Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Śladami Tuwima

Wiersz Tuwim napisał chyba po to, żeby wymęczyć kilka pokoleń najpierw młodziezy, potem aktorów, którym najpierw w szkole, a potem zawodowo kazali czytać to łamiące język słowotwórstwo. W Poznaniu jest przyjemniej, bo "Ptasie radio" to malutka restauracyjko-kawiarnia na Ratajczaka. Schody są ozdobione kafelkami z ornitologicznymi ekscesami, w środku na ścianach są figurki ptaszków, a bar (w sensie mebel) przypomina zabytkowe radio (dla mniej błyskotliwych, czyli dla mnie, ma na dole skalę z nazwami ptaków).

Jak już kiedyś wspomniałam, na moje upodobania składa się duża liczba rozmaitych fetyszów. "Ptasie radio" zaspokaja obydwa. Pierwszy to - chyba w ramach kompensacji marnego wzrostu - zamiłowanie do starych kamienic, z wąskimi schodami, wysokimi oknami i sufitem na wysokości jakichś 4 metrów, ozdobionym sztukaterią (pewnie się przestraszliwie toto odkurza), ze starymi, drewnianymi i niesamowicie skrzypiącymi podłogami. Pewnie w domu by mnie to wkurzało, ale uwielbiam spędzać poranki na takich powrocie do nastrojowej przeszłości. Drugim fetyszem są śniadania. Śniadań nie jada się samotnie, dzień bez śniadania jest dniem straconym i zaczętym byle jak. Lubię dostać mnóstwo rzeczy do wyboru, leniwie się zastanawiać, czy winszuję sobie teraz dżemik, twarożek czy może bułeczkę z ogóreczkiem i rzodkiewką, nie spieszyć się i pochłaniać byle co w biegu, tylko usiąść, przejrzeć gazetę (żadna inna pora czytania gazet i czasopism nie wydaje mi się właściwa). Lubię śniadaniowy asortyment - grzanki, owoce, jogurty, sery i twarożki, młode warzywa, jajka czy parówki i frankfurterki. I dobrą herbatę, kawę czy sok pomarańczowy. I do tego nie lubię byle jak - plastikowych kubków, sztućców i talerzy z kartonu, a już zwłaszcza jedzenia na ulicy. Po części to wyjaśnia to moją sympatię dla Starbucksa, w którym kawę dostanę w porcelanowym kubku (i posypać ją sobie cynamonem, wanilią, czekoladą czy kardamonem), do tego bez względu na szerokość geograficzną ktoś specjalnie dla mnie podgrzeje mi croissanta z szynką i serem. Wczoraj dostałam na śniadanie bułeczki zapiekane z serem brie, z orzechami, winogronami i jabłkami, co pozwoliło mi przejść w jakim-takim zdrowiu psychicznym przez uciążliwy dzień po części w pracy (tak, mimo że sobota).

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 22, 2008

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 12

« Communique - Prywatna eskalacja »

Komentarze

wonderwoman

ech. zazdroszczę Ci tych śniadań...

Zuzanka

Kto komu zazdrości – Ty masz czas na codzienne poranki przy kawie :-)

autumn

fajnie sie zapowiada – chyba się na śniadanie z mężem tam umówie ;D

wonderwoman

hahahahahahahahahaa
codzienne poranki przy kawie
hahahahaahhahahaa
;->

Zuzanka

No a nie? ;-> Plaża, proszę pani.

aph

a gdzie jest zdjęcie baru (mebla?) :/

Zuzanka

@aph, następnym razem. Teraz za ciemno było.

Bastet-milo

Zuzanko, powiedz mi proszę, czy w Poznaniu jest Alma z pełnym wyborem czekolady Dolfin??

Zuzanka

Dawno nie byłam, ale w tej w Starym Browarze było co najmniej kilkanaście rodzajów tabliczek (małych i dużych) i bombonierki różnego typu. Czy to pełen wybór – ciężko powiedzieć, ale spory.

Bastet-milo

O. Bombonierek nie widziałam we Wrocławiu. A w przyszłym tygodniu będę w Poznaniu i po stresie rozmowy kwalifikacyjnej zdecydowanie odwiedzę Almę :).

kija

na bloga trafilam przypadkowo, ale ciesze sie ze miejsce w ktorym mam przyjemnosc pracowac sie podoba:))) zapraszamy czesciej

Zuzanka

Polecam się na przyszłość (mam nadzieję, że teraz nikt mi nie będzie pluł do herbaty ;-))

Skomentuj