Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Leonardo Padura - Trans w Hawanie

Nie jestem specjalnie błyskotliwa i mimo że już na samym początku komisarz Mario Conti został wezwany do morderstwa mężczyzny przebranego w damskie fatałaszki, to trochę mi zajęło, zanim zorientowałam się, że nikt w trans nie wpadnie. Zamordowany Alexis jest synem znanego dyplomaty, pikanterii dodaje fakt, że monety na przejazd przez Styks (czy co tam na Kubie płynie) umieszczono nie na powiekach, a wręcz przeciwnie. Conti rozpoczyna śledztwo w sferach homoseksualnych, poznaje znanego niegdyś dramaturga, który wprowadza go w świat specyficznej kultury teatru sprzed kilkudziesięciu lat - przygotowania do premiery spektaklu "Electra Garrigó" zostały przerwane, on osądzony za moralność i odstawiony na drugi plan bez możliwości publikacji. Alexis nosił suknię bohaterki sztuki w momencie śmierci, co daje powód, by przypuszczać, że sprawa ma związek z polityczną przeszłością.

Życie w Hawanie na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku nie jest zbyt radosne - kawa na kartki, cygara byle jakie[1] i tylko skrzętne gospodynie domowe, matki przyjaciół Contiego, umieją z niczego przygotować ucztę jak w doskonałej restauracji. Rum też jest racjonowany. I nawet miałam przez chwilę się pokusić o stwierdzenie, że ciężko być policjantem, ale w końcu Mario Conti nie dość, że ma branie u chętnych na igraszki panien[2], to jeszcze spełnia swoje marzenie o byciu literatem i pisze opowiadanie.

[1] I, co ciekawe, właśnie nie byle jakie cygaro pozwala Contiemu wyjaśnić sprawę. Przewidywalne, niestety.

[2] Książka zdecydowanie powinna mieć oznaczone 18+.

#80

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 3, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, kryminal, panowie - Komentarzy: 1


Daniel Koziarski - Socjopata w Londynie

Niewiele się zmieniło u Tomasza Płachty - dalej nie jest w stanie egzystować w społeczeństwie, a dla odmiany wybrał sobie bardziej zróżnicowane etnicznie, czyli emigrację za chlebem w Londynie. Jakkolwiek studium człowieka przegranego, który nie umie się zachować w dowolnym środowisku, a przy tym jest z siebie dumny, jest dość zabawne, tak poziom humoru, który Tomaszowi nieodmiennie dopisuje, męczy. Kuśtykanie przy dziecku z protezą nogi, robienie skośnych oczu przy Azjacie "dla poprawy widzenia" czy sugerowanie podeszłemu wiekiem Żydowi, że przyniesie mu notes i długopis, żeby nie musiał zapisywać numerów na ręku - proszę. Warto przeczytać tylko w sytuacji, kiedy zastanawiacie się, jak by to było, gdyby wszyscy mówili to, co pomyślą. Inaczej - niekoniecznie.

Inne tego autora tutaj.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek listopada 2, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, beletrystyka, panowie - Skomentuj


I po Halloween


Now it's all Hallows Eve - the moon is full
will she trick or treat - i bet she will

W Halloween najbardziej lubię dynie. Metalowa łyżeczka do robienia kulek z melonów i ostry nóż; najzabawniej się wycina w małych dyniach dekoracyjnych i tych takich z purchlami, bo podświetlone dają uroczy efekt. Nie dałam rady natomiast przeciąć skóry na grubych, przypominających patisony dyńkach. Nic to, poczekam, aż zgniją w całości.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek listopada 1, 2012

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Komentarzy: 1


Projekt Jeżyce - Asnyka

Króciutka to a przedziwna ulica, bo składa się jednocześnie z uliczki i placu, dzięki czemu na jednym rogu znajdują się obok siebie dwie tabliczki - Asnyka styka się z Asnyka (a na rogu naprzeciw jest szyld "Magiel elektryczna"). Od Słowackiego do Sienkiewicza, od frontu uroczej kamienicy do resztek zajezdni tramwajowej.

Na zdjęciach widać - poza tym, że piękne kamienice z zadbanymi ogródeczkami od frontu, że panuje strefa płatnego parkowania. Niestety, w dalszym ciągu jest to łatwy pieniądz, bo samochodów tyle, że czasem nie można przejść.

GALERIA ZDJĘĆ (również inne ulice).

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 30, 2012

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce - Skomentuj


Imagine

Wielostronnie nie wiem dziś, co napisać. Poza tym, że szkoda.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 29, 2012

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarze wyłączone



Tymczasem na torach

Można udawać, że modelarstwo jest dla dzieci, ale to hobby dla rodziców. Pewnie, że chcę mieć specjalny pokój z wielką makietą, po której będzie jeździł pociąg. Nie do końca odpowiada mi estetyka niektórych elementów, ale uwielbiam miniaturowe domki, tory, latarnie, ławeczki i płotki. Pewnie, Majowi się podobała też karuzela i rybki akwariowe (przedyskutowaliśmy temat zamieszania u nas czarnego skalara i mimo że koty byłyby zachwycone, to jednak nie), ale kolej to kolej.

Impreza trwa do jutra, więcej o targach i GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 27, 2012

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 2



W niedzielę była mgła

Tymczasem okazało się, że mgła zalega lokalnie, we wsi, a poza wsią jest słonko, urokliwie, ciepło i magicznie. Tęskniłam za ogrodem botanicznym, który chyba najpiękniejszy jest jesienią, zwłaszcza w taki wyzłocony dzień, z resztkami mgły przechodzącymi na krawędzi widoczności. Słońce, mgła, wata cukrowa i rosa na liściach. A w kieszeniach Majuta żołędzie, szyszki, owoce głogu, liście i gałązki. Skajby do mojej kojekcji! I tylko w głowie mam cały czas smutną konstatację, że teraz nadejdą miesiące chude (patrz o kruszki [kruszka.blox.pl - link nieaktywny]).

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 25, 2012

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Tag: ogrod-botaniczny - Skomentuj


Zadie Smith - Białe zęby

Jakbym była na tym kursie szybkiego czytania, co Woody Allen, to bym powiedziała, że książka jest o imigrantach. Ale nie byłam.

Trzy rodziny w Londynie - starszy Brytyjczyk i młodziutka Jamajka, starszy Bengalczyk i młodziutka Bengalka (z małżeństwa zaaranżowanego przed kilkudziesięcioma laty) oraz para naukowców - Żyd i Brytyjka stykają się ze sobą najpierw za sprawą ciągle żywej dla panów II wojny światowej, a potem za sprawą dzieci. To skomplikowana saga rodzinna, w której ważniejsze od więzów krwi są wspólna przeszłość, wiara i dziedzictwo kulturowe. I w imię tych wartości członkowie rodzin podejmują dziwne czasem decyzje. Londynu jest mało, chociaż jest mocnym tłem, przesuwa się za oknem akcji tak jak Nowy Jork siedzi głęboko pod prozą Austera. Jest za to etniczność osadzona na gruncie obcym, bo na kulturze zachodnioeuropejskiej, tolerancyjnej, ale do pewnego momentu.

Niezaprzeczalnie jest to książka ironiczna, ale niespecjalnie zabawna, raczej tragiczna, zwłaszcza że Los (napędzany źle pojmowaną wiarą, ideałami czy miłością) rzuca ludźmi w sytuacje zaskakujące. Nie spodziewałam się natomiast, że jest to wielowątkowa powieść sensacyjna, z bardzo fajnie zagranym finałem i rozwiązaniem nitek do tego finału prowadzących, a nie tylko studium kulturowe multi-kulti w Wielkiej Brytanii. Miłe zaskoczenie.

Inne tej autorki:

#78

Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 24, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, beletrystyka, panie - Komentarzy: 4