Królowa jest zachwycona. I niech mi ktoś powie, że ekranizacje komiksów są kiepskie. Serial jest wielowątkowy, opowiada o ludziach, rozsianych po całych Stanach, u których nagle ujawniła się jakaś dziwna zdolność - a to teleportacji przez czas i przestrzeń, a to samoleczenia, a to czytania ludzkich myśli, a to przewidywania przyszłości. Jest Zła Organizacja, która manipuluje za plecami. Bohaterowie okazują się być ze sobą związani, a to za pomocą wspólnych znajomych, a to rodzinnie. Nie jest całkiem poważnie, zwłaszcza jeśli pojawia się Hiro Nakamura. Sezon drugi za czas jakiś, pierwszy zakończył się rozwiązaniem większości wątków, bez cliffhangerów.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 26, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 2
Wróciła zarówno reklama żelków do pedicure, jak i pojawił się nowy produkt - Nimm Dwa Żujki. To może ja wyjdę.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 26, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Śmieszne
- Komentarzy: 1
Jewel Quest. Jeśli się nie wyłącza komputera, można grać do oporu na demo, mimo że oficjalnie 1h.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 22, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Żodyn
- Komentarzy: 2
Reklama chyba McDonalda. Można tam dostać (po wyasygnowaniu pewnej kwoty, oczywiście) "mleko ze słomką o smaku czekolady".
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 22, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Śmieszne
- Komentarzy: 2
Miła niespodzianka, bo myślałam, że przeczytałam wszystkie książki tej autorki już jakiś czas temu. Przy okazji ubolewam bardzo, że Prószyński zaprzestał wydawania reportaży z Gazety Wyborczej w formie książkowej. Dawno, dawno temu wychodziło co roku 12 najlepszych reportaży. w "Nietykalnych" z 1999 roku znalazłam felieton "Jestem gruba jak śledź ulik" o Lucynie Legut. Pewnie łatwiej trafić na książki dla dzieci "Piotrek zgubił dziadka oko, a Jasiek chce dożyć spokojnej starości", ja z kolei lubię te bardziej wspominkowo-dorosłe.
"Szyfon" to w zasadzie autobiografia aktorki/pisarki/malarki. Pełna dygresji historia jej wszystkich miłości, związków, przeprowadzek życiowych od wczesnego dzieciństwa do chwili, kiedy była zaszufladkowana w teatrze jako gruba, ale wesoła aktorka komediowa. Wprawdzie z książki nie wynika, kim był znany acz nudny literat, pierwsza miłość, którą ukradła koleżanka z teatru i profesor, w którym się kochały studentki z całego roku, ale w felietonie pojawiają się pasujące nazwiska. Dużo cyniczno-gorzkich obserwacji świata, i tego teatralnego za kulisami, i tego poza - grube kobiety też mają przemyślenia i życie osobiste.
Inne tej autorki tutaj.
#26
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 22, 2007
Link permanentny -
Tagi:
beletrystyka, panie, 2007 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 3
Trylogia irlandzka o dzielnej Agnes Browne, która dopiero w wieku 47 lat dowiedziała się, co to takiego jest "organizm", bo wcześniej s.e.k.s ograniczał się do tego, żeby cicho leżeć. Oczywiście ku pokrzepieniu serc, bo historia opowiada o straganiarce z Dublina, która z biedy i ubóstwa wyrywa się dzięki dobrze wychowanym (w większości) dzieciom. I przyjaznym zbiegom okoliczności.
Kolejny raz powala mnie blurb na okładce. Albo osoba recenzująca ma szczególne poczucie humoru, albo sponurzałam w kwiecie wieku. "Powieść pełna zniewalającego śmiechu" (tak, zupełnie jak "Rower przemocy"). Czytam i szczęka mi opada coraz niżej. A to tatuś spuszcza mamusi wpierdol w przerwach między robieniem jej siódemki dzieci. A to koleżanka ma raka. A to pani bohaterka rzyga pod barem i wypada jej mostek (zapewne zęby jej wybił śp. mężulek) i wtedy podrywa ją uroczy Francuz, który nie zauważył, że pijana Agnes trzyma zęby w chusteczce. A to ledwo dają sobie radę, bo jak można utrzymać siedmioro dzieci z tego, co matka zarabia, sprzedając owoce na straganie? A to jeden z synów, skinhead, spuszcza z kolegami lanie swojemu bratu-gejowi (wprawdzie przez pomyłkę, ale jednak). A to jeden z synów trafia do więzienia, bo po pijaku zabił człowieka. A to córkę mąż tłucze. Czyta się dobrze i szybko, ale osoba, która pisała o salwach śmiechu i sielskości tego radosnego swiata Irlandii lat 70. i 80., ma chyba coś zwichrowane. Najbardziej przeraża mnie, że akcja książki nie dzieje się w XX-leciu międzywojennym, tylko prawie że współcześnie (podobny problem miałam z "Kobietą, która wpadła na drzwi" Doyle'a).
#23-25
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 20, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, beletrystyka, panowie
- Komentarzy: 5
Czwarta część pechowego nauczyciela angielskiego z małego miasteczka. Pech się zaczął przed rozpoczęciem cyklu, gdy poślubił grubą Evę. Potem już było tylko gorzej - aresztowanie z powodu gumowej lalki, żona odkrywająca swoją s.e.k.sualność, cztery córki w jednym rzucie. W tej części Eva z córkami odlatuje na wakacje do wujka w Ameryce, przez co siła rażenia 4 panien Wilt, które głównie interesują się wykorzystaniem s.e.k.sualnym czarnej służby i życiem erotycznym wujka, przenosi się na inny kontynent. Wilt, korzystając z wolnego, idzie na spokojną pieszą wędrówkę, szukając staroangielskich korzeni, ale szybko przypadkiem wplątuje się w aferę polityczno-pedofilsko-wendetową. Jest niesmacznie, ale śmiesznie. Jak to u Sharpe'a.
#22
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 20, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2007, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Wysłać link:
http://www.spotthedifference.com/
Do zobaczenia. Może jutro.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 16, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Żodyn
- Komentarzy: 5
No nie mogłam się powstrzymać. W Tchibo mają całą wystawkę w prześlicznych pomarańczowo-żółto-czerwonych kolorach. Ograniczyłam się do ceramicznych podkładek. Czterech. Chociaż miałam ochotę wziąć całą zawartość półki. I wytapetować tym kuchnię. I kawałek pokoju.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 14, 2007
Link permanentny -
- Skomentuj
Prasówka:
"śląska policja zatrzymała pięciu mężczyzn, którzy oszukiwali na handlu węglem. Oszuści wpadli na gorącym uczynku podczas mieszania 600 ton węgla z gruzem. Policja przejęła też nagrania wideo, na których przestępcy rejestrowali cały proceder. Robili to, bo nie ufali pracownikom, którym zlecali mieszanie węgla z kamieniami i gruzem."
Reportaż z wyjazdu do Warszawy. Najlepiej skrótowy w formie słowotoku:
- Zgubiłam się na podstawie mapy z Zumi i siwa pilotowała mnie komórką.
- Kot siwej jest boski (mogę okazać).
- Ser Bursztyn jest boski (nie mogę okazać).
- Żoliborz ładny, ale <lokalny-szowinizm-mode>Sołacz ładniejszy</lokalny-szowinizm-mode>.
- Warszawa w dzień jest całkiem nieźle oznaczona, nazwy ulic na narożnikach nie są złe.
- Dom kilkadziesiąt km pod Warszawą to dalej "w Warszawie".
- Z jednej strony fajnie mieć dom w lesie, bo las, z drugiej - niefajnie, zwłaszcza jak się szambo zapełni w niedzielny poranek.
- Sąsiedzi zrobili fajerwerki, lubię.
- Grill się słabo świeci, jak pada.
- 9-tygodniowy pies Welsh terrier to fajna szczotka, która ma rozmiary małej zmiotki, takąż funkcjonalność, ale pełnowymiarowo umie warczeć i szczekać na obcych. Prawdziwy brytfan (brytfanna, bo suczka).
- TŻ jest sławny, ludzie robią notatki w kajeciku, że go poznali.
- Określenie "droga krajowa 2" nabiera znamion przekleństwa, zwłaszcza jeśli się zjedzie na nią z autostrady.
- Bar Ułański w Bedlnie(?) sympatyczny, dużo naleśników i świetna wątróbka drobiowa z cebulą, jabłkiem i suszonymi śliwkami.
- Satanistyczna czarna deska klozetowa w płomienie na parapetówkę działa.
- Bardziej działa huśtawka ogrodowa i hamak, zwłaszcza jeśli w bundlu jest usługa złożenia.
Albo fotki:
Nuda, nie?
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 13, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Przydasie, Listy spod róży, Fotografia+ -
Tagi:
warszawa, polska
- Komentarzy: 10