Więcej o
Czytam
To już ostatnia z sióstr Walsh - Helen. Jest prywatnym detektywem, chociaż aktualnie bez zleceń, z powodu utraty płynności finansowej musi wyprowadzić się z mieszkania i wprowadzić do rodziców. U rodziców wiadomo - nie ma w domu nic do jedzenia, ciągle narzekają (zwłaszcza matka, bo przygłuchy ojciec jest niespecjalnie obecny), ale i tak jest lepiej niż w pustym domu, z którego komornik wyniósł nawet zabytkowe łóżko. Helen czuje powrót depresji, z którą walczy już od kilku lat, raczej bez większego efektu. Nagle pojawia się jej eks-chłopak sprzed lat, którego wprawdzie nie chce znać, ale proponuje jej pracę - trzeba znaleźć czwartego członka podstarzałego boysbandu, który planuje reaktywację. Helen wchodzi w wielki świat showbiznesu, ale niespecjalnie odczuwa z tego powodu przyjemność (w przeciwieństwie do mamy Walsh), bardziej interesuje ją, jak popełnić skutecznie samobójstwo (mimo że ma fajnego chłopaka, policjanta).
Keyes często wkłada w powieści wątki autobiograficzne - sama przeszła przez depresję, jak donosi Barb, wyleczyła się pieczeniem ciast. Jak to zwykle u autorki, mimo niełatwego tematu bywa zabawnie, nawet jeśli w grę wchodzi opis samobójstwa przez utonięcie w płytkich wodach przy molo w Dun Laoghaire
z obciążeniem za pomocą truskawek w puszce. Uwielbiam ciągle przetasowywaną listę łopatową Helen, na której zapisuje obciachowe frazy i zachowania, po których ma ochotę walnąć ich autora łopatą w twarz. Zakończenie, powoli uwalniane przez coraz więcej szczegółów, jest nie tyle rozczarowujące, co dość płytkie. Nie jest źle, ale to nie najlepszy tom.
PS Jest obowiązkowy żart z Bono.
Inne tej autorki tu.
#53
Napisane przez Zuzanka w dniu środa maja 21, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, beletrystyka, panie
- Skomentuj
"Wody" należą do cyklu o Drużynie A, szwedzkiej elitarnej jednostce, zajmującej się przestępstwami międzynarodowymi (taki lokalny Interpol). Tym razem mają się zająć wewnętrznym śledztwem w sprawie zabójstwa/morderstwa obywatela RPA, przebywającego w Szwecji nielegalnie. Wewnętrznym, bo mężczyzna ginie podczas z pozoru rutynowej akcji policyjnej, zastrzelony przez byłego narzeczonego Kerstin Holm, członka drużyny. Niby jest konflikt interesów, ale wydział wewnętrzny naciska. Jednocześnie dziwnym przypadkiem zostają znalezione rozkładające się zwłoki człowieka, który w samobójczym liście wyznaje, że był międzynarodowym mordercą i podaje koordynaty ukrycia zwłok. Policja znajduje parę rolników, którzy mieli wyjechać na pierwsze od 10 lat wakacje, i odkrywa, że zaginął ich 7-letni syn. W obu sprawach jest wiele niejasności, w pewnym momencie okazuje się, że splatają się ze sobą, owijając się wokół prywatnego życia Kerstin.
Błędem zapewne było rozpoczęcie czytania cyklu od tomu 5, ale poprzednich nie było w promocji. Co kilka akapitów któryś z bohaterów wspomina poprzednie sprawy - a to strzelaninę przy portierni, a to sprawę takiego-a-takiego czy np. uderzenie pistoletem w usta. Każdy z członków ekipy ma traumy, największe w tym tomie ma Kerstin. Wszechwiedzący narrator wyprzedza akcję i zapowiada jak w greckiej tragedii, jak akcje bohaterów wpływają na ich życie. Nie kupuję języka, jakim jest pisana książka - przeładowany metaforami, czasem metatekstualny zaciemnia samą akcję. Samo wyjaśnienie zbrodni jest słabe - nie jestem w stanie uwierzyć, że zngxn mncbzvan b glz, żr 7 yng jpmrśavrw hebqmvłn qmvrpxb v bqqnłn wr nqbcpwv. Nie jest jednak do końca źle - dialogi między policjantami są dość cyniczne, śledztwo prowadzone należycie, a nawet miejscami pojawia się humor sytuacyjny - włamywacz bez węchu znajdujący rozkładającego się trupa czy przesłuchanie tegoż włamywacza, leżącego w szpitalu z połamaną szczęką. Wzzzpr?
Inne tego autora:
#52 (to co, mogę nie czytać do końca roku?).
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 20, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie
- Komentarzy: 3
Chronologicznie to chyba właśnie Czubaj zaczął modę na polskich profilerów - niby policjantów, ale nie do końca, psychologów z dostępem do całego aparatu śledczego (chyba że akurat nie). Rok 2007. Rudolf Heinz lubi dobrego rocka, nie cierpi piłki nożnej (a akurat cała Polska żyje wyborami lokalizacji na Euro 2012), ma reumatologiczne zapalenie stawów, bywa na tajemniczym grobie (autor nie wyjaśnia, czyim, ale można się domyślić) oraz zupełnie nie dogaduje się z synem-maturzystą. Ze Śląska, gdzie rozwiązuje sprawę brutalnego mordercy kobiet, przyjeżdża do Warszawy, żeby rozwikłać morderstwo dwóch kleryków z seminarium duchownego. Sytuacja jest słaba, bo panowie zapakowani w plastik, na którym ktoś różową szminką namalował trójkąty (co sugeruje wątek gejowski) oraz cyfry 21:37, które dwa lata wcześniej poruszyły całą Polskę. Policja jest dość leniwa w sprawie warszawskiej - Heinz musi przebijać się przez niechęć, animozje i układy; znacznie lepiej jest na Śląsku, bo tam czekają na jego ekspertyzę i łapią delikwenta od ręki. W Warszawie musi się nieco nachodzić i najeździć, są kolejne zwłoki, a dodatkowo przeszkadza fakt, że sama organizacja kościoła nie pomoże w wykryciu mordercy.
Inne tego autora:
#51
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 19, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
panowie, 2014, kryminal
- Skomentuj
Tytuł w zasadzie opisuje treść - to luźna, dygresyjna historia o tym, czemu babcia autora, Tonia, nie używała wielkiego, pięknego odkurzacza firmy General Electric. W trakcie powolnie rozsnuwanej historii poznajemy całą sporą rodzinę małego Meira, w której nie tylko babcia Tonia - porządkowa terrorystka - jest nietypowa. Świat dzieciństwa, sielankowe wspomnienia wakacji, obiadów na tarasie (bo babcia nie pozwalała jeść w domu), kąpieli pod oborą (bo babcia nie wpuszczała do łazienki), zdjęcia wujów i cioć; co ciekawe, pełnoprawnymi członkami rodziny są opowieści, które każdy w rodzinie przekazuje na swój sposób, kłócąc się o to, czyja wersja jest właściwa. W tle Izrael, Ziemia Obiecana, którą w kurzu i upale budują imigranci z całego świata (poza tym, co zdradzili i wyjechali do Ameryki).
Wada - brakuje jakichkolwiek przypisów. Owszem, nic tak nie irytuje, jak wyjaśnianie rzeczy oczywistych, ale jakkolwiek wiem, co to kibuc albo kim był Ben Gurion, tak musiałam sprawdzać jak zwierzę, co to moszaw, kolejne alije czy afikoman.
#50
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 13, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, beletrystyka, panowie
- Skomentuj
Budowę dwutomowej historii Dominiki Chmury, chudej, kudłatej dziewczyny o bardzo skomplikowanym drzewie genealogicznym wyobrażałam sobie jako nitki - przychodzące z różnych miejsc i rozchodzące się w inne miejsca, czasem przez jakiś czas splątane razem, potem rozwijające się, żeby - w finale - się ze sobą spotkać. W zasadzie to nawet nie jest historia Dominiki, chociaż jest spiritus movens połowy akcji, to raczej bujna, choć z oczywistych powodów bardzo statyczna, narracja, która dzieje się na Piaskowej Górze w Wałbrzychu wokół Jadzi Chmury de domo Maślak. Historie sprzed drugiej wojny światowej, a czasem i wcześniej (nocnik Napoleona!) wpływają na współczesność, najpierw PRL-owską, potem już tą europejską. To panoramiczna opowieść o świecie kobiet, silnych i sprawnych; gdzieś w tle kręcą się epizodycznie mężczyźni, ale nikną przez alkoholizm, choroby i brak poczucia sensu w życiu.
Nie wiem, czy jest po co streszczać wszystkie historie, które się przydarzyły - czy to Sarze z Harlemu, czy Ciotkom Herbatkom. Co mnie zachwyciło, to dynamika - każda dama jest sportretowana pieczołowicie, unikalnie i realnie, nawet na poziomie języka. Nazwiska to odrębna historia - Maślak, Chmura, Rozpuch, Demon. Scenki znane z życia każdego - nielubiana teściowa, która okazuje się nie-taka-zła, nieustający konkurs z sąsiadkami na zazdrość, potrzeba niewystawania poza przeciętność przy jednoczesnej ciągocie do "niech o mnie mówią".
Ostatni, sielankowo-utopijny rozdział na greckiej wysepce, kiedy Jadzia Chmura de domo Maślak stoi w morzu Śródziemnym po bujną pierś w wodzie, z innymi matkami i babkami, które wprawdzie jej nie rozumieją, ale są - mimo innego kraju - takie same jak ona, oczarował mnie niezmiernie, mimo że - jak w życiu - nie było właściwej pointy.
Inne tej autorki tu.
#48/49
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 9, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, beletrystyka, panie
- Skomentuj
Na kartkach papieru Marta zapisuje kawałki swojego życia. Małe miasteczko, ekscentryczna babcia, wyrozumiała matka i siostra z sześciorgiem dzieci; w przeciwieństwie do nich Marta robi karierę w Warszawie. Niekoniecznie z własnej woli, przepycha ją przez życie pęd przyjaciółki, Aleksandry. Nagle, w przededniu nowej pracy, zachodzi w ciążę i to z przyszłym szefem. Ale naprawdę przypadkiem. Notuje więc te kawałki, nad którymi jakoś panuje, bo robi wrażenie, jakby nie wiedziała, czego chce i dokąd idzie. Świat, który za plecami komentuje jej postępowanie, za to lepiej wie, co powinna robić - jak urodzić, jak wychować, wrócić do pracy, zostać z dzieckiem. To tytułowe pudełko ze szpilkami - każda akcja powoduje, że ktoś z offu wciska szpilkę - teściowa, eks-narzeczony, współpracownicy, siostra. Bardzo mnie ta Martowa bierność irytuje, ale to jakiś wycinek książki, bo to zbiór tych wszystkich sytuacji, które trafiają znienacka, a na które kobieta nie jest przygotowana. Ten cały zbiór sloganów - da się połączyć bycie matką i karierę, można mieć idealny dom i idealnie wyglądać, a jeśli nie, to coś z tobą, kochaniutka, nie tak - okazuje się być bardziej szkodliwy niż można przypuszczać.
Co mnie bardzo miło zaskoczyło, to to, że jednak nie jest to tylko tzw. proza zaangażowana feministycznie, kolejny artykuł o tym, że kobieta kobiecie wilkiem, tylko o tym, że jednak się w życiu wszystko układa. Mimo niedogadania i mimo że czasem we własnej historii trudno ująć kogoś, kto jest obok. Wpadłam w świat Plebanek i ciężko mi było z niego wyjść. Zdecydowanie chcę inne.
Inne tej autorki:
#47
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 3, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, beletrystyka, panie
- Komentarzy: 3