, jakby siedzieli przy kawiarnianym stoliku, tym boleśniejszy jest kontrast z ubóstwem powstańczej Warszawy, kaszą-pluj, z żegnaniem się z każdą spotkaną osobą, bo można już jej nie zobaczyć.

Książka o nadziei, humanizmie, rozważaniach o wierze i o tym, co w życiu ważne, pełna anegdot, aluzji, pomieszania fikcji z prawdą. I mimo że znam historię, miałam nadzieję, że Warszawa odzyska wolność.

Teraz już wiem, skąd MŻiK wzięła pseudonim Afrykander [http://gorczyn.blox.pl - link nieaktywny]. Dziękuję.

#11

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 5, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, beletrystyka, panowie - Komentarzy: 1