Więcej o
Czytam
Mój ulubiony tom. Głównie dlatego, że Joe Alex kupuje sobie roll royce (bo chce i go stać), więc wszyscy - Karolina i Ben Parker - nieustająco robią sobie z niego żarty (złote klamki, karawan, zaprzęganie koni z białymi pióropuszami, kryzys wieku średniego, te sprawy). Po drugie - Alex wielokrotnie rozpoczyna temat małżeństwa i dzieci, ale Karolina nie pozwala mu dojść do słowa. Kibicowałam prawie jak w soap operze, zwłaszcza że intryga dzieje się tym razem w majątku wujecznego dziadka Karoliny, bogacza i ekscentryka. Generał John Sommerville, stryj matki panny Beacon, bogacz i znawca sztuki indyjskiej, ma ponad 90 lat i posiadłość Mandalay House w hrabstwie Devon. Karolina go kocha, ale też ma zgryz, bo dziadunio wprawdzie się nią opiekował, ale odmówił pomocy powojennej jej matce. Dodatkowo chciał jej zafundować studia, ale pod warunkiem, że panna Beacon ma studiować właśnie archeologię Indii, a nie śródziemnomorską. Jak już Alex wytłumaczył Karolinie, że dziadek do końca nie był taki zły, wsiedli we wspomnianego rolls royce'a i pojechali, ponieważ zarówno generał Sommerville o to prosił, a dodatkowo Ben Parker zapoznał ich z dziwnymi anonimami, które przyszły do Scotland Yardu. W anonimach autor opisywał ze szczegółami, w jak wyrafinowany sposób uśmierci staruszka. Na miejscu czekał wierny i enigmatyczny slużący z Birmy, Chanda, kochający Karolinę tak samo jak wtedy, kiedy miała kilkanaście lat. Dodatkowo w posiadłości znaleźli się naukowcy, rzeźbiarz i inżynier; niektórzy nielubiący się wzajemnie, niektórzy nienawidzący generała. Okazało się, że staruszek wezwał do siebie Alexa, ponieważ był szantażowany w sprawie antycznego posągu, który pozyskał nie do końca legalnie, acz w szczytnym celu (oraz, żeby na wejściu zasymulować własną śmierć i sprawdzić, czy detektyw jest rzeczywiście tak sprawny). Atmosfera się zagęszcza, Alex z policją incognito oraz z Chandą patrolują posiadłość, szantażysta się nie pojawia, ale generał zostaje znaleziony zamordowany. Pikanterii dodaje fakt, że Karolina dziedziczy wszystko po dziadku, z posiadłości nikt nie wyszedł ani nie wszedł, a zniknął jeden z gości i wszyscy zaczynają wszystkich podejrzewać.
Już w poprzednich tomach rozwiązaniem intrygi było zostawienie furtki dla zbrodniarza, żeby sam sobie wymierzył sprawiedliwość. Tu Alex idzie o krok dalej i wprost sugeruje to mordercy, zostawiając mu nawet (kosztowne) narzędzie zbrodni. Dodatkowo pojawia się przemycona opinii autora o sensie przechowywania zabytków w muzeach (że nie ma sensu). Brak wzmianek o literaturze wielkiej, tylko narzekanie na brak weny.
Inne tego autora, inne z tej serii.
#64
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 30, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
kryminal, panowie, 2013, z-jamnikiem
- Komentarzy: 1
Wylosowałam sobie książkę z regału hotelowego, zachęcona tytułem. Niestety, jak się już domyślałam po notce na okładce, jest to książka z gatunku "huragany śmiechu podczas lektury", czyli dość ponura. Sam Jones ma 18 lat, pracuje w fabryce budyniu (nie wiem, czy custard się jakoś na polski tłumaczy) i co jakiś czas cudem unika śmierci - a to dławi się paluszkiem rybnym, prawie spada na nią półka w spiżarni, wpada głową w wazę z kremem na pogrzebie babci. Niestety, nikt się tym nie przejmuje, bo jej rodzina i znajomi mają swoje problemy - matka ma nowego chłopaka, z którym zachodzi w ciążę, babcia - jak się można domyślić - umiera, koleżanka z biura usuwa ciążę, ale nie przestaje się lekko prowadzić, brat - żołnierz stacjonujący w Afganistanie - ma załamanie nerwowe, a ojciec - hazardzista i alkoholik - wychodzi właśnie z więzienia. A, i jeszcze się zakochuje w chłopaku, którego widziała raz w życiu, acz spektakularnie - roznosił katalogi i uratował ją od nagłej śmierci z powodu paluszka rybnego. Wyznam więc, że nie jest to najweselsza książka na świecie, a awantura rodzinna, która kończy się zabiciem domowego kota, nie poprawia sytuacji.
Nie pomaga też, że zawiera wtrącenia po walijsku, ponieważ jedną z osi intrygi jest nauka walijskiego - Sam nagle przypomina sobie, że jej babcia jest Walijką i że powinna kontynuować naukę języka, bo jest dumna ze swojego pochodzenia.
#63
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 28, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, beletrystyka, panie
- Skomentuj
[Aktywność zastępcza.]
Cała rodzina Romanowych wyjeżdża do Miami, tak bez problemu - Katia dostaje pracę w klinice, reszta rodziny (Sierioża i Julia) w agencji reklamowej, Kiriusza będzie się uczył w amerykańskiej szkole (o jakże niskim poziomie w porównaniu z moskiewską). Nic to, lecą trzy psy i kot (jednym samolotem!), a żaba - której nie wolno opuścić Mateczki Rassii - jedzie przemycana w kieszeni najmłodszego. Na tę okoliczność Lampa, która jednak wizy nie dostała, bo jest bezrobotna, ląduje jako opiekunka domu znanego pisarza kryminałów, Konrada Razumowa. W domu wyfiokowana któraś z kolei żona, Lena, jej 4-letni syn i 13-letnia Liza (z poprzedniego związku Razumowa), nastolatka, która nie jest w stanie zagotować wody oraz rozpuszczona służba - kucharka kradnie, a pokojówka niedwuznacznie się pręży przed autorem w odzieży frywolnej. Lampa wprowadza porządki, tyle że chwilę, bo któregoś wieczora podczas zabawy z synem Razumow pada martwy. Okazuje się, że jeden z pistoletów, którymi się bawił z 4-latkiem, nie był atrapą. Lena wysyła dziecko z nianią na Cypr, po czym zostaje aresztowana, bo pistolet jest zarejestrowany na jednego z jej kochanków. Eulampia zostaje z domem i córką zmarłego oraz - jak się łatwo domyślić - śledztwem, ponieważ okazuje się, że morderstwo odbyło się dokładnie według ostatniej, nieopublikowanej powieści autora. Ponieważ w poprzednich opisywał pikantne historie ze swojego otoczenia, tak może być i tym razem. Lampa zaczyna śledzić potencjalnego mordercę, człowieka pozbawionego zasad, doprowadzającego kochające go kobiety do ruiny, tyle że... nieżyjącego. Czy rzeczywiście umarł w pożarze w więzieniu - do wyjaśnienia tego potrzeba wycieczek pod Moskwę, uczynnego sąsiada oraz dużo uporu, bo tym razem znajomy milicjant jest na urlopie w Dubaju, a pozostali na komendzie odsuwają Lampę od śledztwa.
Elementami rozrywkowymi są: edukacja 13-latki, która nie umie zapalić gazu i zagotować wody, ale przynajmniej jest chętna i angażuje się w gospodarstwo domowe (nawet kosztem tego, że usiłuje wykonać sodę gaszoną za pomocą zapalania i moczenia), próba nauczenia młodego mafiozo porozumiewania się elegancką mową zamiast grypsery oraz wychowywanie w domu kociaka, kupionego pod giełdą zwierząt (poruszony problem nielegalnych hodowli z 12 miotami w ciągu roku) i szczeniaka (który potencjalnie jest mastiffem, porzuconym w zaspie).
Inne tej autorki tu.
#62
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 16, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panie
- Skomentuj
Im dalej w cykl, tym Joe Alex bardziej tęskni za Karoliną, która tym razem zamknięta w swoim mieszkanku (i chroniona przez cerberowatą służącą) odcyfrowuje tajemniczy papirus, sugerujący, że kreteński labirynt znajduje się na jednej z wysepek morza Egejskiego. W Admiralicji Brytyjskiej, gdzie Joe ma oczywiście znajomości (nie darmo jest lotnikiem-bohaterem), od ręki znajdują na podstawie danych z papirusu wyspę. I cudownym trafem instytut dostaje nagle grant od anonimowej staruszki, do wydania na wyprawę archeologiczną. Płynie więc cały zespół Karoliny - bogate małżeństwo Gordonów własnym jachtem, reszta - profesor Lee, Karolina i troje pozostałych - dwóch mężczyzn i kobieta - statkiem. Alex nie byłby sobą, gdyby przypadkiem nie dowiedział się z akt Scotland Yardu, że profesor ma coś do Roberta Gordona. Dociekliwy czytelnik dowiaduje się też, że wszyscy uczestnicy wycieczki - oprócz Karoliny - coś do niego mają.
Alex oczywiście ma w małym palcu grecką mitologię i historię wierzeń Kreteńczyków, tym razem to Karolina patrzy na niego z ogromnym uczuciem. Nie tylko dlatego, że w newralgicznym momencie dostarcza jej alibi.
Na wyspie jest tylko latarnik, Alex, ekipa dystyngowanych archeologów i mnóstwo jaskiń, które zespół zaczyna parami badać (oprócz jednego z panów, który płynie na ryby, bo lubi łowić i nie ma pary do eksplorowania). Do tego dochodzi intensywna burza, uderzająca na wyspę. Nie wiadomo po co Robert Gordon wychodzi sam w środek nawałnicy (wiadomo, idzie sprawdzić, czy jacht jest bezpieczny, ale logika tego jest ewidentnie w celu zawiązania intrygi) i jak się łatwo domyślić, nie wraca. Znaleziony zostaje z zabytkowym posążkiem w skrzyżowanych rękach (sugerującym klątwę Pani Labiryntu) oraz rozbitą głową, co daje niedwuznacznie sygnał, że rzeczywiście na wyspie jest skarb. I morderca. Kiedy i grecki latarnik zostaje znaleziony martwy, wiadomo też, że morderca jest jednym z uczestników wycieczki. Tyle że wszyscy byli razem w baraku i nikt nie miał szans zabić ofiary. Detektyw jednak nie wierzy w klątwę i mimo braku możliwości sprawdzenia odcisków palców oraz dokładnego czasu zgonu uważa, że morderca nie jest nadprzyrodzony.
W tle antycypacja Indiany Jonesa z łażeniem po jaskiniach, zapadniami, ukrytymi przejściami i szukaniem skarbów, które czekają na szczęśliwego znalazcę mimo kilku tysięcy lat pozostawania w ukryciu.
Obowiązkowa porcja szowinizmu: Karolina w spodniach, przekraczająca jako pierwsza od 150 lat próg gabinetu admirała ("Mimo to admirał opanował się natychmiast"). Wyjątkowo bez aluzji do Joyce'a i narzekania, ze Alex chciałby napisać Prawdziwą Literaturę, a nie jakieś tam kryminałki; może dlatego, że klimat ewidentnie turystyczny i wakacyjny.
Inne tego autora tu.
#61
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek sierpnia 15, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie, klub-srebrnego-klucza
- Skomentuj
Słomczyński wychodził z założenia, że - chociaż kryminały to rozrywka dla klasy niższej - warto przy okazji nieść kaganek oświaty. Tym razem motto pochodzi z "Eumenid" Ajschylosa, a cichym ścigały lotem ćmy z gatunku Atropos L., nazwane na cześć jednej z Mojr. Bo, jak w poprzednich tomach... "Może kiedyś napiszę książkę...? - szepnął podejrzanie rozmarzonym głosem. - Książkę, na miarę epoki, wielkie wspaniałe dzieło, które będę co wieczór wyciągał spod poduszki[1] i odczytywał ze skupieniem, żeby potem z czcią ucałować własną rękę. Obawiam się tylko, że nikt tego nie będzie czytał i wszyscy będą mieli mi za złe, że marnuję czas zamiast pisać dobre, precyzyjnie zbudowane zagadki dla domorosłych detektywów (...)".
Nietypowo, akcja właściwa się dzieje post factum - Joe Alex kupuje domek z ogrodem na przedmieściach Londynu, z delikatną sugestią, że to miejsce na wychowywanie dzieci (na mniej zawoalowane sugestie czas przyjdzie dwa tomy później). Zbiera swoich przyjaciół - komisarza Parkera z małżonką i pannę Beacon, żeby przeczytać im swoją opowieść o zbrodni, która wydarzyła się w ogrodzie domu obok.
W domu obok mieszkał Gordon Bedford, znany ekonomista i zamiłowany entomolog. Miał młodą, piękną żonę oraz młodego asystenta (jak się okazuje, skłaniających się ku sobie), Cyrila, brata-lekkoducha, który roztrwonił swój spadek, pozostając niechętnie ze starą żoną i pocieszając się młodą służącą. Porobiło mu się za plecami dziwnych układów, któregoś poranka więc został znaleziony otruty cyjankiem, którego zwykle używał do zabijania ciem (zwłaszcza z gatunku Trupia główka). Sytuacja byłaby czysta, gdyby nie to, że zostawił dwa listy samobójcze.
Ben Parker ma naciski z prasy i rządu, ponieważ zamordowany robił analizy ekonomiczne na wysokim poziomie tajności; budzi Alexa nad ranem, przerywając mu uroczy sen o locie bombowcem. Alex wchodzi więc do pięknej willi z ogrodem i rozwiązuje sprawę w kilka godzin. Daktyloskopia się wyjątkowo przydaje, nie ma niestety rysunku z planem budynku (uwielbiam), ale jest drobiazgowa analiza krok po kroku wszystkich możliwych koncepcji i odrzucanie tych, które się nie łapią ze względu na zgromadzone dowody. Problem w tym, że na samym końcu Alex wcale nie jest zadowolony, że złapał zbrodniarza, bo zamordowany był nie dość, że szowinistą[2], to jeszcze miał inne wady.
Bawi nieco mnie luksus, przebijający przez akcję kryminalną - mamy wszak PRL w latach 60., a tu Joe z Karoliną spożywają kolację w restauracji mieszczącej się w penthousie na dachu kilkunastopiętrowego wieżowca z widokiem na pełen neonów Londyn (z neonem zachęcającym dzieci do jedzenia mączki Nestle), gdzie świetnie umundurowani kelnerzy cytują Teofrastusa. Wierny (acz cyniczny) służący Higgins wyposaża nowy dom Alexa w najlepszą i największą lodówkę, chłodzącą wina reńskie z dobrego rocznika.
[1] Useless trivia: Wydanie Ulissesa Joyce'a w twardej oprawie znacząco przeszkadzało by w śnie, jakby je trzymać pod poduszką. BTDT.
[2] "Dlatego wolałbym mieć do czynienia z najgłupszym mężczyzną niż z najprzemyślniejszą kobietą" czy cytowane już na facebooku "To dziwne, jak łatwo kobiety zasypiają. Myślę, że jest to jedna z przyczyn, dla których odegrały tak małą rolę w rozwoju naszego gatunku".
Inne tego autora tu.
#60
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 10, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
kryminal, panowie, 2013, klub-srebrnego-klucza
- Skomentuj
Miało być strasznie, ale niespecjalnie mnie przestraszyło. Karolina prowadzi badania za granicą, detektyw-pisarz ma do skończenia książkę, ale mu nie idzie. Przychodzi do niego dwóch panów - znany adwokat, Alexander Gilburne i mieszkający obok niego zaprzyjaźniony architekt. Mieszkają obok nawiedzonej posiadłości rodziny Ecclestonów i Groty Diabła. W Grocie odkryli ślady czarcich kopyt, w posiadłości ktoś obrócił obraz przodka-pogromcy czarownic, a chwilę potem w zamkniętym pokoju umarła potomkini w 10. pokoleniu, co przepowiedziała spalona na stosie przez przodka wieśniaczka. Zamknięty pokój, trucizna, depresja po stracie męża - policja uznała to za samobójstwo. Pan Gilbourne - niekoniecznie, albowiem wdowa miała wyjść za niego za mąż, a na książce, którą jej tego dnia podarował, znaleziony odcisk kopyta, takiego samego jak w grocie. Joe Alex daje się namówić na wizytę w Norfold Manor, ponieważ w grocie znowu znaleziono ślady, a obraz został obrócony awersem do ściany i na zakurzonej ramie nie widać odcisków palców. Przy życiu został jeszcze brat potencjalnej samobójczyni, Nicolas Ecclestone, znawca wszelkich kulturowych i literaturowych wystąpień diabła, jego córka z mężem oraz matka-sparaliżowana staruszka.
Alex nie wierzy w moce nadprzyrodzone, w posiadłości odkrywa przyjemną pannę służącą (nie pamiętam, czy to w tym tomie, czy innym myśli o tym, że zdarzało mu się takie przyjemne panny podszczypywać w parku) oraz bogaty księgozbiór poświęcony diabłu. Niestety, nie udaje mu się zapobiec kolejnej zbrodni, również popełnionej w zamkniętym pokoju, mimo otoczenia posiadłości przez Scotland Yard i obecności samego Bena Parkera opodal.
W tle idealny służący Higgins, pilnujący temperatury wody, ciepłoty i stopnia chrupkości grzanek, pakujący walizki oraz odgadujący w locie życzenia detektywa.
Inne tego autora tu.
#59
Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 7, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2013, kryminal, panowie
- Komentarzy: 2