Więcej o
2012
Alfabetyczny przegląd bujnych kulturalnie lat 50. i późniejszych. Wspomnienia o sławach, o tym, jak i gdzie się piło, do kogo się chodziło z wizytą, kto się kim inspirował, jak się walczyło albo wręcz przeciwnie z systemem. Trochę nutek osobistych ("chłopiec, na którym mi zależało"; skądinąd już wiem, że chodziło o Hłaskę, bo tu - w przeciwieństwie do "Listów" brak przypisów post factum, tylko odautorskie), trochę uroczego poczucia humoru ("podpisy Seweryna Krajewskiego i Adama Sławińskiego znam na pamięć. Muszę to kiedyś poćwiczyć na czeku, kiedy znów będą robili prawdziwe pieniądze"), odrobina pikantności, bo jest i o pożyciu intymnym. Mimo to, po latach już niespecjalnie szokuje; kawałek subiektywnej historii oczami Osieckiej.
Inne tego autora:
#60
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 3, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, felietony, panie
- Skomentuj
Nastia, żeby wynagrodzić Loszce trudy przebywania z nią, wbija się w szpilki i małą czarną, żeby mógł się pochwalić nią na bankiecie (mimo że od zielonych szkieł kontaktowych bolą ją oczy, a od wąskich pantofli stopy i kręgosłup). Oraz proponuje pożycie, żeby mu poprawić humor. Ale tak naprawdę akcja kręci się wokół dziewczyny brata przyrodniego Kamieńskiej, Aleksandra, który nagle się pojawił. Wprawdzie jest żonaty i ma dziecko[1], ale pozyskał sobie uroczą panienkę, 19-letnią Daszę. Do Nastii zwrócił się, bo po wizytach u przyjaciół (wiadomo, gdzieś trzeba się z panną spotykać bliżej, skoro w domu żona i dziecko), przyjaciołom giną dokumenty. Nastia zaprzyjaźnia się z dziewczyną, która okazuje się mądra, inteligentna i do tego kochająca, tyle że miała pecha znaleźć się w metrze obok grupy przestępczej, która robi wokół niej zamieszanie. Dla odmiany wokół przestępców krąży wojskowy, któremu przed laty jeden z rzezimieszków zabił syna (reszta już zginęła). Kamieńska prosi o pomoc w tej półprywatnej sprawie Eduarda Pietrowicza Denisowa, znajomego mafioza-dobroczyńcę. Denisow oddaje jej do dyspozycji oddział wywiadowców z błyskotliwym Bokrem, który pomaga w śledztwie i trochę fascynuje Nastię.
To tak naprawdę książka o zbrodni i nieumiejętności przebaczenia. O tym, że śmierć nie zawsze rozwiązuje wszystkie problemy. I o przypadkowej śmierci, którą lubi kończyć Marinina tom (ot, rosyjski cliffhanger), po której tym razem się Nastia nie może pozbierać.
[1] Niby jest z żoną dla tego dziecka, bo dziecko największą wartością, ale kiedy się dowiaduje od Kamieńskiej, że jego Dasza jest w ciąży, radośnie sugeruje skrobankę. Bo w końcu co za problem.
Inne tego autora.
#59
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 1, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, kryminal, panie
- Skomentuj
Intryga, na której opiera się ten tom, jest idiotyczna nawet jak na Marininę. Snajper chce rozpocząć karierę w biznesie, ale - ponieważ nikt nie traktuje go poważnie - w ramach okresu próbnego zaczyna losowo zabijać co tydzień jedną osobę. Kamieńska analizuje zachowanie snajpera i jednocześnie prowadzi śledztwo w sprawie Płatonowa, funkcjonariusza wydziału gospodarczego, oskarżonego o matactwa w kontrolowanej fabryce oraz o zabójstwo agenta. Na początku niechętnie, ale w pewnym momencie - kiedy poznaje generała Zatocznego - chętniej, bo się w 50-latku o złotych oczach zakochuje. Platonicznie, na szczęście dla odwiecznego narzeczonego, Loszki. Sprawa funkcjonariusza jest o tyle ciekawa, że Płatonow nie ucieka daleko, ale szybko wyrywa w metrze sympatyczną panią bibliotekarkę Kirę, opowiada jej całe swoje życie i prosi o użyczenie mieszkania oraz pośredniczenie w kontaktach z milicją w zamian za dozgonne uczucie oraz wyremontowanie mieszkania. Kira sprzedaje po kawałku informacje każdemu z zespołu śledczego, również przyjacielowi Płatonowa, bratu jego kochanki, Rusanowowi oraz generałowi Zatocznemu, bo funkcjonariusz korzysta ze sprawdzonej w X-files zasady Trust No One, co nie jest takie głupie, bo ktoś z aparatu kopie pod nim dołki.
Mało w tym tomie dylematów moralnych niepewnej siebie Nastii (poza tym, że zima w Moskwie ciężka i zmarznięte błoto regularnie przemacza jej buty i dżinsy), za to po raz kolejny pojawiają się obserwacje życia małżeńskiego i pozamałżeńskiego Rosjan. Zwykle każdy pan ma - oprócz prawowitej małżonki oraz dziecka w niedużym M - kochankę albo kilka. Nawet niekoniecznie w celu opanowania kryzysu wieku średniego, ale również po to, żeby sobie pogadać, bo żona tylko marudzi i domaga się wypłaty oraz wynoszenia śmieci.
Inne tej autorki tutaj.
#58
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 21, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, kryminal, panie
- Skomentuj
Czytając tę książkę, miałam cały czas w pamięci poszukiwania "małego z dnem", które uprawiała swego czasu Joanna Chmielewska w celu napisania powieści sf. Marinina zgłębiła trudny temat pętli sprzężenia zwrotnego, która to - przy odpowiedniej aparaturze - budzi w ludziach mordercze instynkty. Wojsko takie rzeczy docenia, ale na aparaturę ostrzy sobie zęby też i prywatna inicjatywa. Projekt idzie dobrze, każdy czeka na znaczne pieniądze - wysoko postawiony pracownik naukowy chce kupić sobie odludną chatkę, brzydka lesbijka może zatrzymać przy sobie śliczną Julę. Wszystko psuje niespodziewane morderstwo jednego z pracowników naukowych, Gałaktionowa, który - jak wyszło potem - był niezłym cwaniaczkiem, parał się szantażem i usiłował storpedować cały projekt i nikt - poza nim - by się nie obłowił. Major Kamieńska ma przy tej sprawie wzloty i upadki, bo dość osobiście odbiera to, że minister postponuje jej wiedzę o fizyce (twierdząc, że nie ma czegoś takiego, jak sprzężenie zwrotne) oraz że zostaje odwołana od tej sprawy, bo jest potrzebna do wyjaśnienia morderstwa dziennikarza. Chociaż i tak clou tomu to prezent od wiecznego konkubenta Nastii, Loszki Czistiakowa, który kupuje swojej ukochanej komputer, dzięki któremu analityczka może wreszcie rozwinąć skrzydła i robić to, co lubi najbardziej, czyli analizować (excel, baza danych, pliki tekstowe z wyszukiwaniem). Z wdzięcznością za to pozwala się wreszcie Loszce sobie oświadczyć, chociaż obiecuje, że i tak nie zacznie gotować. Cała komenda jest zachwycona, a już najbardziej szef Kamieńskiej, Gordiejew, zwany Pączkiem:
(...) Co wam przeszkadza, że nie jestem mężatką? Gorzej przez to pracuję, czy co?
- To nie tyle przeszkadza, co budzi zazdrość reszty kolegów. No wiesz, jakbyś mówiła: spójrzcie tylko, jak mi się dobrze powodzi bez rodziny i dzieci, a w dodatku pracuję najlepiej ze wszystkich. Więc oni patrzą na ciebie i myślą: nam jest tak ciężko, tyle kłopotów na głowie, stale brakuje forsy, nie mamy gdzie mieszkać, w pracy ciasnota (...) - może to my coś robimy nie tak? A pokaż mi człowieka, który chętnie by się przyznał do tego, że coś robi nie tak (...). Natomiast kiedy wyjdziesz za mąż, wszyscy wreszcie odetchną z ulgą: no, w porządku, postępowaliśmy jak należy, człowiek powinien mieć rodzinę, nawet nasza Kamieńska, chociaż tak się stawiała[1], tak zgrywała kobietę wyzwoloną[2] i feministkę[3], koniec końców się złamała i przyznała nam rację.
Pobocznym wątkiem w każdej powieści o major Kamieńskiej jest dodatkowy denat, wybrany wśród bohaterów drugoplanowych. Jest to manewr bardzo wredny, bo śmierć zwykle jest przypadkowa, nie fair i zupełnie nie wynika z akcji. Ot, taka rosyjska chęć zostawienia na koniec trochę melancholii i kogoś opłakującego na miejscu przypadkowej zbrodni.
[1] Stawianie się = niewychodzenie za mąż z braku poczucia, że jest to potrzebne.
[2] Kobieta wyzwolona = nie gotuje, nie maluje się, chodzi w burych ciuchach.
[3] Proszę, jest nas dwoje: ja i mój #facepalm.
Inne tej autorki tutaj.
#57
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 17, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, kryminal, panie
- Skomentuj
Umówmy się, że nie dla akcji się MacLeana czytało (tutaj powiedzmy, że AM, bo to beletryzacja scenariusza), tylko dla odetchnięcia światem jak z filmów o Bondzie - piękne kobiety, wielkie intrygi, tajemnica, pieniądze i wielki świat. Tym razem wielki świat ma miejsce w Paryżu, gdzie geniusz zbrodni, amoralny Smith, zamierza porwać czyjąś matkę i ukraść dwa i pół miliona nitów. W tym celu werbuje znaną złodziejkę, Sabrinę Carver, człowieka-pająka, speca od wspinaczek i kradzieży, CW Whitlocka oraz eksperta od broni, Mike'a Grahama. Do obrony mają skradzione przez Grahama wprost z poligonu amerykańskiej armii w zachodnich Niemczech lap-lasery, cudowne dziecko amerykańskiej myśli technicznej, zdolne zestrzelić wszystko, co wejdzie w obszar pracy urządzenia. Łatwo się domyślić, że Smith chce napaść na wieżę Eiffla, a porywa matkę aktualnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, panią Wheeler. Na szczęście przeciwko niemu występuje Malcolm Philipott i Sonia Kolczynski, para profesorów uniwersyteckich, którzy powołali organizację do zwalczania terroryzmu długo przed 9/11.
Pal diabli akcja, ale ten Paryż. Prawie puste miasto z nielicznymi turystami, najelegantszy hotel przy Place Vendome, spacery wzdłuż Sekwany i małe kawiarenki, w których spotykają się zarówno przestępcy jak i stróże prawa.
Inne tego autora:
#55
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 12, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, kryminal, panowie
- Skomentuj
Podchodziłam z dużą nadzieją, bo miała być angielska prowincja, z klimatem i jakimś tam wąteczkiem miłosnym. Z tego wszystkiego dostałam klimat, prowincję, historię rodziny i monstrualną idiotkę, która mnie doprowadzała do chęci pyrgnięcia książką o ścianę, a wierzcie mi, wiele złych książek przeczytałam. Wiktoria ma 22 lata, 3 lata wcześniej została rzucona przez Olivera Dobbsa, ekscentrycznego acz rokującego pisarza, który nagle oznajmił, że było miło, ale się żeni, bo zrobił bogatej pannie dziecko. A Wiktorii nie, więc. I nagle wraca, wnosząc do mieszkanka Wiktorii dwuletniego chłopczyka; oznajmia, że jego matka zginęła w wypadku, a on zabrał malucha od teściów, bo nie życzył sobie, żeby się nim opiekowali. Wiktoria niewiele myśląc (bo chyba to nie jest jej mocna strona) idzie z Oliverem do łóżka, po czym wyjeżdża z nim do posiadłości opisanej w jednych z jej ulubionych książek. I wprawdzie posiadłość wygląda jak w książce, ale Oliver się niespecjalnie zmienił i dość szybko pokazuje, że nie zależy mu ani na Wiktorii, ani na synku. Na szczęście to historia pozytywna, więc w odwodzie jest sympatyczny dziedzic majątku, którego Wiktoria mimochodem poznała w Londynie, więc wiadomo, jak się skończy.
Inne tej autorki:
#54
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 8, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2012, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 5