Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

William Gibson - Rozpoznawanie wzorca

Cayce Pollard zna się na markach - dzięki alergii na te najbardziej znane, umie ocenić, czy nowe logo ma szansę się przyjąć i zostać częścią kultury ulicy. I za to początkowo płaci jej belgijska korporacja Blue Ant, po czym okazuje się, że chce ją pozyskać do wyśledzenia źródła filmów, które od jakiegoś czasu pojawiają się anonimowo w Internecie. Cayce należy do dyskusyjnego forum, na którym analizuje treść i technikę emefów (materiałów filmowych) i prywatnie jest ich groupie. I z banalnego zlecenia robi się taka trochę prywatna krucjata, dodatkowo utrudniana przez nagle pojawiających się wrogów.

Z jednej strony "Rozpoznawanie" mnie zachwyciło. Bo lubię książki osadzone w szeroko pojętym Internecie. Gibson czuje, co to ruch fanowski, jakie możliwości daje sieć, jak łatwo mieć rozsianych po całym świecie ludzi, których łączy coś wyjątkowego, nawet jeśli się nigdy w życiu nie spotkali. Że każda akcja zostawia cyfrowy ślad i zawsze, chociaż to czasem kosztuje, da się wyśledzić. Że sztuka jest trudno odróżnialna od komercji i że łatwo sztukę wziąć i użyć w celu handlowym. Z drugiej - brakuje mi w tej serii elementów science-fiction, jest do bólu realna, bardzo obarczona rozwiniętym potem w "Spook Country" motywem reakcji na 11 września, chociaż jest to cyberpunk na miarę XXI wieku. Cayce i jej ubraniowe "zecapy", pieczołowicie odarte z metek, prawie że chirurgicznie czyste i neutralne mieszkania czy czarny rynek starych komputerów to ładny sztafaż, ale trochę mało, żeby wprowadzić w inny świat. Brakuje też mi gibsonowskiej wielowątkowości - tu jest tylko wątek Cayce, a akcja jest linearna.

Tłumaczenie - nie że złe bardzo, ale słabe. Rolka z papieru ryżowego z farfoclami w środku to sajgonka, a nie sajgonek. Kalki, konstrukcje zgrzytające w zębach i problemy z nomenklaturą. Szkoda, wolałabym kogoś, kto umie tłumaczyć.

Inne tego autora:

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 21, 2011

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2011, panowie, sf-f - Komentarzy: 6

« Z kronikarskiego - Przerwane objęcia »

Komentarze

rozie

Jak nie przepadam za Gibsonem (TBH, tylko Neuromancera znam, czytany wieki temu i wydał się dobry, ale ciężki), tak mnie zachęciłaś do przeczytania. Tylko tłumaczenia się boję, bo widzę w necie, że już tytuł to _Rozpoznanie wzorca_, nie _rozpoznawanie_. Chyba, że wznowili i poprawili...

Zuzanka

Rzeczywiście "Rozpoznanie" :-/ Tak nielogiczne, że byłam przekonana, że jest rozpoznawanie. Tłumaczenie jest kiepskie, niestety, nie ma wznowienia ani poprawienia. Oryginał zostaje (przynajmniej będziesz miał CPUs zamiast "zecapów").

Zuzanka

A, więc w kwestii czytalności, to zdecydowanie książka słabsza i mniej magiczna niż trylogia Ciągu (zaczynająca się od Neuromancera) i Trylogia Mostu.

rozie

Że CPU to "zecap"? OMG, jak tłumocz to osiągnął? Oryginał - zobaczymy. Trochę nie mam cierpliwości do czytania nie po polsku (jednak wolniej), poza tym, jak pisałem, Neuromancer Gibsona wydał mi się ciężki i boję się, że nie zmogę. W każdym razie jest silne postanowienie zapoznania się z Gibsonem.

Zuzanka

Pan Paweł Korombel. A "zecap", bo "ze(staw) Ca(yce) P(ollard)". Słabe. Więc jeśli mogę doradzić, to jak Neuromancer za ciężki, to spróbuj ze Światłem wirtualnym/Idoru/Wszystkie jutra. Ja się w tym cyklu jakoś lepiej znajdowałam.

rozie

Po prostu dam Neuromancerowi drugą szansę. Czytałem go *dawno*, bardzo zachwalanego, wydał się ciężki, nie zrobił specjalnego wrażenia, więc jakoś sobie Gibsona odpuściłem. A przyswajalność zmienia się w czasie przecież.

Skomentuj