Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Killjoys

Gdzieś w odległej galaktyce Quad, składającej się z czterech zamieszkałych planet grupa najemników zajmuje się doprowadzaniem przestępców przez oblicze sprawiedliwości, oczywiście za wynagrodzeniem. Do atrakcyjnej (wiem, nie jest to jej jedyna zaleta, gdyż jest cyniczna, zna sztuki walki i świetnie strzela, ale naprawdę jest na kim oko zawiesić) Dutch i jej elokwentnego współpracownika Johna na początku pierwszego sezonu dołącza brat Johna, D'avin, były żołnierz, cierpiący na zaniki pamięci i PTSD. Teoretycznie ekipa jest bezstronna, nie opowiada się po stronie żadnego rządu ani ugrupowania, ale szybko się okazuje, że próbuje w swojej pracy posługiwać się własną etyką, co nie przysparza im przyjaciół. W tle przygodowych odcinków snują się wątki przeszłości Dutch, wychowanej przez tajemniczego mistrza Khlynena, którego usiłuje wyśledzić; próby odtworzenia wydarzeń, które doprowadziły do dziur w pamięci D'Avina oraz - na poziomie wielkiej polityki - wykluwającej się rewolucji, która obejmuje wszystkie planety.

Boję się zaryzykować porównania do Firefly, ale się niedwuznacznie nasuwa - rzecz się dzieje czasem w przestrzeni, czasem w nieco uwspółcześnionym świecie Dzikiego Zachodu, barwni bohaterowie, scenografia bywa nieco szorstka (dużo twórczego użycia ekranów z folii i ciasnych pomieszczeń wyglądających jak kontenery od środka, jest mroczna tajemnica z przeszłości, bohaterów łączą (skrywane lub nie) uczucia, a dramat i patetyczność niektórych wydarzeń jest tonowany dowcipem i cynicznymi dialogami.

Serial jest kanadyjski, co bawi tym bardziej, że w obsadzie pojawia się trzydzieścilatpóźniej część obsady hitu lat 90. - "Żaru tropików" (co prowadzi do wniosku, że Kanada ma wprawdzie ogromne zaplecze pejzażów w Kolumbii Brytyjskiej, ale podobnie ograniczony wachlarz aktorów jak Polska, gdzie w każdym filmie jest Karolak albo Kot, chyba że potrzeba amanta, to wjeżdża Małaszyński).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 17, 2017

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Ponieważ

... bab gadar i absolutny zanik umiejętności posługiwania się słowem pisanym, a do tego lista szkiców notek mi dramatycznie rośnie, dziś będzie o serialach w telegraficznym skrócie:

  • Love: Gus, nudny i nieco aspergerowaty nauczyciel, pracujący na planie filmowym poznaje Mickey, odjechaną, acz socjopatyczną dziewczynę ze związkofobią. Nie ma absolutnie szansy na to, żeby im się wspólnie udało utrzymać nietypowo zaczęty związek, ale nieustająco próbują. Śmieszne, ale czasem do bólu amerykańskie.
  • Easy: etiudki o różnych nietypowych sytuacjach w związkach (np. pani chce się bawić w przebieranki, pan niespecjalnie albo mąż ukrywa przed ciężarną żoną, że rozkręca manufakturę kraftowego piwa, bo żona w ciąży nie może pić). Niespecjalnie ciekawe, chociaż fajna obsada.
  • Crazyhead: Amy chodzi do psychiatry, bo widuje ludzi z płonącymi twarzami, co nie jest specjalnie głupie do momentu, kiedy poznaje Raquel, również obdarzoną tym rodzajem widzenia. Zombie, demony, dużo krwi i rzeczy niesmacznych, ale to serial brytyjski, więc niespecjalnie dziwi.
  • Sex&Drugs&Rock&Roll - Deanis Leary w roli eks-rockmana, który po latach usiłuje wskrzesić dawny zespół. Pojawia się właśnie pełnoletnia córka, która również chce zrobić karierę na scenie, eks-żona i barwna ekipa z drugiego planu (najlepszy jest Rehab, basista).

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 7, 2017

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Black mirror

Trzy sezony (czwarty w drodze) po kilka luźno lub wcale ze sobą powiązanych etiud ze wspólnym mianownikiem - Internet (za tytułowym czarnym ekranem). Trudno jest oceniać całość serialu, bo poszczególne odcinki są bardzo różne pod względem formy, wymowy i treści - od absurdalnie katastroficznych, przez nadmiernie (i niepotrzebnie) brutalne czy oparte o nielogiczne założenia aż do wzruszających i dających nadzieję.

W "The National Anthem" zostaje porwana księżniczka brytyjska, a porywacz żąda, żeby premier odbył na antenie telewizji niepozorowany stosunek ze świnią (i nie, nie jest wyjaśnione, co komu zawiniła świnia). Na kolejne decyzje rządu ogromny wpływ mają wyniki sondaży opinii publicznej, bo każdy korzystający z mediów może zagłosować, co dalejha. Odcinek nielogiczny i więcej mówiący o próżności klasy rządzącej niż o realnym problemie dostępności do informacji i jej rozprowadzania.

"Fifteen Million Merits" dzieje się w nieokreślonej, ale dalekiej przyszłości. Z niewiadomych przyczyn ludzie zarabiają "merity" potrzebne do zakupu czegoś więcej niż minimum koniecznego do przeżycia, pedałując na rowerach stacjonarnych i oglądając setki kanałów w telewizji (nie do końca jasne jest, czy płacą za możliwość oglądania, czy za możliwość nieoglądania). Za tytułowe 15 milionów można iść na casting i zostać KIMŚ w analogu programu typu Idol, pytanie tylko, czy warto. Niespójny świat (np. gdzie są rodziny, w których rodzą się dzieci, trafiające na rowery) z bardzo wyraźną wymową, że popularność w Internecie to ułuda.

"The Entire History of You" wyposaża każdego człowieka w moduł pozwalający na powrót i oglądanie każdej sekundy swojego życia w jakości HD. Można z tego korzystać w calu wspominania miłych chwil i uczenia się na błędach, można się zadręczać niepowodzeniami i zniszczyć swoje życie, żyjąc przeszłością.

W "Be Right Back" młoda wdowa odtwarza swojego zmarłego tragicznie męża na podstawie jego aktywności w mediach społecznościowych. Historia jest strawna do momentu, kiedy z wirtualności (rozmowy przez komunikator/telefon) przechodzi do realności, aplikując AI do manekina.

"White Bear" to powracający również w późniejszych epizodach motyw amnezji - młoda kobieta budzi się w nieznanym miejscu, nie wie, kim jest, nikt z nią nie rozmawia i nie chce jej pomóc (za to wszyscy ją nagrywają), a tajemniczy zamaskowany człowiek chce ją zabić. Bxnmhwr fvę, żr wrfg cemrfgęcpmlavą v pbqmvraavr cemrm bqteljnal grngemlx m choyvpmabśpvą qbjvnqhwr fvę b moebqav, wnxą cbcrłavłn.

W "The Waldo Moment" komik animuje fikcyjną maskotkę, która obraża znanych polityków. W pewnym momencie zaciera mu się granica między sobą a fikcyjną postacią. Nie zapada w pamięć.

"White Christmas" ponawia motyw amnezji oraz sztucznej inteligencji na bazie kopii umysłu konkretnego człowieka (oraz - jak się okazuje - cemrfłhpunavn moebqavnemn). Dwóch mężczyzn w ośnieżonej chacie pośrodku niczego spędza razem już którąś zimę, nie wiadomo dlaczego. Zaczynają rozmawiać, jeden zwierza się ze złych rzeczy, które zrobił, drugi do pewnego momentu milczy, potem już nie. Epizod wprowadza kolejny powracający motyw - rzeczywistość wirtualną.

"Nosedive" jest chyba najsłabszy z dotychczasowych. Instagramowo słodkie społeczeństwo wzajemnie się ocenia, a ranking każdego - aktualizowany po każdej codziennej czynności (uśmiech do zdjęcia z kawą, lajk od kogoś z wyższą punktacją, 5 gwiazdek za small-talk w windzie) - upoważnia do życiowego awansu. Absurdalnie nielogiczne - nie da się egzystować w takim społeczeństwie, gdzie każda decyzja jest oportunistyczna.

W "Playtest" młodemu Amerykaninowi podróżującemu po Europie kończą się fundusze, więc podejmuje się testowania oprogramowania z rzeczywistością rozszerzoną. Nieźle zrobione, trzyma w napięciu, ale finał jest aż za bardzo oczywisty (wrśyv emrpmljvfgbść jveghnyan avr eóżav fvę bq emrpmljvfgbśpv, gb avtql avr jvrfm, j xgóerw wrfgrś).

"Shut Up and Dance" to z kolei odcinek najbardziej brutalny i bezsensowny. Młody chłopak zostaje sfilmowany przez hakerów, kiedy się masturbuje i żeby uniknąć kompromitacji, wykonuje ich coraz bardziej łamiące prawo wymagania. Podczas kolejnych zadań spotyka innych szantażowanych, którzy postępują tak samo. Końcówka mocno rozczarowująca - jfmlfpl fmnagnżbjnav bxnmhwą fvę olć źyv (mqenqmnwąpl ząż pml crqbsvy), n unpxreml v gnx avfmpmą vpu żlpvr, hwnjavnwąp gnwrzavpr zvzb jlxbanavn cbyrprń. Wymowa - w Internecie wszyscy widzą, co robisz.

"San Junipero" to najsympatyczniejszy odcinek o rzeczywistości wirtualnej. Dwie młode dziewczyny - odważna i rozrywkowa Kelly oraz nieśmiała Yorkie - spotykają się w fikcyjnej miejscowości w latach 80., gdzie się w sobie zakochują, spędzają wieczór, po czym znikają do prawdziwego życia. O tym, czy da się egzystować po śmierci i na jakich warunkach.

"Men Against Fire" wraca do rozszerzonej rzeczywistości. Żołnierze mają wszczepione implanty, żeby łatwiej polować na mutantów w egzotycznej lokalizacji (Dania?). Kiedy implant jednego ze snajperów ulega uszkodzeniu, żołnierz staje przed wyborem pamiętania każdej akcji wojskowej bez "ochrony" wirtualnej rzeczywistości albo zapomnienia o całej sprawie.

"Hated in the Nation" to uczciwy kryminał ze śledztwem. Nano-pszczoły sterowane przez terrorystę zabijają kolejne ofiary, jak się okazuje, wskazywane przez specjalny hasztag (dziś internauci głosują na najmniej lubianego zwyrodnialca, ogłoszenie wyroku już po dzienniku).

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 30, 2017

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Ozark

Marty jest bardzo miłym facetem, takim absolutnie sympatycznym, szczerym, a do tego sprawnym doradcą finansowym, zarabia niezłe pieniądze na doradzaniu firmom; spore zyski ma zwłaszcza z prania pieniędzy meksykańskiego kartelu narkotykowego. Niestety pasmo sukcesów przerywają dwa niezależne zdarzenia - on dowiaduje się o zdradzie żony, a kartel dowiaduje się o zdradzie wspólnika Marty'ego, który wyprowadza od lat pieniądze. Próbuje więc ucieczki, ale bez skutku, ostatecznie udaje mu się odroczyć wyrok na siebie i rodzinę za cenę dłuższej współpracy z kartelem - obiecuje, że na prowincji wypierze więcej i skuteczniej. Ozark w Missouri jest wprawdzie całkiem prowincjonalno-letniskowy, ale kiedy się zaczyna bliżej przyglądać, okazuje się, że ciemnych interesów jest tam mnóstwo i wcale nie tak łatwo do nich dołączyć, zwłaszcza bez przykuwania uwagi organów ścigania. To nie koniec problemów - ani żona, ani dwójka dorastających dzieci nie są zachwyceni sytuacją, zwłaszcza kiedy nie udaje się ukryć, że to nie nagła wakacyjna przygoda, a balansowanie na krawędzi.

Na odbiór serialu wpływa mi oczywiście przede wszystkim osoba aktora, który lata temu również wcielił się w biznesmena, usiłującego ratować zbankrutowaną rodzinę; Jason Bateman zdecydowanie bardziej sprawdzał się w emploi lżejszym i bardziej z przymrużeniem oka. Tutaj to takie "Breaking Bad", choć nieco bardziej dwuznaczne moralnie; Marty nie ma wspierającej rodziny, oprócz zagrożenia życia musi sobie przeorganizować małżeństwo, nastoletnie dzieci - wyrwane z zamożnego środowiska Chicago - nienawidzą go lub wykazują ewidentne oznaki stresu, mogące przerodzić się w coś poważnego. Męczyła mnie też trochę formuła, polegająca na wpuszczaniu protagonisty w coraz to gorsze tarapaty, czasem ocierające się o groteskę, z takim puszczaniem oczka do widza - jak myślisz, czy tym razem się podda i nie wypłynie? Pierwszy sezon zakończył się z hukiem, nie spodziewałam się, ale nawet czekam na drugi.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 22, 2017

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


White Gold

Tytułowe "white gold" to plastikowe okna, na które był w latach 80. boom w Wielkiej Brytanii. Victor, lokalny cwaniaczek, ze swoimi dwoma kolegami - nieudacznikiem Fitzpatrickiem i fajtłapowatym Lavenderem - bez żadnych oporów wciskają staruszkom i naiwnym mieszczanom swój towar (czasem kilkukrotnie), bo najważniejsze, żeby hajs się zgadzał. Serial jest do bólu brytyjski ze wszystkimi tego konsekwencjami: jest lokalny świat przestępczy, zdrady małżeńskie (czego do końca nie rozumiem, albowiem Vincent[1] ma uroczą, mądrą żonę), nałogowe palenie papierosów, konflikt między Anglikami i Irlandczykami, blond loki i garnitury o bardzo złym kroju.

Nie pamiętam, kto mi ten serial podsunął, ale dziękuję - to bardzo odświeżające.

[1]Ostatni odcinek zbiegł mi się z informacją o podwójnym oskarżeniu o gwałt, jakie padło pod adresem Eda Westwicka (Vincenta). Zastanawiam się, jakie będą losy serialu - czy po pierwszym sezonie powstanie drugi; czy decyzja Netflixa w sprawie House of Cards (dla tych, co nie śledzą: po oskarżeniu Kevina Spaceya o gwałt, Netflix zawiesił produkcję najbardziej znanego serialu) będzie precedensowa?

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela listopada 12, 2017

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Good Fight / Sprawa idealna

Jak Good Wife/Żonę idealną kochałam miłością wielką przez wszystkie sezony (Jason! Alicia! Will! Kalinda! Eli! Elspeth! nie wspominając o sędziach i sprawach sądowych), tak Good Fight jednak... niespecjalnie. Oglądam, bo spin-off i sprawy sądowe ciekawe (doskonały odcinek o moderacji na forum, dodatkowo z JC Mitchellem), ale na litość - jak z całej obsady GW można było wybrać dwie najnudniejsze osoby (Diane, Luca), dołożyć im miągwowatą kuzynkę Diane, odrobinę poprawić Marisą Gold, po czym absolutnie zepsuć niewiarygodnym Krestevą (znieształcony otyłością Matthew Perry)? Nie żeby fabuła sezonu cokolwiek ratowała - Diane ogłasza pójście na emeryturę, odchodzi z pracy w Lockhart/Gardner, planuje zakup willi w Prowansji, gdy WTEM wybucha afera - jej krewny, niejaki Rindell, okazuje się być twórcą piramidy finansowej, która właśnie pogrzebała grube miliony, w tym miliony Diane. Willi nie będzie, L/G już jej nie chce, z emerytury nici, wypłacz mi tako rzekę. Do tego serial pokazuje dramat córki Rindella, Mayi, chrześniaczki Diane, która nagle - zamiast obiecującej kariery prawniczej "po znajomości" - musi chodzić na normalne rozmowy o pracę, całe otoczenie jej nienawidzi i już nie akceptuje tego, że jest homoseksualna. Diane nie bez problemów rozpoczyna praktykę w kolejnej firmie, tym razem afro-amerykańskiej, gdzie pracuje już Luca, oczywiście pomaga i Mayi dostać tu pracę. No nie jest to dream team, niestety.

Oczywiście będę oglądać, bo na razie rozprawy sądowe są ciekawe, sędziowie doskonali, dla przełamania prawdziwych dramatów bohaterek jest sporo elementów komicznych (przy czym ostentacyjne nabijanie się z Trumpa nie jest w tym najzabawniejsze), ale powtórzę - na litość, dlaczego?

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 28, 2017

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj