Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Zaczęłam w pewnym momencie liczyć, ile kieliszków wychyla dziennie komisarz Maigret, ale asekuracyjnie powiem, że nie jest alkoholikiem, a Francuzem. Tym razem śledztwo upłynęło pod znakiem wódki (a wcześniej grogu, jako lekarstwa na zacinający, listopadowy deszcz). W dobrej dzielnicy, w bogatej kamienicy, zostaje zamordowana utrzymanka, Laura, wcześniej notowana jako ulicznica. Podejrzany jest - poza tajemniczym sponsorem - jej kochanek, młody saksofonista, Pierrot. Wprawdzie Maigret nie bardzo wierzy, że to właśnie on ją zabił, ale rozpuszcza po całym mieście wywiadowców, żeby delikwenta w jakiejś przytulnej knajpce znaleźli. Jednocześnie męczy się ze świadkami - gospodynią denatki, konsjerżką czy żoną bogatego neurochirurga - ponieważ żadna z pań nie życzy sobie mówić całej prawdy. W tle rozgrywa się wątek niezwyczajnego człowieka, syna rolnika, który został wybitnym specjalistą i czuje się zwolniony z utrzymywania norm społecznych (a konkretnie bierze do łóżka wszystkie dostępne panie, jego żona nie ma nic przeciwko, a panie są jeszcze z tego wszystkiego całkiem zadowolone).
Inne tego autora, inne z tej serii.
#63 (a czeka już #64 i #65).