Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o z-jamnikiem

Ewa Rychter - Przeklęta parafia

Pan Renner to spiritus movens małej miejscowości o dźwięcznej nazwie Jeżówka. Za zarobione za granicą pieniądze kupił zrujnowany zamek, zatrudnił do pracy przy nim ludzi, nawet znalazł księdza do tytułowej parafii; tak, to taki lekko odrealniony niby-PRL, zwłaszcza w porównaniu z podobnym wątkiem u Edigeya. W zamku mieszkają trzy siostry - bibliotekarka Antonina, kucharka Marianna, nauczycielka Klara i o pokolenie młodsza Blanka. Blanka przyjeżdża właśnie na zorganizowany przy kościele odpust i przywozi ze sobą narzeczonego, nieco wiekowego już Franciszka. I traf chce, Franciszka ktoś konwencjonalnie morduje. Okazuje się, że każdy z obecnych i podejrzanych ma jakąś tajemnicę z przeszłości - cyrkowiec niechcący zabił swoją żonę, lekarz wezwany do fikcyjnego chorego spowodował wypadek i został zawieszony w zawodzie, matką pewnego dziecka okazuje się ktoś inny niż publicznie podawano, wreszcie mężczyzna w wyniku pożaru stracił prawie całą rodzinę. I oczywiście przynajmniej część tych tajemnic ma związek z denatem, którym okazuje się szabrownikiem, hochsztaplerem, szantażystą, a możliwe, że i podpalaczem.

Się je: tort migdałowy, pasztet, kurę i rybę w galarecie, bulion z diablotką (nie wiedziałam, co to diablotka!), sałatę z cytryną i oliwą na sposób francuski, risotto, kanapki z zimnym mięsem.

Się pali: sporty (wygniecione), carmeny, giewonty, piasty.

Się pije: jałowcówkę, kryniczankę i oczywiście wódkę.

Się nosi: odświętnie nylony i wełnę 100%.

Się siada: na rekamierze (znowu, nowe słowo!).

Szowinizm i mizoginia:

— Żelazna? — kapłan zaśmiał się. — Żelazna drabina do prac przy instalacji elektrycznej? Pomysł godny kobiet.
— Mówię o różnicy wieku. Pani młoda dziewczyna, i on… hm… starzec nieledwie.
— Co też pan mówi. Franciszek był eleganckim mężczyzną. Każda by za nim poleciała, i jak jeszcze! Wiek jego nic mnie nie obchodził. — Zastanowiła się. — Trudno wymagać, żeby z powodu swoich lat żenił się z jakąś starą babą.
— Nie, byłem wikarym w Sniatówce. Właściwie nie byłem już wikarym… — urwał, ale zaraz dokończył: — Zawieszono mnie w czynnościach…
— Z jakiego powodu?
— Miałem wypadek motocyklowy.
— Przejechał ksiądz człowieka?
— Tak… nie… Potrąciłem babę, nic jej się nie stało.

Inne z tej serii.

#22

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 6, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj


Jocelyn i Kester Brent - Przeciw sobie samym

We wstępie do książki Kester Brent informuje swojego stryja, znanego detektywa i autora powieści kryminalnych Jamesa Brenta, że wraz z małżonką napisali o nim fanfiction w prezencie urodzinowym. Ten zabieg okazuje się żartem w żarcie, bo Jocelyn i Kester Brentowie to pseudonim Jerzyny i Kazimierza Słomczyńskich, a książka jest rzeczywistym prezentem dla stryja, Macieja Słomczyńskiego, autora powieści o Joe Alexie.

Akcja książki dzieje się - podobnie jak u Alexa - w powojennej Wielkiej Brytanii. James Brent jest w 1958 roku świadkiem śmierci znanego rajdowca na niebezpiecznym torze. Dziesięć lat później pełnoletnia pasierbica zmarłego. Maureen, wraca z Australii, żeby objąć majątek po ojczymie, a spokrewniona z nią żona Brenta, Anna, zaofiarowuje się z pomocą. Okazuje się, że krąży plotka o tym, jako ojczym Maureen przyłożył rękę do przedwczesnej śmierci jej ciężko chorej matki, a plotkę kolportuje niejaki inżynier Andrews, dawniej przyjaciel zmarłego rajdowca. Brent odkrywa, że z 6-osobowego oddziału bohaterów II wojny światowej został tylko Andrews, a pozostali zginęli w różnych wypadkach, przed śmiercią ubezpieczając się na korzyść kolejnej osoby na sporą kwotę. Rusza więc na pomoc Maureen, bo spodziewa się, że Andrews chce ją z jakiejś przyczyny zgładzić, ratuje dziewczynę przed wejściem w śmiertelną pułapkę, ale wtem odkrywa, że Andrews został zabity. Podobnie jak u Alexa, detektyw rozpykuje sprawę za pomocą wnikliwej dedukcji.

To nie tak, że to jest zła książka, zwłaszcza jeśli ktoś lubi kryminały w starym stylu. Mnie przeszkadzała maniera, w jakiej została napisana - dialogi brzmią, jakby ktoś bardzo nieudolnie przetłumaczył powieść z brytyjskich wyższych sfer; może to był celowy zabieg w zestawieniu z genezą, nie wiem.

Inne z tej serii.

#133

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 2, 2023

Link permanentny - Tagi: 2022, kryminal, panie, panowie, z-jamnikiem - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 2


Agatha Christie - Morderstwo na plebanii

Narratorem opowieści jest proboszcz, opiekujący się kościołem w St. Mary Mead, starszy człowiek, zaskakująco ożeniony z bardzo młodą, 25-letnią Gryzeldą, za ładną i zbyt rozchichotaną jak na żonę funkcjonariusza kościoła. Gdy na plebanii ktoś zabija pułkownika Protheroe, ogólnie nielubianego lokalnego zgryźliwca, nikogo to nie dziwi, ale podejrzanych jest sporo osób - proboszcz i jego żona, Letycja, córka denata, której ojciec zakazał pozować do portretu u młodego, atrakcyjnego malarza Reddinga, Anna, żona pułkownika, jak się okazuje, zakochana ze wzajemnością w Reddingu, tajemnicza pani Lestrange, którą widziano poprzedniego dnia rozmawiającą z pułkownikiem, lokalny kłusownik, Archer, którego pułkownik prześladował, wikary Hawes, zachowujący się co najmniej dziwnie, wreszcie archeolog, doktor Stone i jego zbyt frywolna asystentka. Mimo że na wstępie dwójka podejrzanych przyznaje się do zbrodni, ich zeznania wzajemnie się wykluczają. Policji też niespecjalnie dobrze idzie w analizowanie oraz w uzyskanie sympatii przesłuchiwanych, więc do śledztwa dyskretnie włącza się panna Marple, która w niezobowiązującej pogawędce podsuwa proboszczowi pewne sugestie.

Mam wrażenie, że ten motyw (cemlmanavr fvę, żrol cbyvpwn hmanłn, żr bfbon wrqanx wrfg avrjvaan v jlxyhpmlłn an mnjfmr mr śyrqmgjn) już się pojawił w innym tomie. Panna Marple nie jest tu jakoś specjalnie dokuczliwa, za to jestem wielką fanką Mary, służącej proboszcza. Dziewczyna nie nadaje się do niczego - sprząta po łebkach, bardzo źle gotuje, jest opryskliwa, ale Gryzelda nie chce jej poprawiać ani zmieniać, bo jeszcze odejdzie i trzeba będzie szukać nowej.

Inne tej autorki, inne z tej serii

#104

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 26, 2022

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2022, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj


Arkadij i Gieorgij Wajner - Wizyta u Minotaura

Rok 1970. Ktoś włamuje się do mieszkania znanego moskiewskiego wirtuoza skrzypiec i kradnie - poza rzeczami wartościowymi - oryginalnego Stradivariusa. Książka jest dwuwątkowa - przyklejona nieco od czapy historia wielkich rodów, produkujących skrzypce (Stradivari, Amati, Guarneri), przeplata się z przebiegiem śledztwa. Śledczy Tichonow pracuje ze śledczą Ławrową, ewidentnie coś między nimi iskrzy, ale poza grzecznym pocałunkiem w policzek na koniec sprawy, do niczego nie dochodzi (poza okazjonalnymi rozważaniami, czy Ławrowa nie wyjdzie za mąż i przestanie pracować w milicji, bo mąż nie pozwoli). Ton jest raczej ironiczny, jest na przykład trochę szydery z pracoholizmu szefa (“ - My i tak pracujemy wedle pańskiego ulubionego schematu: jak najwcześniej zacząć, jak najpóźniej skończyć, ale za to bez przerwy. Jak długo można?! - Nie wiem. Może jeszcze ze dwie godziny dłużej”), ale chwilę później przechodzi w patos (“a samo tylko niebo, łagodna jesień i cały nieprawdopodobnie piękny świat rozpościerający się dokoła nie mogą dać spokoju, jeśli wokół nas nie ma ludzi i ich ciepła, ich sympatii, choćby odrobiny najzwyklejszej ludzkiej miłości…”). W trakcie śledztwa zostaje aresztowanych kilka osób[1], wychodzi sprawa przestępstwa i szantażu sprzed lat, jedna osoba popełnia samobójstwo, a w powidokach mowa jest o oblężeniu Leningradu i śmierci głodowej w 1943 (i spekulantach, oczywiście). Kluczowym śladem jest puszka marynowanych maślaków. W nagrodę za rozwiązanie sprawy Ławrowa i Tichonow dostaną cenne podarki - malutkie odbiorniczki radiowe za 30 rubli sztuka. Tytułowy Minotaur to przestępca, ukrywający się w głębi labiryntu kłamstw i zatartych tropów.

Się pali: siewiery, “Rygę” z filtrem, tytoń „Kapitański”, „Złote runo”, zieloną machorkę i holenderską czerwoną „Amforę”.

Się pije: wódkę i zakąsza cukierkiem, lokalne wino.

Się je: bulion w filiżance i gorące pierożki, jarskie sznycle z kefirem, jajecznicę, mleko i bułkę, pstrąga w białym sosie i ormiański chleb.

Się nie je: bekonu[2].

Się wykorzystuje: kobiety (“zwabił do siebie do domu i upił. A pijana dziewucha, wiadomo! Zepsuł ją, a potem poniewierał jak psa”).

Się robi wynalazki: “jakieś mądrale tak długo gotowały wodę, aż wyszła im woda zupełnie do wody niepodobna — kleista, ciągliwa, nie zamarzająca i kwaśna w smaku. No i powiedz, na cholerę mi taka woda, co to ani napić się, ani umyć!”.

Się karmi: psa czekoladowymi cukierkami. Nie róbcie tego, czekolada psu szkodzi.

[1] Na przykład fachowiec, który narzeka na system…

— Za darmo? — łypnął ze złością Mielnik. — Jeśliby życie inaczej się ułożyło, byłbym milionerem, własną fabryką bym kierował, a nie w ciupie u ciebie ze złodziejami rozmawiał…
— Dlaczego ci się to twoje życie nie ułożyło?
— Dlatego, że nie pozwalacie po ludzku żyć! Jeśli człowiek potrafi i chce pracować, powinien coś z tego mieć. Ja umiem pracować, a obok mnie udaje robotę darmozjad. Jemu za pracę społeczną, za gadaninę — dyplom, a on, jak każdy głupi, cieszy się z byle czego, a mnie na cholerę ten dyplom? Ja chcę mieć z roboty korzyść, a mnie dają premię, piątkę w zęby i na tablicę honorową! Przodownik!... A ja waszych zaszczytów nie potrzebuję. Ja chcę zarobić. Gdybym dostał tyle, ile uczciwie zarobiłem, to nigdy bym na cudze nawet nie popatrzył.

[2] “Pamiętam, że kiedy wyświetlali „Wyspę skarbów”, jeden z jej bohaterów mówił, że jest człowiekiem prostym, któremu do szczęścia potrzeba tylko bekonu, jajek i rumu, my — głodne dzieci wojny - zaczynaliśmy się śmiać jak szaleni, sądząc, że to tylko taki bezczelny kawał.”

Inne z tej serii.

#101

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 13, 2022

Link permanentny - Tagi: 2022, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Georges Simenon - Pomyłka Maigreta

Zaczęłam w pewnym momencie liczyć, ile kieliszków wychyla dziennie komisarz Maigret, ale asekuracyjnie powiem, że nie jest alkoholikiem, a Francuzem. Tym razem śledztwo upłynęło pod znakiem wódki (a wcześniej grogu, jako lekarstwa na zacinający, listopadowy deszcz). W dobrej dzielnicy, w bogatej kamienicy, zostaje zamordowana utrzymanka, Laura, wcześniej notowana jako ulicznica. Podejrzany jest - poza tajemniczym sponsorem - jej kochanek, młody saksofonista, Pierrot. Wprawdzie Maigret nie bardzo wierzy, że to właśnie on ją zabił, ale rozpuszcza po całym mieście wywiadowców, żeby delikwenta w jakiejś przytulnej knajpce znaleźli. Jednocześnie męczy się ze świadkami - gospodynią denatki, konsjerżką czy żoną bogatego neurochirurga - ponieważ żadna z pań nie życzy sobie mówić całej prawdy. W tle rozgrywa się wątek niezwyczajnego człowieka, syna rolnika, który został wybitnym specjalistą i czuje się zwolniony z utrzymywania norm społecznych (a konkretnie bierze do łóżka wszystkie dostępne panie, jego żona nie ma nic przeciwko, a panie są jeszcze z tego wszystkiego całkiem zadowolone).

Inne tego autora, inne z tej serii.

#63 (a czeka już #64 i #65).

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 10, 2012

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, 2012, z-jamnikiem - Skomentuj