Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Tatko tak robił, tatko tatki tak robił

Maj 2010. Idę sobie opłotkiem miasta, z tyłu za główniejszą ulicą. Domki, ogródki, psy, koty, ptaki, bez kwitnie, droga na Ostrołękę. Nagle z jednego z domów wychodzi starsza pani z garnkiem, przechodzi na drugą stronę pod płot, za którym bujnie szerzy się nieużytek i wylewa tamże zawartość wspomnianego garnka. Zgaduję, że pomyje. Maj 2010.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 21, 2010

Link permanentny - Kategoria: Moje miasto - Komentarzy: 3

« Zajęcia trzecie, czyli film - Dzień w mieście »

Komentarze

valentine

gdy jeżdżę Opolską to w okolicach baraków tez się takie sceny odbywają. Zastanawia mnie jeszcze rozwieszanie prania przed domem od strony ulicy ... to chyba w genach jest zapisane

agg

E, z praniem to rozumiem. Najlepiej schnie na słońcu jednak.

Zuzanka

A w życiu. Kolory blakną straszliwie, a wystarczy, że jest trochę wilgoci i schnie wieki. Nie wspominając o tym, że ciepłych, słonecznych dni w PL jest tak mikro, że żal.

Skomentuj