Więcej o
Maja
Miałam się pochwalić, że przygotowałam nowe zdjęcia do powieszenia w miejscu publicznym, ale - jak to ja - zinterpretowałam opacznie wymiany zakupionych ramek i zamiast wysłać TŻ do labu w celu powrotu z odbitkami 50x70 cm, bo takież ramki kupiłam, otrzymałam 70x100cm. Pół sukcesu, wszakże jeden wymiar się zgadza. Ale i tak mi przykro, bo spodziewałam się po sobie, że będę umiała te dwie rzeczy bezbłędnie skorelować. Cóż. Tymczasem więc pochwalę się córką-artystką.
(Dzień Dziecka w placówce, wróciłam z niebieską twarzą i karminową plamą na dżinsach, szczęśliwie na kolanie, więc nie wstyd)
Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 6, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 1
Jasno zapowiedzieliśmy, chyba po raz pierwszy, że jedziemy na wycieczkę. Że będzie statek. I na pewno spotkamy w muzeum jakiegoś pieska. I chociaż cały dzień chmurom się zbierało na deszcz, z pleneru uciekaliśmy do samochodu i do budynków, to był i statek, i przyjacielski piesek. Byliśmy już w Muzeum Arkadego Fiedlera w czasach przedmajutowych, ale wizyta z dzieckiem daje zupełnie nową jakość. Kiedy ma się niespełna metr wzrostu, repliki pomników z Wyspy Wielkanocnej wydają się jeszcze większe, replika Santa Marii bez wątpienia wystarczyłaby na przemierzenie oceanu, a i tak najfajniejszą sprawą jest mała kudłata szczotka, która obwąchuje i której można podawać patyki do obgryzania. I w końcu można zapytać, czy się podobało. I usłyszeć, że tak.
GALERIA ZDJĘĆ.
Jakby ktoś szukał, to muzeum mieści się na rogu ulicy Fiedlera i Słowackiego. Wstęp do ogrodu i na wystawy zdjęć - 9 zł dorośli, 8 zł dzieci (małe nie płacą). W piramidzie w ogrodzie można dostać napoje (w tym specjalnie naenergetyzowaną w piramidzie wodę) i przekąski.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota czerwca 2, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ -
Tagi:
puszczykowo, polska
- Skomentuj
Wchodzenie i schodzenie klatką schodową to rytuały.
Wchodząc trzeba obejść wszystkie wycieraczki i pokazać na półpiętrze, gdzie na ścianie jest ubrudzone bądź wskazać, gdzie jest na parterze na drzwiach ptaszek (stylizowany orzeł na znaczku agencji ochrony). Schodząc można ominąć wycieraczki, ale nie ubrudzoną ścianę. Schodzimy dziś w celu spaceru, Maja zaaferowana frytkami, które ma dostać, zbiega radośnie, po czym staje w połowie schodów i zeznaje: "Ziapomniałam!" i wraca o poziom wyżej. "Psiecież nie opowiedziałam o ubjudzionej ścianie!".
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 27, 2012
Link permanentny -
Kategoria:
Maja
- Komentarzy: 2
... w osobie Burszyka się nie spisała, albowiem po obwąchaniu karteczek z nickami odwróciła się tyłem i poszła spać. Jako że nie było określone, kto zastąpi kota Burszyka, zaprosiłam do pomocy Maja. Losowania nadzorował niezależny, choć spokrewniony, TŻ. I tak - żeby nie trzymać dłużej w niepewności - zapraszam Olgę do wysłania e-maila na adres redakcji ( zuzanka @ kofeina . net ) w celu dokonania wymiany adresu pocztowego na przesyłkę. Dane oczywiście nie zostaną udostępnione nikomu.
A komentarze mnie miło zaskoczyły. Dziękuję, zwłaszcza że części osób nie znałam i cieszę się, że się odezwały.
@mac, studiowaliśmy razem? (i czy ja mam jakikolwiek światopogląd?)
@Theli, mamy w domu mnóstwo zasad dla kotów (nie drapiemy krzeseł, nie sikamy poza kuwetą, nie jemy ludzkiego jedzenia, nie wchodzimy na blaty), szkoda tylko, że nie są jakoś specjalnie przestrzegane.
@ida27, nie ma potrzeby dygotu i masochizmu, każdy ma swój sposób. A czy mi mądrzej i lepiej wyjdzie, to się przekonam za kilkanaście lat. A Pratchetta warto, acz niekoniecznie zacząć od ostatniej.
@iluzja, bardzo staram się zachować prywatność, zwłaszcza dziecka. Samo zdecyduje, jak dorośnie.
@monika, ja przeraźliwie nie znajduję czasu. I jak mam do wyboru sen albo pisanie, wybieram pisanie. A bycie mamą nie odcina bycia sobą; przytłumia, czasem ogranicza, ale trzeba pielęgnować. Próbuję oraz wychodzę z założenia, że warto uczyć się robić różne rzeczy z dzieckiem, nawet jeśli to trudne.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 27, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Koty, Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 4
... a jutro, przypominam, losowanie "Niucha". Jeszcze jest szansa.
Zastanawiają mnie rozmaite rzeczy. Czy pani 60+, z rudą trwałą na głowie, w koszulce "The Clash" jest wiecznie młoda i kiedyś skakała na koncertach czy tylko nosi koszulkę, bo akurat taką ma? O czym tak naprawdę jest "Mistrz i Małgorzata"? Czemu zaczęłam kiedyś czytać "Książkę kucharską Alicji B. Toklas" i nie skończyłam? Kto daje szczeniaka labradora 10-letniej dziewczynce, która psa ciągnie na smyczy przez trawnik i na nim siada (na psie, siadanie na trawniku mnie nie dziwi)? Dlaczego zapomniałam, co chciałam napisać?
Dziś Maj skończył 33 miesiące. 2 lata i 3/4.
Rok temu też oglądaliśmy bańku mydlane na Rynku. Dziś sporo z unoszących się w powietrzu baniek zostało wydmuchanych osobiście przez młodą damę.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 26, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 6
Coraz trudniej układa mi się słowa w zdania. Kołyszę się w obojętnej mgiełce rutyny - do pracy, praca, z pracy, zakupy, dom; założyć ciepłą bluzę, bo wiatr. I przeciwsłoneczne okulary na nos, bo od mrużenia oczu robią się zmarszczki (jakbym się kiedykolwiek tym przejmowała). Zazdroszczę dziecku tej niesamowitej łatwości, z którą wyławia potrzebne frazy do dialogu ("Daj mokrą chuśtećkę! A co[1] mówimy, kiedy chcemy, żeby ktoś nam coś dał? Tida tida!"), ja ważę słowa na szalkach półkul i najczęściej w ich meandrach pozostają. Już kilkanaście lat temu Stephenson w "Diamentowym wieku" wymyślił mediaglify, które zastąpią długie słowa. Dla mnie słowa ostatnio zastępują obrazki.
Bo jak jednym słowem opisać moje pełne nadziei oczekiwanie na Dzień Dziecka, kiedy Maj rozpakuje skarbonkę w kształcie Kota Simona? Jak zbudować zdania, opisujące świeżość zapachu różowej piwonii (a wcześniej wizytę w kwiaciarni, kiedy wśród kilkunastu gatunków kwiatów muszę wybrać ten jeden)?. Zapach skóry nowej torebki, układ fałd tworzących kokardę; poczucie, że jest dla mnie za elegancka (i złośliwy komentarz TŻ-a, że jak będę wreszcie miała okazję z nią wyjść, to jej nie będę mogła znaleźć)? Smak i zapach pomarańczowego owocu physalisu, który kupiłam zamiast brzydkich truskawek? Wygodę nowych pantofelków z paseczkami i fikuśnie wycinanymi brzegami skórki i kwiatkiem na podeszwie? Przyjemność nalewania aromatycznej herbaty, kupionej specjalnie dla mnie przez TŻ-a; stary czajnik rozlewał, a poza tym pojawiły się na nim złowieszcze pęknięcia - nowy i zupełnie niedrogi kremowy z niebieskim wzorkiem jest stabilny i nalewa szerokim, pewnym strumieniem. Czy wreszcie widok Mai zaangażowanej w rysowanie małymi kredkami w 36 kolorach w kolorowym notesiku, którego brzegi mozolnie powycinałam we wzorki dziurkaczem z Tchibo? Brakuje mi przymiotników, związków frazeologicznych i lingwistycznego kleju, żeby to wszystko połączyć.
A najbardziej lubię, jak moja córka na widok moich szpilek czy sukni robi okrągłe oczka i pyta: "Mamusiu, mogę pozicić?". I wiem, że pożyczę, kiedy mała stopka urośnie, a wystający dziecięcy brzuszek zamieni się w płaski brzuch podlotka, który będzie może jeszcze chciał wyglądać jak mama. Może. Bo może już nie.
[1] Dla ułatwienia dodam, że chodziło o "proszę".
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 17, 2012
Link permanentny -
Kategorie:
Przydasie, Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 6