Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o z-jamnikiem

Georges Simenon - Rozterka komisarza Maigret

Komisarz otrzymuje dziwny anonim, w którym ktoś niewyrobionym pismem opisuje swoje obawy w związku ze zbrodnią, która prawdopodobnie nastąpi. Maigret wchodzi do gry, odpowiada na list ogłoszeniem w prasie, a w międzyczasie analizuje kopertę i papier, na tyle nietypowy, że przez manufakturę papierniczą szybko dociera do domu sławnego prawnika Parendona, specjalizującego się w prawie morskim. Prawnik wydaje się bardziej zmartwiony niż zdziwiony listem, chociaż nie dzieli się z Maigretem żadnym przeczuciem, za to z zachwytem opisuje swoje badania nad prawnym ujęciem niepoczytalności. W każdym razie wpuszcza policjanta do domu, pozwala na rozmowę ze wszystkimi domownikami i wyraża zgodę na obecność policyjnej ochrony. Kolejny list, jeszcze bardziej paniczny, ostrzega komisarza, że przez podjęte kroki sytuacja się zaostrzy. I rzeczywiście - mimo policyjnej ochrony zostaje znalezione ciało. Tytułowa rozterka dotyczy przemyśleń Maigreta, który zastanawia się, czy gdyby nie podjął żadnej akcji w związku z anonimem - nie trafił do mieszkania prawnika, nie rozmawiał z kilkoma osobami - tylko poczekał, może zbrodnia by nie nastąpiła albo mógłby jej zapobiec.

Ponieważ jest wiosna, komisarz świętuje rozpoczęcie sezonu obiadem i kieliszkiem pastisu w ulubionej knajpce Dauphine (raz kłamiąc żonie, że zatrzymało go coś w pracy, drugi raz zabierając ze sobą współpracownika). Żonę z kolei zabiera do Dzielnicy Łacińskiej, specjalizującej się we frutti di mare, gdzie komisarz zamówił prawie wszystkie gatunki włącznie z jeżowcami. W domu żona przygotowuje smażoną barwenę, do której piją białe wino, na życzenie też smaży płastugę w przyrumienionym masełku (czy robię się głodna? ależ). Śledztwo prowadzi go na ulicę de Miromesnil, gdzie w znanej zabytkowej knajpce dostaje soczystą i chrupiącą kiszkę [wieprzową] i nie zalatujące przypalonym tłuszczem frytki, a przy innej okazji rumową babkę tonącą w kremie Chantilly. Opodal, w miłym barku na rogu Avenue Marigny i du Cirque popija piwo. W domu prawnika jest częstowany 40-letnim armaniakiem, po odkryciu zbrodni przestaje się krępować - kieliszek koniaku, potem kolejny, pół butelki 6-letniego Saint-Emilion, którego jednak policjant nie poważa, woli zwykłe czerwone, które chętnie osusza z załamanym lokajem.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#54

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 30, 2018

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2018, panowie, kryminal, z-jamnikiem - Skomentuj


Josephine Tey - Córka czasu

Inspektor Grant miał pecha, bo goniąc przestępcę wpadł do otwartego włazu kanalizacyjnego i się srodze poturbował. Leży w szpitalu, bo ma uszkodzony kręgosłup i gapi się w sufit, co go niesamowicie frustruje, a życzenia od znajomych czy nawet od przestępców dżentelmanów nie poprawiają mu humoru. Znajoma aktorka przynosi mu całą serię historycznych portretów, żeby potrenował policyjną umiejętność rozpoznawania twarzy ludzi uczciwych i przestępców. Po obejrzeniu portretu Ryszarda III (oskarżanego o zamordowanie dwóch książątek) Grant ma na tyle duży dysonans poznawczy, że rozpoczyna z pomocą szkolnych podręczników pielęgniarek, a potem z sympatycznym amerykańskim naukowcem Carradinem, śledztwo w sprawie wyjaśnienia, co stało się kilkaset lat temu.

Oczywiście wystarczy zajrzeć na wikipedię, żeby stwierdzić, że Carradine z Grantem nie zostali wielkimi odkrywcami prawdy, ale śledztwo, choć prowadzone ze szpitalnego łóżka, jest zgodne ze wszystkimi policyjnymi regułami - ważne są ślady, źródła pisane, ustalenie, kto najbardziej zyskuje i przygotowanie portretu psychologicznego uczestników dramatu. Bez plotek, pomówień, świadectw z drugiej i trzeciej ręki. Zmęczyłam się nieco, bo nie darzę wielką estymą historii Wielkiej Brytanii, a co najmniej ćwierć tomiku to wypisy z podręczników i dokumentów historycznych.

Inne tego autora, inne z tej serii:

#30

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 29, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2012, panie, cwa, mwa, kryminal, z-jamnikiem - Komentarzy: 2


Maj Sjöwall/Per Wahlöö - Śmiejący się policjant

Martin Beck dostał od córki na gwiazdkę płytę pt. Śmiejący się policjant, ale ani jemu, ani reszcie wydziału nie było do śmiechu, bo ktoś ostrzelał autobus piętrowy z ośmioma osobami na pokładzie i zwiał bez śladu. Żeby był większy obciach dla sztokholmskiej policji, w autobusie został zabity jeden z młodszych policjantów - Stenström. W autobusie zginęła tak na oko zupełnie przypadkowa grupa ludzi - babcia wracająca od wnuka, biznesmen jadący do kochanki, kierowca, zaniedbany mężczyzna bez dokumentów, młoda pielęgniarka, pracownik zarządu dróg, Arab z Algieru i prawie 60-letni majster. Tropów mnóstwo, ale wbrew zapowiedziom zwierzchnictwa do sprawy przydzielono kilka osób, a nie kilkaset, bo reszta pacyfikuje manifestację przeciwko wojnie w Wietnamie.

Absurdalnie, do rozwiązania sprawy przyczyniło się to, że zamordowany śledczy Stenström zrobił swojej narzeczonej serię półpornograficznych zdjęć oraz w ciągu ostatnich kilku miesięcy bardzo obficie uprawiał pożycie intymne. Martin Beck był chory, patrolujący okolice Solnej Kristiansson i Kvant niezdarni i bałaganiarscy, a Gunvald Larsson jak zwykle opryskliwy i niegrzeczny.

Inne tych autorów, inne z tej serii.

#7

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 16, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: panie, panowie, mwa, cwa, 2012, kryminal, z-jamnikiem - Skomentuj


Josephine Tey - Morderstwo przed teatrem

Inspektor Grant pozytywnie wyróżniał się wśród innych pracowników Scotland Yardu, ponieważ był zamożny, pracował dla przyjemności, a do tego był niesamowicie taktowny i uprzejmy. Dzięki temu niechętni przesłuchaniom świadkowie o czasem nie do końca legalnym trybie życia udzielali nieocenionej pomocy. Dodatkowo miał ofiarnych współpracowników, którzy chętnie przebierali się za kogoś innego (a to domokrążcę z błyskotkami na handel, a to byłego żołnierza, szukającego miejsca w życiu) i byli bezbłędni w wyciąganiu pikantnych detali od służących i kucharek, zwłaszcza dotyczących chlebodawców. A do tego Grant miał intuicję, która nie pozwalała mu zatrzymać śledztwa, mimo że znalazł potencjalnego mordercę.

Pod jednym z londyńskich teatrów w ciasnej kolejce stoi pół Londynu, bo dostępne są jeszcze bilety na ostatni spektakl znanej śpiewaczki rewiowej. Stoi, stoi, aż wreszcie rusza do kasy i wtedy się okazuje, że stojący sztywno młody mężczyzna jest rzeczywiście sztywny, bo pchnięty sztyletem ze skutkiem śmiertelnym. Nie wiadomo kto to, bo nie ma dokumentów ani innych oznak ułatwiających identyfikację (poza - jak się okazuje - krawatem); wiadomo tylko, że zabił go ktoś stojący w kolejce. Ponieważ kilku świadków wspomina o młodym, śniadym mężczyźnie, takiego delikwenta szuka właśnie inspektor Grant.

Zaletą prowadzenia śledztwa w latach 20. XX wieku jest to, że wszystkie banknoty 5-funtowe są namierzalne, krawaty wychodzą w bardzo krótkich seriach, a w ramach grupy społecznej wszyscy się znają nawet w takim mieście jak Londyn.

Inne tej autorki, inne z tej serii.

#51

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lipca 11, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, kryminal, panie, z-jamnikiem - Komentarzy: 2


Janwillem van de Wetering - Siła wyższa

Kawałek Amsterdamu w pigułce. Dwóch policjantów - starszy, żonaty Grijpstra i młodszy, kawaler mieszkający z syjamskim kotem, de Gier, jeżdżą, chodzą i biegają po amsterdamskich zaułkach, a żeby nie było nudno, to i pływają po kanałach i zalewach, których w Amsterdamie i okolicach nie brakuje. W jednym z domów nad kanałem, siedzibą szemranej niby-hinduskiej fundacji, znaleziono zwłoki powieszonego właściciela. Jak to w Amsterdamie, musi chodzić o narkotyki. W śledztwie pomaga sympatyczny Papuas, pracujący w Nowej Gwinei jako policjant, a w Amsterdamie jako ochotnik służby drogowej. Bardzo przewrotna pointa, dużo gorzkich słów na temat holenderskiej moralności i konsekwencji wprowadzenia na rynek lekkich narkotyków.

Poza silną chęcią przeklikania sobie na mapach google'a miejsc z tego kryminału (i oczywiście przejścia nimi podczas następnej wizyty w mieście depresyjnego tulipana), bardzo lubię interakcje między dwoma policjantami i dość nieortodoksyjny sposób prowadzenia śledztwa. A to pójdą zaprzyjaźnić się z mogącymi pomóc w śledztwie świadkami i grzecznie uczestniczą w libacji alkoholowej, a to podczas spożywania kolacji w jednej z restauracji wdają się w pościg za przypadkiem rozpoznanym podejrzanym, a potem muszą zostawić solidny napiwek, żeby następnym razem właściciel ich obsłużył. A to młodszy w ramach przesłuchania byłej żony denata odkrywa, że bardzo łatwo jest się zaprzyjaźnić z atrakcyjną eks-wdową na płaszczyźnie rodzinno-erotycznej, ale znacznie gorzej miło zapowiadający się związek utrzymać, bo piękna pani nie lubi kotów (a syjam Oliver jednak jest ważniejszy niż jakaś podrywka, punkt dla młodego de Giera). A to obaj zaczynają grać na znalezionych w domu świadka instrumentach, a do wspólnej sesji dołącza się świadek (na końcu tylko brakuje, żeby padli sobie w ramiona i wyznali piękną męską miłość). Doświadczony życiowo Grijpstra woli spędzać czas nad kanałem, usiłując wędkować, zamiast słuchać marudnej małżonki, która nie da mu się w spokoju ogolić (a jak wiadomo, golenie dla mężczyzny rzecz ważna) i zabrania mu używać drogiego kremu do golenia. Ważną kwestią jest wielkość kieszeni w ubiorach obu policjantów, którzy w sobotę muszą wrócić po notes z adresami, który nie mieścił się do "weekendowej" przyodziewy.

Kryminał pochodzi z 1975 roku i mam wrażenie, że sporo od tego czasu w Holandii się zmieniło. Z miejsca niebezpiecznego i zagrożonego masową przestępczością (acz pełnym tolerancji dla mężczyzn z partnerami oraz wolnych związków), pojawiło się kolorowe i spokojne miasto (oczywiście, to moja weekendowa projekcja).

Inne z tej serii.

#25

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 29, 2009

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2009, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


George Simenon - Maigret w kabarecie

Francja komisarza Maigreta jest brzydka. Zimno, pada deszcz, mordują jedną z ładniejszych striptizerek, która okazuje się być platoniczną ukochaną jednego z młodszych funkcjonariuszy. Maigret uprawia z żoną small talk o pogodzie, chodzi od knajpy do knajpy, wypijając po kielonku na rozgrzewkę (we francuskiej policji nie ma chyba zasady, że na służbie się nie popija). Czasem wraca pijany o 5 nad ranem, bo przesłuchując podejrzanych nie bardzo zwracał uwagę, co popija. W kabarecie (elegantsza nazwa knajpy, gdzie się patrzy na rozebrane girlsy, a potem stawia im się trunki) nawet się zadomawia, wchodzi w życie właścicieli - Freda, który lubi sobie w wolnej chwili bzyknąć pracownice na pięterku i Rozy, która jest od Freda starsza 20 lat i patrzy na "hobby" męża ze zrozumieniem. Kryminał jakiś taki bez sensu - dużo ludzi snuje się po nocnych późnojesiennych uliczkach Paryża, przesłuchują narkomanów i homoseksualistów, a na końcu się okazuje, że dwa morderstwa i potencjalne trzecie było popełnione od tak sobie, ale tak naprawdę nie wiadomo, bo morderca zostaje zabity podczas ujęcia. Nudnawe.

Inne tego autora, inne z tej serii:

#59

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 2, 2007

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, z-jamnikiem, 2008 - Skomentuj