Więcej o
kryminal
Tadeusz Lembowicz - Śmierć pod Obidową #115
Spis osób:
- kapitan Tadeusz Westler - siwy włos i powaga w oku
- chorąży Paweł Popielas - zajmuje się pracami, których nie chce wykonywać nikt inny
- Tadeusz Karecki - sekretarz znanej popołudniówki, oszczędny w słowach, znajomy Wrestlera
- Jerzy Wełnicki - aktor, grał w szwedzkich filmach dwa razy, sława i talent nie idą jednak w parze z dobrym charakterem
- Anna Rozbicka - śpiewaczka, idea kobiety, a nie człowiek z krwi i kości, znajoma Wełnickiego
- starszy sierżant Gawlik - komenda zakopiańska, mówi z lekkim wileńskim zaśpiewem
- Właścicielka “Orlika” - wścibska według Wełnickiego, sympatyczna według Westlera
- Elicki - sława chirurgiczna, pensjonariusz “Orlika”, siwe gęste włosy, ogorzała twarz
- Elicka - młodsza od męża, z sympatyczną twarzą, mogła się podobać
- Antoni Walczak, ps. “Tewek” - ma niemal nieruchomą górną wargę, przez co jego twarz wygląda jak martwa
- Zbigniew Elicki, ps. “Fotos” - siostrzeniec Elickiego, fotografuje na Starym Mieście
- blondyn - twarz miła, choć skrzywiona cynicznym uśmieszkiem, totumfacki “Fotosa”
Styczeń 1976, nad Europą Zachodnią przechodzi huragan, Zakopianka stoi. Nie dziwi specjalnie opuszczony na poboczu samochód, ale przy bliższym sprawdzeniu w ciemnozielonym Volvo znajduje się martwy człowiek. Bez dokumentów, jedynie ze sfałszowaną legitymacją studencką. Samochód okazuje się być skradzioną własnością warszawskiego aktora, który twierdzi, że samochód mu skradziono, a sprawy nie zgłosił, bo spieszył się na pociąg. Milicja rozpytuje w pensjonacie, w którym mieszkał właściciel volvo, rozmawiają z lekarzem Elickim, który nie spodziewa się, że - jak się niebawem okazuje - zamordowanym jest jego siostrzeniec, fotograf. W mieszkaniu zamordowanego znajdują się szybko zdjęcia par w sytuacji intymnej, sugerujące szantaż. Jest też artystyczne zdjęcie Wełnickiego, za które Elicki - wprawdzie szantażysta, ale utalentowany - dostał nagrodę. Trochę zajmuje odkrycie, kto pomagał młodemu Elickiemu w niecnym procederze - nieco opóźniony intelektualnie “Tewek” i cwany blondynek z zakładu fotograficznego.
Się określa pochodzenie: na podstawie ubrania (wiąże sznurowadła jak Warszawiak).
Się pije: koniak, starkę.
Się je: jajecznicę na boczku.
Się pali: wiadomo.
Złote myśli: “Za pieniądze i święty może się złajdaczyć, a co dopiero taki typ”.
Inne tego autora tu.
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Śmierć grabarza #116
Spis osób:
- Walenty Kosiński - denat, grabarz, ale z wyższym wykształceniem
- porucznik Koźlak - zręcznie wdrapuje się na drzewo, ale łapie katar podczas obowiązków[3]
- kapitan Wadzewski - elegancki, przystojny mężczyzna
- Konstanty Garbiszewski - kuzyn denata, zamożny architekt
- Marcysia - służąca Garbiszewskich, zupełnie surowa, nie wie, że się puka do drzwi
- Liza - nieżyjąca żona Kosińskiego
- Irma Garbiszewska - piękną kobietą, ogromne, płonące niezwykłym blaskiem oczy, wierząca i praktykująca katoliczka[1]
- Marian Wyłka - łysy grubasek o łagodnym spojrzeniu ciemnych, okrągłych oczu, hiena cmentarna
- Eugeniusz Małecki - przypomina ogromną antropoidalną małpę, były marynarz, hiena cmentarna
- Zenon Waciaszek - wytworny mężczyzna, pachnący dobrą wodą kolońską, hiena cmentarna
- Basieńka Niedziecka - flama Waciaszka, ma takie dziwne uczulenie na mundur milicyjny. Jak tylko go zobaczy, to zaraz dreszczy dostaje i bólu głowy
- Emilia Grochowiecka - przy odrobinie fantazji można ją było wziąć albo za średniowiecznego mnicha, albo za czarownicę z Łysej Góry
- Edward Kuleś - znajomy Barbary, zajmuje się hydrauliką i drobnymi kradzieżami
- Henryk Kamiński - znajomy Barbary, czasami lubi sobie pofiglować, tak dla sportu, dla hecy
- Dominik Czebanowicz - filozof, teolog, marynarz, stanowczo nie typ ascety
- Kazimierz Przewłocki (84) - emeryt, pochowany siedemnastego listopada
- Patrycja Axley (49) - Amerykanka, Polka z pochodzenia, umarła podczas wizyty w Polsce
- Katarzyna Dobrowolska - poprzednia gosposia Garbiszewskich, lubi milicję
- porucznik Kaczmarski - młody człowiek o bystrym spojrzeniu i energicznych ruchach
Podczas pogrzebu kondukt żałobny odkrywa wisielca, grabarza. Denat okazuje się być zbolałym, mimo upływu lat od śmierci żony, wdowcem, wielojęzycznym erudytą, piszącym o hienach cmentarnych, w habicie franciszkanina prowadził też tajemnicze rekolekcje, w których uczestniczyła ultra-pobożna żona brata (wątek rekolekcji jest niestety fabularnie niedoinwestowany, w przeciwieństwie do nieudanego małżeństwa Irmy i Konstantego). Milicja analizuje potencjalnych wrogów Kosińskiego - dżentelmenów, okradających nieboszczyków, którzy właśnie wyszli po wyroku, niechętnego teologa, którego Kosiński przyćmiewał intelektem, wreszcie dociera do Amerykanki, dziwnie zainteresowanej rodziną kuzyna grabarza, niestety już nieżywej.
Się pali: sporty.
Się pije: wódkę, pięciogwiazdkowy koniak, whisky[2], śliwowicę (zaprawioną lekami).
[1]
- Nie ma między nami żadnego fizycznego zbliżenia, ponieważ ty jesteś rozpustny. A ja nie wyszłam
za mąż po to, żeby uprawiać rozpustę. (...)
- Posłuchaj mnie, Irmo - powiedział, siląc się na spokojny, łagodny ton. - Być może, że nasze małżeństwo
było jednym wielkim nieporozumieniem. Nie chciałaś żyć ze mną przed ślubem, uważałaś to za
niemoralne. I w rezultacie kupiłaś przysłowiowego kota w worku. Mam wrażenie, że po prostu jesteś albo
nierozbudzona, albo niewyżyta erotycznie i z tego wynikają te wszystkie nasze nieporozumienia.
Ale swoją drogą niezwykłe, jak to się dzieje, że w dzisiejszych czasach młoda, i jak twierdzisz, bardzo ładna kobieta przesiaduje w kościele? Coś się musi za tym kryć. To nie jest naturalne.
[2]
- Czy zauważyła pani coś nienormalnego w zachowaniu się pani Axley?
- Bo ja wiem... Nic specjalnego. Chyba tylko to, że sporo piła, ale ci Amerykanie to w ogóle pijanice.
[3]
- Bo ja jestem zwolennikiem medycyny ludowej. Czosnek z gorącym mlekiem, napar z malin, bańki,
smarowanie, ewentualnie grzane piwo z korzeniami.
Inne tego autora tu.
Inne z tego cyklu tutaj.
#20 (przeczytałam też po raz kolejny EW117).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 21, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
kryminal, prl, 2021, panowie
- Skomentuj
W opowieści, której powtarza się wątek odejścia, narracja jest dwutorowa. Quinn, dwudziestoparoletnia asystentka, wynajmuje mieszkanie ze współlokatorką. Po powrocie z pijackiej imprezy odkrywa, że jej współmieszkanki Esther nie ma, a ślady, jakie widzi, sugerują przestępstwo. Policja nie jest zainteresowana, Quinn podejmuje więc śledztwo sama, znajdując coraz bardziej niepokojące znaki, że Esther nie była tym, za kogo ją uważano - miała dokumenty potwierdzające zmianę nazwiska, przechowywała listy z pogróżkami, podpisane swoimi inicjałami, szukała nowej współlokatorki, a poprzednia - przed Quinn - umarła w dziwnych okolicznościach. Z kolei Alex, 18-latek z małego miasteczka, został opuszczony przez matkę, kiedy miał 5 lat. Zrezygnował ze studiów mimo otrzymanego stypendium, żeby utrzymać dom i ojca-alkoholika. Podczas pracy w restauracji spotyka dziwną, ekscentrycznie wyglądającą dziewczynę (a ponieważ śledzimy też narrację Quinn, domyślamy się, że to Esther), która zdaje się obserwować dom psychiatry, mieszkającego nieopodal. Alex odnajduje ją w opustoszałym domu, o którym krążą legendy - rodzina mieszkająca w nim straciła w wypadku 5-letnią córkę; chłopak zaczyna dziwnej dziewczynie pomagać, zaprzyjaźnia się z nią, ale wygląda na to, że dziewczyna nie mówi wszystkiego.
Jak większość tego typu thrillerów, czyta się to doskonale, problem jednak pojawia się przy związaniu wątków i zakończeniu. Intryga jest dość niewiarygodna - gnwrzavpmn qmvrjpmlan gb bjn 5-yngxn, Trarivrir, xgóen jpnyr avr hznełn j jlcnqxh, pb ebqmvan jzójvłn zvrfmxnńpbz zvnfgrpmxn, glyxb mbfgnłn jlnqbcgbjnan, ob bxnmnłn fvę cflpubcngxą v zngxn onłn fvę, żr fxemljqmv złbqfmą fvbfgeę, xgóeą olłn Rfgure. Rfgure cb yngnpu, tql qbjvrqmvnłn fvę b nqbcpwv fvbfgel, bqanynmłn wą, jśpvrxłn an zngxę, nyr fmloxb mbevragbjnłn fvę, żr wrw fgnefmn fvbfgen wrfg młlz pmłbjvrxvrz. Ceóobjnłn hpvrp (fgąq mzvnan anmjvfxn), nyr avr mqążlłn - fvbfgen cbejnłn wą v mnzxaęłn j fpubjxh, cb pmlz hcbqboavłn fvę qb avrw v jeópvłn qb zvnfgrpmxn jleójanć enpuhaxv m zngxą. Zakończenie jest niejednoznaczne, trochę pozytywne (chociaż nadludzkim wysiłkiem), trochę nieprzyjemne (osoba pozytywna zostaje ukarana za dobre postępowanie).
Inne tej autorki tutaj.
#19
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 20, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, kryminal, panie
- Skomentuj
Leokadia Kościelna ma niewesołe życie - owdowiała, córka wyjechałam do Ameryki, zbiera więc pieniądze na bilet lotniczy, żeby przed śmiercią zobaczyć wnuki. Dodatkowo opiekuje się lokalnymi bezdomnymi kotami, przez co wchodzi w konflikt z Seweryn Podsiadłym, któremu również dobro braci mniejszych leży na sercu, bo do ludzi już się zdążył rozczarować[1]; konflikt na szczęście krótkotrwały, bo po niedługim czasie oboje zgodnie karmią i leczą piwniczne koty, a pani Leokadia nawet znajduje dla tych ładnych domy na prowincji. Wydawałoby się więc, że staruszka nie ma wrogów, ale nawet prowadząc tak niewinne życie, naraża się kilku osobom. Listonosz, młody Zbyszek Michalak, podkrada jej wysyłane przez córkę listy ze względu na farsz z dolarów (wymagająca kochanka życzy sobie prezentów) i boi się, że kradzież się wyda. Lucuś Waliczek sprzedaje Kościelnej fałszywe banknoty i jest niemile zdziwiony, że podobno już uzbierała na bilet i sprawa się za chwilę rypnie. Dodatkowo na skromny pokój emerytki czyhają kwaterunkowi współlokatorzy - Wierzbiccy, którzy w 6 osób (troje dorosłych i trójka dzieci, czwarte w drodze[2]) gnieżdżą się w jednym pokoju. To wszystko, a nawet i powiązania między potencjalnymi zainteresowanymi zgonem staruszki, odkrywają kapitan Sarnecki i dołączający na prośbę Michalaka-seniora[3], Downar. Jest trochę przebieranek - Downar najpierw udaje Tadeusza Kamińskiego, przyjaciela Michalaka-juniora, potem Wierzbickiej przedstawia się jako Wiśniewski, przyjaciel męża z dawnych lat[4], wreszcie podaje się za kuzyna potencjalnego fałszerza dolarów. Do wyjaśnienia zagadki przydaje się pozorowana kraksa[5] i nitka z fioletowego szalika.
Jest to nietypowy kryminał, bo jeden z niewielu, kiedy czytelnik - patrząc na wskazane przez autora ślady - obawia się wyjaśnienia zagadki. Qrangxn bxnmhwr fvę zvrć wrfmpmr wrqaą gnwrzavpę - xbgnzv avr mnwzhwr fvę m qboebpv frepn, n mjlpmnwavr bqxnezvn wr, yrpml v fcemrqnwr an fxóexv qyn mlfxh (jfmnx zhfv xhcbjnć qbynel), Cbqfvnqłrzh jznjvnwąp, żr jlnqbcgbjhwr wr qb qboelpu qbzój. Fpran, j xgóerw Qbjane bfxneżn jenżyvjrtb fgnehfmxn, wrfg nhgraglpmavr fzhgan. Qbjanebjv grż fzhgab, jvęp ovremr qb fvrovr pmneartb xbgn, bfjbwrtb cemrm xnezvpvryn. W zestawieniu z raczej niskimi pobudkami fałszerzy, złodziei i cwaniaków, zabójcę Kościelnej da się zrozumieć (niekoniecznie usprawiedliwić, jasne).
Się nosi: rękawiczki w upał.
Się je: wątróbkę (mimo zgagi), zakąski i golonkę (pod wódkę), chleb, dżem, ser i wędlinę.
Się pije: wyborową, piwo.
Się pali: oczywiście, palenie rzucił tylko Wierzbicki (dla oszczędności) i nie pali Podsiadły.
Się żeni: i świat się kończy:
(...) małżeństwo jest prawdziwą klęską dla mężczyzny. Mógłby przecież coś osiągnąć, do czegoś w życiu dojść, gdyby nie żona, dzieci, teściowa. Jak tu na to wszystko zarobić? Skąd wziąć pieniądze? Wszędzie był już zadłużony, a ciągle nie wystarczało na najniezbędniejsze potrzeby. Rzucił nawet palenie, nie dlatego, żeby dbał o zdrowie, ale dlatego, żeby nie wydawać pieniędzy. Właściwie co miał z życia? Nic, absolutnie nic. Spał w dusznym, zatłoczonym pokoju, rano wstawał, biegł do pracy, późnym popołudniem wracał, uczył się albo robił jakąś zleconą robotę, a potem znowu spał w dusznym, zatłoczonym pokoju. Tak było Codziennie.
Bawiąc-uczyć: włókno Cuprama (wiskoza miedziowa, właściwie "włókno Cupramy").
Się odpoczywa: w ośrodku wczasowym w starych wagonach, przerobionych na domki campingowe (tymczasem na Instagramie AD 2021).
Się handluje walutą w Polsce: Ja miałem, jak wiesz, w Brazylii dwa domy rozrywkowe. Ale mnie to znudziło. Wszystko za bardzo było uregulowane, nazbyt stabilne. Dziewczęta chętne, uprzejme, policja bez trudu przekupiona, krupierzy posłuszni, a klienci naiwni. Cholernie
się nudziłem. Żadnego ryzyka.
[1] Do ludzi stracił zaufanie. Jeden przyjaciel okazał się konfidentem gestapo, drugi, już po wojnie, okradł go i uciekł za granicę, a kobiety, które spotykał, usiłowały wyłącznie
wyciągnąć z niego jak najwięcej pieniędzy.
[2] Kwestia problemów lokalowych i kwaterunku ewidentnie ma podtekst społeczny. Jest i o regulacji poczęć (niestety, tylko post factum, albowiem to wina kobiety, że zachodzi w ciążę):
Pod wpływem tych rozmyślań podeszła do męża i powiedziała:
- Słuchaj, Janku...
Podniósł na nią zmęczone, zaczerwienione oczy.
- Chciałaś coś?
- Chciałam ci powiedzieć, że jestem już w szóstym miesiącu.
- Proponowałem ci, żebyś nie miała tego dziecka.
- Proponowałeś. Proponowałeś! - krzyknęła. - Ty tylko potrafisz proponować. Wiesz dobrze, że tego nie zrobię. Nigdy! Rozumiesz?! Nigdy!
Milicja też nie ma czułego ucha na takie pretensje:
- Tym Wierzbickim rzeczywiście życie układa się nie najlepiej. Spróbowałbyś ty pomieszkać w takim pokoiku w sześć osób.
Sarnecki wzruszył ramionami.
- Mój drogi, pozwól sobie powiedzieć, że w większości wypadków ludzie sami są sobie winni. Jak ktoś nie ma warunków, nie powinien zakładać rodziny. Ale u nas to się wszystko robi w myśl staropolskiej dewizy: „jakoś to będzie”. Facet się żeni, w przyspieszonym tempie płodzi dzieci i od razu ma pretensję, że nie dostaje mieszkania, od razu tragedia. No trudno... nasze budownictwo mieszkaniowe nie może nadążyć za przyrostem ludności. Buduje się dużo i ludzie bez przerwy otrzymują mieszkania, ale trzeba się trochę zastanawiać nad przyszłością rodziny. Napłodzą dzieci, a potem rozpacz, że muszą mieszkać w jednym pokoju.
[3] Michalak pochylił się i chciał Downara pocałować w rękę. Ten cofnął się gwałtownie.
- Co pan wyprawia?!
- Panie majorze, ja... ja... panie majorze... - wyszeptał stary listonosz i wybuchnął płaczem. Trzymane na wodzy najwyższym wysiłkiem woli nerwy odmówiły posłuszeństwa.
[4] Downar energicznym krokiem ruszył naprzód. Serdecznie uścisnął zdumionego Wierzbickiego i, całując go z dubeltówki, szepnął pośpiesznie:
- Jestem z milicji. Powiedziałem pańskiej żonie, że przyjaźnimy się od dawna. Muszę pana zabrać do Warszawy. Proszę nic żonie nie mówić.
[5] Sierżant Kaczor wysiadł błyskawicznie, ciągnąc za sobą rower. Wskoczył na siodełko i ruszył w kierunku zmotoryzowanej cyklistki, śpiewając pijackim głosem „Złoty pierścionek”. Po niedługiej chwili do uszu Downara i Sikory doszedł hałas zainscenizowanej kraksy.
Inne tego autora, inne z tej serii.
#18
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 18, 2021
Link permanentny -
Tagi:
2021, kryminal, panowie, prl, klub-srebrnego-klucza -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Jan Jerzy Koprowski - Śmierć w samolocie #112
Spis osób:
- Mario - cyniczny Włoch, podejrzewany o przynależność do “wywiadu NATO”
- Krystyna Nowicka - efektowna szatynka po 30, ale pełna dziewczęcego uroku
- Hans Deuter - młody blondyn, absztyfikant Krystyny, z RFN-u
- Stefania Zawadzka - sąsiadka Krystyny na wakacjach, prowadzi regularny tryb życia
- Jadwiga Brzeska - pilotka biura podróży[1], dawna przyjaciółka Krystyny
- kapitan Stefan Zawadka - lubi lody bakaliowe i kolekcjonuje zapalniczki
- doktor Otwinowski - specjalista od chorób zakaźnych, z praktyką w Afryce
- Jurek - dawny chłopak Jadwigi, podebrany i porzucony przez Krystynę
- Ewa Stawska - stewardesa podczas pechowego lotu
- inżynier Kicki - starszy, tęgi, świetnie utrzymany mężczyzna, zna niemiecki
- dyrektor Jan Widomski - zwierzchnik Krystyny, starszy, niewysoki, dobrze utrzymany pan
- Zbyszek Strążewski - nieszczęśliwie zakochana ofiara “szczęśliwej śmierci”
- Nowicka - matka Krystyny, ma ślady dawnej dużej urody
- Stanisław Nowicki - ojciec Krystyny, emerytowany urzędnik MF
- doktor Wiśniewski - Zakład Medycyny Sądowej Łódzkiej AM, miły gawędziarz
Piękna Polka[2], Krystyna Nowicka, na wczasach w Bułgarii jest werbowana przez imperialistycznych szpiegów. Niestety ze współpracy nic nie wychodzi, bo dziewczyna traci przytomność w samolocie powrotnym i niewiele później umiera. Lekarz stwierdza egzotyczną truciznę afrykańską, pochodzącą z kwiatu o nazwie “szczęśliwa śmierć”. Kapitan Zawadka podejrzewa pilotkę z biura podróży, której Krystyna odbiła swego czasu chłopaka, ale potwierdzające się w wywiadach informacje o bliskich kontaktach z Hansem z RFN sugerują, że może to przyczyna nagłego zgonu. Jednak im więcej dowiaduje się szczegółów życia zamordowanej, tym więcej potencjalnych wrogów znajduje. Kapitan stosuje metodę panny Marple i szuka podobnych sytuacji z przeszłości, dzięki czemu wykrywa zbrodniarza, ten jednak unika sprawiedliwości.
Się pali: ale nie podczas upałów.
Się zaniedbuje: żonę, bo się męczy w pracy (i się odczuwa irytację, jak żona to wypomni).
Się pije: koniak, napar z mięty.
Bawiąc-uczyć: działanie fikcyjnej trującej rośliny afrykańskiej.
[1]
Nie posiadała tej urody, która przyciąga natychmiast, wzrok mężczyzn. Inteligentny jednak wyraz twarzy, lekko garbaty nos, duże, ciemne oczy, które w połączeniu z ładnie wykrojonymi ustami dodawały jej wdzięku, zwłaszcza gdy ukazywała w uśmiechu piękne, zdrowe zęby, sprawiały, że wzbudzała zaufanie jako miła i sympatyczna osoba. Ubrana była sportowo w modną dżinsową spódnicę i w niebieską, w dobrym gatunku bluzkę z ładnym haftem. “Przyjemny wygląd ułatwia jej nawiązywanie kontaktów, a tym samym wykonywanie zawodu" - myślał kapitan, wprowadzając pilotkę do swego pokoju w gmachu komendy.
[2] Panie ogólnie autor dzieli na atrakcyjne albo sympatyczne, panowie w większości są “dobrze utrzymani”.
Inne tego autora.
Jerzy Romuald Milicz - Wizyta u zmarłej #113
Spis osób:
- Julia Rutecka (28) - zwana “Wesołą Julką”, dzierżawczyni budki z galanterią damską na Bazarze Różyckiego
- Ewa Rutecka (5) - córka Julii
- Wacław Rutecki (42) - były mąż ofiary, mężczyzna w sile wieku, ale postarzały przedwcześnie, z niezmiernie ruchliwą twarzą
- Bożena Jelska - fryzjerka damska, podobno przyjaciółka Ruteckiej
- Paulina Sitarzowa - sąsiadka Ruteckiej, podobno widziała zabójcę, energiczna nad podziw emerytka
- major Bernard Otocki - zastępca naczelnika Wydziału Służby Kryminalnej, nudziarz
- pułkownik Kazimierz Czapelski - zastępca komendanta Komendy Stołecznej MO, opanowany i układny
- pułkownik Hubert Burski - ruchliwy i pełen wigoru, o niewyparzonym języku
- porucznik Bogusław Gawlicz - WSK, młody oficer z werwą
- Erazm Kuchowicz - sąsiad Ruteckiej, mechanik samochodowy, po wyroku za rozbój
- Stefan Arbas (34) - kochanek Ruteckiej, taki bardziej lekkoduch, od każdego wycygani forsę
- Hryńczakowa - sąsiadka Ruteckiej, poduszka z tapczanu i otwarte okno zastępują jej telewizję
- Prosnak - dostawca towaru dla Ruteckiej, łysy jak kolano
- Zofia Buzan - krewna denatki
- Zdzichu Flach (23) - poprzedni kochanek Ruteckiej, wesoły i ładnie gra na akordeonie, młody byczek
- Tomek Jesion (22) - ładny chłopak, sympatyczny, grzeczny, nie powiem
- Anna Mirkowska - przyrodnia siostra Ruteckiego, przełożona pielęgniarek
- Martą Ankiewicz - dziewczyna Jesiona
- Karina Zadzik - córka zamożnego ogrodnika, aktualna flama Zdzicha Flacha
- Maksio Mikuta (32) - również kochanek Ruteckiej, wszystko się w nim kobietom podobało
- Bronisława Kowalska - podobno zleciła wykonawcom morderstwo Ruteckiej, mityczna postać z Gdyni
W wigilię zostaje brutalnie zamordowana kobieta i dziecko, zwłoki zostają znalezione kilkanaście dni później po interwencji przyjaciółki, która oczekiwała na zwrot długu. Milicja po wielu przymiarkach (i niejakich niesnaskach wewnętrznych) wyznacza do prowadzenia śledztwa pułkownika Burskiego, który właśnie wrócił z urlopu zdrowotnego (w wypadku zginęła jego nastoletnia córka, Ewa; oczywiście z winy eks-żony Burskiego, która wysłała córkę do szkoły w Anglii). Poza kilkoma scenami (Burski płacze w ramię kolegi lub wzdryga się, kiedy poznaje imię zamordowanej dziewczynki) nie ma to znaczenia dla śledztwa (a ponieważ to PRL, a nie Coben, tytuł nie oznacza, że ktoś sfingował śmierć córki milicjanta). Wracając do zamordowanych - pani Julia po rozstaniu z mężem prowadziła się dość lekko, milicja robi więc przegląd jej kochanków, przy okazji odkrywając niezwiązaną z morderstwem lichwę, przestępstwa gospodarcze (kradzież materiałów budowlanych), malwersację państwowych pieniędzy oraz lewe kursy ciężarówką. Gdy wreszcie trafia na osobę, która odwiedziła denatkę w wigilijny poranek, słyszy karkołomną historię, że było to morderstwo na zlecenie (co jakby zaprzecza faktowi, że pani Rutecka była w ciąży z mordercą).
Się pije: wino “Złoty bukiet”, ormiański koniak.
Się pali: dobre, bo amerykańskie.
Się je: sajrę z puszki.
Opcje lokalowe: mieszkania są jedno- lub dwupokojowe, naturalnie bez łazienek.
Barbara Gordon - Dolina nocy #114
Spis osób:
- Stanisław Groń - komendant posterunku w Topolewie
- Antek Groń - brat, były “leśny”, poszedł precz od żony, dziecka i gospodarki
- Ewa - bratanica i wychowanka Stanisława, nauczycielka z zasadami
- Marta Groń - żona komendanta, szykuje herbatę i kanapki dla męża
- Rysiek Kabat, ps. "Marzyciel" - indywidualny złodziejaszek z sumieniem
- Andrzej Kotkowski - magister literat-socjolog, dawniej AK, ale nawrócony[1]
- Banaszczakowie - lokalni potentaci w kradzieżach węgla
- Jacoń - dozorca, lubi popić, a potem śpi i nie widzi, że kradną
- “Lewy” - ma melinę i raka płuc
- Wiktor Bielski - zastępca, nazywany “towarzyszem profesorem”, bo skończył prawo, modelowy mężczyzna[2]
- Kędziora - milicjant, stary współpracownik Gronia
- Bogdan Groń - syn Stanisława, według ojca baba, a nie chłopak, mazgaj
- Zofia Firlejowa - dobrze po sześćdziesiątce, ale trzyma się dziarsko, emerytowana nauczycielka
- Iwona Wrońska - była żona Bielskiego, kłopotliwa ślicznotka[3]
- Waldek, ps. "Mały" - od Banaszczaków
- Mietek, ps. "Prawas" - syn „Lewego", dorabia sobie gładko w melinie ojca wypróżnianiem kieszeni pijanych
- Tadek, ps. "Badyl" - wysoki i chudy
- Krzysiek, ps. "Kolumb" - zamożni rodzice po rozwodzie, ale pieniądze nie zastąpią opieki
- Marek, ps. "Czarny" albo "Cygan" - śniady, włosy ciemne i skręcone jak karakułowe futro
- Wacek, ps. "Wolny" - jąkała, który koniecznie chciał zostać artystą kowalem, taki grzeczny chłopiec
- Janusz, ps. "Kamień" - wielkie, rosłe chłopisko z długą, jasną czupryną opadającą mu ciągle na oczy
- Kajtek, ps. "Kufel" - syn tak zwanej „starej" Kuflińskiej, co ma budkę z lodami
- Zdzisiek, ps. "Akrobata" - średni od Pawlusów, zwinny był jak piskorz, zręczny jak wiewiórka, chciał iść do cyrku
- Jacek Karaś, ps. "Pechowiec" - nawet matka na niego doniosła do glin
Tytułowa “dolina nocy” to okres z najmniejszym zużyciem prądu, kiedy wszyscy śpią. Nie śpi tylko komendant Staszek Groń, bo czeka na spotkanie z przywódcą lokalnej bandy złodziejaszków, rozczarowanych życiem w PRL-u. Myśli też o niezakończonej sprawę z przeszłości - jego brat, Antek, był w ugrupowaniu usiłującym przeforsować (celnymi strzałami w zdrajców[4]) własny pomysł na niesocjalistyczną Polskę. Milicjant uratował wtedy brata przed śmiercią lub więzieniem, zaopiekował się bratanicą, ale zadra tkwi do dziś, tym bardziej, że dramatycznie zniszczony życiem brat się pojawił po latach, prowokując druzgoczącą krytykę ustroju[5]. Groń po rozmowie najpierw z bratem, potem z jego córką, zaczyna powątpiewać w chęć zresocjalizowania się “Marzyciela”. Dużo smutnych słów o rozczarowaniu ustrojem i brak happy endu.
[1] Młody chłopak z AK, który za jego namową ujawnia się dobrowolnie, który namiętnie i szczerze w białej koszuli z czerwonym krawatem powiewa szturmówką i śpiewa Międzynarodówkę w pierwszomajowym pochodzie, który pisze, płomienne wiersze i demaskatorskie artykuły najpierw w prasie młodzieżowej, potem partyjnej i literackiej, kończy socjologię, który potem… (....) Wzbierała w nim gorycz i nienawiść. Nienawiść do wszystkich i wszystkiego. I za wszystko, co mu się przydarzyło w życiu, a także za to, czego nie osiągnął. Mówił: poświęciłem najpiękniejsze młode lata budowaniu tego, cośmy wtedy nazywali nowym życiem w naszym kraju. Potem okazało się, że mnie okłamywano, a ja z kolei okłamywałem innych. A teraz nowe życie wyrzekło się mnie…
[2]
Był przystojny i mógł się podobać. Kędzierzawy szatyn z szarymi, uważnymi oczyma, szerokie ciemne, zrośnięte nad nosem brwi, pociągła, opalona twarz. Wysoki, barczysty.
- Niebrzydkich chłopaków milicja teraz zatrudnia, i jeszcze pewnie z wyższym wykształceniem, co? - kpiła dalej. - A karate też się zna?
- Zna się - odpowiedział, uśmiechając się lekko.
[3] ”Mały nosek, ślicznie wykrojone usta, zielone oczy pod ciemnymi brwiami i ogniście rude, długie,
proste włosy, bardzo gęste, spływające aż do połowy ramion”; niestety, jej uroda stała się przekleństwem Bielskiego, bo zakochał się w niej i nie zważał na to, że była narkomanką.
[4] Kraska był dezerterem, zdrajcą, kumał się z milicją, to znaczy z tobą, stryju. Od Kraski mieliście podobno różne informacje o podziemiu. Księdza do szkoły nic wpuścił i jeszcze łysego orła, jak on to nazwał, w szkole kazał zawiesić.
[5] - Wiesz co, Antek, nie tobie rachunki Polsce Ludowej wystawiać. Myślisz, że i dziś nie ma takich w kraju i gdzie indziej, co nam kamienie pod nogi rzucają, jak kiedyś twój „Hetman" i jego ludzie, i tacy jak ty? Mówisz o brudach, tylko o brudach. Brudna piana zawsze po wierzchu pływa. Spłynie, nie bój się. Jeszcze tak będzie, jak być miało. Ale to nie na twój rozum.
Się pije: wódkę, bimber, denaturat („dings"), a nawet kradziony z zakładów farmaceutycznych spirytus metylowy, koniaczek, wermut.
Się pali: carmeny (Kotkowski), klubowe (Groń).
Złote myśli: Dobrego i burdel nie zepsuje, a złego i klasztor nie zbawi.
Się mieszka:
Wiktor Bielski darzy serdeczną niechęcią to, na co musi patrzeć codziennie. Ciemnoniebieskie ściany (żeby pająki odstraszyć, one niebieskiego nie lubią), kraty w oknach (bo to parter, złodzieje lubią), siatkowe firanki i pstre zasłony, szafki, szafeczki, półki, półeczki, gięte meble w stylu retro, stolik przykryty ażurowa, szydełkową serwetką i ze szklanym wazonikiem, w którym (ach, ach) śliczne czerwone maki z bibułki. Tapczan dawnej konstrukcji, a więc z materacem, ugniecionym w górki i dołki i z żakardową kapą. na której wymyślny wzór przedstawia pustynię, palmy, piramidy i wędrujących na wielbłądach Beduinów. Do tego na jednej ścianie Maria Magdalena, unosząca pokutniczo oczy ku boskiej światłości (rama złocona, szeroka), na drugiej zaś lasek brzozowy na tle turkusowego nieba, a wśród jadowicie zielonej szmaragdowej trawy żółte kwiatki - czyli wiosna. Co robić, nic się nic poradzi: odnajęty pokój i gospodyni zastrzegła, że niczego nic wolno z niego usuwać.
Inne tej autorki tu.
Inne z tego cyklu tutaj.
#14
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 1, 2021
Link permanentny -
Tagi:
2021, kryminal, panie, panowie, prl -
Kategoria:
Czytam
- Skomentuj
Oba tomy są wobec siebie komplementarne - opisują jednoczesne dwie sprawy, prowadzone niezależnie przez Elinborg[1] i Sigurdura Oli. Obawiam się nieco, że to trylogia i w kolejnym tomie, niewydanym jeszcze w Polsce, dowiemy się, co robił Erlendur, który niespodziewanie zniknął na urlop, co nikogo poza konkubiną i córką nie zainteresowało.
”Ciemna rzeka” to śledztwo w sprawie gwałtu. Młody mężczyzna, Runolfur[2], zaopatrzony w rohypnol, udaje się na polowanie do znajomego klubu. Wraca z nieprzytomną dziewczyną do domu, a następnego dnia policja przyjeżdża do jego zwłok - ktoś założył mu damski t-shirt, nakarmił go rohypnolem i poderżnął gardło. Elinborg szuka poszkodowanej, która nie zgłosiła napaści, a jednocześnie przegląda przeszłość zamordowanego, znajdując więcej zbrodni; znalezienie mordercy wcale nie sprawia, że ma poczucie dobrze wykonanej pracy. W domu ma problem z najstarszym biologicznym synem, który chce iść w ślad syna przysposobionego i wyprowadzić się z domu; na razie na matkę i resztę rodziny narzeka na blogu, lektura tego dla Elinborg nie jest przyjemna. Dla odstresowania gotuje (przypomnijmy - wydała już poczytną książkę kucharską), sporo więc informacji o jedzeniu: kotlety rybne, zupa razowa, solona ryba gotowana godzinami (w tradycyjnej kuchni matki Elinborg), kiełbasa końska w sosie mlecznym, ryba w panierce z roztopioną margaryną lub majonezem, ikra i rybie wątróbki. Irytuje ją współpraca z Sigurdurem Oli, którego prosi raz czy drugi o wsparcie, bo ten zachowuje się wtedy jej zdaniem nieprofesjonalnie.
W “Czarnych powietrzach” śledztwo trafia do Sigurdura Olego niejako przypadkiem. Przyjaciel prosi go o pomoc - ich wspólnego znajomego, który wraz z żoną uczestniczył w spotkaniach swingerskich (obowiązkowy żart o wspólnym słuchaniu jazzu i potańcówkach), szantażuje swingowa partnerka Lina i domaga się pieniędzy w zamian za zdjęcia. Kiedy policjant idzie do szantażystki, znajduje ją ciężko pobitą, a w drzwiach dosłownie mija się z potencjalnym mordercą. Kobieta umiera w szpitalu, a Sigurdur Oli początkowo zataja swój udział w sprawie, powodowany lojalnością wobec przyjaciela. Lina okazuje się być wplątana w tajemniczy wypadek na lodowcu podczas wycieczki dla biznesmenów; szybko do śledztwa dochodzi wątek gospodarczy z funduszami inwestycyjnymi i spekulacjami oraz praniem pieniędzy. Dodatkowo Sigurdur Oli zostaje poproszony o pomoc przez Andresa, lokalnego menela, który dostarcza mu kawałek starej taśmy filmowej z drastyczną sceną z nagim dzieckiem. Prywatnie Sigurdur Oli rozstaje się z Bergthorą, kiedy okazuje się, że ona nie może mieć dzieci, a on nie chce adopcji.
[1] Właściwa pisownia to Elínborg i Sigurður Óli.
[2] Tak, większość imion męskich kończy się na -ur: Runolfur, Sigurdur, Erlendur, Baldur, a nawet niektóre kobiece - pojawia się Unnur i Brunhildur.
Inne tego autora tutaj.
#8-9
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 19, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, kryminal, panowie
- Komentarzy: 4
Iza, dewizowa kurtyzana, uważa się za szczęściarę - Harold, amerykański producent filmowy, zakochał się w niej i zrobi z niej gwiazdę, musi tylko załatwić paszport i wizę. Piotr, siostrzeniec badylarza Grabieckiego[1], ma w Wołominie zająć się ochroną Amerykanki, Adelajdy, której grozi śmierć z rąk amerykańskiej mafii. Odwołany do - podobno - chorej matki, zostawia dziewczynę, a kiedy wraca, ta już nie żyje, a zwłoki mają zmasakrowaną twarz. Niezależnie, do milicji zgłasza się koleżanka Izy, niespodziewanie atrakcyjna[2], i informuje, że jej współlokatorka zniknęła. Czytelnik już się domyśla, a organa śledcze niebawem również odkrywają, że nastąpiła tu klasyczna podmianka. Ślad prowadzi w przeszłość - mąż córki Grabieckiego pojechał swego czasu do Stanów, gdzie zadał się najpierw ze starszawą milionerką, a potem zakochał w ślicznej i młodej pannie Adzie[3]; niestety po powrocie zginął w tajemniczym wypadku, a wdowa po nim smętnie się kręci po gospodarstwie i odrzuca kwaśną miną. Nie że jest łatwo - Kozielski (ranga nieznana) od pięciu tygodni rzuca palenie, a porucznik Bielak miewa okresy załamania zawodowego[4].
Się wymienia: dolary u cinkciarza.
Się je: stek w Europejskim, kawę i tort w Grand hotelu, kopytka ze słoniną (u p. Marii), barszcz z kartoflami, pierogi ruskie i kompot.
Się przywozi ze wsi: sympatyczną indyczkę, króliczki i porządne warzywa niepryskane żadnymi świństwami, i jabłuszka, i powidła swojej roboty.
Się pije: nalewkę na czarnych porzeczkach.
Się wymiotuje: w restauracji - Pan Terner był taki pijany, że tamten musiał go podtrzymywać. O mało nie upadł. Bałem się, że mi zarzyga cały hol. Ale jak ktoś płaci twardą walutą, to może sobie i rzygnąć.
Się wyjaśnia oczywistości: - liii... - krzywiła się sceptycznie Walicowa. - Gdzie on tam rozumu nabierze. Szkoda gadać. Jak się kto głupim urodzi, to i głupim umrze. Na to nie ma żadnej rady. Kara boska i tyle. A wszystko przez tą przeklętą wódkę. Mój Józek, Panie,
świeć nad jego duszą, wrócił podpity z jarmarku i zaraz do mnie pod pierzynę. A pijanego chłopa nie wolno wpuszczać pod pierzynę. Tak nam pani doktor tłumaczyła. Ale cóż... młoda byłam, głupia, nieuświadomiona.
[1]
Szymon Grabiecki pozował na szlachciurę z dawno minionej epoki. W zimie nosił wszelkiego rodzaju półkożuszki przepasane szerokim pasem, w lecie zaś i na jesieni myśliwskie kurtki, a w razie niepogody jakieś dziwne opończe, peleryny i paltoty w stylu retro. Futrzane kołpaki, włożone na bakier, nadawały mu wygląd starego zawadiaki. Był słusznego wzrostu, tęgi, mocno zbudowany. Wystarczyło spojrzeć na niego, aby nabrać pewności, że ten wesoły, trochę rubaszny jegomość nie hołduje żadnym odchudzającym, antycholesterolowym kuracjom. Z zadowoleniem klepał się po wydatnym brzuchu i zwykł mawiać, że nim tłusty schudnie, to chudego diabli wezmą. W rozmowie chętnie używał archaizmów zaczerpniętych zapewne z Trylogii Sienkiewicza, która była jego ulubioną i jedyną lekturą. Z prawdziwym upodobaniem wtrącał też co parę zdań „panie dzieju”, podkręcając dziarskim ruchem sumiastego wąsa. Lubił nosić buty z cholewami, w których
nawet nieraz przyjeżdżał do Warszawy, chociaż nie było to zbyt wygodne.
[2]
Nie przypuszczali, że zobaczą tak piękną kobietę. Wysoka, świetnie zbudowana, szczupła, ale nie chuda, miała w sobie coś dostojnego w sposobie poruszania się. Twarz owalna o delikatnie rzeźbionych rysach, okolona ciemnymi, puszystymi włosami, przypominała obrazy z okresu renesansu. Ubrana była bardzo gustownie z dyskretną elegancją.
(...)
- Fantastyczna cizia. Walutowa. Zdaje się, że ci mocno wpadła w oko. Uważaj. Nie próbuj ją motać. A poza tym nie zapominaj, że nie należy spraw służbowych mieszać z dupą.
Kozielski nie zareagował. Nie lubił trywialności.
[3]
- Z tego, co pan mówi, wnioskuję, że pański zięć znalazł sobie w Stanach jakąś sympatię.
- A mało to tam takich bogatych kurew, które żadnemu mężczyźnie nie przepuszczą. Tfu...
[4]
- A co zrobimy, jeżeli nie damy rady?
Kozielski wzruszył ramionami.
- No cóż... Będziemy musieli podać się do dymisji i zmienić zawód. Ty na przykład zostaniesz kierownikiem sklepu spożywczego, a ja może założę prywatną kwiaciarnię.
- Wolałbym sklep mięsny - powiedział Bielak. - Finansowo to się chyba lepiej kalkuluje. A jakie powodzenie u klientek. „Panie Romeczku... Pan będzie taki miły i odłoży mi dwa kilo polędwicy. Jutro mam imieniny męża. Już ja się panu odwdzięczę.”
Inne tego autora tu.
#7
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 17, 2021
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2021, kryminal, panowie, prl
- Komentarzy: 3