Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Per Wahlöö - Ciężarówka

Lata 50., frankistowska Hiszpania. Do małego rybackiego miasteczka przybywa emigrant z Niemiec, Willi Mohr. Uciekł z NRD przez RFN, ma trochę oszczędności, planuje malować, bo mu całkiem nieźle wychodzi, aczkolwiek nie jest to jego marzenie, tylko jego kolegi, który miał z nim przyjechać, ale jednak został w rozczłonkowanej ojczyźnie. Poznaje parę Norwegów - Siglinde i Dana, przez dłuższy czas mieszkają razem, przyjaźnią się, Willi jest zafascynowany piękną blondynką, podobnie jak ich lokalny znajomy, Ramón, jeden z braci Alemany. Razem wyjeżdżają na plażę, imprezują, nie myślą o powrocie aż do dnia, kiedy Dan i Sig wypływają z braćmi na wycieczkę i już nie wracają. Czytelnik wie, że bracia zabili zaprzyjaźnionych z nimi turystów po tym, jak Ramon zgwałcił kobietę, Willi się tego domyśla. Snuje się po wiosce, patrzy oskarżycielsko… Chronologia nie jest linearna, jednocześnie narracja przechodzi do serii przesłuchań najpierw w lokalnej policji, potem w hiszpańskim analogu SB, bo nagle się okazuje, że Willi przypadkiem uczestniczy w partyzantce wspierającej strajki robotników.

Jaka to przykra i nieprzyjemna książka. Sielankę (no, powiedzmy, ja bym to nazwała życiem z dnia na dzień z braku pieniędzy i perspektyw) wakacyjnych zabaw trójki emigrantów przerywają wstrząsające opowieści o brutalnym tłumieniu strajków w kopalniach, prześladowaniu wrogów politycznych, w tym wysiedlonych z własnego kraju Asturyjczyków, indoktrynacji, torturach, dramatycznej biedzie i bezrobociu powojennej Hiszpanii. Danowi i Siglinde jest w zasadzie wszystko jedno, gdzie są i co się dzieje wokół nich, Willi żyje w posttraumatycznym zawieszeniu, wprawdzie nie walczył podczas wojny, bo nie zdążył, ale cały jego świat zniknął; na NRD był za mało ideowy, na RFN zbyt komunistyczny. Dodajcie do tego przemoc wobec zwierząt (zabijanie nadmiarowych szczeniąt), zdecydowanie nie musicie czytać, to nie jest jeszcze ten Wahlöö od łagodnej, nieco ironicznej Szwecji i komisarza Becka.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#80

Napisane przez Zuzanka w dniu Friday September 1, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: kryminal, panowie, z-jamnikiem, 2023 - Skomentuj


Patricia Moyes - Morderstwo w świecie mody

Londyn. W redakcji czasopisma modowego podczas dopinania ważnego numeru z relacją z paryskiego pokazu mody, jedna z redaktorek zostaje znaleziona martwa, otruta. Śledztwo prowadzi dystyngowany nadinspektor Henryk Tibbet, prywatnie wuj jednej z pięknych, choć nieco tępych[1] modelek, Weroniki. Zamordowana Helena była z kimś w tajemniczym, choć platonicznym związku (mimo słusznego wieku była dziewicą), biurowi plotkarze jednak nie do końca wiedzą, z kim. Śledztwo polega na mozolnym odpytywaniu pracowników redakcji, poszukiwaniu lekarza, u którego była tuż przed śmiercią Helena, wreszcie sprowadzaniu tajemniczego artefaktu przez paryską Sûreté i wielkiego zaskoczenia na pokazie mody (w stylu Stephanie Harper).

Rzecz się dzieje w latach 60. i klimat jest bardzo retro. Panie w pracy siedzą w kapeluszach z woalkami (”Czarny słomkowy kapelusz zaczynał nieprzyjemnie uciskać skronie, ale nie przyszłoby jej do głowy zdjąć go, tak samo jak rozebrać się publicznie”), obowiązkowo noszą rękawiczki, panowie - w tym Tibbet - posługują się biletami wizytowymi. Na porządku dziennym są uwagi na temat damskiej urody i perspektyw (“ta mała Weronika jest cudownie zbudowana. Mógłbym coś z nią zrobić”) oraz charakteru, bo wszystkie kobiety to histeryczki lub trzpiotki. Osoby homoseksualne nazywane są bez skrępowania pedałami, jeden z nich jest nawet szantażowany przeszłością. Twarze kobiet są albo wypacykowane, albo przypominają sekutnice. Tłumacz ma pewne problemy z nawiązaniami - nie wyłapuje Jeevesa ani Karola (zapewne Charlesa) Dodgsona. A, autorce też nie podoba się narastający hipsteryzm: “Wynikiem stopniowej inwazji tego terenu przez poszukujących mieszkań artystów i intelektualistów były niedorzecznie pomalowane na niebiesko i żółto drzwi frontowe i skrzynki na kwiaty w oknach”. Najgorzej.

Się pije: whisky (rodzimą i irlandzką), wytworny szampan, sok pomidorowy.

Gender codzienny: [Mężczyźni] przede wszystkim winni posiadać prawdziwy talent i oryginalność; następnie muszą być przygotowani do pracy w świecie po większej części kobiecym, pod kobiecym kierownictwem, nie tracąc nigdy swej męskości, co jest w naszej pracy niesłychanie ważne. Nie angażuję — dodał wojowniczo — pederastów, choćby nie wiem jak zdolnych. Nie chodzi tu o stronę moralną, tylko po prostu o to, że jeśli wziąć pod uwagę koncepcyjną stronę naszego magazynu, mężczyzn jest tam bardzo niewielu i każdy z nich musi dostarczyć sto procent męskości jako czynnika równoważącego element w przeważającym stopniu kobiecy.

Bawiąc-uczyć: toile (w znaczeniu prototypu, wykroju).

Się je: wędzonego łososia i suflet rumowy oraz kurczę na zimno.

[1] Oczywiście ocena intelektu pochodzi od wuja - Henryk zadumał się ponuro nad dziwnym kaprysem Natury, która w osobie siostrzenicy jego żony połączyła niezwykłą urodę z wyraźnie ograniczonym umysłem - panna jest całkiem niegłupia i gdyby wuj jej słuchał bardziej uważnie, a nie kazał się co chwila uciszać, to rozwiązałby sprawę wcześniej. Ba, sprytny plan Weroniki z przebieranką pozwala na ujęcie zbrodniarza.

Inne z tej serii.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday August 30, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie, z-jamnikiem - Skomentuj


Miklós Munkácsi - Sęp

Joe, czyli József Simon, były nauczyciel, jeździ na taksówce. Wiezie z cmentarza dwie starsze damy, kątem ucha przysłuchuje się ich relacji z tego i wcześniejszych pogrzebów, po czym - po krótkiej kłótni z jedną z nich - orientuje się, że go okradły nie dość, że z utargu, to jeszcze z pożyczonych od lichwiarza pieniędzy. Szybko wychodzi, że Joe ma dość mroczną przeszłość, jego przekwalifikowanie się na kierowcę miało podtekst polityczny, rozstaje się z żoną, którą ciągle kocha, a kradzież to kropla, która przelała czarę. Dystrybutor nie wierzy mu, Joe decyduje się więc na ryzykowny krok: udaje mu się wyśledzić, kim były jego pasażerki, porywa psa i córkę jednej z nich, żąda okupu, zabija psa, po czym - po uzyskaniu walorów pieniężnych - spłaca długi, zabezpieczna żonę i dziecko, a w finale unika sprawiedliwości. Drugi wątek to śledztwo milicyjne, gdzie kapitan Albert Kovács, hobbystycznie obierający przed zjedzeniem owoce, mozolnie acz skutecznie dochodzi do odkrycia, kim jest Misia Kondolencja, co ją łączy z porwaną Cecylią i kto stoi za porwaniem.

Bardzo dziwny kryminał, pełen niedopowiedzeń, raczej thriller psychologiczny o człowieku pod ścianą, który umie znaleźć wyjście tylko przez przestępstwo. Pobrzmiewają echa socjalistycznej uraniłowki, bieda-mieszkań, braku poszanowania dla inteligencji czy książek; Joe próbuje sprzedać bogaty księgozbiór, proponowana cena jest mniej więcej na poziomie punktu skupu makulatury.

Inne z tej serii.

#77

Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday August 24, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panowie, z-jamnikiem - Skomentuj


Marcin Świetlicki - Jedenaście

Mistrz opuścił Kraków. Nie na stałe, wiadomo, w domu czeka suka, ale po śmierci właściciela “Biura” i śmierci jedynego przyjaciela, Doktora, konsekwentnie jeździ 11 km pod miasto, do restauracji “Stylowej”, gdzie prowadzi śledztwo. Powiedzmy, że prowadzi, bo ogranicza się do picia alkoholu i wałkowania ciągle z tymi samymi ludźmi - narzeczoną Doktora zza baru i lokalnymi bywalcami - tematu śmierci Doktora. Niestety, lata nadużywania napitków sprawiły, że mózg mistrza spowija coraz większa mgła i dlatego tyle zajmuje, zanim dotrze do niego, skąd zna głos właściciela “Stylowej”, kim jest matka pana Wiesia oraz jak naprawdę nazywają się bracia Moralesowie. Zakończenie jest nagłe i mimo że rozwiązuje skrzętnie wszystkie wątki, pozostawia czytelniczkę zaskoczoną.

Nie wiem, co takiego w prozie Świetlickiego jest, ale jak to się pysznie czyta. Ostatnio łapię się na tym, że rzadko która książka mnie wciąga na tyle, żeby gnać przez kolejne strony, zostawiając życie z boku, a nie ciurkać po kilka kartek co wieczór. Nie pamiętam czy poprzednie tomy też tak, ale ten był gładki niewymownie.

Inne tego autora.

#72

Napisane przez Zuzanka w dniu Monday August 7, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie - Komentarzy: 2


Zygmunt Zeydler-Zborowski - Brat Mikołaja

Mikołaj Konorski jest zirytowany i niespokojny, po długim tentegowaniu wyznaje wreszcie swojej narzeczonej, Joannie, że martwi się, bo jego brat Maurycy niedawno wyszedł z więzienia, co niestety oznacza, że może się pod niego podszywać i wciągać go w swoje machinacje. Milicja w osobach dwóch funkcjonariuszy - sierżanta Pawelca, zwanego “Walerianą” ze względu na imię i spokojne usposobienie oraz młodego porucznika Makowieckiego, świeżo po szkole, planującego doktorat z prawa - do których zgłasza się zaniepokojony Konorski, nie mogą mu wiele pomóc (poza propozycją zmiany nazwiska albo wysłania brata na odwyk, jeśli “oliwa”). Panowie spotykają się niedługo potem, bo ktoś morduje stryja obu Konorskich, Joachima, bogatego australijskiego ekspata, który wrócił do ojczyzny w celu żeniaczki z matką swojego (lub nie) syna. Podejrzany oczywiście jest Maurycy, którego widziano w okolicy willi w podwarszawskiej Radości, problem w tym, że do zbrodni przyznaje się więcej osób - siostra Joanny, która w ukryciu romansowała z Maurycym oraz były fatygant narzeczonej pana Joachima. Milicja za pomocą rzetelnej, drobiazgowej roboty - mikroślady, przeglądanie rzeczy, analizowanie powiązań - sprawę rozwiązuje głównie dzięki temu, że Maurycy nie znał angielskiego, a w skradzionym samochodzie została ampułka po leku z żelazem.

Sierżant Pawelec i porucznik Makowiecki tworzą uroczy duet. Starszy, doświadczony kawaler Pawelec dzieli się mądrością życiową (w tym o kobietach, bo trzy razy miał się żenić, ale nie wyszło) i jedzeniem, zaś Makowiecki zakochuje się w przesłuchiwanej Joannie i często się rumieni. W ogóle wszyscy tacy entuzjastyczni ponad miarę, nawet pułkownik się pod koniec śledztwa rozochocił i poczęstował podwładnych pysznym radzieckim koniakiem.

Się je: śledzie marynowane, smażoną wątróbkę, sardynki, sernik i chleb z masłem, bułkę z kiełbasą rzeszowską, kreolki (sierżant Pawelec nie lubi słodyczy), jajka na twardo ze szczypiorkiem, sałatkę z cykorii, makrelę z puszki, pierogi z mięsem, kiełbasę krakowską (ale się narzeka, że za tłusta).

Się zachwyca: reprodukcją Chełmońskiego (sierżant Pawelec), Norwidem i Baudelairem (Maurycy K.).

Się pije: soplicę, jarzębiak, śliwowicę, myśliwską, nalewkę na czarnej porzeczce, radziecki koniak z pięcioma gwiazdkami, wodę sodową z syfonu.

Szowinizm powszechny: “[Joanna] należała do tych, niezwykle rzadko spotykanych kobiet, którym nieznane jest uczucie zazdrości”, “na schodach Pawelec odsapnął: - Uff… A teraz wyobraź sobie, że mógłbyś się z taką babą ożenić. Nic tylko się powiesić albo poderżnąć żoneczce gardziołek”, “Co to można wiedzieć, co tam się w takiej główce koci? Z kobietami to tak jak z końmi, dopóty podskakuje, dopóki ja na porządny munsztuk nie weźmiesz, a i to czasem jeszcze zadem wybije”.

Się grozi: laniem pasem lub dawaniem klapsów przesłuchiwanej dziewczynie.

Się zauważa: czarne oczy funkcjonariuszki, fertyczność blond sekretarki szefa.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#62

Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday July 9, 2023

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Fotografia+ - Tagi: 2023, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie, prl - Skomentuj


Patrick Quentin - Człowiek w matni

John Hamilton, aspirujący malarz, uciekł z Nowego Jorku na prowincję po części dlatego, żeby mieć czas na malowanie, ale też żeby uchronić swoją piękną, acz chorą psychicznie, żonę Lindę przed samą sobą. Niespecjalnie mu się to udaje mimo zmiany otoczenia, Linda jest alkoholiczką, prowokuje awantury, ale na zewnątrz gra kochającą żonę, więc lokalne towarzystwo na to się świetnie nabiera. Kiedy John dostaje intratną ofertę powrotu do Nowego Jorku, Linda symuluje zgodę z decyzją męża, ale chwilę potem - na przyjęciu u lokalnej elity - pojawia się pijana, twierdzi, że John ją pobił i opowiada różne kocopoły, niestety dość wiarygodnie. John unosi się honorem, nic nie wyjaśnia nikomu, po kolejnej kłótni, gdzie Linda twierdzi, że jej kochankiem jest lokalny policjant, ogarnia go znowu czułość, zwłaszcza że Linda obiecuje, że zacznie się leczyć. Następnego dnia wyjeżdża do Nowego Jorku odrzucić ofertę. Gdy wraca, dom jest zdemolowany, na maszynie do pisania znajduje oskarżycielski list, a walizki Lindy i jej samej nie ma. Niechętnie opowiada o wszystkim najbliższym znajomym, ale błyskawicznie dowiaduje się o tym całe miasteczko łącznie z policją, a ponieważ wszystkie ślady prowadzą do Johna, sytuacja wydaje się prowadzić do linczu. Wtem Johnowi pomagają lokalne dzieci, z którymi się niewinnie przyjaźnił - ukrywają go, donoszą jedzenie, a w finale pomagają w wyjaśnieniu tajemnicy.

Jakże się ta książka zestarzała. Nie czepiam się nawet kilkuletnich dzieci spędzających czas z 30-letnim mężczyzną, zwłaszcza że niektóre z nich są zwyczajnymi manipulantami i dobrze zapowiadającymi się potworami, ale ten duszny klimat małego amerykańskiego miasteczka, gdzie wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą (tyle że nie) jest nie do wytrzymania. Roboty policyjnej w zasadzie nie ma, poza przeszukiwaniem lasu w celu znalezienia zwłok Lindy i natrętnym odpytywaniem Johna, czemu ją zabił. Zbrodniarz zostaje ujęty, bo przedsiębiorcza Linda nagrała jego wyznanie na taśmie magnetofonowej i ukryła.

Inne tego autora, inne z tego cyklu.

#61

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday July 5, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, klub-srebrnego-klucza, kryminal, panowie - Skomentuj