Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
[24.01 / 14.02]
Ferie zimowe w tym roku, oględnie mówić, były niespecjalnie emocjonujące - wszystko zamknięte, więc odpadły półkolonie i atrakcje wyjazdowe (niestety, nie jestem ministrą ani przedsiębiorcą na wyjeździe służbowym), nie było śniegu, za to było zimno i szaro, a połączenie z przerwą świąteczną dało efekt mocno demotywujący. Śnieg pojawił się oczywiście wtedy, kiedy ferie w Wielkopolsce planowane były oryginalnie, natura miała niezaktualizowany kalendarz. W tym roku mimo niesprzyjającego timingu zaliczyłam sanki kilka razy - w świeżo otwartym Parku Drwęskich i na torze saneczkowym na Cytadeli. Tor saneczkowy cud, miód i orzeszki, TŻ zjechał i potem kwadrans wchodził z powrotem, tak niosło.Ale tak naprawdę to chciałam pokazać zimową Cytadelę w słońcu i bez słońca. W słońcu lepiej.