Więcej o
2020
Jerzy Romuald Milicz - Cena utraconego czasu #071
Spis osób:
- sierżant Arkadiusz Bednarz - niestety czerwona koszula
- Kapitan Jacek Zaremba - naczelnik wydziału służby śledczej, niechętnie chwali podwładnych
- Maria Cichocka - zwana Majką, kierowniczka Jubilera na Nowym Świecie, Casanova w spódnicy
- Janek - miłość Majki, niestety wpadł pod ciężarówkę
- Irena Krawczykówna - pracownica Majki
- ”inspektor Kotecki” - Główny Inspektorat Ochrony Skarbowej
- Michał Kożuch - pijak, odkrył ciało Bednarza i mimo słabości ogólnej zaalarmował okolicę
- “Wiryna” - twierdzi, że miał zadrę z Bednarzem
- pułkownik Hipolit Molarczyk - szef Oddziału Służby Śledczej KGMO
- Janusz Górka - znany plastyk, dostarcza milicji portretów pamięciowych z czystej sympatii
- porucznik Sowecki - kierownik sekcji zabójstw i napadów
- Zofia Kurek - ofiara napadu, kierowniczka sklepu jubilerskiego
- Pacek - siostrzeniec poszkodowanej Zofii Kurek
- Kurek - jeździ na taksówce, bardzo kocha żonę Zofię
- porucznik Krysiński - kierownik sekcji dochodzeniowej komisariatu
- Ela - telefonistka, dorodna blondyna
- Ryszard Daniel - arogancki i pełen ideałów przestępca z podpruszkowskiej wsi
- Jerzy Lutyński - członek tajnej organizacji
- Andrzej Wójcik - gwiazda, chciał żyć szybko i intensywnie
- Dzidek - znajomy dziennikarz Zaremby
- Edward Słomski - lekarz, właściciel will Eskulap
- inżynier Paweł Górski - właściciel willi Afrodyta, nowobogacki imprezowicz
- Małgorzata Górska - po 30, ale wyglądała na młodszą, nader elegancka
- major Jan Karoń - świeżo awansowany, zwany Zosią Samosią, bo nie cenił team effort
- porucznik Henryk Wollman - zwany Heniusiem
- Waldemar Zmorski - popularny na wybrzeżu piosenkarz, przyjaciel Górskiego (a tak naprawdę Wincenty)
- Inżynier Sylwester Gabryś - niechluj mimo modnego garnituru, znajomy Górskiego
- Leokadia Gabryś - “Muza”, małżonka inżyniera Gabrysia, ale kochanka Górskiego
- Piotr Górski - śp. Brat Pawła, dyrektor przedsiębiorstwa Pol-Prac
- Halina Górska-Kmetty - siostra Górskich, unika zamachu i sprawiedliwości
- Janos Kmetty - Węgier, co wybrał Polkę
- Kapitan Laszlo - węgierska służba kryminalna
Fabuła jest rozbita na dwa epizody. 1948. Ktoś napada na milicjanta i zabija go, zabierając mu służbową broń. Z tą właśnie bronią dokonywane są napady na sklepy jubilerskie w całym kraju. Tu kierowniczka daje się zaszantażować inspektorowi Skarbówki i oddaje mu klucze, tam kolejna zostaje napadnięta w swoim domu, a klucze skradzione. Wreszcie po telefonicznym donosie milicja osacza przestępców podczas napadu, dwóch z nich ginie, trzeci sprzedaje im jakąś absurdalną bajkę o ruchu oporu, wyższych racjach moralnych usprawiedliwiających napady[1] w celu uzyskania środków w imię walki o lepszą Polskę. Jako że pozostali przestępcy nie żyją, a podczas ujęcia zostaje zastrzelone przypadkowo dziecko, oskarżony trafia za kratki z wyrokiem śmierci.
Kilkanaście lat później, 1963. Na wybrzeżu podczas głośnej imprezy w willi “Afrodyta” zostaje zastrzelony inżynier Górski. Okazuje się, że to nie był pierwszy zamach na jego życie, po poprzednim uciekł na 2 lata za granicę. Milicja inwigiluje znajomych inżyniera, major Karoń skupia się - niekoniecznie merytorycznie - na pięknej wdowie, pani Małgorzacie zwanej “Masią” (sic!), ale dopiero odkrycie sejfu pozwala na połączenie obu spraw. Milicja odkrywa, że młodszy brat Górskiego zginął “w wypadku” na polowaniu jakiś czas wcześniej, udaje się więc do Budapesztu[2], żeby porozmawiać z ostatnią ocalałą z rodziny siostrą. I tu czeka ich niespodzianka. Rozwiązanie jest dość karkołomne: gnwan qmvnłnyabść qljreflwan, mnvavpwbjnan cemrm pupvjrtb oengn Tóefxvrtb, avr olłn bpmljvśpvr cbyvglpman, n hxenqmvbar młbgb zvnłb mnfvyvć celjngaą xvrfmrń Tóefxvpu. Cb śzvrepv anwzłbqfmrtb oengn v nerfmgbjnavh Qnavryn, qb grtb bfgngavrtb qbpvren, żr mbfgnł anoenal. Cb mnzvnavr xnel śzvrepv an qbżljbpvr, n cbgrz cb nzarfgvv, jlpubqmv m jvęmvravn avrpb ząqemrwfml v cynahwr bqfgemryravr pnłrw ebqmval Tóefxvpu.
Zaremba nie jest pracoholikiem, niedzielę potrafi spędzić u przyjaciół w Podkowie Leśnej, a nie w pracy. Niestety, to nie wystarcza, bo funkcjonariusz doznaje uczucia wypalenia.
[1] W tle przemycone informacje o nasilającej się działalności podziemia - wysadzony rurociąg, uszkodzona linia kolejowa, nielegalne druki.
[2] Trzech funkcjonariuszy siedzi w Budapeszcie przez miesiąc, robiąc na zmiany kocioł w mieszkaniu pani Kmetty. Zajmuje ich to na tyle, że jeden z milicjantów jest w stanie raz pójść na spacer na górę Gellerta, dwa-trzy razy do muzeów i wziąć parę kąpieli w zewnętrznych basenach. Nic o jedzeniu i piciu.
Inne tego autora:
Jerzy Edigey - Diabeł przychodzi nocą #072
Nietypowo, narrator opowiada zakończoną już historię sprzed lat, o której wiemy, że zbrodniarz został skazany na karę śmierci.
Spis osób:
- major Wacław Krzyżewski - KW MO we Wrocławiu, przyjaciel narratora
- Zenon H. - właściciel pięknego owczarka alzackiego, kierowca w Polskim Radiu
- Władysław Baczyński - również kierowca, straszny rozrabiaka z pretensjami do całego świata
- Henryk N. - jubiler
- Stanisław S. - przedsiębiorca budowlany
- inżynier Władysław W - kierownik transportu we Wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych
- Maria S. - łączniczka w partyzantce we Lwowie, mogłaby coś wiedzieć, ale zginęła jeszcze w 1945 roku
- kapral Jan Straż - funkcjonariusz o szybkim refleksie i znajomości dżudżitsu
1955. Ginie jubiler, prowadzący nie do końca legalne interesy. Znikają pieniądze i złoty zegarek. W notce przy zwłokach ktoś zarzuca mu “połakomienie się” na dolary. 1956. Ginie rzutki budowlaniec, wracający z zapłatą za remont domu. Znika teczka z pieniędzmi i planami architektonicznymi. 1957. Ginie inżynier, zastrzelony przez okno we własnym domu. Nic nie zostaje skradzione. 1958. Ktoś zabija psa, należącego do zawodowego kierowcy, z tej samej broni, co pozostałe ofiary, tu również nic nie zostaje skradzione. Wszystkie te sprawy trafiają do majora Krzyżewskiego, świętego od spraw niewykrytych i umorzonych. Dalej to mozolna praca całego zespołu. Obserwacja, grzebanie w przeszłości, ekshumacja. Przestępca wpada przypadkiem, a następnie - też nietypowo - sprawa nie kończy się na tym, tylko na przesłuchaniach, linii obrony i wyjaśnieniach mordercy. Co ciekawe, niby ma żonę i dwoje dzieci, ale w ogóle nie pojawiają się po aresztowaniu.
Bawiąc-uczyć: jak przeprowadzać analizę balistyczną. Oraz szukać rozwiązań u Conan-Doyle’a.
Inne tego autora tutaj.
Inne z tego cyklu tutaj.
#85 (przeczytałam też po raz kolejny EW070)
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 5, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminał, panowie, prl
- Skomentuj
Czasem jest tak, że tytuł jakiejś książki kłębi się ci gdzieś na skraju świadomości, ale stwierdzasz, że raczej ci się nie spodoba, więc może niekoniecznie. Tak miałam z “Cieniem wiatru” chociażby, i tak fantastycznie mnie zachwycił Díaz. Nie skłamał w tytule, bo żywot Oscara, najmłodszego członka rodziny de León/Cabral, jest fascynujący (i, spoiler alert, rzeczywiście krótki); nie wspomniał jednak, że to saga o całej - naznaczonej klątwą fukú - rodzinie, która miała fantastyczne perspektywy, ale żyła w złym czasie i złym miejscu. Wprawdzie część akcji dzieje się w Stanach Zjednoczonych, gdzie wyemigrowała Beli, jedyna ocalała córka Cabrala, ale trzon opowieści odbywa się w gorącej, dusznej Republice Dominikany, w czasach rządów psychopatycznego wodza-słońce Trujillo (zwanego Wielkim Popierdolem). Całość poskładana jest z tak różnych klocków - problemy dojrzewania w różnych czasach i potrzeba zmysłowej miłości, klątwa rodzinna, nerd żyjący na obrzeżach swojego kręgu znajomych, szukający sensu w sf i fantasy zderzone są z obserwacjami bezlitosnego systemu politycznego (z wieloma tolkienowskimi paralelami do Mordoru), który przejeżdża po ludziach jak czołg.
Jest to też świetna książka formalnie - ostre dialogi, narracja przeplatana hiszpańskimi słowami; część akcji odbywa się w przypisach, stanowiących książkę w książce (dość skomplikowane na kindlu). Narrator też się zmienia, przeskakując ze współczesnego obserwatora (Yuniora, współmieszkańca Oscara, chłopaka jego siostry Loli) na Lolę; nie jest to jednak relacja, tylko pisana z perspektywy własnych doświadczeń narratora metanarracja.
Uprzedzając pytania, czy polecam - tak, ogromnie. Rzućcie wszystko i idźcie czytać. Ale nie miejcie potem pretensji, że większość książek jest taka płaska i aż tak nie zachwyca.
#84
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 4, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Zoe, księgowa codziennie dojeżdżająca do swojej firmy, podczas podróży w metrze znajduje swoje zdjęcie w gazecie, dodane do adresu strony internetowej (nieistniejącej) i numeru telefonu (nieprawidłowego). Całość robi wrażenie ogłoszenia erotycznego, więc Zoe nie może przejść nad tym do porządku. Rodzina ją uspokaja, że osoba na zdjęciu jest tylko podobna, przypadek, strona i telefon nie istnieją, może to głupi żart. Problem w tym, że niedługo potem Zoe napotyka na całą serię zdjęć różnych kobiet w sekcji ogłoszeń, a jedna z nich zostaje znaleziona martwa. Zgłasza się na policję i ma szczęście w nieszczęściu, że telefon przypadkiem odbiera Kelly, policjantka pracująca kiedyś w sekcji przestępstw seksualnych, szczególnie cięta na stalkerów (również z przyczyn osobistych). Problem w tym, że mimo ewidentnego związku, mało kto traktuje ten trop jako poważny. Nawet gdy w drodze do pracy Zoe zaczyna spotykać ciągle tego samego mężczyznę.
Mottem tej książki (i pomocą w zapobieganiu przestępstw) powinien był ten akapit:
Kelly pomyślała o wszystkich kampaniach prewencyjnych, jakie przeprowadzono podczas dziewięciu lat jej pracy. Plakaty, ulotki, alarmy osobiste, programy edukacyjne… A rozwiązanie było przecież o wiele prostsze: wystarczyło słuchać ofiar. Wystarczyło im uwierzyć.
Autorka pokazuje, jakie konsekwencje może mieć bagatelizowanie zgłoszeń kobiet, tłumaczenie ich przewrażliwieniem czy traktowaniem męskiej uprzejmości czy zainteresowania jako niebezpieczeństwa. Finał jest dostatecznie wiarygodny, chociaż mylne tropy podawane w trakcie lektury - bo Zoe zaczyna w pewnym momencie dostrzegać, że to ktoś z jej bliskiego otoczenia - wszystko gmatwają.
Inne tej autorki tutaj.
#83
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 2, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminał, panie
- Skomentuj
Agnes Nitt, która pojawiła się epizodycznie w Panach i damach, znana była z trzech rzeczy: tuszy, pięknego głosu i zmiany imienia na Perdita X. Czterech - po epizodzie z czarownictwem - nie chciała mieć też do czynienia z innymi czarownicami (czytaj: z Babcią i Nianią) do czynienia. Wyprawia się więc do Ankh-Morpork, gdzie zostaje przyjęta do Opery. Niestety, mimo oszałamiającego głosu, nie dostaje roli solistki, tą zostaje Christine, śliczna wiotka blondyneczka, porozumiewająca się wykrzyknieniami i umiejąca mdleć na zawołanie. A że nie umie śpiewać, to mniejsza - Perdita zastąpi ją swoim głosem. Tu włącza się z powrotem Agnes, która cynicznie obserwuje swoje otoczenie - problemy finansowe pana Kubła, właściciela Opery, opóźnionego Waltera, zamiatacza, ambitnego muzyka Andre i wreszcie kolejne zbrodnie popełniane przez Upiora w Masce. I tu do akcji włączają się Babcia Weatherwax i Niania Ogg, które po długiej i ciekawej podróży dyliżansem docierają do Ankh-Morpork, bo brakuje im trzeciej wiedźmy do kworum.
To nie jest najlepszy tom w cyklu o wiedźmach, ale też i nie najgorszy. Niania Ogg publikuje książkę kucharską, co prowadzi do szeregu zabawnych sytuacji z podtekstem erotycznym (i daje obu wiedźmom zasoby finansowe konieczne do rozwiązania tajemnicy Upiora), a Greebo wraca na trochę do swojej ludzkiej postaci. W warstwie bardziej poważnej jest o maskach i udawaniu - grubej dziewczynie, która składa się z chudej dziewczyny i dużej ilości czekolady, wielkim śpiewaku, który nie może występować pod własnym nazwiskiem czy wreszcie o ułudzie opery i o tym, co się dzieje, kiedy ukazują się prawdziwe twarze.
Inne tego autora tutaj.
#82
Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 1, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, panowie, sf-f
- Komentarzy: 2
Jule wiedzie życie idealne - ma 18 lat, jest bogata, nie ma zobowiązań, spędza czas na uprawianiu sportu i samorozwoju w pięknym kurorcie. Czasem przedstawia się jako Imogen, za którą bardzo tęskni, wszak to była jej najlepsza przyjaciółka. Dzieje się jednak coś dziwnego - właśnie poznana kobieta zaczyna o nią wypytywać, natychmiast wdraża więc sprawnie plan ucieczki. Sprawnie, bo od dziecka - od niespodziewanej śmierci rodziców - przygotowywała się do bycia superbohaterką. Rozdziały numerowane są w kolejności malejącej, a każdy następny cofa czytelnika o jakiś czas, wyjaśniając, jaki zbieg okoliczności doprowadził Jule do kolejnych sytuacji.
Żeby nie przedłużać suspensu, to jest książką, która już wcześniej została napisana - to “Hgnyragbjnal cna Evcyrl”; nie ukrywam, czułam to od połowy i im dalej w las, tym bardziej byłam rozczarowana. Spodziewałam się, że narratorka nie będzie wiarygodna, tak jak to było w poprzedniej powieści, ale jednak nie spodziewałam się, że będzie to kopia 1:1 już znanej fabuły. W tej sytuacji już nawet nie ma sensu się zżymać nad brakiem logiki opowieści Jule (ośmiolatka znajduje zwłoki rodziców, dzwoni na policję, telefon nie działa, przegląda pozostawione dokumenty, szukając wskazówek, już starsza zapamiętuje od ręki numery kart kredytowych, zmienia tożsamości jak kameleon za pomocą makijażu i peruki, milionowy spadek[1]), bo - mimo że czyta się świetnie - całość już znam. Autorka nie wypiera się związku, nawet w posłowiu informuje o inspiracji, ale to moim zdaniem nie jest inspiracja, tylko ksero.
EDIT: Ksero, bo Whyr, qmvrjpmlan mavxąq, nyr m nzovpwnzv, cemrwzhwr qb fhoybxngbexv shpuę ceml pngrevath an vzcermvr qyn nofbyjragój manarw hpmryav. Zngxn nofbyjragxv ebmcbmanwr wą ołęqavr wnxb xbyrżnaxę póexv, Vzbtra, v cebfv b jfcnepvr j fcenjqmravh, pml póexn jlcbpmljnwąpn an Znegun'f Ivarlneq zn fvę qboemr, cebśoę jfcvrenwąp jnybenzv j qbynenpu. Whyr wrqmvr an jlfcę, bqanwqhwr Vzbtra, hqnwr wrw xbyrżnaxę mr fmxbłl, jfcvrenwąp fvę fmpmrtółnzv bq zngxv, xbemlfgn puęgavr m cvravęqml v mnvagrerfbjnavn qmvrjpmlal, glyr żr xncelśan qmvrqmvpmxn cb snmvr snfplanpwv fvę avą ahqmv, jvęp Whyr wą mnovwn v cemrwzhwr wrw gbżfnzbść, pb j qbovr vagreargh wrfg wrfmpmr łngjvrwfmr. Bpmljvśpvr cb qebqmr ancbglxn an jfcóyalpu manwbzlpu, pb mzhfmn wą qb hpvrpmrx v xbyrwarw moebqav. Bpmljvśpvr jfmlfgxvr bcbjvrśpv Whyr b wrw cemrfmłbśpv fą nyob mzlśybar, nyob mnjvrenwą glyxb bxehpu cenjql. Jfmnx gb xłnzpmhpun.
Akcent polski: Polka, współlokatorka Jule, nazywa się Lita Krushala i wraz ze znajomymi rodakami gotuje ziemniaki i gulasze, paląc przy tym papierosy.
[1] No dobrze, tu mi kołek niewiary pękł. Znika bogata 18-latka, zostawia list samobójczy, ale ciała nie znaleziono. W zasadzie wszyscy[2] gładko przechodzą nad tym do porządku dziennego, a zbolała matka realizuje w ciągu tygodni testament przybranej córki na korzyść osoby spoza rodziny, zupełnie się nad tym nie zastanawiając.
[2] Wiadomo, z małym wyjątkiem.
Inne tej autorki tutaj.
#81
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 27, 2020
Link permanentny -
Tagi:
kryminał, panie, 2020 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 2
Jacuś, literat i raczej lekkoduch, jedzie sam na urlop do Zakopanego, bo jego żona, Ewa, w ostatniej chwili zostaje w Warszawie, zatrzymuje ją ważna sprawa w kancelarii adwokackiej, w której pracuje. Pod Krakowem Jackowi psuje się samochód, więc błyskotliwie zajeżdża pod kościół Mariacki i szuka warsztatu metodą pytania przechodzących ludzi. Spod znalezionego w ten sposób na peryferiach warsztatu zabiera go do Zakopanego przypadkowo przejeżdżający dyrektor Helberg, panowie zaprzyjaźniają się, po czym kilka dni później po libacji Jacuś zgadza się oddać nowemu znajomemu przysługę - będzie udawał kochanka jego kochanki, żeby zazdrosna żona nie pozbawiła Helberga spadku. Co może pójść źle - flama dyrektora, Anita, jest przepiękna i dziwnie chętna, żona daleko, dom na Cyrhli Toporowej dyskretny, nic tylko brać. Więc bierze[1]. Upojna noc, ale o poranku przykra niespodzianka. Zamiast ślicznej dziewczyny - zwłoki Helberga. Jacuś ucieka, ale potem targany, niczym Raskolnikow, wyrzutami sumienia, zwierza się ze wszystkiego żonie, bo kto nie rozwiąże problemu tak jak żona. Żona-adwokat sprawę zgłasza milicji (zwłok nie ma, Helberg żyje i wygląda zupełnie inaczej niż w opisie literata, śladów nie ma, przynajmniej pobieżnie, więc się panu literatowi przyśniło), ale też - ku zdziwieniu Jacusia - jest na niego wściekła i grozi rozwodem[2]. Potem zaczyna się karuzela śmiechu - znajomy Ewy chce kupić ten właśnie dom, w którym miała miejsce potencjalna zbrodnia, Jacuś wszędzie widzi piękną Anitę, znajdują się zaginione zwłoki, Ewa poznaje Helberga i z zemsty na mężu zaczyna się z nim spotykać, chociaż jest dość obrzydliwy nawet jak na Austriaka. Do rozwiązania zagadki milicja podmienia spodeczki i chowa szklanki, bo odciski palców oraz pozoruje stłuczkę.
Szowinizm/maczyzm stosowany:
(...) Mam ochotę trochę poszaleć. Zapraszam cię na szampańską kolacyjkę. Nie pożałujesz.
- A co na to powie twoja narzeczona?
Spojrzał zdziwiony.
- Przecież mojej narzeczonej nie ma w Zakopanem.
- A jak się dowie?
- A kto jej powie? Ty chyba nie? Ja tym bardziej. Nie mam zwyczaju zwierzać się kobietom. Narzeczona, żona czy kochanka nigdy nic nie powinna wiedzieć. Kobietę trzeba zawsze utrzymywać w tym przekonaniu, że jest jedyna, niezastąpiona, najwspanialsza. Musi w to wierzyć, a wierzy bardzo chętnie.
- Pan, zdaje się, był żonaty?
- Byłem, ale już nie jestem. Dostałem rozwód.
- Miał pan w zeszłym roku sprawę prokuratorską o pobicie żony?
- Miałem. No to co z tego? Mało to mężczyzn bija swoje żony? Nie taka znowu rzadkość. Jak człowiek jest niezadowolony z żony, to musi od czasu do czasu przemówić jej do rozumu. Mówi się do nich, a one jakby nie słyszały. Dopiero jak się takie przemówienie podeprze innym argumentem, to można dojść do ładu.
Się je: parówki, schabowe, sałatkę jarzynową i wędlinę, wątróbkę , serdelową z odgrzewanymi kartoflami, sardynki z Grand hotelu i tatara.
Się pali: carmeny, sporty (2 paczki, bo rewizja może trochę potrwać).
Się pije[3]: soplicę (z żoną), koniak (z adwokatem), piwo krajowe (w Warsie), wódkę (w Spatifie), winiak (na milicji, po wizycie w prosektorium), jarzębiak.
Się robi zakupy: nawet dostała w „Delikatesach” pół kilograma polędwicy.
Się jeździ taksówką:
Na przystanku stał tylko jeden wóz. Tęgi taksówkarz krytycznym spojrzeniem obrzucił kandydata na pasażera.
- Dokąd pan chce jechać? - spytał niezachęcająco.
- Na Pelcowiznę, na Toruńską.
- Na Pelcowiznę nie jadę. Mogę jechać na Ochotę. Odpowiada panu?
- Jeżeli mam interes do załatwienia na Pelcowiźnie, nie mogę jechać na Ochotę - tłumaczył łagodnie Jacek, nie chcąc rozdrażniać niezadowolonego kierowcy.
- No, to wysiadaj pan z wozu i szukaj pan sobie innego frajera.
[1] A wcześniej, mimo obietnic wierności małżonce, przed snem “zastanawiał się nad tym, z którą z tych trzech babek chciałby się przespać”.
[2] Było mu bardzo przykro. Nie przyznawał się do tego nawet sam przed sobą. Starał się nadrabiać miną. No to co, że ją zdradził, myślał z wyzywającą agresywnością. Mało to mężów zdradza swoje żony i nikt z tego nie robi takich tragedii. Mógł jej przecież nic nie powiedzieć. Wtedy wszystko byłoby w najlepszym porządku. Szczere i uczciwe postępowanie nigdy nie popłaca, szczególnie z kobietami. Być może, iż miał pewne wątpliwości co do tego „uczciwego” postępowania, ale nie chciał się nad tym zbyt wnikliwie zastanawiać. Wolał być
rozżalony na Ewę i utwierdzać się w przekonaniu, że rozżalenie u jest najzupełniej słuszne. Pragnął uniknąć kłamstwa, szczerze jej wszystko wyznał, a ona…
[3]
(...) Nie lubię tylko, jak chlasz w „Spatifie” beze mnie.
- Nie przesadzaj. Tak często się znowu nie zdarza.
- Wystarczająco często.
- Trzeba dobrze żyć z ludźmi.
- Czy koniecznie przy wódce?
- Taki już u nas zwyczaj. Abstynent uważany jest za człowieka niepewnego pod każdym względem.
Inne tego autora, inne z tej serii.
#80
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 25, 2020
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2020, kryminal, panowie, prl, z-jamnikiem
- Skomentuj