Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Czytam

Karen Fossum - Nie oglądaj się

Dość dawno mnie tak książka nie wciągnęła. Komisarz Sejer prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia 6-letniej dziewczynki i śmierci 15-latki na norweskiej wsi. 21 domów, w każdym rodzina, wszyscy nastolatkę znali i lubili, a jednak ktoś - najwyraźniej znajomy - zabrał ją na ostatnią przejażdżkę, z której wróciła do kostnicy.

Lubię nieśpieszną narrację skandynawską. Poznawanie życia policjantów, układy między nimi, wieczorne spacery z psem, kawalerska dieta z pustej lodówki, rozmowy po pracy o pracy i sensie życia. Tutaj dodatkowo łatwo ich polubić. Śledztwo, rozmowy ze świadkami, wchodzenie w głąb ludzkich historii, składanie puzzli prowadzących do rozwiązania zagadki. Mnie się bardzo. Poleciła mi chyba A., jeśli dobrze pamiętam.

Inne książki autorki:

#52

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek grudnia 7, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, kryminal, panie - Komentarzy: 3


Sebastien Japrisot - Przedział morderców

No nie zachwyciło. Jakoś nie trafiłam jeszcze na dobry francuski kryminał. W pociągu przyjeżdżającym z Marsylii do Paryża kolejarz znajduje zwłoki młodej kobiety. Chwilę potem zaczynają ginąć pozostali pasażerowie przedziału sypialnego. Na okładce ambitna notka zapowiada, że wartka akcja, że czytelnik emocjonuje się śledztwem, a mnie nie rusza. Na tyle, że dwa razy książkę zaczynałam, ale dopiero za drugim skończyłam. Prowadzący śledztwo policjant czeka na awans za kilka miesięcy, ma też żonę i syna, nawet na samym początku żona narzeka, że obiecał synowi w niedzielę zoo, a zamiast tego idzie do pracy.

Są jakieś naprawdę dobre francuskie kryminały? Takie, co mnie zachwycą i zmuszą do czytania przez pół nocy?

Inne z tej serii.

#51

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 3, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Komentarzy: 4


Joanna Pawluśkiewicz - Pani na domkach

No nie zachwyca, chociaż się dobrze zapowiadało po lekturze notki na okładce. Felietono-opowiadania o wizytach i pracy polskiej studentki w Krainie Wolności. Podróż greyhoundem, upalny i brudny emigrancki Nowy Jork i "drajw" po pustyni, a na końcu pełna żalu spowiedź niani. Jak dla mnie za dużo blogowego "ja-ja-ja", za mało Ameryki. Niebezpiecznie przypomina mi "Delicje ciotki Dee" Teresy Hołówki, pełne narzekania, że Stany to small-talk, mikser do odpadów w kuchennym zlewie i brak Nocnych Polaków Rozmów. Złośliwostki na temat Polonii dają asumpt do zastanowienia się, czy aby nie warto byłoby nie zamykać się w getcie Polaków na obczyźnie (wiem, wiem, to trudne wejść od razu na głęboką wodę). Historię biednej niani, nie potrafiącej sprzeciwić się demonicznej amerykańskiej pani domu z nadczynnością higieny i kontroli, czytałam już w "Niani z Nowego Jorku", gdzie niania przynajmniej lubiła dziecko, którym się opiekowała. Zdaję sobie sprawę, że mam zupełnie inny punkt widzenia, bo za ocean poleciałam rekreacyjnie, z pewnym zapasem dolarów, pozwalającym na restauracje i spanie w hotelach, a nie do pracy i życia za minimum.

Formalnie do zarzucenia mam niechlujstwo. Zarówno autorce (konsekwentny brak wielkich liter w nazwach zespołów), jak i korekcie (liczne literówki). Irytuje.

#50

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 23, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: beletrystyka, panie, 2009, opowiadania - Skomentuj


Barbara Trapido - Brat sławniejszego Jacka

W przeciwieństwie do poprzedniej, ta książka mi się spodobała. Katherine na początku studiów poznaje charyzmatycznego profesora Goldmana i zostaje uwiedziona przez jego sporą rodzinę. Jacob i jego żona, Jane, mają sześcioro dzieci i zaprzyjaźnionego biseksualistę - Johna Milleta. Goldmanowie są uroczy, bałaganiarscy i ciepło-rodzinni, wciągają do swojego domu tęskniącą za życiem Kath. John z kolei zapewnia jej wejście w dorosłość seksualną i kieruje do pierwszego poważnego związku. Po kilku kolejnych nieco bardziej doświadczona Kath wraca na łono rodziny Goldmanów, żeby znaleźć to, czego jej w życiu brakowało.

I to w zasadzie zostałoby mi z tej książki, gdyby nie jeden akapit, który mną szarpnął i mnie zabolał. I w ciąży, i już po narodzinach Mai czytałam od SIDS, ale sposób w jaki w kilku zdaniach została opisana historia niemowlęcia, sprawił, że mi się zrobiło słabo. Powinny być na książkach ostrzeżenia. Żeby młode matki nie czytały masochistycznie w kółko o jednym ze swoich największych lęków:

Anmjnłnz wą Fvzbarggn, cb hxbpunarw Obggvpryyrtb. Xvrql zvnłn cvęć gltbqav, cemrfcnłn abp. Olłnz m avrw gnxn qhzan, tql bohqmvłnz fvę b fmófgrw bobynłn m anqzvneh zyrxn, vż cbfmłnz boflcnć wą cbpujnłnzv. Qmvrpxb avr żlłb.

Inne tego autora tutaj.

#49

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 19, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, beletrystyka, panie - Skomentuj


Tove Jansson - Dolina Muminków w listopadzie

Paszczak obudził się powoli i gdy tylko stwierdził, że jest sobą, zapragnął być kimś innym, kimś, kogo nie znał.

To jedna z ładniejszych książek o tęsknocie. Każdy tęskni (no, poza Mimblą, która jest tam, gdzie chce być). Filifionka za poczuciem bezpieczeństwa. Homek za kimś, kto się o niego zatroszczy i przygotuje mu kawę. Paszczak chciałby fachowej pomocy kogoś, kto sprawiłby, że zniknie strach przed samodzielną nauką żeglowania. Wuj Truj za spokojnym miejscem, gdzie mógłby łowić ryby w strumieniu i nikt by nie chciał się nim na siłę opiekować. Włóczykij, trochę wbrew sobie, tęskni za Doliną, bo tam została letnia piosenka. Wszyscy idą do Doliny Muminków, miejsca, które zajmuje w ich wyobraźni najcieplejszą i najważniejszą pozycję, gdzie zawsze jest lato, pachnie bez, a w domu czekają mgliście zarysowani gospodarze.

Tymczasem w Dolinie nikogo nie ma - dom stoi pusty i zakurzony, w ogrodzie nie kwitnie bez, w potoku nie pływają stadami ryby, a na pomoście nie ma "Przygody", bo rodzina Muminków popłynęła pomieszkać w latarni morskiej. Goście są skazani na swoje towarzystwo i na uporanie się ze swoimi problemami samodzielnie.

Znajduję w sobie po trochu z każdego z nich. Jak Paszczak szukam wymówek, żeby nie uczyć się nowych rzeczy, a kiedy już dłużej nie mam pretekstu do odkładania, zamykam się w sobie. Nasila się to wszystko w listopadzie, kiedy jest ponuro, szaro, deszczowo, a za horyzontem czai się śnieg, sygnalizujący kilkumiesięczną wegetację. W tym roku jest lepiej.

Inne tej autorki tutaj.

#48

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek listopada 17, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, dla-dzieci, panie - Komentarzy: 7


Irena Obermannova - Proszę się nie rozłączać

Dwie przyjaciółki, po 40-tce i po rozwodzie, zaczynają mieszkać razem, żeby łatwiej im było oswoić samotność, a przy okazji stworzyć pełniejszą rodzinę dla swoich dzieci. Jedna z pań - Eliszka, bezrobotna aktorka - nie ma już macicy i uważa, że przez to skończyło się jej życie. Druga - Sara, scenarzystka pisząca dialogi do podrzędnego serialu - macicę jeszcze ma, ale uważa, że mimo tego nie umie już kochać. Córka Sary, Waleria, dojrzewa i z dużą niechęcią stawia czoła dojrzewaniu, opisując je i sytuację rodzinną w pamiętniku. Do obu pań dołącza kolega z liceum, Jarda, który po części platonicznie, po części bynajmniej pozwala im dojrzeć do tego, żeby założyć seks-telefon.

Jest bardzo po czesku - zabawnie, ale ta wesołość jest podszyta dużą dozą melancholii i życiowego doświadczenia, które - i owszem - pozwala się uśmiechać w sytuacjach smutnych, bo co innego można zrobić.

Inne tej autorki:

#47

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 25, 2009

Link permanentny - Tagi: 2009, beletrystyka, panie - Kategoria: Czytam - Skomentuj