Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o panowie

Ewa wzywa 07

Nie wiem, jak Wy, ale ja pasjami uwielbiam kryminały, w których na wstępie autor prezentuje listę osób. Ponieważ nie jest to praktyka powszechna, przygotowałam spis bohaterów samodzielnie.

Danuta Frey-Majewska - Maska śmierci #37

Lista osób:

  • prowadzący śledztwo - kończy zaocznie prawo, oczekuje na awans, żona i 6-letnia córka (nieistotne dla fabuły).
  • Janusz Rogosz - kierownik sklepu z obuwiem, denat.
  • Paweł Szulc - właściciel sklepu z pamiątkami w Kamieniu.
  • Wanda Szulc - żona, siwa i zniszczona, ale bogata z domu.
  • Maria Karasek - kierowniczka Domu Kultury.
  • Lucjan Karasek - mąż Marii, zaopatrzeniowiec z Zakładów Skórzanych „Jedność” w Kamieniu.
  • Kazimierz Kwiatek - przewodniczący kamieńskiej rady narodowej.
  • Andrzej Marzec - sekretarz partii, naczelny dyrektor Jedności”.
  • Irmina Marzec - przy mężu, nie pracuje, bo ma rodzinę we Francji.
  • Wiesław Cuper - zastępca Marca.
  • Krystyna Cuprowa - rudowłosa, atrakcyjna żona Wiesława.
  • Krzysztof Makarewicz - sekretarz partii w Kamieniu.
  • Bogdan Chmielnik - komendant straży pożarnej.
  • Michał Krawczyk - sierżant milicji.
  • Justyna Krawczyk - żona sierżanta, była żona Rogosza.
  • Anatol Najda - producent galanterii skórzanej.

Na sylwestrowym balu w Kamieniu bawili się notable i cała towarzyska “śmietanka”. Impreza zakończyła się odkryciem denata w masce śmierci, Rogosza. W trakcie śledztwa okazało się, że w mętne interesy w sklepie Rogosza (sprzedaż wyrobów prywatnych, a nie tylko państwowych, zgroza) umoczona jest połowa miasteczka. Jako że rzecz się dzieje zimą, a miasteczko jest tuż przy granicy z Czechosłowacją, w trakcie śledztwa odbywa się dramatyczny pościg za uciekającym za granicę przestępcą, co prowadzący śledztwo przypłaca chorobą (którą ignoruje, bo pracować trzeba).

Po walutę się jeździ do Warszawy. “Spotkanie (...) z waluciarzami zostało uzgodnione wcześniej, tak jak i wcześniej uzgodniono sygnał rozpoznawczy - bukiecik sztucznych fiołków w klapie płaszcza. Wymiany dewiz na złote polskie dokonano w ubikacji Pałacu Kultury”.

Inne tej autorki tutaj.

Władysław Krupiński - Tajemnica gotyckiej komnaty #38

Lista osób:

  • "Stary" - naczelnik z autorytetem.
  • prowadzący śledztwo - lubi ładne panny.
  • Kazimierz Groński - lat 28, kustosz zamku w Waśniewicach, denat.
  • Zawierciński - poprzedni kustosz, również denat.
  • Iwona - kierowniczka muzeum w Waśniewicach, ładna i budzi zaufanie, niestety ma narzeczonego.
  • barmanka - fertyczna i dobrze zbudowana, do tego rozsądna i rozgarnięta oraz dyskretna.
  • robotnicy - czyszczą pałacowe piwnice, ale chlapią ozorami na lewo i prawo.
  • rybak - mieszka w okolicy od dawna, ma dobry słuch.
  • Bruno “Czarny Smok” - oficer SS, właściciel białego mercedesa.

Pracowników zamku w Waśniewicach prześladuje pech - jeden z kustoszy ginie potrącony przez samochód, drugi zostaje wyrzucony z promu Gdynia-Kopenhaga, którym udawał się na prestiżową konferencję historyków sztuki. Obrotny funkcjonariusz udaje się do Waśniewic, gdzie z atrakcyjną panną Iwoną odkrywa tajną komnatę pod piwnicą, w której - oprócz zaminowania (na szczęście nasz bohater był przypadkiem saperem) znajdują szkatułkę ze zrabowanym przez hitlerowców precjozami i dokumentami niemieckich oficerów. Jak się łatwo domyślić, za morderstwami kustoszów stali zbrodniarze wojenni, napływowi i mieszkający w okolicy. Co mnie zastanawia, to że według opowieści jednego z przestępców, którego milicjant sprytnie podszedł, udając kogoś z RFN, kustosz Groński był zabijany dwukrotnie - raz utopiony w jeziorze za pomocą lasso, ale ponieważ następnego dnia był z powrotem w zamku, wytoczono ciężką artylerię i wysłano go na pechowy rejs.

Inne tego autora tutaj.

Jerzy Siewierski - Zaproszenie do podróży #39

Lista osób:

  • kapitan Filip - milicjant po przejściach, jest winny zabitemu koledze przysługę.
  • Beatka - studentka anglistyki z Krakowa.
  • mama Beatki - wdowa po koledze kapitana Filipa.
  • Prorok Józio - niby hipis, a hochsztapler, nie pije alkoholu.
  • Wanda - czarnooka atrakcyjna bibliotekarka z Koszykowej.
  • Domicela Kwaśniewska - hipiska z sinymi ustami, z bogatego domu.
  • Wilfried Stafford - rudy Anglik, poeta, lubi żubry.
  • Jerzy Żaklicki - student, drągal i cinkciarz.
  • Marek Rozbicki - hipis, ćpa witaminę B complex.
  • sierżant Walczak - spec od psów policyjnych.
  • Porucznik Stanisław Watucki - śmiertelnie znużony funkcjonariusz, ale specjalista od podrywu.
  • doktor - nie taki prawdziwy, co leczy, ale dyplomowany socjolog.
  • Halinka - atrakcyjna protokolantka, niestety prowadza się z jakimś piegusem.

Kapitan Filip miał jechać na urlop, ale zamiast urlopu rozpoczyna prywatne śledztwo na prośbę żony zabitego na służbie kolegi: szuka jej córki, studentki Beaty, która oświadczyła, że wybiera bycie hipiską. Rozpoczyna inwigilację tzw. środowiska, dzięki kontaktom z Prorokiem Józiem (znanym organom) trafia do hipisowskiej komuny, gdzie dostaje propozycję obejrzenia seksu grupowego albo wąchania rozpuszczalnika tri. Nie jest zainteresowany, tym bardziej że znajduje zwłoki Beatki, co nadaje sprawie statusu oficjalnego. W śledztwie pomaga doktor socjologii, analizujący subkulturę polskich hipisów (“hippiesów”) i wyjaśniający, że to nie są hipisi prawdziwi, bo w PRL-u a) nie ma konsumpcjonizmu, więc automatycznie nie ma przeciwko czemu protestować, b) w Polsce nie ma marihuany ani haszyszu.

Się pije: koniak (Napoleon u doktora, a prywatnie to soplicę, jarzębiak, a jak premia to Budafok).
Się pali: wiadomo, dym wisi w powietrzu, szef pali fajkę, bo “zdrowa”. Hipisi palą papierosy na astmę, sprzedawane przez przedsiębiorczego Proroka Józia.

Inne tego autora:

Inne z tego cyklu tutaj.

#27

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 28, 2019

Link permanentny - Tagi: panie, panowie, prl, 2019, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Ian Rankin - Kaskady

Była flama Rebusa, Gill, zostaje nowym komendantem. Okazuje się trudnym partnerem, bo jednak bardziej dba o politykę niż o ludzi[1]. A śledztwo niełatwe i medialne, bo zaginęła córka zamożnego bankiera. Nikt nie żąda okupu, ale w okolicy posiadłości bankiera pojawiła się zagadkowa drewniana trumienka z laleczką. Rebus odkrywa we współpracy z Jean, kustoszką Muzeum Narodowego (z którą nie tylko prowadzi śledztwo, ku irytacji Gill), że takie laleczki pojawiły się w XIX wieku przy okazji kradzieży zwłok na badania oraz - z niezauważoną wcześniej regularnością - po zastanawiających zaginięciach w latach 70. i 80. Dokooptowują też emerytowanego patologa, profesora Devlina, prywatnie sąsiada zaginionej, który - nudząc się bez pracy - analizuje stare dokumenty sekcji. Poza Jean i patologiem, do ekipy Rebusa trafia sierżant Ellen Wylie, którą Gill zniszczyła na pierwszej konferencji prasowej, posterunkowa Siobhan Clarke, zdolna i ambitna policjantka, która wraz z lubiącym gadżety posterunkowym Grantem Hoodem usiłuje eksplorować drugą linię śledztwa - tajemniczą cybergrę, w której uczestniczyła zaginiona. Największym problemem tego zespołu jest to, że nikt ze sobą nie rozmawia, każdy samodzielnie prowadzi jakiś wątek. Niestety, to efekt udzielającego się stylu pracy Rebusa.

Rzecz się dzieje w 2001 roku, więc ta cyberprzestrzeń jest taka bardziej umowna - tajemniczy Quizmaster wysyła wskazówki pocztą, często zmieniając serwery. Żeby uzyskać jakiekolwiek informacje, trzeba kontaktować się ze specjalną komórką ds. Internetu, a i to niekoniecznie z dobrym efektem.

Kwiatek z tłumaczenia: “błękitne kamionkowe naczynia pokryte glazurą w kształcie talerzy i wazonów”.

Inne tego autora tutaj.

[1] Chociaż nie do końca. Upiera się, żeby Rebus poszedł na lekarza i podjął walkę ze swoim alkoholizmem; oczywiście Rebus to traktuje jako akt zazdrości (skoro wybrał Jean) i wtrącanie się w życie prywatne (whisky - Tallisker, Macallan, Laphroaig - i piwo to takie niewinne hobby[2], w końcu, nawet jak pod wpływem alkoholu policjant zaczyna przesłuchiwać podejrzanego albo ładuje się do mieszkania zaginionej).

[2] Poza muzyką. Mam wrażenie, że cytowana playlista w głowie Rebusa jest coraz bardziej kompulsywna, a pojawiające się wtręty - toporne ("– Plotki, Bill. To tak, jak z tym albumem Fleetwood Mac: najlepiej nie słuchać").

#24

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 15, 2019

Link permanentny - Tagi: 2019, panowie, kryminal - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Pat Conroy - Książę przypływów

Więc owszem, dlatego raz na jakiś czas lubię przeczytać jakąś podłą książkę, żeby potem docenić te fantastyczne. “Księcia przypływów” możecie zapewne znać z ekranizacji (Nolte/Streisand), ja nie znałam[1], co pozwoliło mi się w pełni[2] cieszyć fabułą książki.

Współcześnie (w latach 70.) Tom Wingo, bezrobotny trener i nauczyciel angielskiego, mąż i ojciec trzech córek, dowiaduje się o jednocześnie o kolejnej próbie samobójczej swojej siostry-bliźniaczki Savannah, poetki, oraz o tym, że jego ukochana żona chce się z nim rozstać, a on sam nie jest takim ojcem, za jakiego zawsze się uważał. Opuszcza więc rodzinne okolice i jedzie do Nowego Jorku, żeby przemyśleć swoje życie i związek oraz spotkać się z siostrą. Na miejscu dowiaduje się, że siostra jest w katatonii, potrafi wypluwać z siebie tylko chaotyczne frazy, a jej psychiatra, dr Lowenstein, próbuje z tego rozszyfrować przeszłość. Od tej pory spotkania Toma z dr Lowenstein przeplatają się z opowieściami o trudnym dzieciństwie w rozlewiskach Karoliny Południowej. Brutalny ojciec, ofiara dwóch wojen (II i w Korei), często nieobecny, ale podczas czasu w domu egzekwujący przemocą swoją wizję wychowania dzieci; pojawia się pierwowzór wątku z “Gnoju”, gdzie kilkulatki modlą się, żeby ojciec zginął na wojnie albo marzą, żeby udało się zmienić przeszłość i ich rodzice nigdy się nie spotkali. Ciężko doświadczona matka, rodząca (poza trójką żywych) martwe dzieci, dodatkowo opętana ambicją wejścia do wyższych sfer w lokalnej społeczności; gorzknieje z czasem, według narratora buduje swój świat na kłamstwie, co ma niebagatelny wpływ na dzieci. Do tego dochodzą dramatyczne wydarzenia, czasem w postaci rodzinnych legend (peregrynacje ojca w czasie II wojny światowej), czasem przywołane po wieloletnim wyparciu.

I przy tym wszystkim to książka absurdalnie pogodna, mimo przerażających wspomnień. Tom, Savannah i Luke budują sobie fantastyczny świat, w którym wzajemnie się chronią przez zewnętrzną grozą. Naznaczony religijnym szaleństwem, ale łagodny dziadek Amos jest lokalną ciekawostką, kiedy co roku na Wielkanoc wyciąga krzyż i odtwarza drogę krzyżową na ulicach miasteczka (i tylko raz krzyż był na kółkach). Babcia Tolitha, która opuściła męża i syna, jest bigamistką, ale nie boi się podjąć ryzyka przepieprzenia całego majątku na podróż dookoła świata oraz z wielką radością kładzie się w trumnie, żeby spłatać psikusa lokalnej plotkarce. Tom, główny kronikarz rodziny, który jako jedyny pamięta przeszłość i - z biegiem wydarzeń - opowiada o wszystkim zaangażowanej pani doktor, jest człowiekiem o ogromnym poczuciu humoru, dzięki czemu nawet opis zabijania i przemocy jest kontrapunktowany nieco ironicznym komentarzem. Wiadomo, jest to mechanizm przystosowania, sprawdzający się nieco lepiej niż szaleństwo siostry czy idee-fixe starszego brata. To wszystko nałożone jest na nostalgiczny obraz nieistniejącego już Południa - krainy rybaków, ludzi prostych, ale uczciwych; miejsca, gdzie wszystko było możliwe - domowa menażeria z tygrysem, kradzież morświna z parku rozrywki czy włamanie i pozostawienie w domu znienawidzonego człowieka rozkładających się zwłok ogromnego żółwia.

To mocna i przejmująca książka, ale napisana tak, że mam ochotę do niej wrócić, nawet kosztem przebijania się przez kilkaset stron opowiadających o koszmarnym dzieciństwie, które zostawiło na wszystkich dzieciach Wingo blizny.

[1] A chcę? Nie rozczaruję się filmem sprzed lat?

[2] Mimo tłumaczenia Łozińskiego. Nie porównywałam z oryginałem, ale przy czytaniu nie znalazłam wielu baboli (niezrozumiałych zdań, bo kilka niezgrabności i niekonsekwencji i owszem - “szkolarskie pismo”, “słoje Masona” czy “entuzjastki drużyny”).

#23

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 8, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, beletrystyka, panowie - Skomentuj


Harlan Coben - Bez pożegnania

Absolutnie zgadzam się z tezą, że każda (przynajmniej z tych przeczytanych przeze mnie) książka Harlana Cobena opiera się na podobnym szkielecie. Jest bohater, ma za sobą traumę z przeszłości, po czym nagle przeszłość powraca, wciąga bohatera w niebiezpieczny wir (obowiązkowo koniecznie z ucieczką przed policją/FBI), tajemnica się wyjaśnia, jest twist, tajemnica się wyjaśnia ponownie w zupełnie inny sposób. Tak jest i tutaj - Will Klein przyjeżdża na pogrzeb matki do rodzinnego miasteczka, na pogrzebie nie ma wielu osób ze względu na społeczny ostracyzm, bo kilkanaście lat wcześniej została zgwałcona i zamordowana Julie, sąsiadka Kleinów i była dziewczyna Willa, a podejrzany o to brat Willa, Ken, zniknął. Rodzina wierzyła w jego niewinność i uważała, że morderca Julie zabił też Kena. Tymczasem umierająca matka szepnęła, że Ken żyje, a w jej rzeczach Will znalazł zdjęcie brata sprzed dwóch lat. Niedługo potem znika i zostaje zamordowana aktualna dziewczyna Willa, Sheila, policja zaczyna zadawać pytania, niedwuznacznie sugerując, że Will jest w kontakcie z Kenem. To wszystko sprawia, że Will wraz z dość nietypowym przyjacielem Squaresem (trener jogi, nawrócony nazista) rozpoczynają własne śledztwo.

Przyznam, że rozwiązanie tej historii było dość męczące - mnóstwo dodatkowych postaci komplikowało wszystko, rozbicie finału na trzy rundy nie było już za drugim i trzecim razem zaskakujące. Niektórych rozwiązań się domyślałam (Xra mavxaął j cebtenzvr bpuebal śjvnqxój), niektóre były dość toporne (kto faktycznie zabił Julie, postać Ducha czy wreszcie hxeljnavr cemrq Jvyyrz snxgh, żr Whyvr hebqmvłn wrtb qmvrpxb).

Inne tego autora tu.

#20

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 30, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, panowie, kryminal - Skomentuj


Arkadij Strugacki, Borys Strugacki - Drugi najazd Marsjan

"Drugi najazd Marsjan"[1] to dziennik, pisany przez Apolla - emerytowanego prowincjonalnego nauczyciela. Mieszkający gdzieś w małym, nieznaczącym miasteczku, czekający na decyzję o przyznaniu renty, Apollo opisuje wydarzenia od lądowania obcych (określanego jako wielki pożar albo fajerwerki) przez powolne odkrywanie, że świat właśnie zostaje powoli skolonizowany do momentu, kiedy już jest za późno na walkę. Marsjanie nie pojawiają się w ogóle, wysyłają elegancko ubranych (i uzbrojonych) przedstawicieli. Nie zmieniają wiele - ot, jest zakazy picia alkoholu z ziemskich zbóż, zamiast tego są szybkorosnące zboża marsjańskie, z których też można pędzić procenty, nie ma niektórych lekarstw, a kilka osób znika bez śladu. I o wiele nie proszą - tylko o mało inwazyjne i odpłatne oddawanie kwasu żołądkowego. Mimo obdarzenia mieszkańców mitologicznymi greckimi imionami (Minotaur obsikujący posiadłość Laomedona nieustająco mnie bawi), wszystko jest tu bardzo radzieckie w duszy – począwszy od postawy władzy, skończywszy na sposobie myślenia i działania ludzi (na przykład Apolla, skupiającego się na moralnym prowadzeniu się córki czy kolekcji znaczków). Strugaccy zadają ciekawe pytania: co będzie, jeśli obcy nie przybędą na statkach kosmiczny z laserowym uzbrojeniem, a po prostu nas kupią? Jak zachowają się ludzie, jak wyglądać będzie ruch oporu, jak zmieni się życie zwykłego człowieka?

[1] Pierwszy był u Wellsa, gdzie statki kosmiczne i uzbrojeni obcy.

Inne tego autora tutaj.

#19

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 30, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, panowie, sf-f - Skomentuj


Marcin Wroński - Skrzydlata trumna / Pogrom w przyszły wtorek (?)

Niestety z przykrością muszę cofnąć moje słowa dotyczące przyjemności lektury śledztw (pod)komisarza Maciejewskiego. “Skrzydlata trumna”, dziejąca się w 1936 roku, jest przeplatana wydarzeniami z 1945 roku, kiedy to Maciejewski jest więźniem nowej, socjalistycznej władzy, która za pomocą brutalnych tortur chce go nauczyć kochać nowy porządek (kiedy już ustala, że Zyga nie był jednak stronnikiem Gestapo jako pracownik Polskiej Policji Kryminalnej w czasie wojny). Podobny jest początek “Pogromu”, gdzie Maciejewski zostaje wypuszczony warunkowo z więzienia w celu przeprowadzenia śledztwa nad morderstwami bogatych Żydów. Doceniam zgrabne skoki po linii czasu, zwłaszcza że historia Lublina jest niełatwa w każdym okresie, ale podziękuję za kolejne tomy. Nie odpowiada mi zwiększający się poziom brutalności i wulgarniejący z tomu na tom język (od międzywojennego Ćwirleja przechodzimy do Krajewskiego). Odpadłam w 1/3 "Pogromu" i zwyczajnie nie chcę go kończyć.

Tytułowa “Skrzydlata trumna” to samolot produkowany w Lublinie, nieco wadliwa (a może sabotowana) polska myśl techniczna). Maciejewski zostaje wezwany do fabryki w celu zamknięcia sprawy samobójczej strażnika; problem w tym, że nie ma ciała do obejrzenia i całość śmierdzi na kilometr próbą zatuszowania, na co komisarz się nie zgadza najpierw z czystej przekory, potem - gdy okazuje się, że sprawa może mieć związek z narkotykami - już z przyczyn osobistych. Przyczyny osobiste są dość istotne w tym tomie - kochanka Zygi, pielęgniarka Róża, wyszła z nałogu morfinowego, ale Maciejewski nie dowierza jej i nieustająco przeszukuje mieszkanie, żeby upewnić się, że wszystko jest w porządku. Tak się tym upewnianiem stresuje, że regularnie się upija oraz na poważnie rozważa czyny nierządne z przesłuchiwaną w sprawie fertyczną krawcową. Wiele wątków - niemieccy szpiedzy, handlarze narkotyków, polski wywiad wywierający presję na tyle silną, że Maciejewski prawie traci swój związek - wyjaśnia się ostatecznie dopiero w kazamatach w 1945 roku.

Po roku więzienia i tortur, Maciejewski zostaje nagle wypuszczony przez demonicznego majora Grabarza, żeby wyjaśnić serię zabójstw dokonanych na oko przypadkowo na obywatelach żydowskiego pochodzenia. Zgadza się, bo szantażowany jest życiem Róży i ich dziecka oraz pozostającego w kazamatach Fałniewicza, poza tym to jedyna szansa, żeby odetchnąć wolnością. Słaby, niedożywiony, z wybitymi zębami, wraca przez zrujnowany Lublin do swojego dawnego domu. Okazuje się, że antysemityzm i brutalna przemoc w imię wyższego porządku nie zakończyła się wraz z wojną, a hitlerowcy nie do końca byli najgorszą opcją. Problem w tym, że absolutnie nie mam siły się przebijać przez tę książkę, czytać o wspólnym korzystaniu z profesjonalnych uciech erotycznych podczas zebrania radzieckich wojskowych (czy płatnych to nie wiem, bo przecież im się należało) i odnajdować tzw. ludzkiej strony u oprawców. Sorry not sorry.

Inne tego autora tutaj.

#18 1/3

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 23, 2019

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2019, panowie, kryminal - Skomentuj