TŻ przywiózł mi dwa worki czekoladek miętowych, dwa worki gorzkiej i wielki wór mieszanej. Poniewczasie zorientowałam się, że mogłam chcieć malinową, bo nadziewana malinami gorzka jest obłędnie dobra. Zwierzam się TŻ-u.
- A w tym worku z różnymi nie ma?
- Już nie ma.
Poza tym jutro mogłoby padać, bo sama nie wiem, co robić w związku z nadmiarem możliwości. A jakby padało, to bym przespała.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 5, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Fotografia+
- Komentarzy: 2
Nie wiem, co lubię bardziej - kolorowe żaróweczki czy elegancką pajęczynę kratownic. Na zmianę ufam dziecięco założeniom konstrukcyjnym, że nie rozpadnie się znienacka, z drugiej strony zdążyłam obejrzeć tyle thrillerów, w których nagle okazywało się, że diabelski młyn czy rollercoster uległ sabotażowi, że moja naiwna wiara topnieje, a ja na samym szczycie świata czuję przy chybotaniu wagonika zimno w środku, że jednak coś się zdarzy. I zazdroszczę radosnej siedmiolatce, która razem ze mną wskakuje do wagonika, jej odwagi i bezgranicznej wiary, że nic się nie stanie. Też tak kiedyś miałam, ale urosłam. I po co mi to było?
Nie lubię z kolei muzyki, elektronicznej łupanki (i nie mówię tu o wysublimowanych dźwiękach spod klawiszy takiego Gus Gus czy innego Armina van Buurena), która ma zadanie chyba podnieść jeszcze poziom adrenaliny tym wszystkim, którzy wsiadają, zapinają pasy i w kulminacyjnym momencie podnoszą ręce, bo wtedy jest jeszcze fajniej.
Żeby nie było, że wesołe miasteczko jest tylko dla dzieci i mam, tatusiowie mogli podziwiać wdzięki szczupłej i atrakcyjnej pani, która najpierw przebrała się ze skąpych ciuszków w jeszcze skąpsze bikini (i nie użyła do tego celu przebieralni), po czym w negliżu pozowała do zdjęć z figurami czeplinowskich klaunów przy wejściu do którejś z atrakcji.
Ja w tym czasie patrzyłam w Poznań (niestety przez szybę i pod światło).
PS Podobno trendy jest dawać angielskie tytuły.
PPS Miasteczko było do dzisiaj przy Mieszka I.
PPPS A TŻ ma kilka stosików zdjęć z Krainy Wolności, ale nie chce wystąpić gościnnie na blogu.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 2, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Paradoksalnie, będę chwalić, mimo że książka (dwie książki) są rozdętą do granic możliwości- prawie 1500 stron - skomplikowaną historią śledztwa w sprawie potrójnego morderstwa, skomplikowanego pościgu, ujęcia, a potem ujawnienia wszystkiego w czasie procesu. Mimo że spraw jest kilka - morderstwa, praca w redakcji Millenium, układy między bohaterami, życie osobistego seksownego Mikaela, do którego panny (poza Tą z TV4) lepią się jak muchy do miodu, gangi motocyklistów i handlarzy żywym towarem, świat wielkiej a tajnej polityki - to dobrze skomponowana i pomyślana książka.
Absurdalnie, wszystko to, co uważam za wady - przewidywalność, szczęśliwe zakończenie, poczucie zadośćuczynienia za wszystkie krzywdy wyrządzone bohaterom czy śliczne wstawki o nagrodach, jakie wygrali za zdjęcia i teksty pracownicy Millenium - działa na jej korzyść. Nawet polubiłam detaliczność, nawet jeśli niczemu nie służyła (lista zakupów Lisbeth w Ikei!), bo dłużej mogłam jechać tym pociągiem, patrząc, jak się rozwija za oknem krajobraz. I trochę wbrew wcześniejszemu poczuciu, że dostaję produkt niepełnowartościowy, sklejony z notatek i konspektów, przyjemnością jest samo czytanie, bez analizowania, co nie wypaliło.
Do Mikaela Blomkvista przychodzi młody dziennikarz z narzeczoną - doktorantką - i chcą wydać książkę (a ona napisać doktorat) o przemycaniu kobiet w celu czerpania zysku z nierządu. Mają dużo nazwisk, również w sferach władzy, dowody i mogą nieźle zatrząść posadami państwa prawa, ale zupełnie bez ostrzeżenia Mikael znajduje ich zamordowanych. Na pistolecie, z którego zostali zabici, znajdują się odciski palców Lisbeth Salander, a niedługo potem zostają znalezione zwłoki niesławnej pamięci kuratora Salander, Bjurmana, więc za nieco zapomnianą hakerką idą listy gończe. Ściga ją nie tylko policja, ale i wmieszana w sprawę super tajna komórka, która od lat chroniła króla półświatka, gangstera Zalę. Oczywiście Mikael, dawny pracodawca Lisbeth, Armanski oraz jej powracający po rozległym zawale poprzedni kurator - Palmgren, nie wierzą, że dziewczyna - choć socjopatyczna - z zimną krwią stuknęła trzy osoby, więc krok po kroku wykrywają paskudni spisek przeciw niej.
#63, #64
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 1, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2011, kryminal, panowie
- Skomentuj
Nie mam road rage'u. Owszem, irytują mnie współkierowcy, zwłaszcza jeśli trąbią, bo zatrzymałam się na warunkowej strzałce albo wyprzedzają mnie na trzeciego, bo jadę 90 km/h i to widać za wolno.
Mam natomiast zaawansowany postal rage. Co wchodzę na pocztę, to mi nabrzmiewa i zaczynam mieć mordercze myśli. Dwa okienka z czterech czynne, normalne, jedno jest zawsze zamknięte, bo siedzi za nim kierownik zmiany, drugie - obrandowane Bankiem Pocztowym - zawiera jak zawsze kartkę, że usługi BP są realizowane w innych okienkach. Czy dziwi mnie, że w kolejce za każdym razem stoi kilka albo kilkanaście osób? Nie dziwi. Sympatyczny pan płaci za wykonana usługę, pani z okienka uprzejmie pyta, czy życzy sobie fakturę, pan uprzejmie odpowiada, że nie, czym zaskarbia sobie moją wdzięczność, niestety nie na długo, bo zadaje pytanie pomocnicze, ile by to trwało i po usłyszeniu, że chwileczkę, jednak fakturę chce. Tak, proszę pana, wiem już, jaką firmę pan prowadzi, że jej nazwa ma 6 wyrazów i wszystkie muszą być na fakturze i wiem, gdzie jest siedziba tej firmy; napluję kiedyś panu na wycieraczkę, bo chwilka trwała 6 minut.
A nie przeszłam nawet do meritum. Listonosz jakimś cudem bezbłędnie wyczuwa, kiedy mnie nie ma w domu i zostawia awizo w wolny dzień akurat wtedy, kiedy wychodzę pobrać młodzież z placówki edukacyjnej. I zanoszę to awizo pani z okienka, odstawszy swoje w kolejce. Pani bierze do ręki. Przygląda się. Przysuwa do oczu. Poprawia okulary. Wykonuje marabuta (potakiwanie głową z mądrą miną, sugerujące, że tak naprawdę nie myśli). Przygląda się. Odpytuje jeszcze raz o nazwisko. Zaczyna coś wpisywać w komputer. Znowu marabut. Okulary. Standardowe pytanie numer 4: "A duża ta przesyłka?", na które nieodmiennie odpowiadam, że nie mam pojęcia. Komputer. Marabut. Jest w komputerze, pół sukcesu. Pani przegląda jedną stertę. Nie ma. Drugą. Nie ma. Ponawia pytanie o gabaryt i uzyskuje tę samą odpowiedź. I już po chwilce mam moją przesyłkę. I może ochłonę do następnego razu.
O panu z komórką przyrośniętą do ucha kiedy indziej.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 29, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Żodyn
- Komentarzy: 8
Nie mogłam siedzieć w domu. Głównie dlatego, że energia do klikania w Garden of Time zbiera się bardzo wolno i strasznie irytuje mnie patrzenie na pasek postępu, a poza tym też, że jestem napędzana słońcem i kiedy widzę za oknem, że jasno, to muszę. Lubię, gdy słońce grzeje mnie przez przednią szybę mojej Cytryny, a kiedy patrzę w lusterko, widzę tęczowy refleks światła. To jest dzień na leniwe śniadanie w Chimerze (i tak, zaproszenie na facebooku było całkiem serio, było przyjść; ja w każdym razie prawie że skończyłam ostatniego Stiego Larssona i mam nieco syndromu odstawienia, bo się przyzwyczaiłam). To jest dzień na Ogród Dendrologiczny, którym nie byłam od ponad dwóch lat. Poprzednio wlekłam się żółwim tempem z brzuchem pod brodą, dziś pozwalałam chować do kieszeni polara kasztany, szyszki i żołędziowe czapeczki (oraz nosiłam, bo księżniczce nie chce się chodzić i wydawałam bądź chowałam do torby pluszowe lewki, smoczek, ciasteczko czy pycie). Poczucie wygrzania++, a do tego na paznokciach mam I'm Suzi I'm Chocoholic, w kolorze kasztanów. To już wiecie, gdzie mnie szukać jesienią[1].
[1] W pracy. Ha. Ha. Nie wygrałam 56 milionów.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 28, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto -
Tagi:
ogrod-botaniczny, solacz
- Komentarzy: 1
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 27, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ -
Tagi:
trzcianka, polska
- Skomentuj
Cały niedzielny poranek siedziałam w słońcu (no, jak ta blondynka w dowcipie, kiedy nikt nie patrzył, to trochę wychodziłam). Dziś nie, ale trochę tego słońca we mnie zostało, mimo że raz wróciłam się z parkingu do domu, dwa razy prawie spod pracy do auta, a w sklepie trzy razy wracałam do tego samego regału. Nie mam kiedy przygotować planu, żeby nie robić zbędnych kilometrów. Za to wieczorem umawiam się, że teraz wyjdę i jakby co, to wrócę, bo jestem zaraz obok i zareaguję na wołanie. O dziwo, działa. Chciałabym, żeby takie układy działały w Prawdziwym Życiu.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 26, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+
- Skomentuj
Motyle z bliska przypominają nietoperze.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 25, 2011
Link permanentny -
Kategoria:
Fotografia+
- Komentarzy: 2
On, Mikael Blomkvist - dziennikarz gospodarczy zostaje wpuszczony na mieliznę i oskarżony o zniesławienie potentata, w efekcie skompromitowany i z wyrokiem. Ona, Lisbeth Salander - socjopatyczna hakerka-riserczerka z opiekunem prawnym i bliżej niewyjaśnioną acz trudną przeszłością, skomplikowana, moralna i ciągle krzywdzona przez okoliczności. Stykają się przy okazji pisania przez Mikaela sagi rodu Vangerów i, niejako ubocznie, przy prywatnym śledztwie w sprawie zaginięcia przed 40 laty dziedziczki rodu. I w duecie są całkiem skuteczni, mimo że przeciw nim jest cała rodzina Vangerów, zdegenerowany kurator i przestępca sprzed lat.
Świetna, dynamiczna i detaliczna narracja, zgrabnie nakreślone sylwetki bohaterów (nie ma szans pomylić kogokolwiek mimo podobieństwa nazwisk, co jest moim przekleństwem w niektórych kryminałach), skandynawskie domy i pejzaże, trochę przemocy (ale za to wyrafinowanie brutalnej) i... jakbym nie słyszała mnóstwa opinii, że lektura Larssona to Ostateczna Jakość Skandynawskiego Kryminału, że potem już żadna inna książka o depresyjnych policjantach z Północy nie będzie już taka sama, to bym była zachwycona. Ale usłyszałam i nie jestem. Bo to, owszem, bardzo dobry kryminał, ale. I tych "ale" mimo tego jest sporo.
Po pierwsze, woda. Czyta się szybko i dobrze, bo jest mało treści w treści. Po drugie, lista zakupów. Zacytowane, czasem kilkakrotnie te same, maile. Prawie że każdy ubiór jest opisany, każda droga, każdy dom, każda czynność, łącznie z chodzeniem do toalety. I jak ogólnie bym się nie czepiała, bo dodaje to zapachu i smaku (niekoniecznie toaleta, ale zawartość lodówki i owszem), tak po trzecie - niewystrzelone strzelby i to dużo. Porozpoczynane wątki, wspomnienia o rzeczach i osobach nieistotnych (siostra Lisbeth - co za potencjał), pewnie do wykorzystania w następnych tomach, ale nie. Po czwarte, Hollywood. Książka w zasadzie jest gotowa do przeniesienia na ekran. Wada, zaleta - to dyskusyjne, ale mam wrażenie, że to jedna z cech, która skazała "Millenium" na sukces, a za którą ja niespecjalnie cenię.
Obejrzałam też szwedzką ekranizację. I też zostawiła mi ambiwalentne uczucie - bo ładnie zrobiona, dobrze dobrani aktorzy, ale ze wszystkich wątków pozostawiony główny - sprawa Vangerów i szczątkowo Wennerstroma, przez co - bez znajomości książki - ginie połowa przyjemności z działań zakulisowych i samej Lisbeth, u której na tyle dużo dzieje się w głowie (i komputerze), że spłyca to całą akcję. I - po obejrzeniu trailera do wersji amerykańskiej (bo podeszłam do sprawy kompleksowo) - nie widzę sensu kręcenia remake'u. Chyba że to jedyny sposób na to, żeby zarobić w Stanach, bo czytanie napisów to praca.
Inne z cyklu:
#62 (a #63 i #64 niebawem).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 25, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Czytam, Oglądam -
Tagi:
2011, kryminal, panowie
- Komentarzy: 11
Miękkie, ciepłe światło. Bogaty catspotting: 4. Dmuchawce i jarzębina. I tak, o. A ja się nie mogę do recenzji Larssona zabrać.
PS Zapakowanie się do auta z aktywną dwulatką jest nietrywialne. Nawet z noclegiem na jedną noc.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 24, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Fotografia+ -
Tagi:
trzcianka, polska
- Komentarzy: 3