Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Terry Pratchett - Straż! Straż!

Bardzo Tajemnicze Stowarzyszenie sprowadza do Ankh Morpork najpierw smoka, a potem zaginionego następcę tronu, który smoka pokonuje i wszyscy mają udział w zyskach (poza Patrycjuszem Vetinarim, który ląduje w lochu). Kapitan Vimes ze Straży Nocnej ma jednak pewne wątpliwości, więc z pomocą lokalnej hodowczyni smoków - lady Ramkin, Marchewy - świeżo zwerbowanego do Straży nadmiernie wyrośniętego krasnoluda i ochotnika - bibliotekarza z Niewidzialnego Uniwersytetu szuka śladów przestępstwa.

Pierwsza część z cyklu o Straży Nocnej wprowadza barwnych bohaterów - wiecznie skacowanego bądź malowniczo pijanego kapitana Vimesa, dociekliwego, inteligentnego i ideowego śledczego, który nie ugina się pod naciskami i potrafi powiedzieć "zamknij się" do Patrycjusza, kiedy tego wymaga sprawa. Sierżant Colon jest okrągłym, leniwym i zachowawczym mieszczaninem, typowym obywatelem Ankh. A kapral Nobby jest wprawdzie wzrostu mikrego, ale nadrabia bujną osobowością, głębią przemyśleń i sprytem, zwłaszcza jak przestępca leży, bo wtedy bezpieczniej kopać. Marchewa to zaczątek dywersyfikacji gatunkowej w Straży - dobrze zbudowany młodzieniec, wychowany przez krasnoludów i mimo gabarytów czujący się krasnoludem, dość literalnie pojmuje świat i przepisy, a dodatkowo może służyć jako jednoosobowa bojówka z toporem.

Odlepiając cały dyskowy sztafaż, mamy nagle moralitet o rządzeniu, o manipulacji społeczeństwem w celu uzyskania władzy, narzucania ograniczeń, które - chociaż absurdalne (bo jednak nawet w Ankh zjadanie dziewic przez smoka nie jest specjalnie akceptowalne) - dają się wprowadzić, kiedy ludzie postrzegają je jako mniejsze zło i konieczny kompromis. I krótki poradnik władcy, który wyjaśnia, po której stronie drzwi powinien być rygiel.

Inne książki tego autora:

Cykl "Długa Ziemia" ze Stephenem Baxterem

Ekranizacje:

#30 (mimo że czytam chyba po raz czwarty albo piąty).

Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 4, 2011

Link permanentny - Tagi: panowie, sf-f, 2011 - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 3

« John Berendt - Północ w ogrodzie dobra i zła - Padało dziś »

Komentarze

Bazyl

Lepiej tego nie ująłem :D

Zuzanka

@Bazyl, a widzisz - a ja o humorze zapomniałam. Ale jakoś się tak przyzwyczaiłam do myśli, że wszyscy już czytali, że staroć, że wiadomo, czego się spodziewać.

agulha

Kupiłam sobie w oryginale i podczytuję w chwilach, krtóre wymagają pociechy. Jakkolwiek Piotr Cholewa jest wielkim tłumaczem, to wolę oryginał, bo mam wrażenie, że tam 3/4 humoru bierze sie z języka, a opisywane sytuacje wcale nie są smieszne.
W ogóle to I love Samuel Vimes, choć wiem, że on żonaty.

Skomentuj